UFC Fight Night 69: Joanna Jędrzejczyk bez litości dla Jessici Penne w Berlinie! Wyniki!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 21, czerwiec 2015
Fani MMA w Polsce ostrzyli sobie apetyty na galę UFC Fight Night 69, jaka 20 czerwca 2015 roku została przeprowadzona w hali O2 World w Berlinie. Bliska odległość od naszego kraju sprawiła, że na trybunach nie zabrakło mocnej grupy kibiców z Polski. A było dla kogo przybywać, gdyż Joanna Jędrzejczyk (10-0 MMA, 4-0 UFC) po raz pierwszy broniła pasa mistrzowskiego w kategorii słomkowej.
Na jej rywalkę wyznaczono Jessicę Penne (12-3 MMA, 1-1 UFC), a więc zawodniczkę uchodzącą za dobrą zapaśniczkę, potrafiącą dominować w parterze. W zasadzie identyczny profil miała jej poprzednia oponentka, czyli Carla Esparza. I podobnie jak w czasie marcowej potyczki w Dallas, wczoraj w stolicy Niemiec scenariusz był zgoła identyczny. Penne można oddać ogromną waleczność i niezłomność, mimo zbierania ogromnego łomotu od Polki, ale poza tym nie pokazała swoją postawą, iż zasłużyła na title shota.
Jędrzejczyk dobrze radziła sobie z próbami obaleń ze strony Amerykanki, a jak nawet się one udawały, to szybko wracała na nogi. A tam siała zniszczenie w defensywie Penne. Cały warsztat z kariery w Muay Thai został wspaniale wyeksponowany przez fighterkę Arrachionu Olsztyn. Różnorodność jej akcji wpływała na to, iż Penne zupełnie nie wiedziała, jak się bronić. Ciosy czy kopnięcia Polki wchodziły jak nóż w masło, co poskutkowało potężnie rozbitą
twarzą i nosem u uczestniczki ''The Ultimate Fightera''. Jędrzejczyk nie miała żadnych przestojów, cały czas napierając do przodu niczym czołg. Druga runda mogła stać się ostatnią w tym starciu, ale Penne resztkami sił przetrwała do syreny.
Rozsądkiem i chłodnym spojrzeniem na sytuacje wykazał się sędziujący tę walkę Marc Goddard. Ten ceniony arbit doskonale widział, iż Penne słabnie w oczach i nie ma pomysłu na to, jak przełamać ofensywę Jędrzejczyk. Dlatego też wkroczył do akcji i przerwał ten nierówny pojedynek w rundzie trzeciej, czym na pewno jej nie skrzywdził. Polka mogła zaś świętować swoje zwycięstwo, a wraz z nią liczna grupa polskich kibiców skandująca ''dziękujemy''. Jubileuszowa, dziesiąta wiktoria w formule MMA musiała jej smakować wyjątkowo dobrze.
Mistrzyni UFC nie była jedynym polskim akcentem tego wieczora. Zwycięstwo na swoje konto zapisał także reprezentujacy zarówno Polskę jak i Niemcy Peter Sobotta (15-4-1 MMA, 2-3 UFC). Nie miał on żadnych problemów z szybkim uporaniem się ze Steve'em Kennedy'm (22-7 MMA, 0-1 UFC). Przybysz z antypodów został przez niego szybko obalony, a już w parterze urodzony w Zabrzu Sobotta zabrał się za polowanie na duszenie zza pleców. Po chwili wysiłku nad wypracowaniem jak najlepszej pozycji i uchwytu Kennedy skapitulował. Dla Sobotty to drugi z rzędu sukces dla największej organizacji MMA. Po walce gorąco podziękował polskim i niemieckim kibicom za doping.
Mniej szczęścia mieli pozostali polscy uczestnicy tego wydarzenia. Debiutujący w UFC Łukasz Sajewski (13-1 MMA,-1 UFC) zanotował swoją pierwszą porażkę, rywalizując z Nickiem Heinem (12-2 MMA, 2-1 UFC). Niemiec przede wszystkim realizował swój plan w stójce, gdzie Polak nie mógł się z nim równać. Obrona u Sajewskiego nie stała na najwyższym poziomie, czego efektem były mocne ciosy, jakie z dużą częstotliwością lądowały na jego głowie. A ponieważ nie
potrafił doprowadzić do walki na ziemi, walczył nerwowo. Być może decydującym czynnikiem był stres, lecz trzeba będzie wiele poprawić, żeby kolejny jego występ zakończył się dla niego pomyślnie.
Słaba stójka doprowadziła także do niepowodzenia u Piotra Hallmanna (15-4 MMA, 2-3 UFC). W tej płaszczyźnie o wiele lepiej od niego radził sobie kolejny debiutant w UFC, pochodzący z Dagestanu Magomed Mustafaev (12-1 MMA, 1-0 UFC). Po jednej z jego akcji ''Płetwal'' nabawił się rozcięcia, które koniec końców doprowadziło do przedwczesnego przerwania tej konfrontacji. Nie zmienia to jednak faktu, iż przed tym zdarzeniem Hallmann nawet w parterze prezentował się nieswojo. Tutaj można zrzucać winę na przymusową absencję, spowodowaną wpadką dopingową, która wytrąciła go z rytmu i z tego powodu brakowało u niego pewności siebie. Druga z rzędu porażka w UFC nie jest jeszcze tragedią, lecz trzecia może oznaczać dla niego koniec przygody z tą organizacją.
W jedynej potyczce na głównej karcie, nie zawierającej polskiego komponentu, Tatsuya Kawajiri (34-8-2 MMA, 2-1 UFC) swoimi zapasami i kontrolą parterową wypunktował Dennisa Sivera (22-11 MMA, 11-8 UFC). Po dłuższej przerwie doświadczony Japończyk ponownie zwyciężył, choć stylem nie zachwycił.
O wiele więcej ciepłych słów można powiedzieć o takich zawodnikach jak Mairbek Taisumov (24-5 MMA, 4-1 UFC) czy Makwan Amirkhani (12-2 MMA, 2-0 UFC), którzy ponownie dali znać o sobie z jak najlepszej strony. Reprezentujacy Austrię Czeczen swoją precyzyjną stójką nie dał szans Alanowi Patrickowi (12-1 MMA, 2-1 UFC), natomiast Amirkhani, a więc Fin, w którego żyłach płynie kurdyjska krew, w niespełna dwie minuty poddał duszeniem mata leo Masio Fullena (10-5 MMA, 1-1 UFC). Obaj mogą stać się znaczącymi graczami w swoich kategoriach wagowych: lekkiej i piórkowej.
Całościowo należy oceniać kolejną wizytę UFC w Berlinie jako bardzo udane przedsięwzięcie. Pojedynki stały na wysokim poziomie, a jedyną sytuacją, która mogła powodować pewne zdziwienie in minus był końcowy werdykt w walce Niklasa Backstroma (8-2 MMA, 1-2 UFC) z Noadem Lahatem (9-1 MMA, 2-1 UFC). Wygrał ją Lahat, ale w najlepszym przypadku zasłużył na remis. Poza tym oglądaliśmy aż osiem starć, które kończyły się przed czasem, a tylko w trzech przypadkach o wyniku musieli orzekać sędziowie. Berlin po raz kolejny dobrze przyjął u siebie UFC o czym niech świadczy dokładnie 8 155 widzów, żywiołowo obserwujących wydarzenia w O2 World.
Bonusy za najlepszą walkę otrzymały Joanna Jędrzejczyk oraz Jessica Penne, natomiast za najlepsze występy dodatkowymi 50 000 dolarów uhonorowano Mairbeka Taisumova, a także Anglika Arnolda Allena (10-1 MMA, 1-0 UFC).
Komplet wyników:
Karta wstępna
61 kg: Taylor Lapilus (Francja) pokonał Yutę Sasaki (Japonia) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (1:26 min)
70 kg: Magomed Mustafaev (Rosja) pokonał Piotra Hallmanna (Polska) przez TKO (rozcięcie) w 2 rundzie (3:24 min)
84 kg: Antonio dos Santosa (Brazylia) przez TKO (kolano) w 1 rundzie (2:52 min)
66 kg: Noad Lahat (Izrael) pokonał Niklasa Backstroma (Szwecja) przez decyzję 2-0 (28-28, 29-28, 29-28)
66 kg: Arnold Allen (Anglia) pokonał Alana Omera (Irak/Niemcy) przez poddanie (duszenie gilotynowe) w 3 rundzie (1:51 min)
70 kg: Mairbek Taisumov (Rosja/Austria) pokonał Alana Patricka (Brazylia) przez TKO (wysokie kopnięcie i uderzenia) w 2 rundzie (1:30 min)
66 kg: Makwan Amirkhani (Finlandia) pokonał Masio Fullena (Meksyk) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (1:41 min)
Główna karta
70 kg: Nick Hein (Niemcy) pokonał Łukasza Sajewskiego (Polska) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
77 kg: Peter Sobotta (Polska/Niemcy) pokonał Steve'a Kennedy'ego (Australia) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (2:57 min)
66 kg: Tatsuya Kawajiri (Japonia) pokonał Dennisa Sivera (Niemcy) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
Walka o mistrzostwo UFC kobiet w wadze słomkowej
52 kg: Joanna Jędrzejczyk (Polska) pokonała Jessicę Penne (USA) przez TKO (uderzenia) w 3 rundzie (4:22 min)
Na jej rywalkę wyznaczono Jessicę Penne (12-3 MMA, 1-1 UFC), a więc zawodniczkę uchodzącą za dobrą zapaśniczkę, potrafiącą dominować w parterze. W zasadzie identyczny profil miała jej poprzednia oponentka, czyli Carla Esparza. I podobnie jak w czasie marcowej potyczki w Dallas, wczoraj w stolicy Niemiec scenariusz był zgoła identyczny. Penne można oddać ogromną waleczność i niezłomność, mimo zbierania ogromnego łomotu od Polki, ale poza tym nie pokazała swoją postawą, iż zasłużyła na title shota.
Jędrzejczyk dobrze radziła sobie z próbami obaleń ze strony Amerykanki, a jak nawet się one udawały, to szybko wracała na nogi. A tam siała zniszczenie w defensywie Penne. Cały warsztat z kariery w Muay Thai został wspaniale wyeksponowany przez fighterkę Arrachionu Olsztyn. Różnorodność jej akcji wpływała na to, iż Penne zupełnie nie wiedziała, jak się bronić. Ciosy czy kopnięcia Polki wchodziły jak nóż w masło, co poskutkowało potężnie rozbitą
twarzą i nosem u uczestniczki ''The Ultimate Fightera''. Jędrzejczyk nie miała żadnych przestojów, cały czas napierając do przodu niczym czołg. Druga runda mogła stać się ostatnią w tym starciu, ale Penne resztkami sił przetrwała do syreny.
Rozsądkiem i chłodnym spojrzeniem na sytuacje wykazał się sędziujący tę walkę Marc Goddard. Ten ceniony arbit doskonale widział, iż Penne słabnie w oczach i nie ma pomysłu na to, jak przełamać ofensywę Jędrzejczyk. Dlatego też wkroczył do akcji i przerwał ten nierówny pojedynek w rundzie trzeciej, czym na pewno jej nie skrzywdził. Polka mogła zaś świętować swoje zwycięstwo, a wraz z nią liczna grupa polskich kibiców skandująca ''dziękujemy''. Jubileuszowa, dziesiąta wiktoria w formule MMA musiała jej smakować wyjątkowo dobrze.
Mistrzyni UFC nie była jedynym polskim akcentem tego wieczora. Zwycięstwo na swoje konto zapisał także reprezentujacy zarówno Polskę jak i Niemcy Peter Sobotta (15-4-1 MMA, 2-3 UFC). Nie miał on żadnych problemów z szybkim uporaniem się ze Steve'em Kennedy'm (22-7 MMA, 0-1 UFC). Przybysz z antypodów został przez niego szybko obalony, a już w parterze urodzony w Zabrzu Sobotta zabrał się za polowanie na duszenie zza pleców. Po chwili wysiłku nad wypracowaniem jak najlepszej pozycji i uchwytu Kennedy skapitulował. Dla Sobotty to drugi z rzędu sukces dla największej organizacji MMA. Po walce gorąco podziękował polskim i niemieckim kibicom za doping.
Mniej szczęścia mieli pozostali polscy uczestnicy tego wydarzenia. Debiutujący w UFC Łukasz Sajewski (13-1 MMA,-1 UFC) zanotował swoją pierwszą porażkę, rywalizując z Nickiem Heinem (12-2 MMA, 2-1 UFC). Niemiec przede wszystkim realizował swój plan w stójce, gdzie Polak nie mógł się z nim równać. Obrona u Sajewskiego nie stała na najwyższym poziomie, czego efektem były mocne ciosy, jakie z dużą częstotliwością lądowały na jego głowie. A ponieważ nie
potrafił doprowadzić do walki na ziemi, walczył nerwowo. Być może decydującym czynnikiem był stres, lecz trzeba będzie wiele poprawić, żeby kolejny jego występ zakończył się dla niego pomyślnie.
Słaba stójka doprowadziła także do niepowodzenia u Piotra Hallmanna (15-4 MMA, 2-3 UFC). W tej płaszczyźnie o wiele lepiej od niego radził sobie kolejny debiutant w UFC, pochodzący z Dagestanu Magomed Mustafaev (12-1 MMA, 1-0 UFC). Po jednej z jego akcji ''Płetwal'' nabawił się rozcięcia, które koniec końców doprowadziło do przedwczesnego przerwania tej konfrontacji. Nie zmienia to jednak faktu, iż przed tym zdarzeniem Hallmann nawet w parterze prezentował się nieswojo. Tutaj można zrzucać winę na przymusową absencję, spowodowaną wpadką dopingową, która wytrąciła go z rytmu i z tego powodu brakowało u niego pewności siebie. Druga z rzędu porażka w UFC nie jest jeszcze tragedią, lecz trzecia może oznaczać dla niego koniec przygody z tą organizacją.
W jedynej potyczce na głównej karcie, nie zawierającej polskiego komponentu, Tatsuya Kawajiri (34-8-2 MMA, 2-1 UFC) swoimi zapasami i kontrolą parterową wypunktował Dennisa Sivera (22-11 MMA, 11-8 UFC). Po dłuższej przerwie doświadczony Japończyk ponownie zwyciężył, choć stylem nie zachwycił.
O wiele więcej ciepłych słów można powiedzieć o takich zawodnikach jak Mairbek Taisumov (24-5 MMA, 4-1 UFC) czy Makwan Amirkhani (12-2 MMA, 2-0 UFC), którzy ponownie dali znać o sobie z jak najlepszej strony. Reprezentujacy Austrię Czeczen swoją precyzyjną stójką nie dał szans Alanowi Patrickowi (12-1 MMA, 2-1 UFC), natomiast Amirkhani, a więc Fin, w którego żyłach płynie kurdyjska krew, w niespełna dwie minuty poddał duszeniem mata leo Masio Fullena (10-5 MMA, 1-1 UFC). Obaj mogą stać się znaczącymi graczami w swoich kategoriach wagowych: lekkiej i piórkowej.
Całościowo należy oceniać kolejną wizytę UFC w Berlinie jako bardzo udane przedsięwzięcie. Pojedynki stały na wysokim poziomie, a jedyną sytuacją, która mogła powodować pewne zdziwienie in minus był końcowy werdykt w walce Niklasa Backstroma (8-2 MMA, 1-2 UFC) z Noadem Lahatem (9-1 MMA, 2-1 UFC). Wygrał ją Lahat, ale w najlepszym przypadku zasłużył na remis. Poza tym oglądaliśmy aż osiem starć, które kończyły się przed czasem, a tylko w trzech przypadkach o wyniku musieli orzekać sędziowie. Berlin po raz kolejny dobrze przyjął u siebie UFC o czym niech świadczy dokładnie 8 155 widzów, żywiołowo obserwujących wydarzenia w O2 World.
Bonusy za najlepszą walkę otrzymały Joanna Jędrzejczyk oraz Jessica Penne, natomiast za najlepsze występy dodatkowymi 50 000 dolarów uhonorowano Mairbeka Taisumova, a także Anglika Arnolda Allena (10-1 MMA, 1-0 UFC).
Komplet wyników:
Karta wstępna
61 kg: Taylor Lapilus (Francja) pokonał Yutę Sasaki (Japonia) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (1:26 min)
70 kg: Magomed Mustafaev (Rosja) pokonał Piotra Hallmanna (Polska) przez TKO (rozcięcie) w 2 rundzie (3:24 min)
84 kg: Antonio dos Santosa (Brazylia) przez TKO (kolano) w 1 rundzie (2:52 min)
66 kg: Noad Lahat (Izrael) pokonał Niklasa Backstroma (Szwecja) przez decyzję 2-0 (28-28, 29-28, 29-28)
66 kg: Arnold Allen (Anglia) pokonał Alana Omera (Irak/Niemcy) przez poddanie (duszenie gilotynowe) w 3 rundzie (1:51 min)
70 kg: Mairbek Taisumov (Rosja/Austria) pokonał Alana Patricka (Brazylia) przez TKO (wysokie kopnięcie i uderzenia) w 2 rundzie (1:30 min)
66 kg: Makwan Amirkhani (Finlandia) pokonał Masio Fullena (Meksyk) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (1:41 min)
Główna karta
70 kg: Nick Hein (Niemcy) pokonał Łukasza Sajewskiego (Polska) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
77 kg: Peter Sobotta (Polska/Niemcy) pokonał Steve'a Kennedy'ego (Australia) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (2:57 min)
66 kg: Tatsuya Kawajiri (Japonia) pokonał Dennisa Sivera (Niemcy) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
Walka o mistrzostwo UFC kobiet w wadze słomkowej
52 kg: Joanna Jędrzejczyk (Polska) pokonała Jessicę Penne (USA) przez TKO (uderzenia) w 3 rundzie (4:22 min)