M-1 Challenge 34: Emelianenko pokonał Gluhova! Marcin Zontek bliski zdobycia pasa! Video!
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: poniedziałek, 01, październik 2012
W niedzielę 30 września największa rosyjska organizacja M-1 Global przeprowadziła swoją flagową imprezę M-1 Challenge 34 "Emelianenko vs. Gluhov". Główną walką wieczoru był pojedynek aspirującego do schedy po bracie Fiodorze, Rosjanina Aleksandra Emelianenko (21-5) z łotewskim wojownikiem Konstantinem Gluhovem (24-11). Impreza miała miejsce w Moskwie, stolicy Rosji. Podczas gali o wakujący pas wagi półciężkiej M-1 Global bił się polski zawodnik Marcin Zontek (12-8). Jego rywalem był zawodnik gospodarzy Siergiej Korniew (11-2).
Pojedynek nie słynącego ze sportowego trybu życia Aleksandra i silnego Gluhova nie był porywającym widowiskiem choć krwi w nim nie brakowało. Ważący ponad 120 kg Gluhov ma jedynie dobre kopnięcia i mimo, że wywodzi się z Kickboxingu, to boksersko prezentuje się przeciętnie. Łotysz miał swoją szansę w pierwszej rundzie kiedy trafił potężnym kopnięciem w wielką jak jak rosyjski krążownik "Aurora" głowę Emelianenko. Noga spadła minimalnie za blisko i tylko przestawiła nos Saszy, który zaczął krwawić. Potem wypadki potoczył się zgodnie z planem. Emelianenko z trudem obalał i trzymał Łotysza na plecach obijając solidnie. Scenariusz pierwszej i drugiej rundy był podobny i na korzyść Rosjanina, który dodatkowo kilka razy nieudolnie próbował założyć tzw. klucz na rękę. Także i werdykt był korzystny dla niego i zgodny z rzeczywistością. Po pojedynku zresztą obaj wygladali jakby zderzyli się z ciężarówką.
Być może wkrótce zobaczymy Aleksandra w walce o pas mistrza dzierżony przez Amerykanina Kenny Garnera. Nie ma dla Rosjan nic bardziej upokarzającego niż rosyjski pas w amerykańskich rękach. Zatem o ile Aleksander nie wystraszy się ponownie i nie zrezygnuje z walki na rzecz zaproszenia, któregoś z lokalnych kacyków, republik kontrolowanych przez Rosjan to może doczekamy tej walki. Niespełna kilka miesięcy temu Aleks właśnie takim "zaproszeniem" uciekł przed konfrontacją z Garnerem, posyłając do boju swojego pogromcę Magomeda Malikowa. Malikow nie dał rady Garnerowi a i kolejny wysłany do boju Gruzin Guram Gugenishvili, przeliczył się z siłami. Teraz chyba jednak nie będzie łatwo Saszy wykręcić się od walki, ale faktem jest że ma on nie tylko wielką głowę, ale i nosi ją "nie od parady" czyli na pewno coś wymyśli lub zdolny Garner sam abdykuje i pas będzie do wzięcia.
Marcin Zontek z Jeleniej Góry zaś stanął przed życiową szansą zdobycia najważniejszego trofeum w swoim życiu. Po tej walce mimo, że uległ niejednogłośnie na punkty na pewno jest bohaterem. Pojedynek był dramatyczny i obfitował w niesamowite zwroty sytuacji. Walka od początku nie układała się po myśli Polaka. Tym razem zawiodło chyba przygotowanie szybkościowe, bo na początku właśnie kilka zbyt wolnych reakcji zadecydowało o przebiegu walki. Zontek postawił na siłę plus kondycję kosztem właśnie szybkości i mimo, że w pierwszej akcji Rosjanin poszedł na deski to po chwili za wolno zareagował na próbę obalenia i zaczęła się prawie egzekucja naszego fightera. Prawie jednak robi wielką różnicę i materiał z początku tej walki powinien służyć jako pokaz tego co nazywa się "sercem do walki" lub inaczej mówiąc "obroną Częstochowy".
Potworne ciosy spadały na głowę Zontka w każdej pozycji i z trudem przetrwał on pierwszą rundę, jak też sporą część drugiej. Pod koniec rundy niespodziewanie pojawiła się szansa, bo okazało się, że Rosjanin ma złamany nos a sędzia odesłał go do narożnika na przerwę techniczną. Po wznowieniu nastąpił niemalże atak polskiej husarii i Rosjanin pod gradem uderzeń i kopnięć kolanami chwiał się na nogach i był gotowy do odstrzału, ale uratował go gong. Mimo to Polak przegrał tę rundę obaleniami. Trzecia bezsprzecznie należąła do niego i w przenośni i dosłownie - skopał tyłek Rosjaninowi. Jednak w czwartej gdy wydawało się, że ma wszystkie karty w ręku poszedł na deki po zaledwie jednym obaleniu i do końca już był na plecach broniąc się zacięcie. W piątej było identycznie i znów słabo bronił obalenia, co kosztowało go straty punktowe. Jednak po podniesieniu, huraganowy atak Polaka pozwolił mu całkowicie przejąć inicjatywę a Korniew walczył o przetrwanie. Udało mu się to w ostatnim momencie przechwytując nogę Zontka i klinczując. Werdykt jednak był korzystny dla niego, mimo że nie jednoglośny. W sumie prawidłowy biorąc punktację rund pod uwagę , ale moralnym zwycięzcą był zdecydowanie dzielny Polak. Na razie nie wiadomo, kiedy obaj wrócą ponownie do walki, bowiem Korniew stracił dwa zęby i ma złamany nos, Polak zaś od drugiej rundy walczył ze złamanymi żebrami o czym poinformaował nas stojący w jego narożniku Łukasz Bosacki.
Podczas gali odbyło się szereg interesujących walk, na poziomie europejskim i tak w wadze półśredniej (77 kg) szwajcarsko - japoński zawodnik Yasubey Enomoto (10-4), kt6óry niegdyś wygrał z Rafałem Moksem tym razem pokonał Huseina Kalijewa (5-1). Natomist drugie zwycięstwo na gali M-1 Global odniósł znany francuski weteran Gregory "Blade" Babene (15-10) skętówką w drugije rundzie zmuszając do poddania Enoca Solvesa Torresa (11-6). Podczas gali odbyły się także finałowe walki Mistrzostw Rosji w MMA, które zdominowali zawodnicy z kaukaskich repulik, a głównie z Dagestanu. Zawody są nowym projektem, którym (przynejmniej formalnie) kieruje Fiodor Emelianenko. On też był obecny na gali i także pomagał bratu w narożniku poza obowąizkami gospodarza imprezy. Poniżej walki Emelianenko vs Gluhov i Zontek vs Korniew.
Pojedynek nie słynącego ze sportowego trybu życia Aleksandra i silnego Gluhova nie był porywającym widowiskiem choć krwi w nim nie brakowało. Ważący ponad 120 kg Gluhov ma jedynie dobre kopnięcia i mimo, że wywodzi się z Kickboxingu, to boksersko prezentuje się przeciętnie. Łotysz miał swoją szansę w pierwszej rundzie kiedy trafił potężnym kopnięciem w wielką jak jak rosyjski krążownik "Aurora" głowę Emelianenko. Noga spadła minimalnie za blisko i tylko przestawiła nos Saszy, który zaczął krwawić. Potem wypadki potoczył się zgodnie z planem. Emelianenko z trudem obalał i trzymał Łotysza na plecach obijając solidnie. Scenariusz pierwszej i drugiej rundy był podobny i na korzyść Rosjanina, który dodatkowo kilka razy nieudolnie próbował założyć tzw. klucz na rękę. Także i werdykt był korzystny dla niego i zgodny z rzeczywistością. Po pojedynku zresztą obaj wygladali jakby zderzyli się z ciężarówką.
Być może wkrótce zobaczymy Aleksandra w walce o pas mistrza dzierżony przez Amerykanina Kenny Garnera. Nie ma dla Rosjan nic bardziej upokarzającego niż rosyjski pas w amerykańskich rękach. Zatem o ile Aleksander nie wystraszy się ponownie i nie zrezygnuje z walki na rzecz zaproszenia, któregoś z lokalnych kacyków, republik kontrolowanych przez Rosjan to może doczekamy tej walki. Niespełna kilka miesięcy temu Aleks właśnie takim "zaproszeniem" uciekł przed konfrontacją z Garnerem, posyłając do boju swojego pogromcę Magomeda Malikowa. Malikow nie dał rady Garnerowi a i kolejny wysłany do boju Gruzin Guram Gugenishvili, przeliczył się z siłami. Teraz chyba jednak nie będzie łatwo Saszy wykręcić się od walki, ale faktem jest że ma on nie tylko wielką głowę, ale i nosi ją "nie od parady" czyli na pewno coś wymyśli lub zdolny Garner sam abdykuje i pas będzie do wzięcia.
Marcin Zontek z Jeleniej Góry zaś stanął przed życiową szansą zdobycia najważniejszego trofeum w swoim życiu. Po tej walce mimo, że uległ niejednogłośnie na punkty na pewno jest bohaterem. Pojedynek był dramatyczny i obfitował w niesamowite zwroty sytuacji. Walka od początku nie układała się po myśli Polaka. Tym razem zawiodło chyba przygotowanie szybkościowe, bo na początku właśnie kilka zbyt wolnych reakcji zadecydowało o przebiegu walki. Zontek postawił na siłę plus kondycję kosztem właśnie szybkości i mimo, że w pierwszej akcji Rosjanin poszedł na deski to po chwili za wolno zareagował na próbę obalenia i zaczęła się prawie egzekucja naszego fightera. Prawie jednak robi wielką różnicę i materiał z początku tej walki powinien służyć jako pokaz tego co nazywa się "sercem do walki" lub inaczej mówiąc "obroną Częstochowy".
Potworne ciosy spadały na głowę Zontka w każdej pozycji i z trudem przetrwał on pierwszą rundę, jak też sporą część drugiej. Pod koniec rundy niespodziewanie pojawiła się szansa, bo okazało się, że Rosjanin ma złamany nos a sędzia odesłał go do narożnika na przerwę techniczną. Po wznowieniu nastąpił niemalże atak polskiej husarii i Rosjanin pod gradem uderzeń i kopnięć kolanami chwiał się na nogach i był gotowy do odstrzału, ale uratował go gong. Mimo to Polak przegrał tę rundę obaleniami. Trzecia bezsprzecznie należąła do niego i w przenośni i dosłownie - skopał tyłek Rosjaninowi. Jednak w czwartej gdy wydawało się, że ma wszystkie karty w ręku poszedł na deki po zaledwie jednym obaleniu i do końca już był na plecach broniąc się zacięcie. W piątej było identycznie i znów słabo bronił obalenia, co kosztowało go straty punktowe. Jednak po podniesieniu, huraganowy atak Polaka pozwolił mu całkowicie przejąć inicjatywę a Korniew walczył o przetrwanie. Udało mu się to w ostatnim momencie przechwytując nogę Zontka i klinczując. Werdykt jednak był korzystny dla niego, mimo że nie jednoglośny. W sumie prawidłowy biorąc punktację rund pod uwagę , ale moralnym zwycięzcą był zdecydowanie dzielny Polak. Na razie nie wiadomo, kiedy obaj wrócą ponownie do walki, bowiem Korniew stracił dwa zęby i ma złamany nos, Polak zaś od drugiej rundy walczył ze złamanymi żebrami o czym poinformaował nas stojący w jego narożniku Łukasz Bosacki.
Podczas gali odbyło się szereg interesujących walk, na poziomie europejskim i tak w wadze półśredniej (77 kg) szwajcarsko - japoński zawodnik Yasubey Enomoto (10-4), kt6óry niegdyś wygrał z Rafałem Moksem tym razem pokonał Huseina Kalijewa (5-1). Natomist drugie zwycięstwo na gali M-1 Global odniósł znany francuski weteran Gregory "Blade" Babene (15-10) skętówką w drugije rundzie zmuszając do poddania Enoca Solvesa Torresa (11-6). Podczas gali odbyły się także finałowe walki Mistrzostw Rosji w MMA, które zdominowali zawodnicy z kaukaskich repulik, a głównie z Dagestanu. Zawody są nowym projektem, którym (przynejmniej formalnie) kieruje Fiodor Emelianenko. On też był obecny na gali i także pomagał bratu w narożniku poza obowąizkami gospodarza imprezy. Poniżej walki Emelianenko vs Gluhov i Zontek vs Korniew.