Alexander Emelianenko skazany za gwałt na 4,5 roku!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 19, maj 2015
W dniu 19-go maja dobiegła mało chlubna "sądowa odyseja" słynnego rosyjskiego zawodnika MMA i Sambo Aleksandra Emelianenko. 33-letni bohater naszych (i nie tylko) doniesień prasowych został skazany przez Moskiewski Sąd Simionowski na 4,5 roku bezwzględnej odsiadki za gwałt na Polinie Stepanowej, którego dokonał w marcu 2014 roku. Według jej zeznań czterokrotnie zmuszał ją do czynności seksualnych, grożąc i używając przymusu.
Emelianenko trafi do kolonii karnej (tzw. zony), gdzie odbędzie resztę kary, bowiem sąd zaliczył mu rok pobytu w areszcie na poczet kary. Dodatkowo, nakazał mu zapłatę 60 tysięcy rubli. Brat słynnego Fiodora, został oskarżony z artykułu 1-go, paragrafu 132, artykułu 2-go paragraf 325 i artykułu 2-giego paragraf 230 kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej tj. "popełnienia przemocy seksualnej", "kradzieży paszportu" i "wykorzystania środków odurzających lub substancji psychotropowych. Oskarżony nie przyznał się do winy. Mimo strasznego wyglądu po pobycie wyrok przyjął ze spokojem.
Oczywiście to wyrok wydany w pierwszej instancji, ale został przyjęty z zadowoleniem przez oskarżyciela posiłkowego adwokata Aleksandra Karabanowa. "Ta sprawa pokazuje, że w Rosji działa prawo i nie ma Nietykalnych. Jesteśmy zadowoleni z wyroku". Wyjaśnił, też dlaczego Polina Stepanowa nie pojawiła się na rozprawie. "Przez cały ten czas, otrzymywała połączenia i wiadomości SMS z groźbami. Stara się więc unikać miejsc publicznych. Ponadto sprawa dotyczy intymnej strony życia, że nie chce, aby znali ją ludzie".
Na drugim biegunie jest adwokat skazanego Kachaber Dolbadze: "Po pierwsze, będziemy robić wszystko, aby odwołać się od wyroku. Półtora roku - to jest najgorsza opcja. Mimo to, Alexander osobą publiczną, jestem pewien, że nie będzie musiał odsiadywać pełnego wyznaczonego terminu. Dochodzenie opierało się tylko na słowach ofiary i to wszystko. W toku postępowania upadł najpoważniejszy artykuł o użyciu narkotyków. Jest to 5 do 10 lat. Akta sprawy, których nie mogę ujawnić sugerują, że stosunek seksualny był, ale był za obopólną zgodą".
Przypomnijmy, że ponad rok temu w marcu 2014 roku oskarżony Emelianenko, zaczął się ukrywać i wpadł podczas narodowego święta czyli w Dniu Zwycięstwa 9-go maja, powodując wypadek samochodowy. Zamknięto go, ale przebywał w dość komfortowym jak na warunki rosyjskie więzieniu "Matroskaja Tiszyna" w Moskwie. Jest to więzienie szpitalne a został tam "zakwaterowany" z uwagi na obrażenia w wypadku, gdy będąc poszukiwany w stanie upojenia alkoholowego wbił się autem w betonowy słup. O dziwo przeżył mając tylko uszkodzone biodro. Potem przeniesiono go do najgorszego rosyjskiego więzienia czyli słynnych moskiewskich Butyrek. Tam też wziął ślub z drugą żoną.
Ostatnia sprawa to tylko jedna z serii skandali jakie wywołał Emelianenko na przestrzeni jego kariery. Wiele uszło mu na sucho w tym podobna sprawa sprzed dwóch lat. Normą były pobicia, awantury po pijanemu a nawet kradzieże. W 2011 roku wziął od polskich organizatorów ok. 70 tysięcy dolarów za walki, które miał stoczyć w Polsce. Oczywiście po zainkasowaniu natychmiast zwiał do Rosji i nigdy nie pojawił się tu więcej. Nie pomogły nawet prośby ówczesnego ambasadora Rosji w Polsce, którego wystawił na pośmiewisko i co nie zostało mu zapomniane. Być może, wtorkowy wyrok to rodzaj "karmy".
Na pewno przed A. E. najważniejsza walka życia - o przetrwanie w zonie. A to może nie być łatwe nawet dla tak znanego człowieka, z uwagi na artykuł z jakiego został skazany. Będziemy informować o dalszych przygodach Aleksandra w "krainie tysiąca zamków i jednego klucza" czyli więzieniu.
Emelianenko trafi do kolonii karnej (tzw. zony), gdzie odbędzie resztę kary, bowiem sąd zaliczył mu rok pobytu w areszcie na poczet kary. Dodatkowo, nakazał mu zapłatę 60 tysięcy rubli. Brat słynnego Fiodora, został oskarżony z artykułu 1-go, paragrafu 132, artykułu 2-go paragraf 325 i artykułu 2-giego paragraf 230 kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej tj. "popełnienia przemocy seksualnej", "kradzieży paszportu" i "wykorzystania środków odurzających lub substancji psychotropowych. Oskarżony nie przyznał się do winy. Mimo strasznego wyglądu po pobycie wyrok przyjął ze spokojem.
Oczywiście to wyrok wydany w pierwszej instancji, ale został przyjęty z zadowoleniem przez oskarżyciela posiłkowego adwokata Aleksandra Karabanowa. "Ta sprawa pokazuje, że w Rosji działa prawo i nie ma Nietykalnych. Jesteśmy zadowoleni z wyroku". Wyjaśnił, też dlaczego Polina Stepanowa nie pojawiła się na rozprawie. "Przez cały ten czas, otrzymywała połączenia i wiadomości SMS z groźbami. Stara się więc unikać miejsc publicznych. Ponadto sprawa dotyczy intymnej strony życia, że nie chce, aby znali ją ludzie".
Na drugim biegunie jest adwokat skazanego Kachaber Dolbadze: "Po pierwsze, będziemy robić wszystko, aby odwołać się od wyroku. Półtora roku - to jest najgorsza opcja. Mimo to, Alexander osobą publiczną, jestem pewien, że nie będzie musiał odsiadywać pełnego wyznaczonego terminu. Dochodzenie opierało się tylko na słowach ofiary i to wszystko. W toku postępowania upadł najpoważniejszy artykuł o użyciu narkotyków. Jest to 5 do 10 lat. Akta sprawy, których nie mogę ujawnić sugerują, że stosunek seksualny był, ale był za obopólną zgodą".
Przypomnijmy, że ponad rok temu w marcu 2014 roku oskarżony Emelianenko, zaczął się ukrywać i wpadł podczas narodowego święta czyli w Dniu Zwycięstwa 9-go maja, powodując wypadek samochodowy. Zamknięto go, ale przebywał w dość komfortowym jak na warunki rosyjskie więzieniu "Matroskaja Tiszyna" w Moskwie. Jest to więzienie szpitalne a został tam "zakwaterowany" z uwagi na obrażenia w wypadku, gdy będąc poszukiwany w stanie upojenia alkoholowego wbił się autem w betonowy słup. O dziwo przeżył mając tylko uszkodzone biodro. Potem przeniesiono go do najgorszego rosyjskiego więzienia czyli słynnych moskiewskich Butyrek. Tam też wziął ślub z drugą żoną.
Ostatnia sprawa to tylko jedna z serii skandali jakie wywołał Emelianenko na przestrzeni jego kariery. Wiele uszło mu na sucho w tym podobna sprawa sprzed dwóch lat. Normą były pobicia, awantury po pijanemu a nawet kradzieże. W 2011 roku wziął od polskich organizatorów ok. 70 tysięcy dolarów za walki, które miał stoczyć w Polsce. Oczywiście po zainkasowaniu natychmiast zwiał do Rosji i nigdy nie pojawił się tu więcej. Nie pomogły nawet prośby ówczesnego ambasadora Rosji w Polsce, którego wystawił na pośmiewisko i co nie zostało mu zapomniane. Być może, wtorkowy wyrok to rodzaj "karmy".
Na pewno przed A. E. najważniejsza walka życia - o przetrwanie w zonie. A to może nie być łatwe nawet dla tak znanego człowieka, z uwagi na artykuł z jakiego został skazany. Będziemy informować o dalszych przygodach Aleksandra w "krainie tysiąca zamków i jednego klucza" czyli więzieniu.