Andy Cona "lepszy" niż Dawid Haras i Janusz Dylewski!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 12, marzec 2015
Na zwycięstwo nigdy nie za późno i przekonał się o tym Anglik Andy Cona (1-21), nazywany "The Immortal", który na gali Machine MMA 11 w Anglii, w 20 sekund złamał debiutującego Darrena Wilkinsona, zasypując go gradem ciosów w parterze. Po 21 jeden porażkach niezłomny poddany Królowej Brytyjskiej wreszcie napotkał równego sobie oponenta i zaskoczył wszystkich ekspertów i co gorsza bukmacherów.
Już w 2012 roku Cona zapowiadał, iż "może przegrać i tysiąc razy, ale wreszcie zwycięży i posmakuje wiktorii" - co też się stało i dało pożywkę brukowej prasie, która z lubością rozpisała się o wyczynie dumnego syna Albionu. Bo to jest wyczyn zaiste niebywały a w końcu każda zła passa musi mieć swój kres. Po prostu upór został nagrodzony i zatrzymana depresja z powodu porażek
Przy wyczynie Anglika nie w sposób nie odnieść się do rodzimych "loserów" jacy okupują polski rynek jak Janusz Dylewski (14 porażek) czy osławiony Dawid "Harnaś" Haras (10 porażek), których wyczyny na polskim rynku są powszechnie znane. Dylewski dwukrotnie "zaszokował" scenę Sztuk Walki, gdy skazany na pożarcie pobił brutalnie mistrza Karate i Kickboxingu, Józefa Warchoła - który zawsze z reguły bijał innych. Hitem było stoczenie dwóch walk w weekend na dwóch różnych galach jednej organizacji i szybkie podbudowanie rekordów innym fighterom. A przegrane przez poddania, były względnie bezpieczne w odróżnieniu od nokautów jakie zdarzają się często. Dylewski jest też rekordzistą w ilości występów w tzw. walkach wieczoru w Profesjonalnej Lidze MMA, gdzie występował trzykrotnie.
Z kolei Harasowi się to do tej pory nie udało, mimo szumnych deklaracji. Jednak patrząc na wyczyn Andy Cone - wszystko jeszcze przed nim. Harasa zresztą ominęła jeszcze szansa jednej walki i zasłynął on w środowisku też po tym jak miast jechać na galę w Chełmie, pojechał do Chełmna nad Nerem w województwie wielkopolskim a organizator gali bezradnie wypatrywał go w odległej o kilkaset kilometrów miejscowości...
Polscy "loserzy" niestety nie przodują w statystykach przegranych walk w Europie. Warto tu odnotować choćby słynnego Węgra Laszlo Czene mającego 21 przegranych walk w MMA (2 wygrane) i dodatkowo 22 w boksie (3 wygrane). Inny przypadek to Litwin Tomas Vaicickas mający 9 porażek oficjalnie i kilka innych pod innymi nazwiskami. Abstrahując od klasy sportowej tych orłów ringów i klatek, warto wspomnieć, iż wielu fighterów chętnie z nimi walczy a organizatorzy gal wiedzą, iż zawsze mogą liczyć na tych co by nie powiedzieć...desperatów. Poniżej "historyczna" zwycięska walka Andy Cona
Już w 2012 roku Cona zapowiadał, iż "może przegrać i tysiąc razy, ale wreszcie zwycięży i posmakuje wiktorii" - co też się stało i dało pożywkę brukowej prasie, która z lubością rozpisała się o wyczynie dumnego syna Albionu. Bo to jest wyczyn zaiste niebywały a w końcu każda zła passa musi mieć swój kres. Po prostu upór został nagrodzony i zatrzymana depresja z powodu porażek
Przy wyczynie Anglika nie w sposób nie odnieść się do rodzimych "loserów" jacy okupują polski rynek jak Janusz Dylewski (14 porażek) czy osławiony Dawid "Harnaś" Haras (10 porażek), których wyczyny na polskim rynku są powszechnie znane. Dylewski dwukrotnie "zaszokował" scenę Sztuk Walki, gdy skazany na pożarcie pobił brutalnie mistrza Karate i Kickboxingu, Józefa Warchoła - który zawsze z reguły bijał innych. Hitem było stoczenie dwóch walk w weekend na dwóch różnych galach jednej organizacji i szybkie podbudowanie rekordów innym fighterom. A przegrane przez poddania, były względnie bezpieczne w odróżnieniu od nokautów jakie zdarzają się często. Dylewski jest też rekordzistą w ilości występów w tzw. walkach wieczoru w Profesjonalnej Lidze MMA, gdzie występował trzykrotnie.
Z kolei Harasowi się to do tej pory nie udało, mimo szumnych deklaracji. Jednak patrząc na wyczyn Andy Cone - wszystko jeszcze przed nim. Harasa zresztą ominęła jeszcze szansa jednej walki i zasłynął on w środowisku też po tym jak miast jechać na galę w Chełmie, pojechał do Chełmna nad Nerem w województwie wielkopolskim a organizator gali bezradnie wypatrywał go w odległej o kilkaset kilometrów miejscowości...
Polscy "loserzy" niestety nie przodują w statystykach przegranych walk w Europie. Warto tu odnotować choćby słynnego Węgra Laszlo Czene mającego 21 przegranych walk w MMA (2 wygrane) i dodatkowo 22 w boksie (3 wygrane). Inny przypadek to Litwin Tomas Vaicickas mający 9 porażek oficjalnie i kilka innych pod innymi nazwiskami. Abstrahując od klasy sportowej tych orłów ringów i klatek, warto wspomnieć, iż wielu fighterów chętnie z nimi walczy a organizatorzy gal wiedzą, iż zawsze mogą liczyć na tych co by nie powiedzieć...desperatów. Poniżej "historyczna" zwycięska walka Andy Cona