Mark Munoz walką z Luke'em Barnattem na Filipinach żegna się z MMA!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 10, marzec 2015
Sentymentalną podróż do Filipin w dniu 16 maja 2015 roku odbędzie Mark Munoz (13-6 MMA, 8-6 UFC). W kraju, z którego pochodzą jego rodzice, stoczy swój ostatni pojedynek nie tylko dla organizacji UFC, ale i ogólnie w MMA. Na UFC Fight Night 66 w stolicy Filipin, Manili, w walce w wadze średniej podejmie Luke'a Barnatta (8-2 MMA, 3-2 UFC).
''The Filipino Wrecking Machine'', jak nazywany jest 37-letni Munoz, nie miał ostatnio dobrej passy. Od czasu zwycięstwa nad Timem Boetschem w czerwcu 2013 roku zanotował trzy kolejne porażki, choć trzeba przyznać, że z mocnymi przeciwnikami. Tym niemniej każdemu z nich ulegał już w pierwszych rundach: znokautował go Lyoto Machida, a poddawali Gegard Mousasi oraz już w bieżącym roku Roan Carneiro.
Dla zawodnika z zapasami jako stylem bazowym ma to być pożegnalny bój, niezależnie od jego końcowego rezultatu. Ze względu na jego filipińskie korzenie bardzo zależało mu na tym, by być częścią karty walk eventu w Manili, więc jego pożegnanie będzie mieć tym bardziej symboliczny wymiar.
Barnatt, podobnie jak jego rywal, także zalicza serię porażek. Zanim się ona zaczęła, Anglik był niepokonany w MMA, z czego trzy wygrane przyszły już w UFC. Jego ostatnie niepowodzenia były jednak mocno kontrowersyjne, gdyż zarówno z Seanem Stricklandem, jak i Rogerem Narvaezem, o wyniku decydowały niejednomyślne werdykty sędziowskie. 26-latek obdarzony jest znakomitymi jak na wagę średnią warunkami fizycznymi (1,98 m), co może mieć duże znaczenie w rywalizacji z niższym o 15 cm przeciwnikiem.
Dla obu więc będzie to bardzo istotna walka, choć z różnych powodów. Obaj oczywiście chcą się przełamać, ale dla Munoza to kwestia godnego zakończenia kariery, zaś dla Barnatta powrotu do gry o najwyższe cele w kategorii średniej.
''The Filipino Wrecking Machine'', jak nazywany jest 37-letni Munoz, nie miał ostatnio dobrej passy. Od czasu zwycięstwa nad Timem Boetschem w czerwcu 2013 roku zanotował trzy kolejne porażki, choć trzeba przyznać, że z mocnymi przeciwnikami. Tym niemniej każdemu z nich ulegał już w pierwszych rundach: znokautował go Lyoto Machida, a poddawali Gegard Mousasi oraz już w bieżącym roku Roan Carneiro.
Dla zawodnika z zapasami jako stylem bazowym ma to być pożegnalny bój, niezależnie od jego końcowego rezultatu. Ze względu na jego filipińskie korzenie bardzo zależało mu na tym, by być częścią karty walk eventu w Manili, więc jego pożegnanie będzie mieć tym bardziej symboliczny wymiar.
Barnatt, podobnie jak jego rywal, także zalicza serię porażek. Zanim się ona zaczęła, Anglik był niepokonany w MMA, z czego trzy wygrane przyszły już w UFC. Jego ostatnie niepowodzenia były jednak mocno kontrowersyjne, gdyż zarówno z Seanem Stricklandem, jak i Rogerem Narvaezem, o wyniku decydowały niejednomyślne werdykty sędziowskie. 26-latek obdarzony jest znakomitymi jak na wagę średnią warunkami fizycznymi (1,98 m), co może mieć duże znaczenie w rywalizacji z niższym o 15 cm przeciwnikiem.
Dla obu więc będzie to bardzo istotna walka, choć z różnych powodów. Obaj oczywiście chcą się przełamać, ale dla Munoza to kwestia godnego zakończenia kariery, zaś dla Barnatta powrotu do gry o najwyższe cele w kategorii średniej.