Anderson Silva obawia się kopać po kontuzji lewej nogi!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 10, wrzesień 2014
Już wiemy, że długo wyczekiwany powrót do oktagonu Andersona Silvy (33-6 MMA, 16-2 UFC) nastąpi 31 stycznia 2015 roku na gali UFC 183 w Las Vegas, mając za przeciwnika Nicka Diaza (26-9 MMA, 7-6 UFC). I choć były mistrz wagi średniej już jakiś czas temu powrócił do treningów, nie czuje się w pełni komfortowo, chcąc wyprowadzać kopnięcia lewą nogą, którą to złamał podczas pojedynku rewanżowego z Chrisem Weidmanem.
''Nie czuję już bólu. Moja siła powróciła, ponieważ wróciłem do treningów. Najtrudniejszą częścią jest pewność siebie, by kopać tak jak robiłem to wcześniej. Pracowałem z psychologiem, więc mogę pozbyć się duchów okropnych momentów tamtej walki, gdy miałem tamten wypadek. Jestem trochę zachowawczy w treningu. Wiem, iż mogę wyprowadzić ten ruch, lecz kończę nie robiąc tego z powodu strachu.''
Do przyszłorocznego pojedynku Brazyliczyk przygotowuje się w ojczyźnie, w Rio de Janeiro, gdyż tam czuje się najlepiej. ''The Spider'' przyznaje, że nie będzie już dążyć do tego, by odzyskać tytuł mistrzowski, który dzierżył przy sobie przez prawie siedem lat. Zdaje sobie także sprawę z tego, że jego czas w MMA powoli dobiega końca.
''Skończyłem z byciem mistrzem, posiadaniem tytułu. Prawda jest taka, że jest tylko jeden Ayrton Senna, jest tylko jeden Pele i jest tylko jeden Anderson Silva, więc ktokolwiek widział mnie jako mistrza, widział mnie. Ten, kto nie widział mnie jako mistrza, nie zobaczy już tego. Zobaczycie mnie znowu walczącego, lecz nie o pas. Nie mam już do tego cierpliwości. Sądzę, że każdego dnia jestem bliżej zakończenia kariery.''
Te słowa dają do zrozumienia, że Silva nie chcę się już obciążać staraniami o otrzymanie starcia o mistrzostwo UFC. Wygląda na to, że skupi się na pojedynkach takich jak ten najbliższy z Diazem, który jest tzw. superfightem. Choć na szali w tym przypadku nie leży żaden tytuł czy nawet jego perspektywa, to i tak fanów MMA nie trzeba specjalnie zachęcać do obejrzenia batalii między tymi dwoma kapitalnymi, a przy tym bardzo popularnymi zawodnikami.
''Nie czuję już bólu. Moja siła powróciła, ponieważ wróciłem do treningów. Najtrudniejszą częścią jest pewność siebie, by kopać tak jak robiłem to wcześniej. Pracowałem z psychologiem, więc mogę pozbyć się duchów okropnych momentów tamtej walki, gdy miałem tamten wypadek. Jestem trochę zachowawczy w treningu. Wiem, iż mogę wyprowadzić ten ruch, lecz kończę nie robiąc tego z powodu strachu.''
Do przyszłorocznego pojedynku Brazyliczyk przygotowuje się w ojczyźnie, w Rio de Janeiro, gdyż tam czuje się najlepiej. ''The Spider'' przyznaje, że nie będzie już dążyć do tego, by odzyskać tytuł mistrzowski, który dzierżył przy sobie przez prawie siedem lat. Zdaje sobie także sprawę z tego, że jego czas w MMA powoli dobiega końca.
''Skończyłem z byciem mistrzem, posiadaniem tytułu. Prawda jest taka, że jest tylko jeden Ayrton Senna, jest tylko jeden Pele i jest tylko jeden Anderson Silva, więc ktokolwiek widział mnie jako mistrza, widział mnie. Ten, kto nie widział mnie jako mistrza, nie zobaczy już tego. Zobaczycie mnie znowu walczącego, lecz nie o pas. Nie mam już do tego cierpliwości. Sądzę, że każdego dnia jestem bliżej zakończenia kariery.''
Te słowa dają do zrozumienia, że Silva nie chcę się już obciążać staraniami o otrzymanie starcia o mistrzostwo UFC. Wygląda na to, że skupi się na pojedynkach takich jak ten najbliższy z Diazem, który jest tzw. superfightem. Choć na szali w tym przypadku nie leży żaden tytuł czy nawet jego perspektywa, to i tak fanów MMA nie trzeba specjalnie zachęcać do obejrzenia batalii między tymi dwoma kapitalnymi, a przy tym bardzo popularnymi zawodnikami.