Mamed Khalidov vs Tomasz Drwal - walką wieczoru na KSW 29?
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 13, sierpnia 2014
Dla polskich (i nie tylko) fanów MMA mamy bardzo interesującą i wręcz sensacyjną wiadomość, która zapewne także zelektryzuje europejski rynek Mieszanych Sztuk Walki. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć - największa polska organizacja MMA jaką jest KSW, jest bliska lub wręcz już sfinalizowała hitowy pojedynek pomiędzy największą swoją gwiazdą Mamedem Khalidovem (29-4) a Tomaszem Drwalem (21-4) - pierwszym polskim zawodnikiem jaki walczył w UFC.
To starcie według nie potwierdzonych oficjalnie informacji miałoby być walką wieczoru gali KSW 29, która będzie mieć miejsce w mogącej pomieścić 22-tysiące widzów hali Kraków Arena w Krakowie. Impreza planowana jest w dniu 6-go grudnia 2014. Jest to sensacyjna wiadomość, ale też i bardzo logiczna, bowiem by zapełnić nowo otwarty, największy polski obiekt sportowy, potrzebny jest taki "pojedynek stulecia" a bez mała takim się jawi walka dwóch najlepszych zawodników wagi średniej w Polsce.
Informacje o walce obu gigantów polskiego i europejskiego rynku MMA pojawiały się już od momentu odwołanej czwartej gali MMA Attack w październiku 2013 roku. Niestety wówczas nie udało się sfinalizować tego pojedynku a przyczyną były różne zdania obu stron (KSW i Tomasza Drwala) na temat zapisów kontraktowych. Warto przypomnieć, że wcześniej na linii KSW vs Drwal - mocno iskrzyło i padały buńczuczne zaczepki i przytyki serwowane zarówno z jednej jak i drugiej strony. Organizacja KSW zapowiadała ustami swoich właścicieli, że Tomasz Drwal nigdy nie zawalczy na jej ringu. Jednak "stara prawda głosi "nigdy nie mów nigdy" i to adekwatnie pasuje do tej sytuacji.
Abstrahując od personalnych wycieczek, zmieniła się i sytuacja i realia w największej polskiej organizacji. Wraz z wymuszonym przez fanów odkryciem przez nią klatki jako pola walki a także horyzontów i perspektyw jakie mógłby wnieść taki pojedynek, przystąpiono do rozmów na jesieni 2013 roku. Niestety nie skończyły się one pomyślnie, natomiast powstała nowa organizacja PROMMAC i jej twarzą okazał się właśnie Tomasz Drwal.
Po dość umiarkowanym sukcesie na początku marca pierwszej gali Prommac 1, gdzie Tomasz Drwal pokonał Brazylijczyka Delsona Heleno, wydawało się, że Drwal jest na trwałe związany z PROMMAC. Niektórzy wieszczyli nawet, że jest znacznie bardziej powiązany z organizacją niż tylko jako zawodnik i chyba coś w tym jest. Według niedawnych informacji, miał on walczyć na trzeciej gali PROMMAC w listopadzie br. Pierwotnie impreza miała odbyć się w Krakowie, ale właśnie prawdopodobnie ze względu na KSW 29 i wejście do gry największego podmiotu MMA w Polsce, event ma odbyć się w niedalekiej Częstochowie. Przynajmniej nieoficjalnie, bo oficjalnie miejsca ani terminu nie ogłoszono. Być może potencjalne zaangażowanie Drwala przez KSW, paradoksalnie nie stoi w sprzeczności z interesami PROMMAC a wręcz przeciwnie. To prawdziwa machina promocyjna i tego Drwalowi brakowało.
Z kolei KSW jako strona organizacyjna walki i reprezentant samego Mameda Khalidova, stoi na straży dominacji polskiego rynku. Duet Lewandowski - Kawulski wie, już że zmieniła się sytuacja i coraz mniej jest padających na własne życzenie podmiotów organizujących gale MMA w kraju. Ludzie uczą się na błędach innych. Wzrasta konkurencja i ma ona realne podstawy do tego by przetrwać. Organizacje PLMMA, Fight Exclusive Night czy wspomniany PROMMAC zaznaczyły swoją obecność, nie licząc ogromnej dawki lokalnych wydarzeń i po panice jaką wywołała pierwsza i druga edycja MMA Attack w szeregach KSW - teraz wcale nie jest łatwiej. Dodatkowo wiele stacji telewizyjnych zainteresowało się MMA a Polsat Sport poszedł o krok dalej pozbawiając monopolu samą KSW na swojej antenie i dopuszczając konkurencyjne wobec niej podmioty.
KSW musi być o krok w przodzie i w zasadzie nie ma wyjścia. Trochę przespało wprowadzenie klatki co spożytkowała konkurencja. Musi też przyciągać nowymi zestawieniami i czarować widzów. Kibice oczarowani umiejętnościami Khalidova są coraz bardziej wymagający w materii doboru mu rywali. Na nich nie robią już wrażenia nazwiska wysłużonych weteranów i chcą by gale KSW były platformą do porównań z najlepszymi.
Ponieważ zaklęcia o przejściu Mameda do UFC się nie ziściły, to chcą autentycznie trudnych walk i trudnych rywali. Ostatni Falcao był dobrym przeciwnikiem, ale skończył jak wszyscy poprzednicy czeczeńskiego fenomenu trenującego w Olsztynie. Ten wyjątek tylko potwierdził regułę, ale Falcao szybko został pokonany przez kolejnego rywala co nieco przykryło sukces Mameda i jest kolejnym dzwonkiem alarmowym, choć polski widz, rzadko sprawdza co się dzieje z dawnymi przeciwnikami Czeczena.
Wybór Drwala jest logiczny i być może potwierdziłby mit Mameda Khalidova, oraz samej KSW, której jest największą gwiazdą. Oczywiście poza medialną erą panowania Mariusza Pudzianowskiego, który zdołał na jakiś czas zainteresować szarego Kowalskiego MMA jako sportem lub bardziej walką, do której może dojść każdy kulturysta, strongman, piłkarz czy nawet tancerz erotyczny. Ta era jednak minęła bezpowrotnie. Pokazały to gale z nazwiskami, które zaistniały np. w internecie, ale realnie niewiele lub nic nie potrafiącymi pokazać poza nim. Postawiły one organizatorów w dość trudnej roli a co więcej pozbawiły widzów chęci przychodzenia na kolejne wydarzenia. KSW już nie podąża tą drogą i szuka dobrych zestawień.
Polska organizacja numer jeden, musi postawić na walki najlepszych a ponieważ UFC, Bellator czy inne organizacje jak choćby rosyjska M-1 Global potrafiły wykazywać się większym wyczuciem i zabierać sprzed nosa takie rodzynki jak Marcin Held, Damian Grabowski, Marcin Bandel czy Piotr Hallman, to KSW ma ograniczone pole manewru. Utrata Jana Błachowicza czy postawa spoglądającego tęsknie na UFC Michała Materli jeszcze bardziej zawęża krąg. Zatem taki hit byłby nieuniknionym sukcesem propagandowym. O ile oczywiście umowa jest sfinalizowana, rozmowy się toczą lub strony są bliskie porozumienia, bo póki co oficjalnej informacji nie ma. Warto na nią czekać i liczyć, że się ziści. Dałoby to ogromny asumpt pod kolejny sukces KSW. Inaczej hala Kraków Arena może nie zostać zapewłniona.
To starcie według nie potwierdzonych oficjalnie informacji miałoby być walką wieczoru gali KSW 29, która będzie mieć miejsce w mogącej pomieścić 22-tysiące widzów hali Kraków Arena w Krakowie. Impreza planowana jest w dniu 6-go grudnia 2014. Jest to sensacyjna wiadomość, ale też i bardzo logiczna, bowiem by zapełnić nowo otwarty, największy polski obiekt sportowy, potrzebny jest taki "pojedynek stulecia" a bez mała takim się jawi walka dwóch najlepszych zawodników wagi średniej w Polsce.
Informacje o walce obu gigantów polskiego i europejskiego rynku MMA pojawiały się już od momentu odwołanej czwartej gali MMA Attack w październiku 2013 roku. Niestety wówczas nie udało się sfinalizować tego pojedynku a przyczyną były różne zdania obu stron (KSW i Tomasza Drwala) na temat zapisów kontraktowych. Warto przypomnieć, że wcześniej na linii KSW vs Drwal - mocno iskrzyło i padały buńczuczne zaczepki i przytyki serwowane zarówno z jednej jak i drugiej strony. Organizacja KSW zapowiadała ustami swoich właścicieli, że Tomasz Drwal nigdy nie zawalczy na jej ringu. Jednak "stara prawda głosi "nigdy nie mów nigdy" i to adekwatnie pasuje do tej sytuacji.
Abstrahując od personalnych wycieczek, zmieniła się i sytuacja i realia w największej polskiej organizacji. Wraz z wymuszonym przez fanów odkryciem przez nią klatki jako pola walki a także horyzontów i perspektyw jakie mógłby wnieść taki pojedynek, przystąpiono do rozmów na jesieni 2013 roku. Niestety nie skończyły się one pomyślnie, natomiast powstała nowa organizacja PROMMAC i jej twarzą okazał się właśnie Tomasz Drwal.
Po dość umiarkowanym sukcesie na początku marca pierwszej gali Prommac 1, gdzie Tomasz Drwal pokonał Brazylijczyka Delsona Heleno, wydawało się, że Drwal jest na trwałe związany z PROMMAC. Niektórzy wieszczyli nawet, że jest znacznie bardziej powiązany z organizacją niż tylko jako zawodnik i chyba coś w tym jest. Według niedawnych informacji, miał on walczyć na trzeciej gali PROMMAC w listopadzie br. Pierwotnie impreza miała odbyć się w Krakowie, ale właśnie prawdopodobnie ze względu na KSW 29 i wejście do gry największego podmiotu MMA w Polsce, event ma odbyć się w niedalekiej Częstochowie. Przynajmniej nieoficjalnie, bo oficjalnie miejsca ani terminu nie ogłoszono. Być może potencjalne zaangażowanie Drwala przez KSW, paradoksalnie nie stoi w sprzeczności z interesami PROMMAC a wręcz przeciwnie. To prawdziwa machina promocyjna i tego Drwalowi brakowało.
Z kolei KSW jako strona organizacyjna walki i reprezentant samego Mameda Khalidova, stoi na straży dominacji polskiego rynku. Duet Lewandowski - Kawulski wie, już że zmieniła się sytuacja i coraz mniej jest padających na własne życzenie podmiotów organizujących gale MMA w kraju. Ludzie uczą się na błędach innych. Wzrasta konkurencja i ma ona realne podstawy do tego by przetrwać. Organizacje PLMMA, Fight Exclusive Night czy wspomniany PROMMAC zaznaczyły swoją obecność, nie licząc ogromnej dawki lokalnych wydarzeń i po panice jaką wywołała pierwsza i druga edycja MMA Attack w szeregach KSW - teraz wcale nie jest łatwiej. Dodatkowo wiele stacji telewizyjnych zainteresowało się MMA a Polsat Sport poszedł o krok dalej pozbawiając monopolu samą KSW na swojej antenie i dopuszczając konkurencyjne wobec niej podmioty.
KSW musi być o krok w przodzie i w zasadzie nie ma wyjścia. Trochę przespało wprowadzenie klatki co spożytkowała konkurencja. Musi też przyciągać nowymi zestawieniami i czarować widzów. Kibice oczarowani umiejętnościami Khalidova są coraz bardziej wymagający w materii doboru mu rywali. Na nich nie robią już wrażenia nazwiska wysłużonych weteranów i chcą by gale KSW były platformą do porównań z najlepszymi.
Ponieważ zaklęcia o przejściu Mameda do UFC się nie ziściły, to chcą autentycznie trudnych walk i trudnych rywali. Ostatni Falcao był dobrym przeciwnikiem, ale skończył jak wszyscy poprzednicy czeczeńskiego fenomenu trenującego w Olsztynie. Ten wyjątek tylko potwierdził regułę, ale Falcao szybko został pokonany przez kolejnego rywala co nieco przykryło sukces Mameda i jest kolejnym dzwonkiem alarmowym, choć polski widz, rzadko sprawdza co się dzieje z dawnymi przeciwnikami Czeczena.
Wybór Drwala jest logiczny i być może potwierdziłby mit Mameda Khalidova, oraz samej KSW, której jest największą gwiazdą. Oczywiście poza medialną erą panowania Mariusza Pudzianowskiego, który zdołał na jakiś czas zainteresować szarego Kowalskiego MMA jako sportem lub bardziej walką, do której może dojść każdy kulturysta, strongman, piłkarz czy nawet tancerz erotyczny. Ta era jednak minęła bezpowrotnie. Pokazały to gale z nazwiskami, które zaistniały np. w internecie, ale realnie niewiele lub nic nie potrafiącymi pokazać poza nim. Postawiły one organizatorów w dość trudnej roli a co więcej pozbawiły widzów chęci przychodzenia na kolejne wydarzenia. KSW już nie podąża tą drogą i szuka dobrych zestawień.
Polska organizacja numer jeden, musi postawić na walki najlepszych a ponieważ UFC, Bellator czy inne organizacje jak choćby rosyjska M-1 Global potrafiły wykazywać się większym wyczuciem i zabierać sprzed nosa takie rodzynki jak Marcin Held, Damian Grabowski, Marcin Bandel czy Piotr Hallman, to KSW ma ograniczone pole manewru. Utrata Jana Błachowicza czy postawa spoglądającego tęsknie na UFC Michała Materli jeszcze bardziej zawęża krąg. Zatem taki hit byłby nieuniknionym sukcesem propagandowym. O ile oczywiście umowa jest sfinalizowana, rozmowy się toczą lub strony są bliskie porozumienia, bo póki co oficjalnej informacji nie ma. Warto na nią czekać i liczyć, że się ziści. Dałoby to ogromny asumpt pod kolejny sukces KSW. Inaczej hala Kraków Arena może nie zostać zapewłniona.