Tatneft Cup 2014: Paweł Biszczak i Karol Łada odpadają! Wyniki
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: czwartek, 17, kwiecień 2014
W środę 16-go kwietnia w Kazaniu w Rosji, odbył się kolejny etap słynnego Tatneft Cup, czyli turnieju Kickboxingu na zasadach federacji TNA. Była to 1/4 finałów sezonu 2013-2014, w której udział wzięło dwóch polskich zawodników 27-letni Karol Łada (30-18) z Garudy Wa-wa i Paweł Biszczak (9-2) z Legnicy. Po starcie obu oczekiwano wiele a ostatni sukces Dawida Kasperskiego na SuperKombat, rozbudził apetyty na dogonienie europejskiej czołówki w zawodowym Kickboxingu. Niestety, obaj trzeba to powiedzieć wprost: rozczarowali i odpadli z daleszej rywalizacji.
Karol Łada był tylko tłem dla świetnie walczącego Rosjina Alexeya Ulyanova (13-1). Z bilansu walk można było oczekiwać, że to Polak będzie dyktował warunki w ringu. Niestety zawodowy bilans to nie to samo co amatorski i już po 30 sekundach Łada przekonał się o tym. Pierwsze liczenie po błyskawicznym haku na wątrobę, rozsypało zapewne misterny plan taktyczny i trzeba było zacząć odrabiać straty.
W regulaminie TNA liczenie jest traktowane jako przegrana w przypadku gdy walka skończy się na pełnym dystansie. Polak rzucił się do odrabiania strat, ale była to woda na młyn kapitalnie walczącego rywala. Zmiany pozycji, świetny boks, ostre kopnięcia na tułów dały się we znaki naszemu zawodnikowi. W drugiej rundzie, finezyjna akcja ze zwodem kolanem doprowadziła do drugiego liczenia. Polak tak jak i w pierwszym wypadku przetrwał i to trzeba mu oddać honor za hart ducha. Mimo niepowodzenia parł do przodu, ale niestety - kombinacyjność uderzeń i kopnięć plus efektowne podcięcia były po stronie Rosjanina. Polakowi brakowało kopnięć a w przekroju walki, świetne kolana Ulyanova pokazały, że na kilkadziesią takich uderzeń Łada próbował raptem raz lub dwa. Tak walki nie można wygrać.
Ładę trzeba pochwalić za determinację, ale warto by ten zawodnik przemyślał zmianę kategorii na niższą, bo odstaje warunkami fizycznymi od rywali i choćby przegrana poprzednia walka z Chrisem Baya na KOK w Wilnie pokazała to dobitnie. Tutaj było podobnie a dodatkowo, mało znany Ulyanov pokazał, że w Polsce raczej byłoby mu trudno było znaleźć rywala. Po prostu jest to młody klasowy i bardzo perspektywiczny zawodnik.
Większe pretensje można jednak było mieć do 29-letniego Pawła Biszczaka o ile nie wie się kim jest Vitaliy Nikiforov. Mówiąc wprost to najlepszy ukraiński zawodnik kategorii półciężkiej w Muay Thai i coś na ten temat może powiedzieć, choćby Oskar Staszczak z Raczadamu Kraków, który starł się z nim na ringu amatorskim i uległ świetnie wyszkolonemu fighterowi. Jednak Biszczak miał za sobą ubiegłoroczne walki z Alexandrem Surzhko czy Dmitriyem Valentem a więc gwiazdami światowego formatu i wypadł w nich bardzo dobrze. To dawało nadzieję na sukces.
Niestety w ringu okazało się, że pojedyncze, nieszblonowe techniki to za mało na tej klasy rywala. U Biszczaka zawiódł boks, co jest piętą achillesową zawodników wywodzących się z Karate, ale to akurat trudno już odrobić. Dodatkowo wyglądał na przetrenowanego, bo zabrakło świeżości i koncetracji już na początku walki. Potężne rozcięcie pokazało, że ciosy Ukraińca docierają do celu. Paweł miał kilka dobrych akcji, ale wyłącznie w końcówkach rundy pierwszej i drugiej. To za mało na takiego rywala.
Siłowa i chaotyczna próba odrobienia strat w trzecim starciu skończyła się długiem tlenowym, co wykorzystał rywal i posłał Biszczaka na deski w mniej czy bardziej czysty sposób.
Akcja przytrafiła się na kilkadzisiąt sekund przed końcem trzech regulaminowych rund i przesądziła o wyniku. Regulamin zakłada, iż przy liczeniu nie ma szansy na dodatkową rundę. Jednak z przebiegu walki Ukrainiec wygrał wszystkie trzy starcia a liczenie było de facto podkreśleniem przewagi. U Polaka nie brakowało serca do walki, ale łączenia technik bokserskich z nogami, co jest fundamentem Kickboxingu od czasów Marka Piotrowskiego i co legendarny mistrz zawsze podkreślał.
Biszczak jeśli kopał to kopał a jeśli boksował to boksował. Połączenie tych warsztatów mogło przynieść szansę sukcesu. Niestety Nikiforov obnażył te braki i bezwzględnie wykorzystał. Dodatkowo, klincz to jego domena i klinczował sprytnie na granicy przepisów. Akcja, po której posłał na deski Polaka, była tego dobitnym przykładem. Nietrudno się dziwić ponieważ jest rasowym zawodnikiem Muay Thai a właśnie warsztat klinczu to pięta achillesowa polskich zawodników a kickboxerów w szczególności. Mimo wszystko Biszczak na pewno nie powiedział ostatniego słowa na międzynarodowej arenie i szybko zmodyfikuje warsztat i z błędów wyciągnie wnioski.
Podczas gali odbyło się kilka innych dobrych walk a za najciekawszą można uznać walkę Malica Groenberga z Holandii z mistrzem Europy Muay Thai, Sergeiem Kulyabą. Wymiany ciosów, ciekawe akcje i ogromne tempo walki lepiej zniósł zawodnik Mike's Gym i posłał na deski Ukraińca, który z uwagi na walki amatorskie i zawodowe, zaczyna gonić w piętkę i ewidentnie jest przemęczony. Start w turnieju też jest dla niego trudny, bowiem zawsze walczy w kategorii do 67 kg a nie 70 jak teraz. Przy warunkach fizycznych Groenberga - miało to znaczenie i Kulayaba przegrał. Warto pamiętać, że Groenberg pokonał nie byle kogo, bo samego Maxa Smirnova w lutym tego roku, co oznacza, iż jest na dobrej drodze do wygrania całego turnieju Tatneft Cup.
Komplet wyników:
70kg: Alexey Ulyanov (Rosja) pokonał Karola Ładę (Polska) przez decyzję 3-0
70 kg: Malic Groenberg (Holandia) pokonał Sergeya Kulyabę (Ukraina) przez decyzję 3-0
80 kg: Vitaliy Nikiforov (Ukraina) pokonał Pawła Bicszczaka (Polska) przez decyzję 3-0
80 kg: Duoli Chen (Chiny) pokonał Waldemar Wiebe (Niemcy) przez KO w 3 rundzie
+80 kg: Alexander Veghevatov (Rosja) pokonał Hichama Achalhi (Holandia) przez decyzję 3-0 po extra 4 rundzie
+80 kg: Kirk Krouba (Belgia) pokonał Shamila Abasova (Rosja) przez decyzję 3-0
Karol Łada był tylko tłem dla świetnie walczącego Rosjina Alexeya Ulyanova (13-1). Z bilansu walk można było oczekiwać, że to Polak będzie dyktował warunki w ringu. Niestety zawodowy bilans to nie to samo co amatorski i już po 30 sekundach Łada przekonał się o tym. Pierwsze liczenie po błyskawicznym haku na wątrobę, rozsypało zapewne misterny plan taktyczny i trzeba było zacząć odrabiać straty.
W regulaminie TNA liczenie jest traktowane jako przegrana w przypadku gdy walka skończy się na pełnym dystansie. Polak rzucił się do odrabiania strat, ale była to woda na młyn kapitalnie walczącego rywala. Zmiany pozycji, świetny boks, ostre kopnięcia na tułów dały się we znaki naszemu zawodnikowi. W drugiej rundzie, finezyjna akcja ze zwodem kolanem doprowadziła do drugiego liczenia. Polak tak jak i w pierwszym wypadku przetrwał i to trzeba mu oddać honor za hart ducha. Mimo niepowodzenia parł do przodu, ale niestety - kombinacyjność uderzeń i kopnięć plus efektowne podcięcia były po stronie Rosjanina. Polakowi brakowało kopnięć a w przekroju walki, świetne kolana Ulyanova pokazały, że na kilkadziesią takich uderzeń Łada próbował raptem raz lub dwa. Tak walki nie można wygrać.
Ładę trzeba pochwalić za determinację, ale warto by ten zawodnik przemyślał zmianę kategorii na niższą, bo odstaje warunkami fizycznymi od rywali i choćby przegrana poprzednia walka z Chrisem Baya na KOK w Wilnie pokazała to dobitnie. Tutaj było podobnie a dodatkowo, mało znany Ulyanov pokazał, że w Polsce raczej byłoby mu trudno było znaleźć rywala. Po prostu jest to młody klasowy i bardzo perspektywiczny zawodnik.
Większe pretensje można jednak było mieć do 29-letniego Pawła Biszczaka o ile nie wie się kim jest Vitaliy Nikiforov. Mówiąc wprost to najlepszy ukraiński zawodnik kategorii półciężkiej w Muay Thai i coś na ten temat może powiedzieć, choćby Oskar Staszczak z Raczadamu Kraków, który starł się z nim na ringu amatorskim i uległ świetnie wyszkolonemu fighterowi. Jednak Biszczak miał za sobą ubiegłoroczne walki z Alexandrem Surzhko czy Dmitriyem Valentem a więc gwiazdami światowego formatu i wypadł w nich bardzo dobrze. To dawało nadzieję na sukces.
Niestety w ringu okazało się, że pojedyncze, nieszblonowe techniki to za mało na tej klasy rywala. U Biszczaka zawiódł boks, co jest piętą achillesową zawodników wywodzących się z Karate, ale to akurat trudno już odrobić. Dodatkowo wyglądał na przetrenowanego, bo zabrakło świeżości i koncetracji już na początku walki. Potężne rozcięcie pokazało, że ciosy Ukraińca docierają do celu. Paweł miał kilka dobrych akcji, ale wyłącznie w końcówkach rundy pierwszej i drugiej. To za mało na takiego rywala.
Siłowa i chaotyczna próba odrobienia strat w trzecim starciu skończyła się długiem tlenowym, co wykorzystał rywal i posłał Biszczaka na deski w mniej czy bardziej czysty sposób.
Akcja przytrafiła się na kilkadzisiąt sekund przed końcem trzech regulaminowych rund i przesądziła o wyniku. Regulamin zakłada, iż przy liczeniu nie ma szansy na dodatkową rundę. Jednak z przebiegu walki Ukrainiec wygrał wszystkie trzy starcia a liczenie było de facto podkreśleniem przewagi. U Polaka nie brakowało serca do walki, ale łączenia technik bokserskich z nogami, co jest fundamentem Kickboxingu od czasów Marka Piotrowskiego i co legendarny mistrz zawsze podkreślał.
Biszczak jeśli kopał to kopał a jeśli boksował to boksował. Połączenie tych warsztatów mogło przynieść szansę sukcesu. Niestety Nikiforov obnażył te braki i bezwzględnie wykorzystał. Dodatkowo, klincz to jego domena i klinczował sprytnie na granicy przepisów. Akcja, po której posłał na deski Polaka, była tego dobitnym przykładem. Nietrudno się dziwić ponieważ jest rasowym zawodnikiem Muay Thai a właśnie warsztat klinczu to pięta achillesowa polskich zawodników a kickboxerów w szczególności. Mimo wszystko Biszczak na pewno nie powiedział ostatniego słowa na międzynarodowej arenie i szybko zmodyfikuje warsztat i z błędów wyciągnie wnioski.
Podczas gali odbyło się kilka innych dobrych walk a za najciekawszą można uznać walkę Malica Groenberga z Holandii z mistrzem Europy Muay Thai, Sergeiem Kulyabą. Wymiany ciosów, ciekawe akcje i ogromne tempo walki lepiej zniósł zawodnik Mike's Gym i posłał na deski Ukraińca, który z uwagi na walki amatorskie i zawodowe, zaczyna gonić w piętkę i ewidentnie jest przemęczony. Start w turnieju też jest dla niego trudny, bowiem zawsze walczy w kategorii do 67 kg a nie 70 jak teraz. Przy warunkach fizycznych Groenberga - miało to znaczenie i Kulayaba przegrał. Warto pamiętać, że Groenberg pokonał nie byle kogo, bo samego Maxa Smirnova w lutym tego roku, co oznacza, iż jest na dobrej drodze do wygrania całego turnieju Tatneft Cup.
Komplet wyników:
70kg: Alexey Ulyanov (Rosja) pokonał Karola Ładę (Polska) przez decyzję 3-0
70 kg: Malic Groenberg (Holandia) pokonał Sergeya Kulyabę (Ukraina) przez decyzję 3-0
80 kg: Vitaliy Nikiforov (Ukraina) pokonał Pawła Bicszczaka (Polska) przez decyzję 3-0
80 kg: Duoli Chen (Chiny) pokonał Waldemar Wiebe (Niemcy) przez KO w 3 rundzie
+80 kg: Alexander Veghevatov (Rosja) pokonał Hichama Achalhi (Holandia) przez decyzję 3-0 po extra 4 rundzie
+80 kg: Kirk Krouba (Belgia) pokonał Shamila Abasova (Rosja) przez decyzję 3-0