Legendy MMA: Vitor 'Shaolin' Ribeiro!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: sobota, 01, wrzesień 2012
Era Brazilian Top Team i Chute Boxe skończyła się ostatecznie wraz z upadkiem PRIDE. Mimo, że obie ekipy wciąż mają w swoich szeregach znakomitych zawodników i zawodniczki, to obecnie o sile brazylijskiego MMA świadczy ekipa Andre Pedeneirasa z jego akademii BJJ i MMA, Nova Uniao. Obecnie legendarny trener ma pod opieką mistrzów UFC i Bellatora w osobach tak znakomitych zawodników jak: Jose Aldo, Eduardo Dantas, Marlon Sandro czy Renan Barao. Jednak gdy jakaś ekipa jest na topie to wszystkich interesuje tylko to, co jest obecnie, zapominając kto tworzył siłę tej ekipy. Dzisiaj chciałbym przedstawić wam jeden z filarów Nova Uniao, Vitora Ribeiro, znanego jako 'Shaolin'.
Historia zdecydowanie najlepszego zawodnika wagi lekkiej na przełomie XXI wieku rozpoczęła się 24-ego lutego w 1979 roku w najsłynniejszym brazylijskim mieście, czyli w Rio de Janeiro. Przez niemal 14 lat Vitor nie wiedział czym są chwytane sporty walki. Pierwszą sztuką walki jaką udało mu się poznać było muay thai, któremu poświęcił się we wczesnych latach szkolnych. Prawdziwa miłość do sztuk walki dopiero miała nadejść, a sam 'Shaolin' nie przeczuwał, że strzała Amora w jego przypadku będzie nosiła na sobie napis BJJ.
Wtedy w Brazylii wszyscy coś trenowali, a zwłaszcza w Rio, gdzie mieściła się przecież kolebka rodziny Gracie. Bójki były popularne również w szkole, do której uczęszczał bohater mojego artykułu.
Pewnego dnia zaproponowano mu walkę z o trzy lata starszym chłopakiem, który trenował Luta Livre. Shaolin trenujący muay thai nie mógł sobie poradzić w parterze z rywalem, który bez najmniejszych problemów potrafił kontrolować go w parterze, roztłukując mu nos. Po tej, niestety przegranej dla Shaolina, walce postanowił dowiedzieć się nieco więcej o brazylijskim jiu jitsu i udał się do szkoły Andre Pedeneirasa.
To właśnie w szkole słynnego 'Dede' w Rio de Janeiro nadano mu pseudonim Shaolin. Jest to spowodowane pozycją, jaką przyjmował podczas medytacji, czyli pozycją kwiat lotosu.
Vitor bardzo szybko zaczął odnosić sukcesy w nowej dla siebie dyscyplinie sportu. Już trzy lata po rozpoczęciu treningów został mistrzem świata w dywizji purpurowych pasów. W wieku 18 lat został promowany przez swojego mistrza, któremu jest wierny po dziś dzień, Andre Pedeneirasa na czarny pas BJJ i odpłacił mu się wygrywając po tym swoje drugie Brazilian Nationals, pierwsze wygrał jako brązowy pas, i zostając srebrnym medalistą Pan Amsów.
Potem Vitor zwyciężał w Mistrzostwach Świata czarnych pasów trzy razy po kolei: 1999, 2000 i 2001, gdzie walczył z takimi sławami jak Terere, Marcio Feitosa, Royler Gracie czy jego największy koszmar, Leo Vieira.
Właśnie walki z Vieirą przejdą do annałów BJJ jako jedne z najlepszych walk w historii tego sportu. Pojedynek z jednego z turniejów w 2000 roku, dokładnie to na Professional BJJ League był jednym z najbardziej zaciętych pojedynków w historii. Obydwaj spotykali się na zasadach BJJ i ADCC i założyciel CheckMat w każdej udowadniał swoją wyższość nad reprezentantem Nova Uniao.
W 2001 roku rozpoczął się dla Shaolina nowy etap w jego życiu, który notabene trwa do dziś, ale jego absencja w świecie MMA nie wróży nam raczej tego, że miałby on ponownie stanąć między linami ringu. 3-ego listopada Brazylijczyk pokonał na gali WFA Charlie Kohlera w niecałe 4 minuty. Następnych dwóch rywali poddał swoim firmowym duszeniem trójkątnym, które stało się jego znakiem rozpoznawczym, a później firmową techniką Marlona Sandro i Eduardo Dantasa. Następnie rozpoczął karierę w najlepszej ówcześnie organizacji zajmującej się walkami w niższych kategoriach wagowych i jednocześnie jednej z najstarszych organizacji MMA, Shooto.
W debiucie w nowej organizacji zmierzył się z Hiroshim Tsuruya. Po 15 minutach sędziowie wskazali go jako zwycięzcę pojedynku. Kolejną walkę stoczył podobnie jak trzy pierwsze w Stanach Zjednoczonych gdzie swoim firmowym trójkątem rękoma poddał Eddiego Yagina w drugiej rundzie. Pod koniec 2002 roku zmierzył się po raz pierwszy z obecnie numerem 2 w Japonii, Tatsuyą Kawajirim. Po pokazie pięknego jiu jitsu słusznie został wskazany przez sędziów jako zwycięzca walki. Ten doskonały pojedynek można odnaleźć w internecie i jest pozycją obowiązkową dla fanów BJJ w MMA.
W 2003 roku Shaolin oprócz walk w MMA postanowił wystartować w zawodach ADCC, które wtedy w maju odbywały się w brazylijskim Sao Paulo. Na dwa tygodnie przed tą imprezą Ribeiro wygrał walkę w MMA. Na gali Shooto w słynnej Korakuen Hall pokonał przez decyzję Amerykanina, Ryana Bow. Dwa tygodnie później nadszedł czas na ADCC.
W imprezie w swoim ojczystym kraju Ribeiro zaprezentował się dobrze. Z rekordem 7-0 w MMA zawodnik Nova Uniao zdobył brązowy medal. W pierwszej rundzie pokonał nikomu nieznanego Jasona Ramstetter, a w ćwierćfinale czekał na niego obecnie czołowy grappler na świecie, Pablo Popovitch. Walka zakończyła się zwycięstwem naszego bohatera, ale walki półfinałowej nie będzie wspominał najlepiej. Kilkadziesiąt sekund wystarczyło największemu rywalowi Popovitcha, Marcelo Garcii z Alliance, by swoim ulubionym duszeniem zza pleców posłać do krainy Morfeusza wychowanka Andre Pedeneirasa. Mimo dotkliwej porażki z późniejszą mega gwiazdą BJJ, Ribeiro zdołał jeszcze w walce o brąz pokonać Chrisa Browna zdobywając swój pierwszy i jedyny medal na ADCC.
W kolejnej walce w formule MMA Vitor pokonał przez decyzję weterana, Ivana Menjivara podczas gali Absolute Fighting Championship 4 na Florydzie. Później dostał wielką szansę od włodarzy organizacji Shooto, bo miał zmierzyć się o pas mistrza wagi lekkiej z Norwegiem, Joachimem Hansenem.
14-ego grudnia 2003 roku Hansen i Ribeiro stanęli naprzeciw siebie. Stawką był należący do późniejszego mistrza Dream, pas wagi lekkiej Shooto. Po niecałych ośmiu minutach walki wszystko było już jasne. Niepokonany Shaolin poddał Hansena swoim firmowym trójkątem rękoma zostając nowym mistrzem Shooto i praktycznie najlepszym lekkim na
świecie.
W swojej pierwszej obronie pasa Shaolin znów dał fanom porcję niezapomnianych wrażeń. Przejścia z kimury do balachy, próby wyciągania tych dźwigni pod różnymi kątami i w bardzo różnych i niestandardowych pozycjach. Jednak mimo szczerych chęci nie udało mu się poddać pretendującego do mistrzowskiego pasa Mitsuhiro Ishidy.
Kolejna walka godna polecenia.
Wielki sen jako mistrza Shooto skończył się dla Shoalina dokładnie tego samego dnia, kiedy się zaczął ale rok później. Wtedy to w rewanżu Tatsuya Kawajiri pokonał przez TKO Shoalina, zmuszając sędziego do zatrzymania pojedynku. Była to bardzo kontrowersyjna decyzja, ale jak wiadomo, Japonia rządzi się swoimi prawami, lecz tak naprawdę trudno się nie zgodzić z sędzią, który ma za zadanie chronić zawodników i ich zdrowie. Byłą to ostatnia walka zawodnika Nova Uniao w organizacji Shooto.
Po pierwszej porażce w karierze Shoalin stoczył walkę na Hawajach, gdzie na gali Rumble on the Rock 7 poddał Japońyczka, Tetsuji Kato swoim firmowym trójkątem rękoma w trzeciej rundzie. Po tej walce zadebiutował w brytyjskiej organizacji Cage Rage, która niedługo potem stała się jego domem.
Debiut w nowej organizacji był łatwy, szybki i przyjemny. Zaledwie 73 sekundy wystarczyły naszemu bohaterowi do poddania Geralda Strebendta na 12-stej gali Cage Rage.
We wrześniu 2005 roku łupem Shaolina na Cage Rage 13 padła głowa Jeana Silvy, słynnego capoeristy znanego z walki z Marcinem Heldem. Stawką walki był pas Cage Rage w wadze lekkiej. Niecałe dwie rundy wystarczyły Shaolinowi, by udowodnić, że wciąż jest jednym z najlepszych lekkich na świecie. Oczywiście walka zakończyła się poddaniem ulubionym przez Shaolina duszeniem trójkątnym rękoma.
Kolejne dwie walki Shaolin stoczył w Japonii i w USA. Najpierw 3-ego lutego pokona na gali MARS przez decyzję Eiji Mitsuokę, a miesiąc później na GFC: The Gracie vs The Hammer House w Columbus w stanie Ohio poddał na skutek obrażeń wywołanych ciosami w parterze Chrisa Brennana. Następnie miał pół roku przerwy i we wrześniu przystąpił do
obrony pasa Cage Rage. 4 minuty i 27 sekund, tyle dokładnie potrzebował do skończenia kimurą zawodnika gospodarzy, Abdula Mohameda.
W październiku, dokładnie 5-ego i 6-ego października Vitor 'Shaolin' Ribeiro, wtedy już z rekordem 16 -1 pojawił się na zaproszenie trenera Mirosława Oknińskiego w Warszawie by udzielić seminarium. Podczas dwudniowych lekcji z Shaolinem w zakresie MMA i submission fighting każdorazowo na macie było ok 80 osób. Seminarium było wielkim sukcesem jak wspominają uczestnicy, a sam trener Okniński później sprowadzał równie wielkie gwiazdy MMA jak chociażby Ricco Rodriguez.
Kolejna walka to kolejny klasyk. Na Cage Rage 19 Shaolin po długiej i rozpaczliwej obronie Daisuke Nakamury poddał Japończyka, walczącego w charakterystycznych butach, balachą. Byłą to ostatnia walka Shoalina na brytyjskiej ziemi.
Kolejnym przystankiem dla zawodnika Andre Pedeneirasa była Japonia, a dokładniej K-1 Hero's. W tej organizacji Shaolin stoczył trzy walki, notując dwie wygrane przez poddanie trójkątem rękoma: Ryuki Ueyama i Kazuyuki Miyata oraz porażkę przed czasem z JZ Calvanem. Właśnie walka z Calvanem sprawiła, że Shaolin spadł z piedestału i z tronu króla wagi lekkiej w świecie MMA. Wtedy do głosu zaczął dochodzić również jego kolega z teamu, BJ Penn.
Po walce z Calvanem Shaolin miał blisko dwuletnią przerwę od MMA spowodowaną głównie kontuzją oka i otwarciem swojej własnej akademii w Nowym Jorku. W 2009 roku zgłosiła się do niego Dream i zestawiła go w walce z Katsuhiko Nagatą. Brazylijczyk potrzebował niecałych 8 minut, by zdominować rywala i kolanem z pozycji bocznej rozciąć głowę
rywalowi. Sędziowie nie dopuścili Nagaty do dalszej walki i tak oto Shaolin zanotował ostatnie zwycięstwo w karierze.
Na Dream 10 Shinya Aoki pokazał światu, że obecnie w MMA sam parter nie wystarczy. Uznawany za najlepiej walczącego z pleców w MMA Aoki jak ognia unikał konfrontacji w parterze z Shaolinem i po kilku treningach w Tajlandii postanowił wykorzystać swoje muay thai. Wystarczyło to na mającego problemy kondycyjne Shaolina, który po
walce mówił, że za bardzo chciał przenieść walkę na ziemię.
Następne dwie walki Shaolin stoczył w USA w organizacji Strikeforce po kolejnym rozbracie z ringiem, spowodowanym otwarciem akademii i problemami z oczami. Dwie dobre walki, ale dwie porażki przez decyzję, w których widać było jednopłaszczyznowość Shaolina. Lyle Beerbohm i Justin Wilcox okazali się być pogromcami niegdyś najlepszego zawodnika wagi lekkiej. Od listopada 2010 roku z powodu braku ofert Shaolin pozostaje nieaktywny i wciąż ma ważną umowę ze Strikeforce.
Obecnie Shaolin oddaje się prowadzeniu swojej akademii w Nowym Jorku, która jest filią Nova Uniao. Jak sam mówi były momenty, że chciał zrezygnować z prowadzenia swojej własnej szkoły, ale na szczęście wszystko się poukładało i dalej prowadzi zajęcia w Nowym Jorku. Cechą charakterystyczną Shaolina jest to, że jako jeden z niewielu zawodników nie zmieni barw klubowych. Sam zainteresowany argumentuje to tym, że nie goni za modą jak wielu zawodników, których podnieca fakt, że ktoś ma kilku mistrzów świata, więc zaczną z nim trenować. Shaolin jest wdzięczny Pedeneriasowi za uwagę jaką mu poświęcił i za wsparcie. Jak mówił w wywiadzie dla onthematradio.com gdyby trafił pod skrzydła innego nauczyciela to mógłby się tak nie rozwinąć jak pod opieką swojego mistrza. Zawdzięcza mu wiele i nie wyobraża sobie reprezentowania nagle kogoś innego.
Tak oto wygląda zawodowa kariera Vitora 'Shaolina' Ribeiro. Wraz z Robsonem Mourą, BJ Pennem i Leo Santosem stanowili podwaliny obecnego sukcesu akademii Nova Uniao, która obecnie jest najlepszą szkołą MMA w Brazylii. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się więcej o naszym bohaterze, to Shaolin sam odpisuje na maile z adresu podanego na stronie http://www.vitorshaolinbjj.com/
Historia zdecydowanie najlepszego zawodnika wagi lekkiej na przełomie XXI wieku rozpoczęła się 24-ego lutego w 1979 roku w najsłynniejszym brazylijskim mieście, czyli w Rio de Janeiro. Przez niemal 14 lat Vitor nie wiedział czym są chwytane sporty walki. Pierwszą sztuką walki jaką udało mu się poznać było muay thai, któremu poświęcił się we wczesnych latach szkolnych. Prawdziwa miłość do sztuk walki dopiero miała nadejść, a sam 'Shaolin' nie przeczuwał, że strzała Amora w jego przypadku będzie nosiła na sobie napis BJJ.
Wtedy w Brazylii wszyscy coś trenowali, a zwłaszcza w Rio, gdzie mieściła się przecież kolebka rodziny Gracie. Bójki były popularne również w szkole, do której uczęszczał bohater mojego artykułu.
Pewnego dnia zaproponowano mu walkę z o trzy lata starszym chłopakiem, który trenował Luta Livre. Shaolin trenujący muay thai nie mógł sobie poradzić w parterze z rywalem, który bez najmniejszych problemów potrafił kontrolować go w parterze, roztłukując mu nos. Po tej, niestety przegranej dla Shaolina, walce postanowił dowiedzieć się nieco więcej o brazylijskim jiu jitsu i udał się do szkoły Andre Pedeneirasa.
To właśnie w szkole słynnego 'Dede' w Rio de Janeiro nadano mu pseudonim Shaolin. Jest to spowodowane pozycją, jaką przyjmował podczas medytacji, czyli pozycją kwiat lotosu.
Vitor bardzo szybko zaczął odnosić sukcesy w nowej dla siebie dyscyplinie sportu. Już trzy lata po rozpoczęciu treningów został mistrzem świata w dywizji purpurowych pasów. W wieku 18 lat został promowany przez swojego mistrza, któremu jest wierny po dziś dzień, Andre Pedeneirasa na czarny pas BJJ i odpłacił mu się wygrywając po tym swoje drugie Brazilian Nationals, pierwsze wygrał jako brązowy pas, i zostając srebrnym medalistą Pan Amsów.
Potem Vitor zwyciężał w Mistrzostwach Świata czarnych pasów trzy razy po kolei: 1999, 2000 i 2001, gdzie walczył z takimi sławami jak Terere, Marcio Feitosa, Royler Gracie czy jego największy koszmar, Leo Vieira.
Właśnie walki z Vieirą przejdą do annałów BJJ jako jedne z najlepszych walk w historii tego sportu. Pojedynek z jednego z turniejów w 2000 roku, dokładnie to na Professional BJJ League był jednym z najbardziej zaciętych pojedynków w historii. Obydwaj spotykali się na zasadach BJJ i ADCC i założyciel CheckMat w każdej udowadniał swoją wyższość nad reprezentantem Nova Uniao.
W 2001 roku rozpoczął się dla Shaolina nowy etap w jego życiu, który notabene trwa do dziś, ale jego absencja w świecie MMA nie wróży nam raczej tego, że miałby on ponownie stanąć między linami ringu. 3-ego listopada Brazylijczyk pokonał na gali WFA Charlie Kohlera w niecałe 4 minuty. Następnych dwóch rywali poddał swoim firmowym duszeniem trójkątnym, które stało się jego znakiem rozpoznawczym, a później firmową techniką Marlona Sandro i Eduardo Dantasa. Następnie rozpoczął karierę w najlepszej ówcześnie organizacji zajmującej się walkami w niższych kategoriach wagowych i jednocześnie jednej z najstarszych organizacji MMA, Shooto.
W debiucie w nowej organizacji zmierzył się z Hiroshim Tsuruya. Po 15 minutach sędziowie wskazali go jako zwycięzcę pojedynku. Kolejną walkę stoczył podobnie jak trzy pierwsze w Stanach Zjednoczonych gdzie swoim firmowym trójkątem rękoma poddał Eddiego Yagina w drugiej rundzie. Pod koniec 2002 roku zmierzył się po raz pierwszy z obecnie numerem 2 w Japonii, Tatsuyą Kawajirim. Po pokazie pięknego jiu jitsu słusznie został wskazany przez sędziów jako zwycięzca walki. Ten doskonały pojedynek można odnaleźć w internecie i jest pozycją obowiązkową dla fanów BJJ w MMA.
W 2003 roku Shaolin oprócz walk w MMA postanowił wystartować w zawodach ADCC, które wtedy w maju odbywały się w brazylijskim Sao Paulo. Na dwa tygodnie przed tą imprezą Ribeiro wygrał walkę w MMA. Na gali Shooto w słynnej Korakuen Hall pokonał przez decyzję Amerykanina, Ryana Bow. Dwa tygodnie później nadszedł czas na ADCC.
W imprezie w swoim ojczystym kraju Ribeiro zaprezentował się dobrze. Z rekordem 7-0 w MMA zawodnik Nova Uniao zdobył brązowy medal. W pierwszej rundzie pokonał nikomu nieznanego Jasona Ramstetter, a w ćwierćfinale czekał na niego obecnie czołowy grappler na świecie, Pablo Popovitch. Walka zakończyła się zwycięstwem naszego bohatera, ale walki półfinałowej nie będzie wspominał najlepiej. Kilkadziesiąt sekund wystarczyło największemu rywalowi Popovitcha, Marcelo Garcii z Alliance, by swoim ulubionym duszeniem zza pleców posłać do krainy Morfeusza wychowanka Andre Pedeneirasa. Mimo dotkliwej porażki z późniejszą mega gwiazdą BJJ, Ribeiro zdołał jeszcze w walce o brąz pokonać Chrisa Browna zdobywając swój pierwszy i jedyny medal na ADCC.
W kolejnej walce w formule MMA Vitor pokonał przez decyzję weterana, Ivana Menjivara podczas gali Absolute Fighting Championship 4 na Florydzie. Później dostał wielką szansę od włodarzy organizacji Shooto, bo miał zmierzyć się o pas mistrza wagi lekkiej z Norwegiem, Joachimem Hansenem.
14-ego grudnia 2003 roku Hansen i Ribeiro stanęli naprzeciw siebie. Stawką był należący do późniejszego mistrza Dream, pas wagi lekkiej Shooto. Po niecałych ośmiu minutach walki wszystko było już jasne. Niepokonany Shaolin poddał Hansena swoim firmowym trójkątem rękoma zostając nowym mistrzem Shooto i praktycznie najlepszym lekkim na
świecie.
W swojej pierwszej obronie pasa Shaolin znów dał fanom porcję niezapomnianych wrażeń. Przejścia z kimury do balachy, próby wyciągania tych dźwigni pod różnymi kątami i w bardzo różnych i niestandardowych pozycjach. Jednak mimo szczerych chęci nie udało mu się poddać pretendującego do mistrzowskiego pasa Mitsuhiro Ishidy.
Kolejna walka godna polecenia.
Wielki sen jako mistrza Shooto skończył się dla Shoalina dokładnie tego samego dnia, kiedy się zaczął ale rok później. Wtedy to w rewanżu Tatsuya Kawajiri pokonał przez TKO Shoalina, zmuszając sędziego do zatrzymania pojedynku. Była to bardzo kontrowersyjna decyzja, ale jak wiadomo, Japonia rządzi się swoimi prawami, lecz tak naprawdę trudno się nie zgodzić z sędzią, który ma za zadanie chronić zawodników i ich zdrowie. Byłą to ostatnia walka zawodnika Nova Uniao w organizacji Shooto.
Po pierwszej porażce w karierze Shoalin stoczył walkę na Hawajach, gdzie na gali Rumble on the Rock 7 poddał Japońyczka, Tetsuji Kato swoim firmowym trójkątem rękoma w trzeciej rundzie. Po tej walce zadebiutował w brytyjskiej organizacji Cage Rage, która niedługo potem stała się jego domem.
Debiut w nowej organizacji był łatwy, szybki i przyjemny. Zaledwie 73 sekundy wystarczyły naszemu bohaterowi do poddania Geralda Strebendta na 12-stej gali Cage Rage.
We wrześniu 2005 roku łupem Shaolina na Cage Rage 13 padła głowa Jeana Silvy, słynnego capoeristy znanego z walki z Marcinem Heldem. Stawką walki był pas Cage Rage w wadze lekkiej. Niecałe dwie rundy wystarczyły Shaolinowi, by udowodnić, że wciąż jest jednym z najlepszych lekkich na świecie. Oczywiście walka zakończyła się poddaniem ulubionym przez Shaolina duszeniem trójkątnym rękoma.
Kolejne dwie walki Shaolin stoczył w Japonii i w USA. Najpierw 3-ego lutego pokona na gali MARS przez decyzję Eiji Mitsuokę, a miesiąc później na GFC: The Gracie vs The Hammer House w Columbus w stanie Ohio poddał na skutek obrażeń wywołanych ciosami w parterze Chrisa Brennana. Następnie miał pół roku przerwy i we wrześniu przystąpił do
obrony pasa Cage Rage. 4 minuty i 27 sekund, tyle dokładnie potrzebował do skończenia kimurą zawodnika gospodarzy, Abdula Mohameda.
W październiku, dokładnie 5-ego i 6-ego października Vitor 'Shaolin' Ribeiro, wtedy już z rekordem 16 -1 pojawił się na zaproszenie trenera Mirosława Oknińskiego w Warszawie by udzielić seminarium. Podczas dwudniowych lekcji z Shaolinem w zakresie MMA i submission fighting każdorazowo na macie było ok 80 osób. Seminarium było wielkim sukcesem jak wspominają uczestnicy, a sam trener Okniński później sprowadzał równie wielkie gwiazdy MMA jak chociażby Ricco Rodriguez.
Kolejna walka to kolejny klasyk. Na Cage Rage 19 Shaolin po długiej i rozpaczliwej obronie Daisuke Nakamury poddał Japończyka, walczącego w charakterystycznych butach, balachą. Byłą to ostatnia walka Shoalina na brytyjskiej ziemi.
Kolejnym przystankiem dla zawodnika Andre Pedeneirasa była Japonia, a dokładniej K-1 Hero's. W tej organizacji Shaolin stoczył trzy walki, notując dwie wygrane przez poddanie trójkątem rękoma: Ryuki Ueyama i Kazuyuki Miyata oraz porażkę przed czasem z JZ Calvanem. Właśnie walka z Calvanem sprawiła, że Shaolin spadł z piedestału i z tronu króla wagi lekkiej w świecie MMA. Wtedy do głosu zaczął dochodzić również jego kolega z teamu, BJ Penn.
Po walce z Calvanem Shaolin miał blisko dwuletnią przerwę od MMA spowodowaną głównie kontuzją oka i otwarciem swojej własnej akademii w Nowym Jorku. W 2009 roku zgłosiła się do niego Dream i zestawiła go w walce z Katsuhiko Nagatą. Brazylijczyk potrzebował niecałych 8 minut, by zdominować rywala i kolanem z pozycji bocznej rozciąć głowę
rywalowi. Sędziowie nie dopuścili Nagaty do dalszej walki i tak oto Shaolin zanotował ostatnie zwycięstwo w karierze.
Na Dream 10 Shinya Aoki pokazał światu, że obecnie w MMA sam parter nie wystarczy. Uznawany za najlepiej walczącego z pleców w MMA Aoki jak ognia unikał konfrontacji w parterze z Shaolinem i po kilku treningach w Tajlandii postanowił wykorzystać swoje muay thai. Wystarczyło to na mającego problemy kondycyjne Shaolina, który po
walce mówił, że za bardzo chciał przenieść walkę na ziemię.
Następne dwie walki Shaolin stoczył w USA w organizacji Strikeforce po kolejnym rozbracie z ringiem, spowodowanym otwarciem akademii i problemami z oczami. Dwie dobre walki, ale dwie porażki przez decyzję, w których widać było jednopłaszczyznowość Shaolina. Lyle Beerbohm i Justin Wilcox okazali się być pogromcami niegdyś najlepszego zawodnika wagi lekkiej. Od listopada 2010 roku z powodu braku ofert Shaolin pozostaje nieaktywny i wciąż ma ważną umowę ze Strikeforce.
Obecnie Shaolin oddaje się prowadzeniu swojej akademii w Nowym Jorku, która jest filią Nova Uniao. Jak sam mówi były momenty, że chciał zrezygnować z prowadzenia swojej własnej szkoły, ale na szczęście wszystko się poukładało i dalej prowadzi zajęcia w Nowym Jorku. Cechą charakterystyczną Shaolina jest to, że jako jeden z niewielu zawodników nie zmieni barw klubowych. Sam zainteresowany argumentuje to tym, że nie goni za modą jak wielu zawodników, których podnieca fakt, że ktoś ma kilku mistrzów świata, więc zaczną z nim trenować. Shaolin jest wdzięczny Pedeneriasowi za uwagę jaką mu poświęcił i za wsparcie. Jak mówił w wywiadzie dla onthematradio.com gdyby trafił pod skrzydła innego nauczyciela to mógłby się tak nie rozwinąć jak pod opieką swojego mistrza. Zawdzięcza mu wiele i nie wyobraża sobie reprezentowania nagle kogoś innego.
Tak oto wygląda zawodowa kariera Vitora 'Shaolina' Ribeiro. Wraz z Robsonem Mourą, BJ Pennem i Leo Santosem stanowili podwaliny obecnego sukcesu akademii Nova Uniao, która obecnie jest najlepszą szkołą MMA w Brazylii. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się więcej o naszym bohaterze, to Shaolin sam odpisuje na maile z adresu podanego na stronie http://www.vitorshaolinbjj.com/