Mazovia MAX 80: Marius Ilas i Csenge Cepesi wygrywają po 2 tysiące dolarów!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 17, marzec 2014
W sobotę, 15 marca w warszawskiej hali "Koło" przy ulicy Obozowej, odbył się turniej pełno-kontaktowego Karate Shinkyokushin, Mazovia Max 80. W turnieju kobiet i mężczyzn wystąpiło łącznie 20 zawodników, którzy rywalizowali o czek na 2.000 dolarów, co jest rzadko spotykaną nagrodą w Karate, które na nieszczęście startujących wciąż nie jest dyscypliną olimpijską i dotacje są dosyć skromne.
W turnieju kobiet wystąpiło 8 zawodniczek spoza granic Naszego kraju. Honoru broniły Anna Bojda i Agata Kaliciak, podopieczne sensei Jacka Lamota z Wrocławia. Bojda, która kilka tygodni temu wygrała eliminacje do ME, które w dniach 30-31 maja odbędą się w stolicy Azerbejdżanu, Baku w walce repasażowej pokonała Stelę Oroz i awansowała do turnieju głównego. Ania w pełni kontrolowała walkę i to wrocławianka została uznana przez sędziów jako lepsza tego dnia. Po krótkiej przerwie i występie grupy ''Multivisual'' rozpoczęła się główna faza turnieju kobiet.
W pierwszej walce zmierzyła się faworytka turnieju Węgierka, Csenge Cepesi, która w zeszłym roku wygrała ME OPEN i w kategorii +65, a także zdobyła brązowy medal na Pucharze Świata w Wilnie. Węgierka cały czas przeważała, a reprezentantka Polski walczyła nie tylko z oponentką, ale przede wszystkim kontuzją ręki, która spowodowała u Niej przyjęcie ofensywnego stylu walki, co zdecydowanie nie mogło wywrzeć pozytywnego wrażenia na sędziach. W drugiej połówce turnieju kobiet walki Gabija Gudeliauskaite przez decyzję pokonała swoją chorwacką przeciwniczkę Kristinę Kajundzic, która sukcesy święciła głównie na imprezach U-22, gdzie zdobyła vice-mistrzostwo i brązowy medal, a na ''dorosłych'' ME odpadała w ćwierćfinałach, bądź we wcześniejszej fazie turnieju. W kolejnym starciu druga z reprezentantek Polski na ME w Azerbejdżanie, Agata Kaliciak. Niestety po 3-ech minutach sędziowie wskazali na zwycięstwo Nory Vaznelyte i podopieczna sensei Lamota pożegnała się z turniejem. W ostatnim ćwierćfinale Chirila Viviana przez Kaiten Geri znokautowała Brigidę Gustaityte.
W pierwszej walce półfinałowej Csenge Cepesi spotkała się z brązową medalistką ostatniego Pucharu Świata w kategorii -65 kg, Gabiją Gudeliauskaite. Litwinka w jednej w jednej z wymian uderzyła swoją przeciwniczkę w twarz, co w Karate Shinkykushin jest techniką zabronioną. Po naradzie sędziowskiej Węgierka doszła do siebie i w pięknym stylu pokonała Litwinkę. Bardzo istotną rolę odegrały kopnięcia frontalne na korpus, które wytworzyły dystans do zadawania technik ręcznych i nożnych. Litwini od wielu lat walczą starym systemem, który zakłada trzymanie się blisko przeciwnika i zadawanie jak największej ilości technik ręcznych, które mają po pewnym czasie zmiękczyć przeciwnika.
W drugim półfinale Chirila Viviana po zdecydowanej przewadze w pierwszej fazie walki cały czas powiększała swoją przewagę nad Norą Vaznelytę i ostatecznie zwyciężyła w starciu półfinałowym wchodząc do ścisłego finału.
W finale spotkały się niezwykle utytułowane zawodniczki. Csenge to obecna mistrzyni Europy w kategorii +65 i w kategorii Open, bez podziału na kategorie wagowe. W 2013 również stanęła na najniższym stopniu podium na Pucharze Świata w Wilnie. Co ciekawe w 2009 roku wygrała Mistrzostwo Świata w turnieju All Kyokushin World Championship, który zrzeszał najmocniejsze organizacje światowego Karate Kyokushin m.in. Kyokushin-Kan, czy też IFK, którym kieruje Steve Arneil z Wielkiej Brytanii.
Chirilia Viviana to vice-mistrzyni Świata z 2009, a także jednokrotna ME w Karate Shinkyokushin. Po niezwykle wyrównanym starciu sędziowie wskazali na Węgierka i to Ona ostatecznie otrzymała czek o wartości 2.000 $. Trzeba dodać, że Węgierka oprócz sukcesów na tatami ostatnio została dyplomowaną dentystką i ukończyła studia w Wiedniu.
W turnieju mężczyzn ostatecznie wystąpiło 12 zawodników. Pakistańczycy, którzy kontaktowali się z organizatorami, że mają problemy z wizą i nie będą mogli zaprezentować swoich umiejętności na turnieju Mazovia MAX 80. Jednakże historia zakończyła się pozytywnie i przybysze z odległego kraju ostatecznie pojawili się na warszawskim tatami.
W pierwszej walce turnieju Justinas Kvietka, który jest świeżo upieczonym mistrzem Litwy zdeklasował pakistańskiego zawodnika i pokazał, że będzie liczył się w turnieju. W kolejnej walce zwycięzca turnieju eliminacyjnego do ME w kategorii -80 kg, Marek Odzeniak po dłuższej wymianie ulokował kilka silnych lowkicków na udzie Karolisa Karaliunasa i konsekwencja w zadawaniu ciosów doprowadziła do przerwania walki przed czasem. Zawodnik BKKK z każdym, kolejnym pojedynkiem pokazuje, że jest coraz bardziej dojrzałym zawodnikiem i wyciąga wnioski z każdego stoczonego pojedynku.
W ostatnim pojedynku repasażowym Gerard Will reprezentujący Szczycieński Klub Karate Kyokushin pokonał Shana Khalida z Pakistanu. W kolejnej walce turnieju Mazovia MAX 80, Igor Lamot z Wrocławia pokonał przez Ippon Jevgenija Juruta.
W ćwierćfinale Marius Ilas, który jest obecnym ME w kat -80 kg i OPEN od początku kontrolował pojedynek z Kvietką, ale młody Litwin nie uległ presji nazwiska i bez kompleksów wymieniał ciosy z rumuńskim zawodnikiem. W kolejnym ćwierćfinale Marek Odzeniak potwierdził, że jest w życiowej formie i przez kopnięcie okrężne na tułów pokonał Vytautasa Cepla, który po ciosie nie podnosił się przez dłuższą chwilę i sędziowie unieśli chorągiewki w górę, co oznaczało, że Odzeniak zdobył ippopn, również w starciu ćwierćfinałowym. Kolejne starcie pomiędzy Gerardem Willem, który w 2013 roku wygrał Mistrzostwa Europy w organizacji KWF i IKO1 i Domasem Stukusem z Litwy zakończyło się po pierwszych trzech minutach walki lepszy był zawodnik pochodzący z Suwałk. W ostatnim ćwierćfinale Jimmie Collin i Igor Lamot dali na prawdę solidny pojedynek, który mógł zadowolić każdego fana pełno-kontaktowego Karate. Pomimo, że zawodnicy pokazali kunszt technik i przede wszystkim chartu ducha i wytrzymałości, to nie spisał się skład sędziowski, który popełnił kilka rażących błędów. W rundzie, w której zwycięzcą bezdyskusyjnie powinien zostać Szwed, sędziowie ogłosili hiki-wake, czyli dogrywkę. W dogrywce w moim przekonaniu przewagę uzyskał Igor Lamot, a sędziowie chcąc ''odkupić'' winy zdecydowali, że lepszy w owej walce okazał się być Jimmie Collin, obecny vice-mistrz Europy.
W starciu półfinałowym, Marius Ilas zmierzył się z Markiem Odzeniakiem. Trenujący na co dzień pod okiem Sensei, Mariusza Mazura (4 DAN) bez kompleksów podszedł do pojedynku z niezwykle utytułowanym zawodnikiem. Wielokrotnie zaznaczał swoją przewagę i nie pozawalał się rozwinąć Rumunowi. Wielokrotnie próbował zaskoczyć Ilasa technikami opadającymi z obrotu, ale żadna ostatecznie nie była na tyle silna,aby naruszyć równowagę ME. Po 9 minutach, wadzie i kolejnych dwóch minutach zwycięzcą został ogłoszony Ilas, który udowodnił, że do Azerbejdżanu jedzie po złoty medal.
W drugim półfinale zobaczyliśmy świetne widowisko i to, co charakteryzuje Karate Kyokushin, czyli mocna wymiana ciosów rękoma zakończona kopnięciem nokautującym. Gerard Will po kilku wymianach zdominował wyraźnie Jimmiego Collina. Obaj zawodnicy, którzy preferują niezwykle spokojny i wyważony styl walki, z minutę na minutę coraz bardziej przyspieszali. Will po jednej z wymian zaserwował Szwedowi, kopnięcie okrężne na strefę głowy z wyskoku,Tobi Mawashi Geri. Kopnięcie wykonane w bliskim dystansie trafiło centralnie w szczękę wikinga i zakończyło jego start w turnieju Mazovia MAX 80.
Finał turnieju MAZOVIA MAX 80, był niezmiernie wyrównany. Marius Ilas i Gerad Will zaprezentowany niezwykle techniczny pojedynek. Raz po raz akcje zawodników kwitowane były brawami. Ilas wielokrotnie szukał szansy na znokautowanie Willa, ale młody Polak nie dał się zaskoczył dużo bardziej doświadczonemu oponentowi. Po 9 minutach sędziowie wciąż wskazywali na remis i o werdykcie miała zadecydować waga. Niestety różnica wagowa okazała się wyższa, aniżeli 5 kg i zwycięzcą został Marius Ilas z Rumunii i zainkasował czek o równowartości 2.000 $.
Jak mówił sam zwycięzca, Marius Ilas zawodnicy, którzy zostali zaproszeni przez Sensei Tomasza Basiaka i Sensei Piotra Sztencla mogliby śmiało rywalizować na Mistrzostwach Starego Kontynentu i na pewno nie przynieśliby swoim krajom ujmy.
Mazovia MAX 80 była niezwykle udanym wydarzeniem. Do kolejnych walk zawodnicy wchodzili przy akompaniamencie rockowej kapeli i przy iluminacji świetlnej, która stwarzała niesamowite widowisko. Gala jaka najbardziej na plus biorąc pod uwagę względy sportowe i artystyczne. Czyżby kolejną galą była MAZOVIA MAX 90? Czas pokaże.
W turnieju kobiet wystąpiło 8 zawodniczek spoza granic Naszego kraju. Honoru broniły Anna Bojda i Agata Kaliciak, podopieczne sensei Jacka Lamota z Wrocławia. Bojda, która kilka tygodni temu wygrała eliminacje do ME, które w dniach 30-31 maja odbędą się w stolicy Azerbejdżanu, Baku w walce repasażowej pokonała Stelę Oroz i awansowała do turnieju głównego. Ania w pełni kontrolowała walkę i to wrocławianka została uznana przez sędziów jako lepsza tego dnia. Po krótkiej przerwie i występie grupy ''Multivisual'' rozpoczęła się główna faza turnieju kobiet.
W pierwszej walce zmierzyła się faworytka turnieju Węgierka, Csenge Cepesi, która w zeszłym roku wygrała ME OPEN i w kategorii +65, a także zdobyła brązowy medal na Pucharze Świata w Wilnie. Węgierka cały czas przeważała, a reprezentantka Polski walczyła nie tylko z oponentką, ale przede wszystkim kontuzją ręki, która spowodowała u Niej przyjęcie ofensywnego stylu walki, co zdecydowanie nie mogło wywrzeć pozytywnego wrażenia na sędziach. W drugiej połówce turnieju kobiet walki Gabija Gudeliauskaite przez decyzję pokonała swoją chorwacką przeciwniczkę Kristinę Kajundzic, która sukcesy święciła głównie na imprezach U-22, gdzie zdobyła vice-mistrzostwo i brązowy medal, a na ''dorosłych'' ME odpadała w ćwierćfinałach, bądź we wcześniejszej fazie turnieju. W kolejnym starciu druga z reprezentantek Polski na ME w Azerbejdżanie, Agata Kaliciak. Niestety po 3-ech minutach sędziowie wskazali na zwycięstwo Nory Vaznelyte i podopieczna sensei Lamota pożegnała się z turniejem. W ostatnim ćwierćfinale Chirila Viviana przez Kaiten Geri znokautowała Brigidę Gustaityte.
W pierwszej walce półfinałowej Csenge Cepesi spotkała się z brązową medalistką ostatniego Pucharu Świata w kategorii -65 kg, Gabiją Gudeliauskaite. Litwinka w jednej w jednej z wymian uderzyła swoją przeciwniczkę w twarz, co w Karate Shinkykushin jest techniką zabronioną. Po naradzie sędziowskiej Węgierka doszła do siebie i w pięknym stylu pokonała Litwinkę. Bardzo istotną rolę odegrały kopnięcia frontalne na korpus, które wytworzyły dystans do zadawania technik ręcznych i nożnych. Litwini od wielu lat walczą starym systemem, który zakłada trzymanie się blisko przeciwnika i zadawanie jak największej ilości technik ręcznych, które mają po pewnym czasie zmiękczyć przeciwnika.
W drugim półfinale Chirila Viviana po zdecydowanej przewadze w pierwszej fazie walki cały czas powiększała swoją przewagę nad Norą Vaznelytę i ostatecznie zwyciężyła w starciu półfinałowym wchodząc do ścisłego finału.
W finale spotkały się niezwykle utytułowane zawodniczki. Csenge to obecna mistrzyni Europy w kategorii +65 i w kategorii Open, bez podziału na kategorie wagowe. W 2013 również stanęła na najniższym stopniu podium na Pucharze Świata w Wilnie. Co ciekawe w 2009 roku wygrała Mistrzostwo Świata w turnieju All Kyokushin World Championship, który zrzeszał najmocniejsze organizacje światowego Karate Kyokushin m.in. Kyokushin-Kan, czy też IFK, którym kieruje Steve Arneil z Wielkiej Brytanii.
Chirilia Viviana to vice-mistrzyni Świata z 2009, a także jednokrotna ME w Karate Shinkyokushin. Po niezwykle wyrównanym starciu sędziowie wskazali na Węgierka i to Ona ostatecznie otrzymała czek o wartości 2.000 $. Trzeba dodać, że Węgierka oprócz sukcesów na tatami ostatnio została dyplomowaną dentystką i ukończyła studia w Wiedniu.
W turnieju mężczyzn ostatecznie wystąpiło 12 zawodników. Pakistańczycy, którzy kontaktowali się z organizatorami, że mają problemy z wizą i nie będą mogli zaprezentować swoich umiejętności na turnieju Mazovia MAX 80. Jednakże historia zakończyła się pozytywnie i przybysze z odległego kraju ostatecznie pojawili się na warszawskim tatami.
W pierwszej walce turnieju Justinas Kvietka, który jest świeżo upieczonym mistrzem Litwy zdeklasował pakistańskiego zawodnika i pokazał, że będzie liczył się w turnieju. W kolejnej walce zwycięzca turnieju eliminacyjnego do ME w kategorii -80 kg, Marek Odzeniak po dłuższej wymianie ulokował kilka silnych lowkicków na udzie Karolisa Karaliunasa i konsekwencja w zadawaniu ciosów doprowadziła do przerwania walki przed czasem. Zawodnik BKKK z każdym, kolejnym pojedynkiem pokazuje, że jest coraz bardziej dojrzałym zawodnikiem i wyciąga wnioski z każdego stoczonego pojedynku.
W ostatnim pojedynku repasażowym Gerard Will reprezentujący Szczycieński Klub Karate Kyokushin pokonał Shana Khalida z Pakistanu. W kolejnej walce turnieju Mazovia MAX 80, Igor Lamot z Wrocławia pokonał przez Ippon Jevgenija Juruta.
W ćwierćfinale Marius Ilas, który jest obecnym ME w kat -80 kg i OPEN od początku kontrolował pojedynek z Kvietką, ale młody Litwin nie uległ presji nazwiska i bez kompleksów wymieniał ciosy z rumuńskim zawodnikiem. W kolejnym ćwierćfinale Marek Odzeniak potwierdził, że jest w życiowej formie i przez kopnięcie okrężne na tułów pokonał Vytautasa Cepla, który po ciosie nie podnosił się przez dłuższą chwilę i sędziowie unieśli chorągiewki w górę, co oznaczało, że Odzeniak zdobył ippopn, również w starciu ćwierćfinałowym. Kolejne starcie pomiędzy Gerardem Willem, który w 2013 roku wygrał Mistrzostwa Europy w organizacji KWF i IKO1 i Domasem Stukusem z Litwy zakończyło się po pierwszych trzech minutach walki lepszy był zawodnik pochodzący z Suwałk. W ostatnim ćwierćfinale Jimmie Collin i Igor Lamot dali na prawdę solidny pojedynek, który mógł zadowolić każdego fana pełno-kontaktowego Karate. Pomimo, że zawodnicy pokazali kunszt technik i przede wszystkim chartu ducha i wytrzymałości, to nie spisał się skład sędziowski, który popełnił kilka rażących błędów. W rundzie, w której zwycięzcą bezdyskusyjnie powinien zostać Szwed, sędziowie ogłosili hiki-wake, czyli dogrywkę. W dogrywce w moim przekonaniu przewagę uzyskał Igor Lamot, a sędziowie chcąc ''odkupić'' winy zdecydowali, że lepszy w owej walce okazał się być Jimmie Collin, obecny vice-mistrz Europy.
W starciu półfinałowym, Marius Ilas zmierzył się z Markiem Odzeniakiem. Trenujący na co dzień pod okiem Sensei, Mariusza Mazura (4 DAN) bez kompleksów podszedł do pojedynku z niezwykle utytułowanym zawodnikiem. Wielokrotnie zaznaczał swoją przewagę i nie pozawalał się rozwinąć Rumunowi. Wielokrotnie próbował zaskoczyć Ilasa technikami opadającymi z obrotu, ale żadna ostatecznie nie była na tyle silna,aby naruszyć równowagę ME. Po 9 minutach, wadzie i kolejnych dwóch minutach zwycięzcą został ogłoszony Ilas, który udowodnił, że do Azerbejdżanu jedzie po złoty medal.
W drugim półfinale zobaczyliśmy świetne widowisko i to, co charakteryzuje Karate Kyokushin, czyli mocna wymiana ciosów rękoma zakończona kopnięciem nokautującym. Gerard Will po kilku wymianach zdominował wyraźnie Jimmiego Collina. Obaj zawodnicy, którzy preferują niezwykle spokojny i wyważony styl walki, z minutę na minutę coraz bardziej przyspieszali. Will po jednej z wymian zaserwował Szwedowi, kopnięcie okrężne na strefę głowy z wyskoku,Tobi Mawashi Geri. Kopnięcie wykonane w bliskim dystansie trafiło centralnie w szczękę wikinga i zakończyło jego start w turnieju Mazovia MAX 80.
Finał turnieju MAZOVIA MAX 80, był niezmiernie wyrównany. Marius Ilas i Gerad Will zaprezentowany niezwykle techniczny pojedynek. Raz po raz akcje zawodników kwitowane były brawami. Ilas wielokrotnie szukał szansy na znokautowanie Willa, ale młody Polak nie dał się zaskoczył dużo bardziej doświadczonemu oponentowi. Po 9 minutach sędziowie wciąż wskazywali na remis i o werdykcie miała zadecydować waga. Niestety różnica wagowa okazała się wyższa, aniżeli 5 kg i zwycięzcą został Marius Ilas z Rumunii i zainkasował czek o równowartości 2.000 $.
Jak mówił sam zwycięzca, Marius Ilas zawodnicy, którzy zostali zaproszeni przez Sensei Tomasza Basiaka i Sensei Piotra Sztencla mogliby śmiało rywalizować na Mistrzostwach Starego Kontynentu i na pewno nie przynieśliby swoim krajom ujmy.
Mazovia MAX 80 była niezwykle udanym wydarzeniem. Do kolejnych walk zawodnicy wchodzili przy akompaniamencie rockowej kapeli i przy iluminacji świetlnej, która stwarzała niesamowite widowisko. Gala jaka najbardziej na plus biorąc pod uwagę względy sportowe i artystyczne. Czyżby kolejną galą była MAZOVIA MAX 90? Czas pokaże.