Tako rzecze Dana White: byłem gotowy pokonać Tito Ortiza!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: sobota, 25, styczeń 2014
Prezes UFC Dana White, nadal stara się być na topie. Przy potencjale jego organizacji, nie jest to trudne, ale czasem warto odgrzać stare historie, by ludzie mieli czym żyć. Tym razem historia zatoczyła koło i wróciła do konfliktu prezesa z Tito Ortizem. W przeddzień premiery w USA nowego reality show The Fighters, którego zresztą inicjatorem jest White. O dziwo program dotyczy tak ulubionego przez prezesa boksu a nie MMA, bo te ma odzwierciedlenie w The Ultimate Fighter. W nawiązaniu do obu sportów walki White wrócił pamięcią do niedoszłego pojedynku na pięści ze swoim adwersarzem, jaki był Ortiz i gdy między panami iskrzyło..
Po premierze programu White rozmawiał z dziennikarzami o niedoszłej walce przeciwko Tito Ortizowi na zasadach boksu, która miała mieć miejsce w roku 2007, gdy konflikt obu osiągnął apogeum. Obaj wówczas zgodzili się po męsku stoczyć walkę bokserską. Stacja Spike TV miała nadawać transmisję. Jednakże, w końcu Ortiz nie pojawił się na ważeniu. Według Dany White, winny jest Tito, który odmówił walki, bo rzekomo nie chciał bić swojego szefa na oczach milionów widzów. Dziś trudno to rozsądzić jednoznacznie.
"Wiecie, ja wciąż boksuję codziennie. Dziś rano też byłem na boksie. Zamierzam nadal robić to codziennie. Wiesz, co mnie wkurza w tamtej sytuacji? Przygotowuję się z naprawdę fajnymi facetami. Zaprosiłem chłopaków wagi ciężkiej na sparingi i przez cztery miesiące wycisnęli ze mnie wszystkie poty, aż byłem gotowy do walki. Jeden z tych facetów, z którymi sparowałem walczy w ten weekend, i jest dość wysoko w rankingu wagi ciężkiej. Miałem wówczas 37 lat. Każdego dnia siedziałem w biurze i myślałem: "O, cholera, jeszcze dwie godziny. Albo ci faceci będą tu za godzinę". Mieli po 22-24 lata, a ja miałem 37, ale poszedłem na sparring z nimi. Mój nos był złamany. Dali mi porządnie w kość" - opowiedział historię przygotowań do walki z Tito, prezes Dana White.
"Do tego wszystkiego, musiałem uzyskać licencję z Komisji Atletyki, a następnie stworzyło się jeszcze więcej animozji między nami. Ale dali mi pozwolenie. Przeszedłem wszystkie testy medyczne, wszystkie. A Tito po prostu nie przyszedł na ważenie. Uwierzcie mi, ja staram się nie wydawać twardym facetem i nie chcę dużo gadać, ale byłem w świetnej formie. Tito ryzykował, bo wiedział, że mogę mu skopać dupę przed kamerami telewizyjnymi. Czy żałuję tego wszystkiego? Tak. Gdybym mógł wrócić jeszcze raz, nie zrobiłbym tego. Gdybym wiedział, że Tito zwieje, nigdy bym tego nie zaczął. Przez to, musiałem mieć operację nosa. Sparowałem z tymi profesjonalnych ciężkimi, którzy lali mnie codziennie. To nie było śmieszne. Ale powiedziałem wtedy, że mogę to zrobić a ja zawsze dotrzymuję słowa. Byłem gotowy" - mówił Dana White o swoich cierpieniach jako boksera.
"To Jenna Jameson (żona Tito Ortiza - przyp. red.) wyraziła zapotrzebowanie przy negocjacjach, byśmy walczyli bez kasków amatorskich. Chociaż przyjęliśmy, walkę jako amator walki, Tito nie chciał kasku. Dałem zgodę. Potem poprosiłem o rękawice 8-uncji i znowu się zgodziłem. W rzeczywistości w jakiś sposób znokautowałem Tito Ortiza. Kiedy kupiliśmy firmę, jeszcze trochę boksowałem. Jeśli Tito zaproponowałby walkę na zasadach MMA, nigdy bym się na to nie zgodził, bo by mnie zabił. Wszedłby mi nogi, uderzył kilka razy łokciem, a następnie urwałby mi głowę. Ale nie poprosił o walkę w MMA. Poprosił, aby walczyć w boksie. Byłem gotowy, by go pokonać i on o tym wie. Dlatego w końcu nie chciał tego" - zakończył swój wywód waleczny prezes największej na świecie organizacji MMA czyli Ultimate Fighting Championship.
Po premierze programu White rozmawiał z dziennikarzami o niedoszłej walce przeciwko Tito Ortizowi na zasadach boksu, która miała mieć miejsce w roku 2007, gdy konflikt obu osiągnął apogeum. Obaj wówczas zgodzili się po męsku stoczyć walkę bokserską. Stacja Spike TV miała nadawać transmisję. Jednakże, w końcu Ortiz nie pojawił się na ważeniu. Według Dany White, winny jest Tito, który odmówił walki, bo rzekomo nie chciał bić swojego szefa na oczach milionów widzów. Dziś trudno to rozsądzić jednoznacznie.
"Wiecie, ja wciąż boksuję codziennie. Dziś rano też byłem na boksie. Zamierzam nadal robić to codziennie. Wiesz, co mnie wkurza w tamtej sytuacji? Przygotowuję się z naprawdę fajnymi facetami. Zaprosiłem chłopaków wagi ciężkiej na sparingi i przez cztery miesiące wycisnęli ze mnie wszystkie poty, aż byłem gotowy do walki. Jeden z tych facetów, z którymi sparowałem walczy w ten weekend, i jest dość wysoko w rankingu wagi ciężkiej. Miałem wówczas 37 lat. Każdego dnia siedziałem w biurze i myślałem: "O, cholera, jeszcze dwie godziny. Albo ci faceci będą tu za godzinę". Mieli po 22-24 lata, a ja miałem 37, ale poszedłem na sparring z nimi. Mój nos był złamany. Dali mi porządnie w kość" - opowiedział historię przygotowań do walki z Tito, prezes Dana White.
"Do tego wszystkiego, musiałem uzyskać licencję z Komisji Atletyki, a następnie stworzyło się jeszcze więcej animozji między nami. Ale dali mi pozwolenie. Przeszedłem wszystkie testy medyczne, wszystkie. A Tito po prostu nie przyszedł na ważenie. Uwierzcie mi, ja staram się nie wydawać twardym facetem i nie chcę dużo gadać, ale byłem w świetnej formie. Tito ryzykował, bo wiedział, że mogę mu skopać dupę przed kamerami telewizyjnymi. Czy żałuję tego wszystkiego? Tak. Gdybym mógł wrócić jeszcze raz, nie zrobiłbym tego. Gdybym wiedział, że Tito zwieje, nigdy bym tego nie zaczął. Przez to, musiałem mieć operację nosa. Sparowałem z tymi profesjonalnych ciężkimi, którzy lali mnie codziennie. To nie było śmieszne. Ale powiedziałem wtedy, że mogę to zrobić a ja zawsze dotrzymuję słowa. Byłem gotowy" - mówił Dana White o swoich cierpieniach jako boksera.
"To Jenna Jameson (żona Tito Ortiza - przyp. red.) wyraziła zapotrzebowanie przy negocjacjach, byśmy walczyli bez kasków amatorskich. Chociaż przyjęliśmy, walkę jako amator walki, Tito nie chciał kasku. Dałem zgodę. Potem poprosiłem o rękawice 8-uncji i znowu się zgodziłem. W rzeczywistości w jakiś sposób znokautowałem Tito Ortiza. Kiedy kupiliśmy firmę, jeszcze trochę boksowałem. Jeśli Tito zaproponowałby walkę na zasadach MMA, nigdy bym się na to nie zgodził, bo by mnie zabił. Wszedłby mi nogi, uderzył kilka razy łokciem, a następnie urwałby mi głowę. Ale nie poprosił o walkę w MMA. Poprosił, aby walczyć w boksie. Byłem gotowy, by go pokonać i on o tym wie. Dlatego w końcu nie chciał tego" - zakończył swój wywód waleczny prezes największej na świecie organizacji MMA czyli Ultimate Fighting Championship.