Grand Prix Russia Open 2013: Mateusz Hiki i Michał Polak na tarczy!
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: poniedziałek, 02, grudzień 2013
W piątek 28-go listopada w rosyjskim w Kaliningradzie odbyła się kolejna kickboxerska edycja turnieju Grand Prix Russia Open 2013. Głównym wydarzeniem GPRO była turniejowa rywalizacja na zasadach K-1 w wadze juniorciężkiej (do 91 kg) z udziałem polskiego zawodnika Mateusz Hiki (3-3) z Legion Głogów a w superfight wystąpił Michał Polak (5-2) z Gwiazdy Bydgoszcz. Hiki miał pecha trafiając od razu na triumfatora turnieju Alexeya Dmitrieva (6-0) z Kaliningradu. Rosjanin w finale pokonał rodaka Ivana Pentkę (6-2) i zdaniem rosyjskich mediów było to wyjątkowo gospodarskie sędziowanie a zwycięzcą powinien być Pentka.
Także Michał Polak walczący w w kategorii do 71 kg spotkał się z zawodnikiem gospodarzy Dmitriyem Arbuzovem (4-0) z Kaliningradu. Obaj toczyli wyrównany pojedynek z lekką przewagą Polaka, ale niestety tu także sprawę w swoje ręce wzięli sędziowie i werdykt był na korzyść zawodnika gospodarzy. W głównej walce wieczoru zawodnik moskiewskiego Moscow Kombat Muay Thai, Alexander Surzhko (12-4) już w pierwszej rundzie trzykrotnie posadził na deski reprezentującego Litwę Grzegorza Kapuścińskiego. Za pierwszym razem po haku, za drugim po kopnięciu okrężnym a na koniec kolanem na tułów i było po walce z zawodnikiem z pobliskiej Pribałtyki. W drugiej walce kaliningradczyk Ivan Babachenko (2-3) znokautował Dmitriya Prokhorova (3-2) w drugiej rundzie.
O ocenę gali i występu Polaków poprosiliśmy Mateusza Hiki, który powiedział nam powiedział nam: "Przeciwnik był w zasięgu, jednym z powodów przegranej była przerwa w treningach i fakt, że ostatnią walkę miałem pół roku temu. Zabrakło jakby "świeżości" w ringu. Przeciwnik był niższy więc walczyłem w dystansie, starałem się wyprowadzać mocne kopnięcia. Okrężne i lewym kolanem, bo Dmitriev miał tendencje do pochylania się w przód i tu idealnie pasowało lewe kolano, które doszło kilka razu do celu, ale zabrakło szczęścia. Czułem, że nie walczę tak jak zwykle, to było jakieś 70% moich możliwości.
Jestem zły na siebie przez co bardziej zmotywowany do treningów i większej ilości startów. Dostałem kilka ciosów, które były oklaskiwane przez liczną publiczność. A to jak wiemy zwłaszcza za granicą bardzo pomaga w ustaleniu werdyktu. Mówię o tym, ponieważ Michał Polak miał taką sytuację gdzie spokojnie wygrał 1 i 3 rundę z Rosjaninem, runda zaś była bardziej wyrównana. Obaj walczyliśmy z gospodarzami i śmiało możemy stwierdzić, że na wygraną najpewniejsze jest KO. Mój przeciwnik był bardzo odporny na ciosy i miał dobrą szczelną bokserską gardę. Niestety nie mogę tego powiedzieć o przyjmowaniu moich lowkicków. Zaznaczyć mogę, że prowadziłem do drugiej rundy do momentu kiedy byłem liczony po lewym sierpie. nie był to mocny cios, ale dzięki temu obudziłem się".
Także Michał Polak walczący w w kategorii do 71 kg spotkał się z zawodnikiem gospodarzy Dmitriyem Arbuzovem (4-0) z Kaliningradu. Obaj toczyli wyrównany pojedynek z lekką przewagą Polaka, ale niestety tu także sprawę w swoje ręce wzięli sędziowie i werdykt był na korzyść zawodnika gospodarzy. W głównej walce wieczoru zawodnik moskiewskiego Moscow Kombat Muay Thai, Alexander Surzhko (12-4) już w pierwszej rundzie trzykrotnie posadził na deski reprezentującego Litwę Grzegorza Kapuścińskiego. Za pierwszym razem po haku, za drugim po kopnięciu okrężnym a na koniec kolanem na tułów i było po walce z zawodnikiem z pobliskiej Pribałtyki. W drugiej walce kaliningradczyk Ivan Babachenko (2-3) znokautował Dmitriya Prokhorova (3-2) w drugiej rundzie.
O ocenę gali i występu Polaków poprosiliśmy Mateusza Hiki, który powiedział nam powiedział nam: "Przeciwnik był w zasięgu, jednym z powodów przegranej była przerwa w treningach i fakt, że ostatnią walkę miałem pół roku temu. Zabrakło jakby "świeżości" w ringu. Przeciwnik był niższy więc walczyłem w dystansie, starałem się wyprowadzać mocne kopnięcia. Okrężne i lewym kolanem, bo Dmitriev miał tendencje do pochylania się w przód i tu idealnie pasowało lewe kolano, które doszło kilka razu do celu, ale zabrakło szczęścia. Czułem, że nie walczę tak jak zwykle, to było jakieś 70% moich możliwości.
Jestem zły na siebie przez co bardziej zmotywowany do treningów i większej ilości startów. Dostałem kilka ciosów, które były oklaskiwane przez liczną publiczność. A to jak wiemy zwłaszcza za granicą bardzo pomaga w ustaleniu werdyktu. Mówię o tym, ponieważ Michał Polak miał taką sytuację gdzie spokojnie wygrał 1 i 3 rundę z Rosjaninem, runda zaś była bardziej wyrównana. Obaj walczyliśmy z gospodarzami i śmiało możemy stwierdzić, że na wygraną najpewniejsze jest KO. Mój przeciwnik był bardzo odporny na ciosy i miał dobrą szczelną bokserską gardę. Niestety nie mogę tego powiedzieć o przyjmowaniu moich lowkicków. Zaznaczyć mogę, że prowadziłem do drugiej rundy do momentu kiedy byłem liczony po lewym sierpie. nie był to mocny cios, ale dzięki temu obudziłem się".