Tako rzecze Dana White: Irlandia, RPA i Bangor w 2014 roku!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 16, sierpnia 2013
Prezes organizacji UFC, Dana White podczas czwartkowej konferencji prasowej w Bostonie, przy okazji gali UFC Fight Night "Shogun vs Sonnen", ujawnił plany i priorytety organizacji w 2014 roku. Rzecz głównie dotyczyła lokalizacji i co za tym idzie także nowych rynków zbytu. Prezes Ultimate Fighting Championship określił je jasno: Irlandia, RPA i ... Bangor w stanie Maine w USA, niedaleko granicy z Kanadą. Afryka Południowa jawi się tu jako najciekawsza opcja, z uwagi na fakt, iż byłoby to pierwsze postawienie stopy lidera MMA na Czarnym Lądzie a poza tym RPA to nadal legendarne bogactwa. Także gale MMA w tym kraju mają się całkiem dobrze i kraj zawsze słynął z wielu sympatyków sztuk walki. UFC przymierza się do debiutu tam od długiego czasu.
Ciekawostką jest wspomniane miasto Bangor. Okazuje się, że ma to związek z sentymentalną podróżą do przeszłości Dany White. "Moi dziadkowie mieszkali na obrzeżach miasta Bangor. Mam tam dom. Wystarczyło zbudować nowe areny sportowe i kasyno, które jest bardzo dobre. Byłem zaskoczony, kiedy to zobaczyłem. Bardzo chciałbym, aby Fight Night odbyło się w Bangor. Postaram się, aby tak stało, tylko nie wiem czy jest to możliwe finansowo" - powiedział Dana White, który ujawnił, że nowa arena ma 5800 miejsc siedzących, a otwarcie planowane jest na wrzesień 2013 roku.
Z kolei Irlandia na reaktywację czeka od 2009 roku, kiedy to w Dublinie Dan Henderson pokonywał Richa Franklina a nasz Tomasz Drwal, Włocha Ivana Serati. Wówczas wydawało się, iż gale UFC w Irlandii to będzie coroczne święto MMA w Europie. Niestety na kolejny event trzeba było dumnym Irlandczykom czekać, aż co najmniej 4 do 5 lat, bo nowych lokalizacji i chętnych jest bez liku. Niestety na tej liście nie ma jeszcze niestety Polski, co trzeba przyjąć z ubolewaniem, ale i ze zrozumieniem.
W kraju, gdzie fani głównie dyskutują o MMA w internecie, ale rzadko kupują bilety na gale, nie wspierają firm związanych z rynkiem Sportów Walki, raczej trudno jest inwestować w niepewne przedsięwzięcie. UFC nie jest firmą charytatywną i choć nie jest spółką giełdową to kieruje się rachunkiem ekonomicznym. Zatrudnienie manager Garry Cooka we wrześniu 2012, związanego niegdyś z Manchesterem City jako vice-prezesa ds. Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki pokazuje, że brytyjski rynek jest dla braci Fertitta i Dany White nadal ważny.
Szeroko zlokalizowane "Radio Erewań", "odział Polska" działające na rynku MMA, podało ostatnio, iż w 2014 roku w naszym kraju pojawi się UFC i przeprowadzi galę. Oczywiście budując na przypadkowych wypowiedziach całą skomplikowaną konstrukcję, mającą życzeniowo doprowadzić do zawitania UFC w naszych progach. Za szczytnym celem stoją oczywiście statystyki...ale nie te ekonomiczne a statystyki portali żerujących na naiwności internautów. Rozbudza także nadzieję tych fanów, którzy zechcieliby zapłacić po 300 złotych za bilet na taki event. Tych ostatnich jednak jest tak mało, iż gala giganta MMA, mogłaby się okazać pierwszy raz gigantyczną porażką. Analiza rynku jest bezlitosna i nie jest to koncert życzeń czy przysłowiowy amerykański offset. Gala UFC ma się tak do polskiego rynku jak zniesienie wiz dla Polaków i warto ten przykład mieć na uwadze.
Ciekawostką jest wspomniane miasto Bangor. Okazuje się, że ma to związek z sentymentalną podróżą do przeszłości Dany White. "Moi dziadkowie mieszkali na obrzeżach miasta Bangor. Mam tam dom. Wystarczyło zbudować nowe areny sportowe i kasyno, które jest bardzo dobre. Byłem zaskoczony, kiedy to zobaczyłem. Bardzo chciałbym, aby Fight Night odbyło się w Bangor. Postaram się, aby tak stało, tylko nie wiem czy jest to możliwe finansowo" - powiedział Dana White, który ujawnił, że nowa arena ma 5800 miejsc siedzących, a otwarcie planowane jest na wrzesień 2013 roku.
Z kolei Irlandia na reaktywację czeka od 2009 roku, kiedy to w Dublinie Dan Henderson pokonywał Richa Franklina a nasz Tomasz Drwal, Włocha Ivana Serati. Wówczas wydawało się, iż gale UFC w Irlandii to będzie coroczne święto MMA w Europie. Niestety na kolejny event trzeba było dumnym Irlandczykom czekać, aż co najmniej 4 do 5 lat, bo nowych lokalizacji i chętnych jest bez liku. Niestety na tej liście nie ma jeszcze niestety Polski, co trzeba przyjąć z ubolewaniem, ale i ze zrozumieniem.
W kraju, gdzie fani głównie dyskutują o MMA w internecie, ale rzadko kupują bilety na gale, nie wspierają firm związanych z rynkiem Sportów Walki, raczej trudno jest inwestować w niepewne przedsięwzięcie. UFC nie jest firmą charytatywną i choć nie jest spółką giełdową to kieruje się rachunkiem ekonomicznym. Zatrudnienie manager Garry Cooka we wrześniu 2012, związanego niegdyś z Manchesterem City jako vice-prezesa ds. Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki pokazuje, że brytyjski rynek jest dla braci Fertitta i Dany White nadal ważny.
Szeroko zlokalizowane "Radio Erewań", "odział Polska" działające na rynku MMA, podało ostatnio, iż w 2014 roku w naszym kraju pojawi się UFC i przeprowadzi galę. Oczywiście budując na przypadkowych wypowiedziach całą skomplikowaną konstrukcję, mającą życzeniowo doprowadzić do zawitania UFC w naszych progach. Za szczytnym celem stoją oczywiście statystyki...ale nie te ekonomiczne a statystyki portali żerujących na naiwności internautów. Rozbudza także nadzieję tych fanów, którzy zechcieliby zapłacić po 300 złotych za bilet na taki event. Tych ostatnich jednak jest tak mało, iż gala giganta MMA, mogłaby się okazać pierwszy raz gigantyczną porażką. Analiza rynku jest bezlitosna i nie jest to koncert życzeń czy przysłowiowy amerykański offset. Gala UFC ma się tak do polskiego rynku jak zniesienie wiz dla Polaków i warto ten przykład mieć na uwadze.