Vitor Belfort po walce z Rockholdem: teraz chcę się zająć surfingiem na Hawajach!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 19, maj 2013
Brazylijski weteran MMA i zarazem triumfator walki wieczoru na gali UFC on FX 8, Vitor Belfort (23-10) po zakończeniu pojedynku z byłym mistrzem Strikeforce Luke Rockholdem (10-2) chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Trudno się temu dziwić patrząc na efektowny nokaut w sobotnią noc 18-go maja w Arena Jaragua w Jaragua do Sul w prowincji Santa Catarina w Brazylii i reakcję ponad siedmiu tysięcy widzów. Pytania w znacznej części omijały samą walkę a koncentrowały się na możliwym w przyszłości rewanżu z Andersonem Silva, treningach w Blackzilians, osławionej terapii TRT i... surfingu.
"Myślę, że moja szansa nadejdzie wcześnie czy później i sama mnie znajdzie. Mi nie wypada mówić: "o tak, chcę tej walki". Po prostu czekam się aż mi to zaproponują i nie ma się co śpieszyć. Spokojnie przyjmuję swoje klęski i nie mniej spokojnie przyjmuję swoje zwycięstwa. Po prostu muszę dotrzeć do tytułowej walki. Jeżeli czegoś chcemy, powinniśmy starać się o to. Po prostu pragnąć czegoś - nie jest wystarczające. Wszysstko, co chciałem dostać w życiu, zdobyłem a nie wyprosiłem, taki już jestem" - filozoficznie powiedział "The Phenom" o walce z Andersonem swoim podejściu rewanżu.
Na temat stosowania TRT, Belafort dodał do jednego z dziennikarzy: "czy może ktoś pokonał go za mnie, to proszę powiedzieć? Kto niby uderzał go? Ty jesteś nudnym facetem, bardzo nudnym. Wynoś się stąd... Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Porozmawiaj z moją ręką".
Vitor jednak nie ominął tematu stosowania dopingu i swojej przeszłości. Po walce dziękował szefom UFC i krytykowanemu ostatnio zespołowi Blackzilians."Popełniłem wiele błędów w przeszłości, ale Dana i Lorenzo dali mi szansę. Obiecałem im wiele. Kiedy spotkałem się z nimi, powiedziałem: 'obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy. Chcę skończyć wszystko to na tyle dobrze, na ile mogę. Dałem obietnicę swojej rodzinie, opiekunowi duchowemu i dzieciom. Kiedy u mnie zniknie pragnienie chodzenia do sali, by trenować i poprawiać swoje błędy, wtedy podam się do dymisji. Ale w moim czołgu jeszcze bardzo wiele paliwa" - dodał natchniony zwycięstwem.
"Byłem gotowy walczyć na pełnym dystansie. Na treningach przeprowadzałem po piętnaście rund sparingu. Robiliśmy siedem rund, po siedem minut z czterema różnymi rywalami. Trenuję z najlepszymi z najlepszych w każdym aspekcie walk. W Blackzilians jest teraz taki skład, którego u mnie nie było ani razu w mojej karierze. Teraz jednak chcę pojechać na urlop. Obiecałem to swojej żonie. Kelly Slater, chcę przyjechać do twojego domu na Hawajach. Chcę zająć się surfingiem" - wyartykułował na koniec w kierunku najbardziej znanego surfera na świecie, sygnalizując chęć wypoczynku po morderczych przygotowaniach do tej walki.
"Myślę, że moja szansa nadejdzie wcześnie czy później i sama mnie znajdzie. Mi nie wypada mówić: "o tak, chcę tej walki". Po prostu czekam się aż mi to zaproponują i nie ma się co śpieszyć. Spokojnie przyjmuję swoje klęski i nie mniej spokojnie przyjmuję swoje zwycięstwa. Po prostu muszę dotrzeć do tytułowej walki. Jeżeli czegoś chcemy, powinniśmy starać się o to. Po prostu pragnąć czegoś - nie jest wystarczające. Wszysstko, co chciałem dostać w życiu, zdobyłem a nie wyprosiłem, taki już jestem" - filozoficznie powiedział "The Phenom" o walce z Andersonem swoim podejściu rewanżu.
Na temat stosowania TRT, Belafort dodał do jednego z dziennikarzy: "czy może ktoś pokonał go za mnie, to proszę powiedzieć? Kto niby uderzał go? Ty jesteś nudnym facetem, bardzo nudnym. Wynoś się stąd... Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Porozmawiaj z moją ręką".
Vitor jednak nie ominął tematu stosowania dopingu i swojej przeszłości. Po walce dziękował szefom UFC i krytykowanemu ostatnio zespołowi Blackzilians."Popełniłem wiele błędów w przeszłości, ale Dana i Lorenzo dali mi szansę. Obiecałem im wiele. Kiedy spotkałem się z nimi, powiedziałem: 'obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy. Chcę skończyć wszystko to na tyle dobrze, na ile mogę. Dałem obietnicę swojej rodzinie, opiekunowi duchowemu i dzieciom. Kiedy u mnie zniknie pragnienie chodzenia do sali, by trenować i poprawiać swoje błędy, wtedy podam się do dymisji. Ale w moim czołgu jeszcze bardzo wiele paliwa" - dodał natchniony zwycięstwem.
"Byłem gotowy walczyć na pełnym dystansie. Na treningach przeprowadzałem po piętnaście rund sparingu. Robiliśmy siedem rund, po siedem minut z czterema różnymi rywalami. Trenuję z najlepszymi z najlepszych w każdym aspekcie walk. W Blackzilians jest teraz taki skład, którego u mnie nie było ani razu w mojej karierze. Teraz jednak chcę pojechać na urlop. Obiecałem to swojej żonie. Kelly Slater, chcę przyjechać do twojego domu na Hawajach. Chcę zająć się surfingiem" - wyartykułował na koniec w kierunku najbardziej znanego surfera na świecie, sygnalizując chęć wypoczynku po morderczych przygotowaniach do tej walki.