SuperKombat opuszcza K-1 Global!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 10, kwiecień 2013
Rumuński promotor Eduard Irimia we wtorek 9-go kwietnia poinformował o zerwaniu współpracy jego grupy SuperKombat z najbardziej znaną światową marką K-1 Global zarządzaną obecnie przez Mike Kima. W specjalnie wydanym oświadczeniu Irimia wskazał całą listę rozbieżności w spojrzeniu na kickboxerski biznes i cele jakie przyświecają jemu a niekoniecznie jego byłym partnerom z K-1 Global. W mocy pozostają umowy jego zawodników lub fighterów walczących dla SupeKombat z managerami w tej chwili konkurencyjnego podmiotu.
Lista zarzutów jest spora, ale gołym okiem widać, że Irimia wspierając K-1 Global popełnił błąd. Wsparcie nastąpiło w ubiegłym i obecnym roku, gdy organizacja borykała się z ogromnymi kłopotami logistycznymi w przeprowadzeniu eventu w Japonii a później niedoszłego w Nowym Jorku w grudniu. Miał to być finał a ostatecznie dzięki wsparciu rumuńskiego promotora i jego gwarancjom doprowadzono do kooperacji z chorwackim promotorem Zovko Orsatem. Konferencja prasowa przed wielki marcowym finałem w Zagrzebiu odbyła się na terenie Eduarda Irmia w Bukareszcie i tam zdaniem Irimii już doszło do zgrzytu przy podziale miejsc przy stole, gdzie wyjaśniono mu, iż zbyt silna reprezentacja jego grupy będzie źle oddziaływać na wizerunek brandu K-1.
Kolejne pola nieporozumień to miejsca proponowanych eventów. Irmia optował za Zjednocznymi Emiratami i współpracą z lokalnymi sponsorami. Chciał także wprowadzenia PPV przy finałowej gali, stawiając to jako priorytet. Przy wszystkich sugestiach pomijano jego propozycje a ludzi, którzy mieli wzmocnić PR i zadania logistyczne konsekwentnie pomijano i odsuwano od działań. To nie mogło być niezauważone i ostatecznie doprowadziło do zerwania współpracy.
K-1 Global jest zarządzane przez Michaela Kima, ale wiadomo, że silny wpływ na niego mają i inne osoby. Organizacja przejęła brand z rąk twórcy Kancho Ishii i dziedzicząc go sprytnym ruchem po upadłej FEG, która nie wypłaciła fighterom i wielu podmiotom pieniędzy ogłaszając upadłość. W międzyczasie narodziła się silna konkurencja w postaci Glory Sport International, opartej o holenderską grupę Golden Glory i silny kapitał finansowy. To w pewien sposób podzieliło rynek, ale jasne jest, że najlepsi fighterzy dziś walczą właśnie w holenderskiej grupie. Finał K-1 World GP 2012 przeprowadzony w 2013 roku wyraźnie pokazał, że obie organizacje dzieli sporo.
Odejście SuperKombat od K-1 Global może być gwoździem do trumny szacownej organizacji K-1, bo zapewne Holendrzy wykorzystają sytuację i złożą mu "ofertę nie do odrzucenia". Siłą SuperKombat jest duża grupa zawodników wagi ciężkiej, głównie z Rumunii i kontrakt ze stacją Eurosport, dzięki której trafiło nie tylko "pod strzechy" w Rumunii, ale do 70 mln domostw w Europie i Azji.
Lista zarzutów jest spora, ale gołym okiem widać, że Irimia wspierając K-1 Global popełnił błąd. Wsparcie nastąpiło w ubiegłym i obecnym roku, gdy organizacja borykała się z ogromnymi kłopotami logistycznymi w przeprowadzeniu eventu w Japonii a później niedoszłego w Nowym Jorku w grudniu. Miał to być finał a ostatecznie dzięki wsparciu rumuńskiego promotora i jego gwarancjom doprowadzono do kooperacji z chorwackim promotorem Zovko Orsatem. Konferencja prasowa przed wielki marcowym finałem w Zagrzebiu odbyła się na terenie Eduarda Irmia w Bukareszcie i tam zdaniem Irimii już doszło do zgrzytu przy podziale miejsc przy stole, gdzie wyjaśniono mu, iż zbyt silna reprezentacja jego grupy będzie źle oddziaływać na wizerunek brandu K-1.
Kolejne pola nieporozumień to miejsca proponowanych eventów. Irmia optował za Zjednocznymi Emiratami i współpracą z lokalnymi sponsorami. Chciał także wprowadzenia PPV przy finałowej gali, stawiając to jako priorytet. Przy wszystkich sugestiach pomijano jego propozycje a ludzi, którzy mieli wzmocnić PR i zadania logistyczne konsekwentnie pomijano i odsuwano od działań. To nie mogło być niezauważone i ostatecznie doprowadziło do zerwania współpracy.
K-1 Global jest zarządzane przez Michaela Kima, ale wiadomo, że silny wpływ na niego mają i inne osoby. Organizacja przejęła brand z rąk twórcy Kancho Ishii i dziedzicząc go sprytnym ruchem po upadłej FEG, która nie wypłaciła fighterom i wielu podmiotom pieniędzy ogłaszając upadłość. W międzyczasie narodziła się silna konkurencja w postaci Glory Sport International, opartej o holenderską grupę Golden Glory i silny kapitał finansowy. To w pewien sposób podzieliło rynek, ale jasne jest, że najlepsi fighterzy dziś walczą właśnie w holenderskiej grupie. Finał K-1 World GP 2012 przeprowadzony w 2013 roku wyraźnie pokazał, że obie organizacje dzieli sporo.
Odejście SuperKombat od K-1 Global może być gwoździem do trumny szacownej organizacji K-1, bo zapewne Holendrzy wykorzystają sytuację i złożą mu "ofertę nie do odrzucenia". Siłą SuperKombat jest duża grupa zawodników wagi ciężkiej, głównie z Rumunii i kontrakt ze stacją Eurosport, dzięki której trafiło nie tylko "pod strzechy" w Rumunii, ale do 70 mln domostw w Europie i Azji.