Robert Talarek zapowiada KO: „Muszę ustrzelić Staniocha w rewanżu!”
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 23, luty 2023
Muszę szukać silnych ciosów i ustrzelić Łukasza Staniocha. To mój plan na rewanż – mówi górnik Robert Talarek przed piątkową walką w Nowym Dworze Mazowieckim na gali Babilon Boxing Show & K1. Transmisja na kanałach grupy Polsat. Ostatnie bilety dostępne w serwisie Eventim.
– Zdaję sobie sprawę, że mój rywal będzie trochę szybszy, że może mnie lekko wyprzedzać, więc na punkty mógłbym przegrać. Ale wciąż to ja mam mocne uderzenie i zrobię z niego użytek – zapowiada Robert Talarek, który w czerwcu skończy 40 lat i jest jednym z najbardziej doświadczonych polskich pięściarzy, jeśli chodzi o czołówkę zawodowców.
Niecałe 3 miesiące temu najmocniej bijący polski górnik był bliski sprawienia dużej niespodzianki na gali w Dubaju, gdzie walczył z Kameruńczykiem Stephane Fondjo (10-1, 8 KO).
– Ring rozstawiono na jednym z tarasów hotelu Hilton Dubai Palm Jumeira. Piękna sceneria, cieplutko, a przypomnę, że to była końcówka listopada. Już na rozgrzewce poczułem, że słońce dość mocno grzeje, ale do mojego pojedynku doszło już po zachodzie i nie było źle. W 3. rundzie trafiłem centralnie na szczękę i Fondjo był pierwszy raz liczony, a po chwili ponownie. Zabrakło mi czasu, po trzecim nokdaunie już by się nie pozbierał. Strasznie pływał, schodząc na przerwę. Ale później niestety wrócił do gry, ja byłem liczony w 5. rundzie i przegrałem na punkty – opowiada Robert Talarek.
Dobry występ górnika z kopalni węgla kamiennego Bielszowice w Rudzie Śląskiej nie pozostał niezauważony. Tomasz Babiloński zaproponował rewanż z Łukaszem Staniochem, który dobrze sobie radzi na profesjonalnych ringach, a przy okazji jest także mistrzem Polski w boksie olimpijskim.
– Trochę się wahałem z jednego powodu, pierwotnie gala miała się odbyć nieco wcześniej, czyli w terminie, w którym już miałem zaklepane sprawy osobiste. Na szczęście nowa data 24 lutego mi odpowiada i mogłem skoncentrować się na rewanżu – przyznaje Robert Talarek.
Pierwsza walka miała miejsce w maju 2021 roku, a stawką był pas WBC Francophone (Frankofoński). Wtedy na punkty zwyciężył Łukasz Stanioch. – W trakcie przygotowań nabawiłem się kontuzji barku, siłą rzeczy musiałem przystopować treningi, a potem w trakcie pojedynku, w dalszej jego fazie, zabrakło mi gazu. To była zasłużona wygrana Łukasza, nic nie mam do końcowego werdyktu – mówi podopieczny trenera Irosława Butowicza.
Piątkowy rewanż na gali Tomasza Babilońskiego będzie jednocześnie jubileuszem 10-lecia Roberta Talarka w boksie zawodowym.
– Mogłem osiągnąć więcej, ale nie wszystko szło po mojej myśli. Dziś jestem zdania, że osiągnąłem zbyt mało. Życie jednak weryfikuje plany, marzenia. Uważam, że potencjał miałem na dużo lepszą karierę. A z drugiej strony jeszcze jej nie kończę, czekam na ciekawe oferty, choć czasem odczuwam bardziej niż kiedyś nawet drobniejsze urazy – dodaje zawodnik.
Robert Talarek (27-16-3, 18 KO) większość swoich walk stoczył na zagranicznych galach. Już na samym początku kariery – w trzecim zawodowym występie – jego rywalem był Kamil Szeremeta, późniejszy mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata IBF.
– Kamil też był na początku zawodowej kariery i nie była to jakaś superciężka walka. Taki pojedynek na remis, choć jemu przyznano zwycięstwo. Z wygranych pojedynków dużą satysfakcję miałem po pokonaniu Franka Haroche. Dobrze, że skończyło się w 7. rundzie, bo dałem z siebie wszystko i się wystrzelałem. Nie miałbym sił na dalszą rywalizację. Z kolei trudne, przegrane boje toczyłem m.in. z Liamem Smithem czy Johnem Ryderem – wspomina Robert Talarek.
W piątek na gali Babilon Boxing Show & K1 w Nowym Dworze Mazowieckim kibice obejrzą także historyczną walkę o pas mistrzowski federacji Babilon na zasadach K-1. W wadze piórkowej zmierzą się Jan „Iron” Lodzik (16-3) i Michał “Matrix” Królik (44-8).
Źródło: Informacja prasowa Babilon Promotion
– Zdaję sobie sprawę, że mój rywal będzie trochę szybszy, że może mnie lekko wyprzedzać, więc na punkty mógłbym przegrać. Ale wciąż to ja mam mocne uderzenie i zrobię z niego użytek – zapowiada Robert Talarek, który w czerwcu skończy 40 lat i jest jednym z najbardziej doświadczonych polskich pięściarzy, jeśli chodzi o czołówkę zawodowców.
Niecałe 3 miesiące temu najmocniej bijący polski górnik był bliski sprawienia dużej niespodzianki na gali w Dubaju, gdzie walczył z Kameruńczykiem Stephane Fondjo (10-1, 8 KO).
– Ring rozstawiono na jednym z tarasów hotelu Hilton Dubai Palm Jumeira. Piękna sceneria, cieplutko, a przypomnę, że to była końcówka listopada. Już na rozgrzewce poczułem, że słońce dość mocno grzeje, ale do mojego pojedynku doszło już po zachodzie i nie było źle. W 3. rundzie trafiłem centralnie na szczękę i Fondjo był pierwszy raz liczony, a po chwili ponownie. Zabrakło mi czasu, po trzecim nokdaunie już by się nie pozbierał. Strasznie pływał, schodząc na przerwę. Ale później niestety wrócił do gry, ja byłem liczony w 5. rundzie i przegrałem na punkty – opowiada Robert Talarek.
Dobry występ górnika z kopalni węgla kamiennego Bielszowice w Rudzie Śląskiej nie pozostał niezauważony. Tomasz Babiloński zaproponował rewanż z Łukaszem Staniochem, który dobrze sobie radzi na profesjonalnych ringach, a przy okazji jest także mistrzem Polski w boksie olimpijskim.
– Trochę się wahałem z jednego powodu, pierwotnie gala miała się odbyć nieco wcześniej, czyli w terminie, w którym już miałem zaklepane sprawy osobiste. Na szczęście nowa data 24 lutego mi odpowiada i mogłem skoncentrować się na rewanżu – przyznaje Robert Talarek.
Pierwsza walka miała miejsce w maju 2021 roku, a stawką był pas WBC Francophone (Frankofoński). Wtedy na punkty zwyciężył Łukasz Stanioch. – W trakcie przygotowań nabawiłem się kontuzji barku, siłą rzeczy musiałem przystopować treningi, a potem w trakcie pojedynku, w dalszej jego fazie, zabrakło mi gazu. To była zasłużona wygrana Łukasza, nic nie mam do końcowego werdyktu – mówi podopieczny trenera Irosława Butowicza.
Piątkowy rewanż na gali Tomasza Babilońskiego będzie jednocześnie jubileuszem 10-lecia Roberta Talarka w boksie zawodowym.
– Mogłem osiągnąć więcej, ale nie wszystko szło po mojej myśli. Dziś jestem zdania, że osiągnąłem zbyt mało. Życie jednak weryfikuje plany, marzenia. Uważam, że potencjał miałem na dużo lepszą karierę. A z drugiej strony jeszcze jej nie kończę, czekam na ciekawe oferty, choć czasem odczuwam bardziej niż kiedyś nawet drobniejsze urazy – dodaje zawodnik.
Robert Talarek (27-16-3, 18 KO) większość swoich walk stoczył na zagranicznych galach. Już na samym początku kariery – w trzecim zawodowym występie – jego rywalem był Kamil Szeremeta, późniejszy mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata IBF.
– Kamil też był na początku zawodowej kariery i nie była to jakaś superciężka walka. Taki pojedynek na remis, choć jemu przyznano zwycięstwo. Z wygranych pojedynków dużą satysfakcję miałem po pokonaniu Franka Haroche. Dobrze, że skończyło się w 7. rundzie, bo dałem z siebie wszystko i się wystrzelałem. Nie miałbym sił na dalszą rywalizację. Z kolei trudne, przegrane boje toczyłem m.in. z Liamem Smithem czy Johnem Ryderem – wspomina Robert Talarek.
W piątek na gali Babilon Boxing Show & K1 w Nowym Dworze Mazowieckim kibice obejrzą także historyczną walkę o pas mistrzowski federacji Babilon na zasadach K-1. W wadze piórkowej zmierzą się Jan „Iron” Lodzik (16-3) i Michał “Matrix” Królik (44-8).
Źródło: Informacja prasowa Babilon Promotion