Konflikt Khamzata Chimaeva i Abubakara Nurmagomedova ma drugie dno!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 24, październik 2022
Incydent jaki wydarzył się pomiędzy Abubakarem Nurmagomedovem a Khamzatem Chimaevem podczas gali UFC 280 w hali Etihad Arena w Abu Dhabi w sobotni wieczór 22-go października odbił się szerokim echem na całym świecie, a w szczególności w Rosji, i jak zawsze na gorącym Kaukazie, który obecnie wchodzi w skład Rosji.
Incydent miał miejsce podczas zwycięskiego wywiadu Islama Machaczewa po głównej walce UFC 280 z Charlesem Oliveirą o mistrzowski pas wagi lekkiej. W pobliżu octagonu Chimaev podszedł do Nurmagomedova i podczas powitania uderzył go w brzuch. Nie było to mocne uderzenie, ale znaczące. Kilka gwałtownych zdań pomiędzy nimi spowodowało interwencję ochrony, która odciągnęła Czeczena i zapobiegła dalszej awanturze. Kilka nagrań jakie pojawiły się w sieci "uwieczniły" incydent i dały pole do pytań co tak naprawdę się wydarzyło w Etihad Arena?
Okazuje się, że konflikt trwa już dłużej a podłożem jest niechęć do Chimaeva całej famili Nurmagomedovów. Pierwsze oznaki pojawiły się w 2020 roku, gdy mistrzowi wagi lekkiej Khabibowi nie spodobała się buńczuczność i medialność Chimaeva. Dał temu wyraz, ale Czeczen nie zamierzał chować głowy w piasek. Na prośbę by spędzał więcej czasu na sali niż na instagramie, odpowiedział, iż "z niej nie wychodzi". Potem w trakcie rozmowy z Kadyrowem na wizji powiedział, że jest gotów "rozerwać" Khabiba. Abubakar ostrzegł go by zważał na słowa. Kadyrow zaproponował sfinansowanie walki pomiędzy nimi i nazwał Khabiba "produktem UFC" i wytknął brak rosyjskiej flagi przy wyjściach do walki. To było mocne oskarżenie, ale Khabib zignorował atak. Sytuacja jednak nie uległa zmianie. Co prawda i Awarowie i Czeczenii to ludy kaukaskie, ale oprócz tego, że sporo je łączy, to sporo i dzieli. Dzieliło też ojca Khabiba nieżyjącego już Abdulmanapa Nurmagomedova i Kadyrowa. Po jednej z gal i kontrowersyjnych werdyktach w Czeczenii, najwybitniejszy trener z Kaukazu powiedział, że jego noga tam nie postanie. Słowa dotrzymał choć przyszły przeprosiny.
Kuzyn Khabiba, który jak on jest narodowości awarskiej, zamieścił wówczas mocny wpis dotykający zachowania Khamzata w przeszłości a dokładnie faktu jego opuszczenia Czeczenii i otrzymania azylu w Szwecji. Abubakar wytknął to we wpisie na Twitterze, który szybko zniknął, ale w internecie nic nie ginie. "Khazamat, widzę, że szybko zmieniłeś buty: po przeprowadzce do Szwecji i pisaniu skarg na własną Republikę Czeczeńską, że jesteś prześladowany, otrzymałeś dokumenty zapewniające dobre życie w Szwecji. Ale teraz, po zdobyciu sławy, ty zmieniłeś się, teraz wróciłeś i mieszkasz w Czeczenii, i wszystko jest w porządku. Cieszę się z twojego powodu. Nie trać tej strefy komfortu. Jeszcze niedawno w Ameryce siedziałeś z nami przy tym samym stole i jadłeś, ćwiczyłeś na tej samej sali, chodziłeś razem do meczetu i nazywałeś nas Braćmi. A teraz piszesz, że kogoś rozerwiesz. Tak, zgadzam się, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię. Ale bądź ostrożny ze swoimi wypowiedziami." - napisał wówczas Czeczenowi awarski "brat" z Dagestanu.
To musiało wywołać złość i reakcję Chimaeva, który czuje się mocno, bo jest popierany i związany ze swoim pobratymcem zarządzającym Czeczenią, Ramzanem Kadyrowem. Marionetkowy prezydent Czeczenii "wybaczył" od momentu sukcesu w UFC szwedzki epizod Chimaevowi i mocno go wspiera. W delikatnej sytuacji społecznej na Kaukazie, znalazł w Chimaevie emanację sukcesu rodaka na miarę sukcesu Khabiba Nurmagomedova. Wspólne treningi z nim i dorastającymi dziećmi Kadyrowa obiegały internet. Był też obecny na jego ślubie a wcześniej interweniował, gdy zarażony Covidem Chimaev chciał kończyć karierę. Kadyrow stawia na rodaka choć stara się zachować pozory "przyjaźni" z Khabibem.
Jak widać relacje nie są idealne, ale po incydencie w Abu Dhabi to z interwencją pośpieszył Kadyrow, któremu teraz nie w smak byłby jakikolwiek konflikt wewnątrz kaukaskiej społeczności. Ambicje Kadyrowa sięgają szczytów władzy w Rosji. Być może za chwilę taka okazja może mu się przytrafić, bo sytuacja wojenna w Rosji i na Ukrainie jest dynamiczna. Kadyrow aspiruje do bycia liderem nie tylko w Czeczenii, ale na całym Kaukazie. Jego pozycja wynika z poparcia Rosji i strachu jaki wzbudza dzięki terrorowi. Nawet we własnym klanie (tejpie Biennoj - przyp. red.) za bycie w opozycji głowami zapłacili bracia Yamandaev. Nomen omen jeden z braci, Sulim Yamandaev (ros. Сулейман Бекмирзаевич Ямадаев) został zamordowany w pobliskim Dubaju w 2009 roku. Kadyrow aspiruje do bycia arbitrem wszelkich sporów a spór jego pupila z wpływową i szanowaną rodziną Nurmagomedov nie byłby mu potrzebny wizerunkowo. Stąd szybka interwencja.
Konflikt ma też mocne tło historyczne. Dotyczy ono odwiecznej przyjaźni i wspólnie przelanej krwii w walce z imperium rosyjskim dwa stulecia wstecz. Powstaniu kaukaskich górali przewodził wówczas Awar Imam Szamil, a jego stronnikiem i najdzielniejszym podwładnym był Czeczen, Bajsangur Bienojewski (lider tejpu Biennoj). Obaj zaliczani są do panteonu czeczeńskich bohaterów narodowych. Są też symbolem gazawatu – świętej wojny o charakterze narodowowyzwoleńczym. Bajsangur był nieprzejdnanym wrogiem Rosji, wojując stracił rękę, oko i nogę nim Szamil odbił go Rosjanom, gdy go pojmali. Szamil przeżył w młodości cios rosyjskim bagnetem w klatkę piersiową i uciekł z otoczenia. Wiele lat później wybrał poddanie się. Bajsangur zaś wybrał walkę do końca i został zabity w podobnej sytuacji. Do dziś trwają dyskusje w kaukaskich rodzinach i narodach o tych najtrudniejszych wyborach. Na marginesie warto wspomnieć, iż straż przyboczną Szamila tworzyli polscy i ukraińscy dezerterzy z rosyjskiej armii. Tylko im ufał w sytuacji, gdy jego poprzednika Gamzatbeka zamordowali rodacy.
Powagę wydarzenia w Abu Dhabi docenił też Khabib. Po śmierci ojca Abdulmanapa to on stał się opoką i centralną postacią. Jest synonimem prawdziwego sportowca, człowieka sukcesu i pobożnego muzułmanina. Jest szanowany w krajach arabskich, o czym Kadyrow może tylko pomarzyć. Niegdyś czeczeński watażka podarował mu luksusowego mercedesa po jednym ze zwycięstw w UFC. Był też pierwszym z kondolencjami po niespodziewanej śmierci ojca wskutek Covid-19. Mimo to Khabib musi uważać.
Z Kadyrowem wszedł niegdyś w konfikt będący ikoną MMA Fiodor Emelianenko. Wówczas fizycznie grożono jego córce i nie obyło się bez interwencji najwyższych czynników Rosji. Porwanie żony byłego sędziego sądu najwyższego Czeczenii Saidiego Jangubłajewa, Zaremy Musajewej z Niżnego Nowgorodu odległego o tysiące kilometrów od Groznego pokazuje, że "mają rozmach sku***ny" - by zacytować słynne filmowe powiedzenie. Nikt nie może narazić się brutalnemu i skoremu do przemocy watażce. "Achmat Siła" - to nie tylko zabawny okrzyk, który ma wspominać zabitego w zamachu ojca Kadyrowa, ale realne zagrożenie.
„Incydent, który miał miejsce, gdy Islam w tym momencie zdobył pas, w żaden sposób nas nie pokazuje. Ani nas, ani Abubakara, ani Khamzata, ani Islam - żadnej z tych osób. Już mam tego dość. W internecie wszyscy o tym piszą, dzwonią. Nawet historyczny wyczyn Islama zszedł na dalszy plan. Spotkaliśmy się wszyscy razem. Porozmawialiśmy. Przeprosiliśmy się nawzajem, uścisnęliśmy”- powiedział Khabib chcąc jak najszybciej wyciszyć konfliikt, ale można tu zacytować klasyczne zdanie z filmu "Miś": "No tak, ale po czyim telefonie?". Konflikt zażegnano, ale zobaczymy na jak długo? Wyciszyć się da, ale nic nie ulegnie zapomnieniu. Tym bardziej, że do sprawy odnosił się sam prezes UFC, Dana White. To dodatkowe paliwo dla konfliktu.
Autor: Tomasz Majewski
Incydent miał miejsce podczas zwycięskiego wywiadu Islama Machaczewa po głównej walce UFC 280 z Charlesem Oliveirą o mistrzowski pas wagi lekkiej. W pobliżu octagonu Chimaev podszedł do Nurmagomedova i podczas powitania uderzył go w brzuch. Nie było to mocne uderzenie, ale znaczące. Kilka gwałtownych zdań pomiędzy nimi spowodowało interwencję ochrony, która odciągnęła Czeczena i zapobiegła dalszej awanturze. Kilka nagrań jakie pojawiły się w sieci "uwieczniły" incydent i dały pole do pytań co tak naprawdę się wydarzyło w Etihad Arena?
Okazuje się, że konflikt trwa już dłużej a podłożem jest niechęć do Chimaeva całej famili Nurmagomedovów. Pierwsze oznaki pojawiły się w 2020 roku, gdy mistrzowi wagi lekkiej Khabibowi nie spodobała się buńczuczność i medialność Chimaeva. Dał temu wyraz, ale Czeczen nie zamierzał chować głowy w piasek. Na prośbę by spędzał więcej czasu na sali niż na instagramie, odpowiedział, iż "z niej nie wychodzi". Potem w trakcie rozmowy z Kadyrowem na wizji powiedział, że jest gotów "rozerwać" Khabiba. Abubakar ostrzegł go by zważał na słowa. Kadyrow zaproponował sfinansowanie walki pomiędzy nimi i nazwał Khabiba "produktem UFC" i wytknął brak rosyjskiej flagi przy wyjściach do walki. To było mocne oskarżenie, ale Khabib zignorował atak. Sytuacja jednak nie uległa zmianie. Co prawda i Awarowie i Czeczenii to ludy kaukaskie, ale oprócz tego, że sporo je łączy, to sporo i dzieli. Dzieliło też ojca Khabiba nieżyjącego już Abdulmanapa Nurmagomedova i Kadyrowa. Po jednej z gal i kontrowersyjnych werdyktach w Czeczenii, najwybitniejszy trener z Kaukazu powiedział, że jego noga tam nie postanie. Słowa dotrzymał choć przyszły przeprosiny.
Kuzyn Khabiba, który jak on jest narodowości awarskiej, zamieścił wówczas mocny wpis dotykający zachowania Khamzata w przeszłości a dokładnie faktu jego opuszczenia Czeczenii i otrzymania azylu w Szwecji. Abubakar wytknął to we wpisie na Twitterze, który szybko zniknął, ale w internecie nic nie ginie. "Khazamat, widzę, że szybko zmieniłeś buty: po przeprowadzce do Szwecji i pisaniu skarg na własną Republikę Czeczeńską, że jesteś prześladowany, otrzymałeś dokumenty zapewniające dobre życie w Szwecji. Ale teraz, po zdobyciu sławy, ty zmieniłeś się, teraz wróciłeś i mieszkasz w Czeczenii, i wszystko jest w porządku. Cieszę się z twojego powodu. Nie trać tej strefy komfortu. Jeszcze niedawno w Ameryce siedziałeś z nami przy tym samym stole i jadłeś, ćwiczyłeś na tej samej sali, chodziłeś razem do meczetu i nazywałeś nas Braćmi. A teraz piszesz, że kogoś rozerwiesz. Tak, zgadzam się, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię. Ale bądź ostrożny ze swoimi wypowiedziami." - napisał wówczas Czeczenowi awarski "brat" z Dagestanu.
To musiało wywołać złość i reakcję Chimaeva, który czuje się mocno, bo jest popierany i związany ze swoim pobratymcem zarządzającym Czeczenią, Ramzanem Kadyrowem. Marionetkowy prezydent Czeczenii "wybaczył" od momentu sukcesu w UFC szwedzki epizod Chimaevowi i mocno go wspiera. W delikatnej sytuacji społecznej na Kaukazie, znalazł w Chimaevie emanację sukcesu rodaka na miarę sukcesu Khabiba Nurmagomedova. Wspólne treningi z nim i dorastającymi dziećmi Kadyrowa obiegały internet. Był też obecny na jego ślubie a wcześniej interweniował, gdy zarażony Covidem Chimaev chciał kończyć karierę. Kadyrow stawia na rodaka choć stara się zachować pozory "przyjaźni" z Khabibem.
Jak widać relacje nie są idealne, ale po incydencie w Abu Dhabi to z interwencją pośpieszył Kadyrow, któremu teraz nie w smak byłby jakikolwiek konflikt wewnątrz kaukaskiej społeczności. Ambicje Kadyrowa sięgają szczytów władzy w Rosji. Być może za chwilę taka okazja może mu się przytrafić, bo sytuacja wojenna w Rosji i na Ukrainie jest dynamiczna. Kadyrow aspiruje do bycia liderem nie tylko w Czeczenii, ale na całym Kaukazie. Jego pozycja wynika z poparcia Rosji i strachu jaki wzbudza dzięki terrorowi. Nawet we własnym klanie (tejpie Biennoj - przyp. red.) za bycie w opozycji głowami zapłacili bracia Yamandaev. Nomen omen jeden z braci, Sulim Yamandaev (ros. Сулейман Бекмирзаевич Ямадаев) został zamordowany w pobliskim Dubaju w 2009 roku. Kadyrow aspiruje do bycia arbitrem wszelkich sporów a spór jego pupila z wpływową i szanowaną rodziną Nurmagomedov nie byłby mu potrzebny wizerunkowo. Stąd szybka interwencja.
Konflikt ma też mocne tło historyczne. Dotyczy ono odwiecznej przyjaźni i wspólnie przelanej krwii w walce z imperium rosyjskim dwa stulecia wstecz. Powstaniu kaukaskich górali przewodził wówczas Awar Imam Szamil, a jego stronnikiem i najdzielniejszym podwładnym był Czeczen, Bajsangur Bienojewski (lider tejpu Biennoj). Obaj zaliczani są do panteonu czeczeńskich bohaterów narodowych. Są też symbolem gazawatu – świętej wojny o charakterze narodowowyzwoleńczym. Bajsangur był nieprzejdnanym wrogiem Rosji, wojując stracił rękę, oko i nogę nim Szamil odbił go Rosjanom, gdy go pojmali. Szamil przeżył w młodości cios rosyjskim bagnetem w klatkę piersiową i uciekł z otoczenia. Wiele lat później wybrał poddanie się. Bajsangur zaś wybrał walkę do końca i został zabity w podobnej sytuacji. Do dziś trwają dyskusje w kaukaskich rodzinach i narodach o tych najtrudniejszych wyborach. Na marginesie warto wspomnieć, iż straż przyboczną Szamila tworzyli polscy i ukraińscy dezerterzy z rosyjskiej armii. Tylko im ufał w sytuacji, gdy jego poprzednika Gamzatbeka zamordowali rodacy.
Powagę wydarzenia w Abu Dhabi docenił też Khabib. Po śmierci ojca Abdulmanapa to on stał się opoką i centralną postacią. Jest synonimem prawdziwego sportowca, człowieka sukcesu i pobożnego muzułmanina. Jest szanowany w krajach arabskich, o czym Kadyrow może tylko pomarzyć. Niegdyś czeczeński watażka podarował mu luksusowego mercedesa po jednym ze zwycięstw w UFC. Był też pierwszym z kondolencjami po niespodziewanej śmierci ojca wskutek Covid-19. Mimo to Khabib musi uważać.
Z Kadyrowem wszedł niegdyś w konfikt będący ikoną MMA Fiodor Emelianenko. Wówczas fizycznie grożono jego córce i nie obyło się bez interwencji najwyższych czynników Rosji. Porwanie żony byłego sędziego sądu najwyższego Czeczenii Saidiego Jangubłajewa, Zaremy Musajewej z Niżnego Nowgorodu odległego o tysiące kilometrów od Groznego pokazuje, że "mają rozmach sku***ny" - by zacytować słynne filmowe powiedzenie. Nikt nie może narazić się brutalnemu i skoremu do przemocy watażce. "Achmat Siła" - to nie tylko zabawny okrzyk, który ma wspominać zabitego w zamachu ojca Kadyrowa, ale realne zagrożenie.
„Incydent, który miał miejsce, gdy Islam w tym momencie zdobył pas, w żaden sposób nas nie pokazuje. Ani nas, ani Abubakara, ani Khamzata, ani Islam - żadnej z tych osób. Już mam tego dość. W internecie wszyscy o tym piszą, dzwonią. Nawet historyczny wyczyn Islama zszedł na dalszy plan. Spotkaliśmy się wszyscy razem. Porozmawialiśmy. Przeprosiliśmy się nawzajem, uścisnęliśmy”- powiedział Khabib chcąc jak najszybciej wyciszyć konfliikt, ale można tu zacytować klasyczne zdanie z filmu "Miś": "No tak, ale po czyim telefonie?". Konflikt zażegnano, ale zobaczymy na jak długo? Wyciszyć się da, ale nic nie ulegnie zapomnieniu. Tym bardziej, że do sprawy odnosił się sam prezes UFC, Dana White. To dodatkowe paliwo dla konfliktu.
Autor: Tomasz Majewski