Tim Kennedy: walczyłem w Afganistanie i na ulicach Iraku. Walczę, bo to moja praca!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 30, listopad -0001
Amerykański zawodnik MMA występujący w do niedawna w Strikeforce, Tim Kennedy (15-4) po pokonaniu Trevor Smitha na końcowej gali organizacji w dniu 12-go stycznia w Oklahoma City, udzielił wywiadu portalowi MMAFighting. Opowiedział w nim o ostatniej walce na Strikeforce "Marquardt vs Saffiedine", ale także o swoim jego podejściu do Mieszanych Sztuk Walki, pieniędzy i innych aspektów. Były komandos osławionej formacji "Zielonych Beretów" nie patyczkuje się w octagonie z rywalami i nawet z władzami UFC.
O ostatnim rywalu mówi z wojskową powściągliwością i szczerością. "Wiedziałem co nieco o nim" - mówi Kennedy. "Szkolił się w MMA Jacksona, kiedy tam byłem. Przebywał tam przez kilka tygodni i całkiem dobrze go znam. Mieliśmy kilka sesji sparingowych. Więc wiedziałem, czego się spodziewać w okatgonie. On jest bardzo silnym fighterem, ale szybko traci siły. Więc wywierałem presję na nim. Chciałem zakończyć walkę w drugiej rundzie, ale udało się w trzeciej. On jest bardzo utalentowany i jestem pewien, że go zobaczymy jeszcze".
Na pytanie czy czuł presję przed walką a szczególnie, że przystępował po porażce z Lukiem Rockholdem, odpowiedział: "Nie, walka to walka. Przecież nie zostałem zastrzelony. Mój brat, zastępca szeryfa w Kalifornii walczy z przestępcami na co dzień. Po tym, jak byłem w Iraku i Afganistanie ... to tylko walka. Ludzie biorą to tak na poważnie, to jest szalone. A to jest po prostu walka".
Tim wyjaśnia też swoją motywację: "Kocham walczyć i dlatego walczę. Walczę od dzieciństwa. Pamiętam, że jeszcze nie chodziłem, ale pamiętam, jak zaatakowałem brata. W liceum miałem walczyłem i poszedłem do wojska, walczyłem w Afganistanie i na ulicach Iraku. Walczę, bo to moja praca. Bóg uczynił mnie takim. Gdybym nie mógł walczyć, to byłoby do bani. Niezależnie od tego, co robię, zawsze będę walczyć. Nie potrzebuję pieniędzy, robię to, bo kocham. Mam nadzieję, że w przyszłości będę także to robił".
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytań o dalszą karierę i ewentualny angaż w UFC. Tim zaprzecza, aby dostał propozycję i mówi: "Jak powiedziałem, nie potrzebuję walczyć dla pieniędzy. Jestem facetem, który chciałby walczyć, bo kocham walczyć. Są też ludzie, którzy mówią za dużo i nie przestrzegają reguł sportu. Palhares został niedawno złapany na stosowaniu sterydów. Mogę wymienić 15 facetów, którzy złapani zostali w ostatnim roku, z których sześciu pojawiaja się w mojej wadze. Przestańcie oszukiwać, to jest MMA. Ten sport powstał na szacunku dla sztuk walki i etyki. Powinno być nastawienie do sportu z szacunkiem i powstrzymanie się od oszustwa".
Kennedy powiedział, że nie czuje się rozczarowany, że nie dostał propozycji od UFC. Wie, że na świecie jest wiele organizacji a on przegrał tylko z najlepszymi i przez decyzje. Kennedy krytykował kilka razy UFC i na pytanie czy brak angażu nie jest swoistą zemstą na nim, powiedział: "Jak straszne byłoby sportu to, gdybyśmy nie byli w stanie powiedzieć, co myślim. Jeśli nasz "pracodawca" będzie dyktować słowa, które wychodzą z naszych ust, to będzie parodia sportu. Uwielbiam walki i MMA. Mówię to co trzeba i będę dalej mówić, co myślę, bo mam rację".
O ostatnim rywalu mówi z wojskową powściągliwością i szczerością. "Wiedziałem co nieco o nim" - mówi Kennedy. "Szkolił się w MMA Jacksona, kiedy tam byłem. Przebywał tam przez kilka tygodni i całkiem dobrze go znam. Mieliśmy kilka sesji sparingowych. Więc wiedziałem, czego się spodziewać w okatgonie. On jest bardzo silnym fighterem, ale szybko traci siły. Więc wywierałem presję na nim. Chciałem zakończyć walkę w drugiej rundzie, ale udało się w trzeciej. On jest bardzo utalentowany i jestem pewien, że go zobaczymy jeszcze".
Na pytanie czy czuł presję przed walką a szczególnie, że przystępował po porażce z Lukiem Rockholdem, odpowiedział: "Nie, walka to walka. Przecież nie zostałem zastrzelony. Mój brat, zastępca szeryfa w Kalifornii walczy z przestępcami na co dzień. Po tym, jak byłem w Iraku i Afganistanie ... to tylko walka. Ludzie biorą to tak na poważnie, to jest szalone. A to jest po prostu walka".
Tim wyjaśnia też swoją motywację: "Kocham walczyć i dlatego walczę. Walczę od dzieciństwa. Pamiętam, że jeszcze nie chodziłem, ale pamiętam, jak zaatakowałem brata. W liceum miałem walczyłem i poszedłem do wojska, walczyłem w Afganistanie i na ulicach Iraku. Walczę, bo to moja praca. Bóg uczynił mnie takim. Gdybym nie mógł walczyć, to byłoby do bani. Niezależnie od tego, co robię, zawsze będę walczyć. Nie potrzebuję pieniędzy, robię to, bo kocham. Mam nadzieję, że w przyszłości będę także to robił".
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytań o dalszą karierę i ewentualny angaż w UFC. Tim zaprzecza, aby dostał propozycję i mówi: "Jak powiedziałem, nie potrzebuję walczyć dla pieniędzy. Jestem facetem, który chciałby walczyć, bo kocham walczyć. Są też ludzie, którzy mówią za dużo i nie przestrzegają reguł sportu. Palhares został niedawno złapany na stosowaniu sterydów. Mogę wymienić 15 facetów, którzy złapani zostali w ostatnim roku, z których sześciu pojawiaja się w mojej wadze. Przestańcie oszukiwać, to jest MMA. Ten sport powstał na szacunku dla sztuk walki i etyki. Powinno być nastawienie do sportu z szacunkiem i powstrzymanie się od oszustwa".
Kennedy powiedział, że nie czuje się rozczarowany, że nie dostał propozycji od UFC. Wie, że na świecie jest wiele organizacji a on przegrał tylko z najlepszymi i przez decyzje. Kennedy krytykował kilka razy UFC i na pytanie czy brak angażu nie jest swoistą zemstą na nim, powiedział: "Jak straszne byłoby sportu to, gdybyśmy nie byli w stanie powiedzieć, co myślim. Jeśli nasz "pracodawca" będzie dyktować słowa, które wychodzą z naszych ust, to będzie parodia sportu. Uwielbiam walki i MMA. Mówię to co trzeba i będę dalej mówić, co myślę, bo mam rację".