Aziz Karaoglu wygrywa po 4 latach! Pierwszy występ od walki z Mamedem Khalidovem na KSW 35!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 01, grudzień 2019
Ringowy pojedynek niestety okazał się mało ciekawy i w zasadzie stał na żenującym poziomie z uwagi na postawę Brazylijczka, który ze strachu przed silnymi rękami mieszkającego w Niemczech Turka, kładł się na na plecach niemal po każdej akcji. I to niezależnie od tego czy 42-letni Karaoglu trafiał czy nie. Mimo napomnień, sędzia ringowy nie zdecydował się dać ujemnych punktów Rodrigo Carlosowi, więc wyglądało to jak wygladało przez pełne trzy rundy.
Scenariusz był taki, że "Buga" stał za podwójną gardą, Karaoglu atakował tułów a potem głowę rękami, po czym Brazylijczyk padał na plecy i Karaoglu rezygnował z pójścia w parter lub obijął go z góry, gdy wybronił sprawl'em wejścia w nogi. By być obiektywnym, na początku Karaoglu miał kilka akcji w parterze, ale kiedy zobaczył, jak Rodrigo czepia się nóg, zrezygnował z tego, by nie ryzykować. Na walczącego wcześniej w wadze ciężkiej i półciężkiej Brazylijczyka, który przegrał m.in. ze słynnym mistrzem olimpijskim w Judo, Satoshi Ishiim, w zupełności to wystarczyło. Sędziowie dali wygraną na punkty Karaoglu, który na zwycięstwo czekał 48 miesięcy, od czasu pokonania Michaela Falcao na KSW 33 a więc równo 4 lata temu. Oczywiście pomijając wątpliwości przy werdykcie walki z Khalidovem, która jako żywo przypominała starcie w Krefeld.
Po walce Karaoglu zapowiedział walkę z przyjacielem Mameda Khalidova, Alexandrem Shlemenko. O ile to realne to zastąpiłby on, awizowanego wcześniej Amerykanina Louisa Taylora, na gali RCC 7 w Jekaterynburgu w Rosji, gdzie były mistrz Bellator MMA wystąpić ma w co-main event gali. To byłaby prawdziwa sensacja, bowiem poprzez pokonanie Taylora Shlemenko liczył na angaż w UFC. Karaoglu powiedział, że Brazylijczyk po Khalidovie, był jednym z najtrudniejszych rywali i podziękował swojemu managerowi Ivanovi Djakovicovi z UFD Gym, którego nazwał "Niemieckim Donem Kingiem". Czekamy zatem na ewentualną walkę z Shlemenko.
Warto przypomnieć także, że Karaoglu rozstał się z polską organizacją w kontrowersyjnych okolicznościach dotyczących utworu do jakiego wychodził do walki z Khalidovem. Był to tzw. naszid „Na’am Qaatil”, który okazał się być ni mniej ni więcej tylko tylko nieformalnym hymnem terrorystycznej organizacji Al-Kaida. Karaoglu w oświadczeniu wskazywał, iż pomyłka nastąpiła ze strony KSW i to polska organizacja ponosi za to winę. Inną sprawą jest fakt, iż w moment po walce zarzucił KSW, iż ta okradła go ze zwycięstwa a sprawa skończyła się groźbami polskiej organizacji i deklarowaną karą. Tak czy tak, w KSW Karaoglu już nie wystąpił po tej awanturze. W Krefeld nie wystąpił już przy ówczesnym utworze a jedynie przy rdzennej przy tureckiej piosence. Buczenie niezadowolonej publiczności w Yayla Arena w Krefeld, przy tej walce dotyczyło jednak poziomu walki a nie utworu.
Na gali wystąpił także inny weteran KSW Hatef Moeil (10-4), który wygrał po raz 6 z rzędu od porażki z Marcinem Wójcikiem na KSW 42: Narkun vs. Khalidov w marcu 2018 roku. Na jego liście jest pokonany przez niego były mistrz UFC Ricco Rodriguez i pogromca Marcina Różalskiego, James McSweeney. Moeil po tamtym niefortunnym występie, zrobił ogromny progres a teraz pokonał Wesleya Martinsa Gracię De Almeidę (13-8) przez techniczny nokaut w parterze dobijając go łokciami.
Po 3,5 roku od swojego ostatniego występu na gali KSW 35 (maj 2016 - przyp. red.) z Mamedem Khalidovem, fani MMA mogli obejrzeć powrót słynnego tureckiego wojownika Aziza Karaoglu (10-7), który w sobotni wieczór 30-go listopada wystąpił na gali King of Kings World Series 2019 w niemieckiej miejscowości Krefeld, pokonał na punkty 37-letniego Brazylijczyka Rodrigo Carlosa (21-16). Stawką walki na KOK Night for Masters 2019 w Yayla Arena był symboliczny pas IKBO International.
Ringowy pojedynek niestety okazał się mało ciekawy i w zasadzie stał na żenującym poziomie z uwagi na postawę Brazylijczka, który ze strachu przed silnymi rękami mieszkającego w Niemczech Turka, kładł się na na plecach niemal po każdej akcji. I to niezależnie od tego czy 42-letni Karaoglu trafiał czy nie. Mimo napomnień, sędzia ringowy nie zdecydował się dać ujemnych punktów Rodrigo Carlosowi, więc wyglądało to jak wygladało przez pełne trzy rundy.
Scenariusz był taki, że "Buga" stał za podwójną gardą, Karaoglu atakował tułów a potem głowę rękami, po czym Brazylijczyk padał na plecy i Karaoglu rezygnował z pójścia w parter lub obijął go z góry, gdy wybronił sprawl'em wejścia w nogi. By być obiektywnym, na początku Karaoglu miał kilka akcji w parterze, ale kiedy zobaczył, jak Rodrigo czepia się nóg, zrezygnował z tego, by nie ryzykować. Na walczącego wcześniej w wadze ciężkiej i półciężkiej Brazylijczyka, który przegrał m.in. ze słynnym mistrzem olimpijskim w Judo, Satoshi Ishiim, w zupełności to wystarczyło. Sędziowie dali wygraną na punkty Karaoglu, który na zwycięstwo czekał 48 miesięcy, od czasu pokonania Michaela Falcao na KSW 33 równo 4 lata temu, pomijając wątpliwości przy werdykcie walki z Khalidovem, która jako żywo przypominała starcie w Krefeld.
Po walce Karaoglu zapowiedział walkę z przyjacielem Mameda Khalidova, Alexandrem Shlemenko. O ile to realne to zastąpiłby on, awizowanego wcześniej Amerykanina Louisa Taylora, na gali RCC 7 w Jekaterynburgu w Rosji, gdzie były mistrz Bellator MMA wystąpić ma w co-main event gali. To byłaby prawdziwa sensacja, bowiem poprzez pokonanie Taylora Shlemenko liczył na angaż w UFC. Karaoglu powiedział, że Brazylijczyk po Khalidovie, był jednym z najtrudniejszych rywali i podziękował swojemu managerowi Ivanovi Djakovicovi z UFD Gym, którego nazwał "niemieckim Donem Kingiem". Czekamy zatem na ewentualną walkę z Shlemenko. Warto przypomnieć także, że Karaoglu rozstał się z polską organizacją w kontrowersyjnych okolicznościach dotyczących utworu do jakiego wychodził do walki z Khalidovem. Był to tzw. naszid „Na’am Qaatil”, który okazał się być ni mniej ni więcej tylko tylko nieformalnym hymnem terrorystycznej organizacji Al-Kaida. Karaoglu w oświadczeniu wskazywał, iż pomyłka nastąpiła ze strony KSW i to polska organizacja ponosi za to winę. Inną sprawą jest fakt, iż w moment po walce zarzucił KSW, iż ta okradła go ze zwycięstwa a sprawa skończyła się groźbami polskiej organizacji i deklarowaną karą. Tak czy tak, w KSW Karaoglu już nie wystąpił po tej awanturze.
Na gali wystąpił także inny weteran KSW Hatef Moeil (10-4), który wygrał po raz 6 z rzędu od porażki z Marcinem Wójcikiem na KSW 42: Narkun vs. Khalidov w marcu 2018 roku. Na jego liście jest pokonany przez niego były mistrz UFC Ricco Rodriguez i pogromca Marcina Różalskiego, James McSweeney. Moeil po tamtym niefortunnym występie, zrobił ogromny progres a teraz pokonał Wesleya Martinsa Gracię De Almeidę (13-8) przez techniczny nokaut w parterze dobijając go łokciami.