free templates joomla

PLMMA 10: podsumowanie finałowej gali!

PLMMA 10Roczny finisz krajowego MMA nastąpił w sobotę 29-go grudnia w gościnnej dla sportów walki Hali Gier warszawskiego AWF-u. Właśnie w stolicy odbyła się finałowa gala PLMMA 10, która podsumowała tegoroczny nowy projekt Profesjonalnej Ligi MMA, stworzony przez trenera i organizatora Mirosława Oknińskiego. W założeniu była to możliwość zawodowych walk dla wyróżniających się amatorów zdobywających medale na najbardziej znanych amatorskich imprezach ALMMA.


Ostatnia gala tak jak i cały cykl okazała się sukcesem w sferze sportowej a także organizacyjnej, choć Warszawa nie jest przyjaznym miejscem na organizację eventów sportów walki i to trzeba powiedzieć sobie wprost i z przykrością. Tym razem jednak niewielkimi kosztami i dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, udało się wszystko zrobić perfekcyjnie a impreza miała kameralny charakter i sympatyczną atmosferę. W zasadzie imprezę oglądała publiczność, która jest żywotnie zainteresowana dyscypliną a także spora grupa gości i sponsorów gali, co dobrze wróży cyklowi w kolejnych latach. Impreza wykreowała już kilka gwiazd i wzięły one udział w pojedynkach w stolicy, choć kilku zawodników zabrakło z różnych powodów a głównie kontuzji.

Najważniejsze jednak jak zawsze były walki. W pierwszym starciu wieczoru w wadze koguciej zmierzyli się Tymoteusz Światek (9-0) z Fightmana Bochnia i Damian Rakowski (0-1) z szczycieńskiego klubu Katana. Świątek nazywany "Omen" to jedno z największych odkryć cyklu PLMMA, który walczy też na lokalnych imprezach. Ten 19 letni chłopak, zwyczajnie pracuje na budowie a w weekendy dorabia walkami na galach. Co ciekawe, w piątek walczył na gali Coloseum XIII a w sobotę już na PLMMA 10. W obu wypadkach zwyciężył. Nie jest mu łatwo znaleźć klasowego rywala, akurat w tej kategorii wagowej, stąd wyśrubowany rekord, będzie wkrótce weryfikowany klasowymi rywalami. W sobotę zadziałało powiedzenie: "walczy się tak jak przeciwnik pozwala" a Rakowski dopiero debiutował w tak poważnej imprezie i niewiele mógł wskórać. Powalony i szybko dobity ciosami uległ lepszemu rywalowi. Świątek po walce chwalił trenerską pracę Tomasza Knapa i dziękował sponsorom dzięki, którym teraz może trenować i mieszkać blisko klubu. By wygrywać za granicą lub z zagranicznymi rywalami o dobrych rekordach musi właśnie mieć dobre warunki do treningu i poprawiać słabsze elementy warsztatu.

Także Kamil Łebkowski (5-3) z Okniński Biała Podlaska wykorzystał doświadczenie i nie dał szans twardemu Sylwestrowi Madejowi (1-2) z klubu Copacabana Kielce, wygrywając uderzeniami w parterze w drugiej rundzie pojedynku. Odbył on się w wadze piórkowej do 66 kg. Łebkowski ma za sobą cenne zwycięstwo nad Bartkiem Koperą, którym zmazał porażkę na własnym ringu na PLMMA 3 w Białej Podlaskiej. Teraz dorzucił kolejny sukces i poprawił bilans kariery, kończąc udanie 2012 rok.

Fatalnie zakończyła się walka doświadczonego Ireneusz Mila (6-10-1 NC) z Shooters Konin z miejscowym zawodnikiem Marianem Ziółkowskim (4-1-1-1 NC) prowadzonym przez Mirosława Oknińskiego. Po zaledwie kilku próbach wymian ciosów, Ziółkowski trafił przypadkowo w oko rywala i walka została przerwana, bo Mila nie został dalej dopuszczony przez lekarza. Cały pojedynek trwał mniej niż minutę i wielka szkoda, że zakończył się takim sposobem, bo była to jedna z najciekawiej zapowiadających się walk, a zakończyła się w najmniej ciekawy sposób na tej gali.

Prawdziwe emocje na tej gali zaczęły się wraz z walką Maksymiliana Kubiaka (1-0) z Forca Brava Opole z Marcinem Płonką (2-1) z Berserkers Team Bielsko-Biała. Dobre tempo, nagłe zwroty akcji i spore emocje pobudziły widownię po wcześniejszych pojedynkach. Uderzeniami w parterze w drugiej rundzie walkę rozstrzygnął na swoją korzyść Opolanin, ale słowa uznania należą się obu zawodnikom. Kubiak udowodnił też, iż w Opolu dobrzy zawodnicy nie trenują tylko w znanym Lutadores, Damiana Grabowskiego.

Nie mniejsze emocje budziła walka debiutującego Huberta Szymajdy (1-0) z Okniński Biała-Podlaska z Przemysławem Kośnikiem (2-1) z Urso Fight Klub. Kośnik to dobry uderzacz i swoje dwie walki jakie stoczył w tym roku kończył szybko. To czasem dobrze a czasem źle. Tym razem zabrakło być może doświadczenia a Szymajda okazał się naprawdę twardo walczącym rywalem. Nawet będąc w zagrożeniu potrafił zachować zimną krew i czekać na swoją szansę. Ta pojawiła się jeszcze w pierwszej rundzie, ale dopiero w drugim starciu podopieczny Łukasza Grochowskiego z Białej Podlaskiej wygrał przez poddanie duszenie zza pleców. Świetny debiut i świetna zacięta walka podobała się wszystkim.

Walka Roberta Bryczka (3-1) i Mateusza Pogudza (3-2) mogłaby być ozdobą każdej gali. Obaj mają po 22 lata i już nabrali niezbędnego doświadczenia, by rywalizować na dość solidnym poziomie. Zawodnik Berserkers Team Bielsko-Biała wygrał pojedynek na punkty i seria trzech zwycięstw słynnego "Pogiego" została przerwana. Zawodnik ze Zgorzelca pokazał serce do walki tego wieczora, gdy kilka razy był w poważnych opałach. Silny jak tur Bryczek nie dał się obalić poza jednym czy dwoma przypadkami i doskonale kontrował akcje wywodzącego się z zapasów Pogudza. Kosztowało go to wiele sił i jak powiedział po walce po pierwszej rundzie myślał, że nie da już rady. Na szczęście dobra praca kornera i serce plus umiejętności dały mu zasłużoną wygraną a Pogudzowi współpracującemu z Oknińskim - materiał do analizy.

Walka wieczoru to starcie niepokonanego Michała Pasternaka (5-0) z Kielc i weterana KSW Wojciecha Orłowskiego (3-6) z Nastula Team była wymuszonym main event, bowiem nie dojechał rywal Krzysztofa Jotko i on sam został sędzią gali, co trzeba przyznać robił dobrze, bo spokojnie i z wyczuciem. Wykazał się też refleksem, gdy na Orłowskiego spadł grad uderzeń, po jego nieudanym rzucie i kontrze Pasternaka. Jotko przerwał ciekawą walkę, bo już w pierwszej rundzie ona się zakończyła ku rozpaczy miejscowych fanów i kolegów "Gentelmana" jak nazywany jest Orłowski. On sam był dla wielu faworytem walki, ale warto pamiętać, że długo nie walczył i był po trzech porażkach. To na pewno mu nie pomagało. Dodatkowo presja kolegów i znajomych wymusiła na nim taktykę ataku, a niedoceniany talent jakim jest Michał Pasternak tylko czekał na błędy i Orłowski taki popełnił, gdy próbował efektownego suplesa. Dodatkowo użył za dużo kopnięć, co miało wpływ na braki tlenowe w kluczowej fazie pierwszej rundy, toczonej w dużym tempie. Dla Pasternaka, który wywodzi się z kieleckiej Copacabany a obecnie współpracuje z Mirosławem Oknińskim to kolejne cenne zwycięstwo po pokonaniu takiego "nokautera" jak Gawarzyński. Nie przyszło ono łatwo i obita twarz po walce też mówiła, że na każde zwycięstwo trzeba zapracować. Pasternak to potrafi i na pewno wkrótce w 2013 roku to potwierdzi.

Galę trzeba podsumować jako bardzo udaną i będącą zwieńczeniem długofalowego projektu. W przyszłym roku ma być 20 eventów i jeśli będą w podobnym stylu jak ta w Warszawie i wiele wcześniejszych bardzo udanych to o kolejne gwiazdy polskiego MMA nie musimy się martwić, bo wykują się one w ogniu ciężkich walk.

Komplet wyników:


Walka wieczoru:
93kg: Michał Pasternak (Okniński Kielce) pokonał Wojciecha Orłowskiego (Nastula Team) przez TKO (uderzenia w parterze) w pierwszej rundzie (3:40 min)

Pozostałe
84 kg: Robert Bryczek (Berserkers Team Bielsko Biała) pokonał Mateusza Pogudza (Okniński Zgorzelec) przez  decyzję 3-0
77 kg: Hubert Szymajda (Okniński Biała-Podlaska) pokonał Przemysława Kośnika (URSO Fight Klub) przez poddanie (duszenie zza pleców) w drugiej rundzie (2:40 min)
77 kg: Maksymilian Kubiak (Forca Brava Opole) pokonał Marcina Płonkę (Berserkers Team Bielsko Biała) przez TKO (uderzenia w parterze) w drugiej rundzie (4:00 min)
70kg: Ireneusz Mila (Shooters Konin) vs Marian Ziółkowski (Okniński Warszawa) - No Contest (Ziółkowski włożył palec w oko Milii) w pierwszej rundzie (1:00 min)
66 kg: Kamil Łebkowski ( Okniński Biała Podlaska) pokonał Sylwestra Madeja przez TKO (uderzenia w parterze) w drugiej rundzie (4:30 min)
61 kg: Tymoteusz Światek (FightMan Bochnia) pokonał Damiana Rakowskiego (Klub Katana) przez TKO (uderzenia w parterze) w pierwszej rundzie (0:58 min)