Amnesty International prostestuje przeciwko rewanżowi Andy Ruiz Jr. vs. Anthony Joshua 2 w Arabii Saudyjskiej
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 12, sierpnia 2019
W poprzedni poniedziałek 5-go sierpnia w Londynie, promotor Eddie Hearn i Omar Khalil, reprezentujący Skill Challenge Entertainment, oficjalnego partnera Królestwa Arabii Saudyjskiej podczas konferencji prasowej ogłosili, bokserski rewanż o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, który stoczą Meksykanin Andy “The Destroyer” Ruiz Jr. (33-1, 22 KO) i Anglik Anthony Joshua (22-1, 21 KO), odbędzie się w stolicy Arabi Saudyjskiej, Rijadzie a termin to 7-grudnia.
Event Andy Ruiz Jr. vs. Anthony Joshua 2 "Clash on the Dunes" jest pierwszym tak wielkim wydarzeniem organizowanym w tym egzotycznym z wielu względów kraju i nie byłoby niczym dziwnym, gdyby nie tło. A tle jest nie tylko wielka polityka, sprawy połeczne, ale także głośne morderstwo i wojna jaka dotyka ten region. Nie bez udziału właśnie wspomnianej Arabii Saudyjskiej i rządzącej nią dynastii Saudów.
Światowa Organizacja Praw Człowieka (Amnesty International), która jest biczem na satrapów, złoczyńców i rządy bezprawia, skrytykowała wybór Arabii Saudyjskiej jako miejsca rewanżu, powołując się na naruszenia praw człowieka, zabójstwo dziennikarza Jamala Khashoggi (Dżamal Ahmad Chaszukdżi, Jamal Khashoggi (arab. جمال خاشقجي, Ǧamāl Ḫāšuqǧī - za wikiedią) i trwającą wojnę w Jemenie.
Arabia Saudyjska boksem nigdy się nie interesowała a mający się odbyć 7-go grudnia, ma być jedną z prób odbudowy wizerunku tego kraju i rządzących nią "petroszejków", którzy nie bacząc na koszty przebili oferty Nowego Jorku, Meksyku czy choćby obliczone na kilkadziesiąt tysięcy widzów Wyspy Brytyjskie. Felix Jakens szef Amnesty International UK wprost powiedział: „Jeśli Anthony Joshua walczy z Andym Ruizem Jr. w Arabii Saudyjskiej, prawdopodobnie jest to nowa okazja dla władz saudyjskich, aby spróbować przywrócić poważnie nadwątlony wizerunek”. Co więcej wprost zapytał w imieniu Amnesty International Anthony'ego Joshua wiedzę na temat sytuacji w zakresie praw człowieka w tym kraju, ale także o to, czy bokser jest gotów zabrać głos w sprawie łamania praw człowieka w Arabii Saudyjskiej. Jak na razie bez odzewu.
Przypomnijmy, iż Joshua spróbuje odzyskać tytuły IBF, WBA i WBO, które wydarł mu Ruiz w Madison Square Garden w czerwcu tego roku. Czwarty z wielkich tytułów WBC posiada Deontay Wilder, ale on do Arabii Saudyjskiej w obronie pasa póki co się nie wybiera. W organizacji IBF trzecią pozycję pretendenta od niedawna ma także polski pięściarz Adam Kownacki.
Organizowanie gal bokserskich przez tyranów, strapów czy dyktatorów nie jest niczym nowym, by przypomnieć tylko słynną "The Thrilla in Manila" z 1975 roku na Filipinach z trzecią walką Muhammada Ali i Joe Fraziera, czy "The Rumble in the Jungle" w Kinszasie w Zairze (Kongo) w 1974, gdy na May Stadium, ówczesny mistrz George Foreman i Muhammad Ali w roli pretendenta, legitymizowali władzę Mobutu Sese Seko a rok później Ali, dyktaora Filipin Ferdinanda Marcosa. Relację z Manili obejrzało miliard ludzi na świecie a relację z Kinszasy transmitowała nawet polska TVP co było wydarzeniem bez precedensu i pierwszą w historii naszego kraju transmisją zawodowej walki. Na podobne audytorium liczą zapewne Saudowie.
Event Andy Ruiz Jr. vs. Anthony Joshua 2 "Clash on the Dunes" jest pierwszym tak wielkim wydarzeniem organizowanym w tym egzotycznym z wielu względów kraju i nie byłoby niczym dziwnym, gdyby nie tło. A tle jest nie tylko wielka polityka, sprawy połeczne, ale także głośne morderstwo i wojna jaka dotyka ten region. Nie bez udziału właśnie wspomnianej Arabii Saudyjskiej i rządzącej nią dynastii Saudów.
Światowa Organizacja Praw Człowieka (Amnesty International), która jest biczem na satrapów, złoczyńców i rządy bezprawia, skrytykowała wybór Arabii Saudyjskiej jako miejsca rewanżu, powołując się na naruszenia praw człowieka, zabójstwo dziennikarza Jamala Khashoggi (Dżamal Ahmad Chaszukdżi, Jamal Khashoggi (arab. جمال خاشقجي, Ǧamāl Ḫāšuqǧī - za wikiedią) i trwającą wojnę w Jemenie.
Arabia Saudyjska boksem nigdy się nie interesowała a mający się odbyć 7-go grudnia, ma być jedną z prób odbudowy wizerunku tego kraju i rządzących nią "petroszejków", którzy nie bacząc na koszty przebili oferty Nowego Jorku, Meksyku czy choćby obliczone na kilkadziesiąt tysięcy widzów Wyspy Brytyjskie. Felix Jakens szef Amnesty International UK wprost powiedział: „Jeśli Anthony Joshua walczy z Andym Ruizem Jr. w Arabii Saudyjskiej, prawdopodobnie jest to nowa okazja dla władz saudyjskich, aby spróbować przywrócić poważnie nadwątlony wizerunek”. Co więcej wprost zapytał w imieniu Amnesty International Anthony'ego Joshua wiedzę na temat sytuacji w zakresie praw człowieka w tym kraju, ale także o to, czy bokser jest gotów zabrać głos w sprawie łamania praw człowieka w Arabii Saudyjskiej. Jak na razie bez odzewu.
Przypomnijmy, iż Joshua spróbuje odzyskać tytuły IBF, WBA i WBO, które wydarł mu Ruiz w Madison Square Garden w czerwcu tego roku. Czwarty z wielkich tytułów WBC posiada Deontay Wilder, ale on do Arabii Saudyjskiej w obronie pasa póki co się nie wybiera. W organizacji IBF trzecią pozycję pretendenta od niedawna ma także polski pięściarz Adam Kownacki.
Organizowanie gal bokserskich przez tyranów, strapów czy dyktatorów nie jest niczym nowym, by przypomnieć tylko słynną "The Thrilla in Manila" z 1975 roku na Filipinach z trzecią walką Muhammada Ali i Joe Fraziera, czy "The Rumble in the Jungle" w Kinszasie w Zairze (Kongo) w 1974, gdy na May Stadium, ówczesny mistrz George Foreman i Muhammad Ali w roli pretendenta, legitymizowali władzę Mobutu Sese Seko a rok później Ali, dyktaora Filipin Ferdinanda Marcosa. Relację z Manili obejrzało miliard ludzi na świecie a relację z Kinszasy transmitowała nawet polska TVP co było wydarzeniem bez precedensu i pierwszą w historii naszego kraju transmisją zawodowej walki. Na podobne audytorium liczą zapewne Saudowie.