UFC Uruguay: Valentina Shevchenko pokonuje Carmouche, krwawa walka Luque i Perry'ego, Oezdemir wyzywa Błachowicza! Wyniki & Video
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: niedziela, 11, sierpnia 2019
W sobotę 10-go sierpnia w stolicy Urugwaju, Montevideo odbyła się gala UFC on ESPN+ 14: Shevchenko vs. Carmouche 2, która po raz pierwszy odbyła się w tym kraju Ameryki Południowej. W walce wieczoru o kobiecy pas wagi muszej zmierzyły się mistrzyni Valentina Shevchenko (18-3 MMA, 7-2 UFC) z Kirgistanu i Amerykanka Liz Carmouche (13-7 MMA, 5-5 UFC). O walce polskiego zawodnika Oskara Piechoty (11-2-1 MMA, 2-2 UFC) ze słynnym 5-krotnym mistrzem świata Brazylijskiego Jiu-Jitsu i ADCC 29-letnim Rodolfo Vieirą (6-0 MMA, 1-0 UFC) już pisaliśmy.
Dla Shevchenko byyła to druga obrona pasa tej kategorii przez Ukrainkę z kirgiskim i peruwiańskim paszportem, i także rewanż za walkę poza obrebem UFC jeszcze z 2010 roku, kiedy to przerwano ją z powodu rozcięcia Shevchenko. Takie było tło pojedynku, ale absolutnie nie spełniło ono przewidywanej roli, bo walka okazał się mało interesująca.
Po pierwszych dwóch rundach, które z trudem można zapisać na konto obrończyni pasa, nastąpiła trzecia, gdzie lekko zaznaczyła swoją przewagę. Walka wyraźniejsza była w rundach mistrzowskich, kiedy Shevchenko zanotowała sprowadzenia i miala kontrolę, z której dla widowiska nic nie wynikało. W narożniku Valentiny wciąż ją upominano by trzymała się dyscypliny i czekała na błędy rywalki.
Dla Shevchenko byyła to druga obrona pasa tej kategorii przez Ukrainkę z kirgiskim i peruwiańskim paszportem, i także rewanż za walkę poza obrebem UFC jeszcze z 2010 roku, kiedy to przerwano ją z powodu rozcięcia Shevchenko. Takie było tło pojedynku, ale absolutnie nie spełniło ono przewidywanej roli, bo walka okazał się mało interesująca.
Po pierwszych dwóch rundach, które z trudem można zapisać na konto obrończyni pasa, nastąpiła trzecia, gdzie lekko zaznaczyła swoją przewagę. Walka wyraźniejsza była w rundach mistrzowskich, kiedy Shevchenko zanotowała sprowadzenia i miala kontrolę, z której dla widowiska nic nie wynikało. W narożniku Valentiny wciąż ją upominano by trzymała się dyscypliny i czekała na błędy rywalki.
Udawało się to w miarę spokojnie i poza nokdaunem, sprowadzeniem i kontrolą w parterze, nic się nie działo. Gwizdy publiczności były wymowne, bo nie nudnej walki, oczekiwali w debiucie UFC na tamtejszym rynku, kibice. Po niej w trakcie przemowy czysto po hiszpańsku Valentina przeprosiła i zadeklarowała chęć rewanżu z Amandą Nunes, z którą dwa razy przegrała. Minimalnie zatarła fatalne wrażnie ze stylu całej walki, ale nie powinna zapominać, że UFC bardzo uważnie przygląda się nastrojom fanów a to była pierwsza gala w Urugwaju.
Galę ratowały takie walki jak starcie Brazylijczyka Vicente Luque (17-6-1 MMA, 10-2 UFC) i Amerykanina Mike'a Perry'ego (13-5 MMA, 7-5 UFC), którego zachowanie wpisywało się w tak nielubiany w Ameryce Południowej stereotyp "Gringo". To było jasne, że na przychylność hali liczyć nie mógł. Jednak swoją postawą w trakcie walki, zasłużył na szacunek. 27-letni Amerykanin walczy ze zmiennym szczęściem ale zawsze daje twarde walki. Ostatnie zwycięstwo nad Alexem Oliveirą zrobiło wrażenie i liczono, że może być przełom w jego karierze. Luquez kolei, który jest równolatkiem Perry'ego, miał za sobą kapitalną serię 6 zwycięstw i choć brak na liście wielkich nazwisk, to stał się "pogromcą średniaków". W Montevideo nie bez kłopotów wypunktował Amerykanina, który wyglądał po walce jak po przejściu huraganu "Katrina". Złamany potwornie nos, tylko podkreślał skalę zniszczeń i poświęcenia jakie wyakazał Perry.
Luque od powrażki z Leonem Edwardsem na UFC Fight Night 107, idzie jak burza i w sobotę wypunktował Amerykanina a warto pamiętać, że karierę w UFC rozpoczynał od porażki na The Ultimate Fighter 21 Finale, gdzie trafił z kultowego programu TUF. Tym pojedynkiem, zapewne w wadze półśredniej zapewnił sobie i szacunek i wysokie notowania. Do tej walki nie wszedł nawet do 15-stki wagi półśredniej UFC, ale być może, teraz pora na to. Starcie uznano za “Fight of the Night” i obaj zupełnie słusznie otrzymali po 50 tysięcy dolarów bonusu. Widok krwi lejącej się strumieniem z nosa leżącego na górze Perry'ego, pod ciśnieniem gilotyny założonej przez Luque, zostanie na długo w pamięci fanów.
Bardzo ciekawy pojedynek z perspektywy polskiej stoczyli szwajcarski Turek Volkan Oezdemir (16-4 MMA, 4-3 UFC) i albański Szwed Ilir Latifi (14-7 MMA, 7-5 UFC). Oczywiście mamy tu na myśli dwóch Polaków walczących w UFC, w tej kategorii wagowej: Jana Błachowicza i Michała Oleksiejczuka. Oezdemir po trzech porażkach stał pod ścianą i presją zwycięstwa. Porażki byłego pretendenta były z nie byle kim, bo z absolutnymi tuzami tej dywizji: mistrzem Danielem Cormierem (gdy jeszcze w niej był - przyp. red.), niepokonanym Dominickiem Reyesem i byłym pretendentem Anthony'm Smithem. Latifi to z kolei dawny rywal Błachowicza z debiutu Polaka w UFC. Albańczyk przegrał ostatnią walkę z Coreyem Andersonem, który także pokonał niegdyś Błachowicza. Stąd ich dyspozycja i styl walki, były uważnie śledzone także przez nas.
Generalnie była to deklasacja Latifi'ego, ale dopiero po tym jak zaczął tracić siły pod gradem uderzeń. Do momentu przełamania w połowie drugiej rundy, radził sobie nienajgorzej. Oezdemir także nie błyszczał w pierwszej rundzie, rażąc brakiem szybkości. Na szczęście dla niego nie brakowało mu pary w łapach i zdołał trafiać kolanem w głowę Albańczyka. Nie było to trudne z uwagi na różnicę 15 cm wzrostu, na korzyść Oezdemira. "No Time" w końcu wygrał posyłając na deski lewym sierpem Latifi,ego i pozbawiając go przytomności na kilkanaście sekund przed końcem rundy. Wcześniej reprezentant Szwecji, zerkał rozpaczliwie na zegar i dostał po głowie przez nieuwagę. Jak widać, tych sekund zabrakło mu do przetrwania.
Ten pojedynek czekał od dawna na "realizację". Najpierw był przesunięty z gali UFC on ESPN+ 11 Gustafsson vs. Smith w Sztokholmie w Szwecji a potem z ubiegłotygodniowej UFC on ESPN 5 Covington vs Lawler w Newark (USA) i jak widać miał swoje dramatyczne powody by się dołożyć do widowiska. Po zakończeniu Oezdemir pytany "co dalej?" przez prowadzącego wywiady Bispinga, rzucił wyzwanie...Janowi Błachowiczowi. Co na to Polak, postaramy się dowiedzieć już w najbliższym czasie. Organizacja za ten nokaut przyznała mu bonus 50 tysięcy dolarów za tzw. “Performance of the Night”.
Taki sam bonus dostała trenująca niegdyś w Ankos MMA Poznań uczestniczka gali Ladies Fight Night 2, Veronica Macedo (6-3-1 MMA, 1-3 UFC) z Wenezueli, która w minutę poddała balachą 8-krotną mistrzynię Brazylii w Jiu-Jitsu Polyanę Vianę (10-4 MMA, 1-3 UFC), która chyba skupiona jest bardziej na autopromocji, niż na walkach. Macedo najprawdopodobniej uratowała swój kontrakt z UFC, bo 4 porażka wykluczyłaby ją z nawet tak słabo obsadzonej dywizji kobiecej.
Miejscowych fanów ucieszył Eduardo Garagorri (13-0 MMA, 1-0 UFC), który wypunktował Peruwiańczyka Humberto Bandenaya (14-7 MMA, 1-3 UFC). Peruwiańczyk obraził się po werdykcie, bo wydawało mu się, że w tej walce prowadzi walkę na punkty. Innego zdania byli sędziowie. W hali Antel Arena w Montevideo pojawiło się 9.255 fanów i jak na debiut i tak małą ilość lokalnych fighterów jest to dobry wynik. Chyba, że traktować wszystkich z Ameryki Południowej jako "lokalnych" to wtedy oczywiście może być niedosyt.
Komplet wyników:
Karta wstępna
57,2 kg: Veronica Macedo (Kolumbia) pokonała Polyanę Viana (Brazylia) przez poddanie (dźwignia na ramię) w 1 rundzie (1:09 min)
70,8 kg: Alex da Silva (Brazylia) pokonał Kazulę Vargasa (Meksyk) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
61,7 kg: Chris Gutierrez (USA) pokonał Geraldo de Freitasa (Brazylia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 27-30, 29-28)
57,2 kg: Rogério Bontorin (Brazylia) pokonał Rauliana Paiva (Brazylia) przez TKO (zatrzymanie lekarza) w 1 rundzie (2:56 min)
52,6 kg: Marina Rodriguez (Brazylia) pokonała Tecię Torres (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-26)
120,7 kg: Ciryl Gane (Francja) pokonał Raphaela "Bebzao" Pessoa (Brazylia) przez poddanie (trójkątne duszenie rękami) w 1 rundzie (4:12 min)
77,6 kg: Gilbert "Durinho" Burns (Brazylia) pokonał Alexeya Kunchenko (Rosja) przez decyzje 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
Karta główna
66,2 kg: Enrique Barzola (Peru) pokonał Bobby Mofetta (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (28-29, 30-27, 29-28)
84,4 kg: Rodolfo Vieira (Brazylia) pokonał Oskara Piechotę (Polska) przez poddanie (trójkątne duszenie rękami) w 2 rundzie (4:26 min)
93,4 kg: Volkan Oezdemir (Szwajcaria) pokonał Ilira Latifi (Szwecja) przez KO (uderzenia) w 2 rundzie (4:31 min)
66,2 kg: Luiz Eduardo Garagorri (Urugwaj) pokonał Humberto Bandenaya (Peru) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
77,6 kg: Vicente Luque (Brazylia) pokonał Mike'a Perry'ego (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (28-29, 29-28, 29-28)
Main event
56,7 kg: Valentina Shevchenko (Peru/Kirgistan) pokonała Liz Carmouche (USA) przez decyzję 3-0 (50-45, 50-45, 50-45)
Galę ratowały takie walki jak starcie Brazylijczyka Vicente Luque (17-6-1 MMA, 10-2 UFC) i Amerykanina Mike'a Perry'ego (13-5 MMA, 7-5 UFC), którego zachowanie wpisywało się w tak nielubiany w Ameryce Południowej stereotyp "Gringo". To było jasne, że na przychylność hali liczyć nie mógł. Jednak swoją postawą w trakcie walki, zasłużył na szacunek. 27-letni Amerykanin walczy ze zmiennym szczęściem ale zawsze daje twarde walki. Ostatnie zwycięstwo nad Alexem Oliveirą zrobiło wrażenie i liczono, że może być przełom w jego karierze. Luquez kolei, który jest równolatkiem Perry'ego, miał za sobą kapitalną serię 6 zwycięstw i choć brak na liście wielkich nazwisk, to stał się "pogromcą średniaków". W Montevideo nie bez kłopotów wypunktował Amerykanina, który wyglądał po walce jak po przejściu huraganu "Katrina". Złamany potwornie nos, tylko podkreślał skalę zniszczeń i poświęcenia jakie wyakazał Perry.
Luque od powrażki z Leonem Edwardsem na UFC Fight Night 107, idzie jak burza i w sobotę wypunktował Amerykanina a warto pamiętać, że karierę w UFC rozpoczynał od porażki na The Ultimate Fighter 21 Finale, gdzie trafił z kultowego programu TUF. Tym pojedynkiem, zapewne w wadze półśredniej zapewnił sobie i szacunek i wysokie notowania. Do tej walki nie wszedł nawet do 15-stki wagi półśredniej UFC, ale być może, teraz pora na to. Starcie uznano za “Fight of the Night” i obaj zupełnie słusznie otrzymali po 50 tysięcy dolarów bonusu. Widok krwi lejącej się strumieniem z nosa leżącego na górze Perry'ego, pod ciśnieniem gilotyny założonej przez Luque, zostanie na długo w pamięci fanów.
Bardzo ciekawy pojedynek z perspektywy polskiej stoczyli szwajcarski Turek Volkan Oezdemir (16-4 MMA, 4-3 UFC) i albański Szwed Ilir Latifi (14-7 MMA, 7-5 UFC). Oczywiście mamy tu na myśli dwóch Polaków walczących w UFC, w tej kategorii wagowej: Jana Błachowicza i Michała Oleksiejczuka. Oezdemir po trzech porażkach stał pod ścianą i presją zwycięstwa. Porażki byłego pretendenta były z nie byle kim, bo z absolutnymi tuzami tej dywizji: mistrzem Danielem Cormierem (gdy jeszcze w niej był - przyp. red.), niepokonanym Dominickiem Reyesem i byłym pretendentem Anthony'm Smithem. Latifi to z kolei dawny rywal Błachowicza z debiutu Polaka w UFC. Albańczyk przegrał ostatnią walkę z Coreyem Andersonem, który także pokonał niegdyś Błachowicza. Stąd ich dyspozycja i styl walki, były uważnie śledzone także przez nas.
Generalnie była to deklasacja Latifi'ego, ale dopiero po tym jak zaczął tracić siły pod gradem uderzeń. Do momentu przełamania w połowie drugiej rundy, radził sobie nienajgorzej. Oezdemir także nie błyszczał w pierwszej rundzie, rażąc brakiem szybkości. Na szczęście dla niego nie brakowało mu pary w łapach i zdołał trafiać kolanem w głowę Albańczyka. Nie było to trudne z uwagi na różnicę 15 cm wzrostu, na korzyść Oezdemira. "No Time" w końcu wygrał posyłając na deski lewym sierpem Latifi,ego i pozbawiając go przytomności na kilkanaście sekund przed końcem rundy. Wcześniej reprezentant Szwecji, zerkał rozpaczliwie na zegar i dostał po głowie przez nieuwagę. Jak widać, tych sekund zabrakło mu do przetrwania.
Ten pojedynek czekał od dawna na "realizację". Najpierw był przesunięty z gali UFC on ESPN+ 11 Gustafsson vs. Smith w Sztokholmie w Szwecji a potem z ubiegłotygodniowej UFC on ESPN 5 Covington vs Lawler w Newark (USA) i jak widać miał swoje dramatyczne powody by się dołożyć do widowiska. Po zakończeniu Oezdemir pytany "co dalej?" przez prowadzącego wywiady Bispinga, rzucił wyzwanie...Janowi Błachowiczowi. Co na to Polak, postaramy się dowiedzieć już w najbliższym czasie. Organizacja za ten nokaut przyznała mu bonus 50 tysięcy dolarów za tzw. “Performance of the Night”.
Taki sam bonus dostała trenująca niegdyś w Ankos MMA Poznań uczestniczka gali Ladies Fight Night 2, Veronica Macedo (6-3-1 MMA, 1-3 UFC) z Wenezueli, która w minutę poddała balachą 8-krotną mistrzynię Brazylii w Jiu-Jitsu Polyanę Vianę (10-4 MMA, 1-3 UFC), która chyba skupiona jest bardziej na autopromocji, niż na walkach. Macedo najprawdopodobniej uratowała swój kontrakt z UFC, bo 4 porażka wykluczyłaby ją z nawet tak słabo obsadzonej dywizji kobiecej.
Miejscowych fanów ucieszył Eduardo Garagorri (13-0 MMA, 1-0 UFC), który wypunktował Peruwiańczyka Humberto Bandenaya (14-7 MMA, 1-3 UFC). Peruwiańczyk obraził się po werdykcie, bo wydawało mu się, że w tej walce prowadzi walkę na punkty. Innego zdania byli sędziowie. W hali Antel Arena w Montevideo pojawiło się 9.255 fanów i jak na debiut i tak małą ilość lokalnych fighterów jest to dobry wynik. Chyba, że traktować wszystkich z Ameryki Południowej jako "lokalnych" to wtedy oczywiście może być niedosyt.
Komplet wyników:
Karta wstępna
57,2 kg: Veronica Macedo (Kolumbia) pokonała Polyanę Viana (Brazylia) przez poddanie (dźwignia na ramię) w 1 rundzie (1:09 min)
70,8 kg: Alex da Silva (Brazylia) pokonał Kazulę Vargasa (Meksyk) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
61,7 kg: Chris Gutierrez (USA) pokonał Geraldo de Freitasa (Brazylia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 27-30, 29-28)
57,2 kg: Rogério Bontorin (Brazylia) pokonał Rauliana Paiva (Brazylia) przez TKO (zatrzymanie lekarza) w 1 rundzie (2:56 min)
52,6 kg: Marina Rodriguez (Brazylia) pokonała Tecię Torres (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-26)
120,7 kg: Ciryl Gane (Francja) pokonał Raphaela "Bebzao" Pessoa (Brazylia) przez poddanie (trójkątne duszenie rękami) w 1 rundzie (4:12 min)
77,6 kg: Gilbert "Durinho" Burns (Brazylia) pokonał Alexeya Kunchenko (Rosja) przez decyzje 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
Karta główna
66,2 kg: Enrique Barzola (Peru) pokonał Bobby Mofetta (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (28-29, 30-27, 29-28)
84,4 kg: Rodolfo Vieira (Brazylia) pokonał Oskara Piechotę (Polska) przez poddanie (trójkątne duszenie rękami) w 2 rundzie (4:26 min)
93,4 kg: Volkan Oezdemir (Szwajcaria) pokonał Ilira Latifi (Szwecja) przez KO (uderzenia) w 2 rundzie (4:31 min)
66,2 kg: Luiz Eduardo Garagorri (Urugwaj) pokonał Humberto Bandenaya (Peru) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
77,6 kg: Vicente Luque (Brazylia) pokonał Mike'a Perry'ego (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (28-29, 29-28, 29-28)
Main event
56,7 kg: Valentina Shevchenko (Peru/Kirgistan) pokonała Liz Carmouche (USA) przez decyzję 3-0 (50-45, 50-45, 50-45)