free templates joomla

Mateusz Pogudz: zazdoszczę Adamowi Oknińskiemu ojca - wywiad przed PLMMA 10!

Mateusz PogudzZgorzelczanin, Mateusz 'Pogi' Pogudz (3-1) w tym roku pokazuje, że jest jednym z obiecujących Zawodników wagi średniej w Polsce. Zawodnik Mirosława Oknińskiego wygrał w tym roku trzy walki, w tym dwie na galach PLMMA. Przed 10-tą galą Profesjonalnej Ligi znienawidzony 'Pogi' opowiada o swojej walce w wielkim finale oraz o zawistnym mu internautach.

Fightsport.pl: Witaj Mateusz! Co dla Ciebie znaczy, że zostałeś wybrany jako jeden z wyróżniających się zawodników Ligi do walki w wielkim finale w Warszawie?

Mateusz Pogudz: Witam, no na pewno jest to dla mnie w pewnym stopniu duże wyróżnienie i zaszczyt. Trener Okniński wybierając mnie musi naprawdę we mnie wierzyć. Jestem mu bardzo wdzięczny, że jako trener zauważył we mnie potencjał i nie dal się zwieść internetowym hejterom. Jeśli dostaje szanse to nie mogę zawieść i zrobię wszystko by to zrobić.

FS: Zawalczysz o pas PLMMA z Robertem Bryczkiem. Przeciwnik ma przewagę warunków fizycznych. Jakie atuty będą działały na Twoją korzyść?

MP: Jasne , przeciwnik ma lepsze warunki fizyczne, ma większy zasięg rąk, dłuższe nogi, jest wyższy itp. Moi wcześniejsi przeciwnicy, każdy z nich, mieli lepsze warunki fizyczne: Oskar Ślepowroński - prawie dwa metry wzrostu ,bardzo doświadczony, prawdziwy kolos na kategorię średnią, Andrei Driabko - większy praktycznie w każdym calu z bardzo mocnymi zapasami, większy zasięg itp, Tomasz Michałek - mistrz europy w karate, czarny pas karate, zdobywca Pucharu Polski w MMA, wyższy o głowę. Czy te ich warunki miały wpływ na walkę? Sami dobrze wiecie, Robert jest bokserem od najmłodszych lat, a ja od najmłodszych lat uprawiam zapasy. W tej walce każdy będzie chciał wykorzystać swoje atuty, a walka pokaże czyje atuty są bardziej przydatne w klatce. Mam nadzieje na ciekawy pojedynek.

FS: Ten rok możesz zaliczyć do udanych, bo wszystkie trzy walki wygrałeś z mocnymi przeciwnikami. Jakbyś się sklasyfikował w rankingu swojej wagi?

MP: Tak, z tego roku jestem bardzo zadowolony i mogę zaliczyć go do udanych. Zacząłem od lutego, gdy wygrałem turniej BJJ No Gi w Dzierżoniowie. Następnie wygrałem Puchar Polski w MMA 29 kwietnia. Pod koniec września zacząłem walczyć na zawodowych galach i co ciekawe w ciągu trzech miesięcy stoczyłem trzy bardzo trudne walki, czyli odbudowałem swoją kariere. Stoczyłem dwa pojedynki, wygrane, w federacji PLMMA i uczestniczyłem w walce wieczoru w innej organizacji, przez co myślę, że zasłużyłem na walkę o pas w mojej kategori wagowej. O klasyfikacji w rankingu to jeszcze nie myślę, jeszcze dużo pracy przede mną, bym zaistniał w rankingu swojej kategorii, póki co chce walczyć, iść do przodu i nie patrzeć na rankingi. Zresztą moim zdaniem polski ranking zawodników MMA nie jest zbytnio sprawiedliwy. Jedne portale klasyfikują zawodników, których promują, a sam znam zawodnika, który spokojnie mógłby być na 3 miejscu, a oficjalnie nie ma go nawet w dziesiątce.

FS: Zamierzasz pozostać w wadze średniej czy zejść niżej? Zbijasz coś do limitu 84 kg?

MP: Jeśli mam poważnie myśleć o walkach w przyszłości , to myślę, że ta waga jednak będzie dla mnie za wysoka i zejdę do limitu 77 kg. Będzie to potwornie ciężkie, bo mięśnie bardzo ciężko jest spalić, zwłaszcza jeśli nie ma się grama tłuszczu w organizmie. Jeśli jednak mam myśleć poważnie o MMA, to będę próbował zbijać wagę na 77 kg.

FS: W tym roku rozpocząłeś współpracę z Mirkiem Oknińskim. Jak wam się współpracuje?

MP: Współpraca z trenerem Mirosławem Oknińskim jest znakomita, doskonale się rozumiemy. Bardzo przypomina mi mojego pierwszego trenera od zapasów, lubi krzyczeć, a ja się wychowałem na takim szkoleniu (śmiech). Trener Okniński jest słowny, zawsze dotrzymuje danego słowa, zawsze dba o zawodników oraz w walce jest całym sercem za zawodnikiem, nawet wtedy kiedy zawodnik przegrywa. W mojej ostatniej walce na Maxxx Fight z Tomaszem Michałkiem cała publika była przeciwko mnie, a jeden trener potrafił mnie tak zmotywować, że choćbym miał milion ludzi przeciwko sobie, to wystarczy mi krzyk trenera i zapominam o wszystkim i robię swoje. Naprawdę bardzo mi to pomaga, jestem mu za to wdzięczny. Zazdroszczę Adamowi takiego ojca, w pierwszej walce obiecał mi ze jak wygram, to da mi koszulkę i będę należał do temu. W drugiej walczyłem o reputacje i walkę wieczoru. W następnej, trzeciej walce, pojedynkowałem się o finał PLMMA. Co będzie jeśli wygram czwartą? Kto wie, może będę walczył w większej federacji (śmiech). Póki co skupmy się na walce finałowej.

FS: Myślisz, że swoimi walkami w tym roku uciszyłeś swoich przeciwników?

MP: Hmmm... Myślę, że zamknąłem im mordy i zamknę jeszcze dokładniej. Muszę przyznać, że mi się to spodobało, hejtowanie i złe ocenianie tylko dodawało mi skrzydeł w walce i na treningu. Im bardziej ktoś we mnie nie wierzył tym ciężej ja trenowałem. Czasem gdy już dosłownie zdychałem z bólu i wycieńczenia na treningu, to przypominałem sobie to hejtowanie to dostawałem takiego kopa adrenaliny, że całkowicie odzyskiwałem parę. Mogę im jedynie podziękować i obiecać, że będzie tylko lepiej.
Korzystając z okazji chciałbym serdecznie podziękować portalowi Fightsport za wsparcie i udzielenie wywiadu, pozdrowić swoich fanów ze Zgorzelca jak i antyfanów, swoją rodzinę, dziewczynę oraz córeczkę Polę. Kupujcie transmisje na wielki finał PLMMA i trzymajcie kciuki!