Ciężkim piórem: krajobraz UFC 229 czyli święto lasu zamiast święta MMA
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 08, październik 2018
To co miało być wielkim świętem MMA, zakończyło się wielką awanturą, jakiej do tej pory świat MMA nie widział. Mowa oczywiście o sławetnej gali UFC 229 Nurmagomedov vs McGregor w Las Vegas, w USA, w ostatnią sobotę, 6-go października 2018. Skok jaki wykonał przez obręcz klatki Khabib Nurmagomedov w kierunku teamu przegranego Conora McGregora wywołał reakcję łańcuchową i uruchomił całą sekwencję negatywnych zdarzeń, których konsekewncje są dziś trudne do przewidzenia i dają asumpt do dyskusji i rozwoju, a być może i "niedorozwoju", Mieszanych Sztuk Walki.
Celem przypomnienia warto powiedzieć, że po zakończeniu starcia Nurmagomedova i Conora McGregora, po 3 minutach czwartej rundy, Khabib krzyczał w twarz Irlandczyka, aż musiał zostać oddzielony przez sędziego Herba Deana. To jednak nie wystarczyło, bo Nurmagomedov zrobił to co zrobił, sprowokowany na sto sposobów. Widząc to co działo się obok oktagonu, przeskoczył i ochroniarza, i obręcz klatki, dołączając do trwającej tam bójki. W tym momencie w "Świątyni MMA" jaką jest obecnie T-Mobile Arena mieliśmy "Święto lasu" zamiast "Święta MMA".
W bijatyce poza oktagonem zaś w najlepsze brały udział oba zespoły trenerskie, gdzie prym wiódł Dillon Dennis, trener McGregora od jiu-jitsu, który raczej kiepsko wykonał swoją pracę przed walką, bo jego pupil został uduszony i chyba czując się winnym, próbował nadrobić to zaangażowaniem w bójce. Z drugiej strony duch walki pobudził Ali Abdelaziza, managera Khabiba i innych zawodników. Tym samym pozbawił on się pokaźnej części prowizji z tytułu 2 milionowej wypłaty dagestańskiego wojownika, której część pójdzie na poczet kar jakie zapowiada Stanowa Komisja Atletyki stanu Nevada (NSAC).
Wszak działania musiała podjąć amerykańska policja i ochroniarze T-Mobile Arena, którzy nie stanęli na wysokości zadania. Dodatkowo widzowie zupełnie za darmo dostali porcję bardzo ciekawych walk po zakończeniu tych w oktagonie, a w Ameryce wszystko ma swoją cenę i nie ma nic za darmo. Ktoś musi zapłacić! Na początek zatrzymano trzy osoby z zespołu Khabiba: m.in. managera i dwóch najbardziej krewkich "pomocników", którzy wyszli za kaucją. Oni będą głównymi sponsorami darmowo pokazanej awantury.
Sponsorem będzie także Khabib, z którego dwumilionowej gaży (w dolarach) zostanie odciągnięty pokaźny procent kwoty oceniany od minimum 10% do 20% co da już całkim przyzwoity wynik. Nie wiadomo jakie konsekwencje spotkają (i czy w ogóle) Conora McGregora. Udział "Irlandzkiego Kurczaka" jak nazywa go Khabib, jak na razie skrzętnie jest pomijany a nie był on wcale mały, do momentu gdy za portki z ogrodzenia ściągnął go ochroniarz, a później kolejno oklepali mu twarz prawdopodobnie Islam Mkahachev i Zubair Tukhugov. Moment wcześniej atakował on brata Nurmagomedova, Abubakara Nurmagomedova, a w odwecie dostał kaukaską papachą prosto w, chyba niezbyt rozgarnięty, łeb.
Decyzja "ogranej" przez UFC, Nevada State Athletic Commission będzie tutaj kluczowa i należy spodziewać się, że udział Conora będzie zminimalizowany. Dowody? Uderzanie i kopanie w trakcie ważeń rywala już zostało zaakceptowane i obywa się bez konsekwencji, a nawet przy aprobacie i biernym szczuciu prezesa UFC. Po piątkowym ważeniu, reakcja NSAC powinna być natychmiastowa. Nie nastąpiła i mieliśmy to co mieliśmy. Komisja zapowiada "wnikliwe śledztwo". A co to przyniesie? Miliony PPV w rewanżu za jakiś czas w 2019 roku, bo wcześniej raczej się nie da nakręcić kolejnego bałaganu. Na razie pozostaje posprzątanie tego po UFC 229.
Celem przypomnienia warto powiedzieć, że po zakończeniu starcia Nurmagomedova i Conora McGregora, po 3 minutach czwartej rundy, Khabib krzyczał w twarz Irlandczyka, aż musiał zostać oddzielony przez sędziego Herba Deana. To jednak nie wystarczyło, bo Nurmagomedov zrobił to co zrobił, sprowokowany na sto sposobów. Widząc to co działo się obok oktagonu, przeskoczył i ochroniarza, i obręcz klatki, dołączając do trwającej tam bójki. W tym momencie w "Świątyni MMA" jaką jest obecnie T-Mobile Arena mieliśmy "Święto lasu" zamiast "Święta MMA".
W bijatyce poza oktagonem zaś w najlepsze brały udział oba zespoły trenerskie, gdzie prym wiódł Dillon Dennis, trener McGregora od jiu-jitsu, który raczej kiepsko wykonał swoją pracę przed walką, bo jego pupil został uduszony i chyba czując się winnym, próbował nadrobić to zaangażowaniem w bójce. Z drugiej strony duch walki pobudził Ali Abdelaziza, managera Khabiba i innych zawodników. Tym samym pozbawił on się pokaźnej części prowizji z tytułu 2 milionowej wypłaty dagestańskiego wojownika, której część pójdzie na poczet kar jakie zapowiada Stanowa Komisja Atletyki stanu Nevada (NSAC).
Wszak działania musiała podjąć amerykańska policja i ochroniarze T-Mobile Arena, którzy nie stanęli na wysokości zadania. Dodatkowo widzowie zupełnie za darmo dostali porcję bardzo ciekawych walk po zakończeniu tych w oktagonie, a w Ameryce wszystko ma swoją cenę i nie ma nic za darmo. Ktoś musi zapłacić! Na początek zatrzymano trzy osoby z zespołu Khabiba: m.in. managera i dwóch najbardziej krewkich "pomocników", którzy wyszli za kaucją. Oni będą głównymi sponsorami darmowo pokazanej awantury.
Sponsorem będzie także Khabib, z którego dwumilionowej gaży (w dolarach) zostanie odciągnięty pokaźny procent kwoty oceniany od minimum 10% do 20% co da już całkim przyzwoity wynik. Nie wiadomo jakie konsekwencje spotkają (i czy w ogóle) Conora McGregora. Udział "Irlandzkiego Kurczaka" jak nazywa go Khabib, jak na razie skrzętnie jest pomijany a nie był on wcale mały, do momentu gdy za portki z ogrodzenia ściągnął go ochroniarz, a później kolejno oklepali mu twarz prawdopodobnie Islam Mkahachev i Zubair Tukhugov. Moment wcześniej atakował on brata Nurmagomedova, Abubakara Nurmagomedova, a w odwecie dostał kaukaską papachą prosto w, chyba niezbyt rozgarnięty, łeb.
Sumując jego mało sportowe występy od sławetnej gali UFC 223 w Nowym Jorku, atakowanie Nurmagomedova poprzez przytyki rodzinne, narodowościowe i religijne - powinien oberwać mocniej, ale UFC robi wszystko by wszystko uchodziło mu na sucho.
Decyzja "ogranej" przez UFC, Nevada State Athletic Commission będzie tutaj kluczowa i należy spodziewać się, że udział Conora będzie zminimalizowany. Dowody? Uderzanie i kopanie w trakcie ważeń rywala już zostało zaakceptowane i obywa się bez konsekwencji, a nawet przy aprobacie i biernym szczuciu prezesa UFC. Po piątkowym ważeniu, reakcja NSAC powinna być natychmiastowa. Nie nastąpiła i mieliśmy to co mieliśmy. Komisja zapowiada "wnikliwe śledztwo". A co to przyniesie? Miliony PPV w rewanżu za jakiś czas w 2019 roku, bo wcześniej raczej się nie da nakręcić kolejnego bałaganu. Na razie pozostaje posprzątanie tego po UFC 229.