Khalil Rountree to było tak, jakbym zrzucił demona z mojego ramienia!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 12, lipiec 2018
28-letni Amerykanin Khalil Rountree (7-2 MMA, 3-2 UFC) w 1,5 minuty sobotniej gali UFC 226 w Las Vegas, serwując efektowny nokaut mistrzowi stójki Turkowi Gokhanowi Saki (1-2 MMA, 1-1 UFC) nie tylko zarobił dodatkowe 50 tysięcy dolarów za "Performance of the Night" jako bonus, ale także odpędził demony przeszłości. Zatarł tym także porażkę z Michałem Oleksiejczukiem w grudniu 2017 roku na słynnej gali UFC 219: Cyborg vs. Holm.
Co prawda walkę unieważniono, ale do czasu zwycięstwa nad gwiazdą k-1 i byłym mistrzem Glory zawodnik Black House MMA nie miał takiego komfortu. "Potrzebowałem tego dla siebie. Więc to co czułem, to było tak, jakbym zrzucił demona z mojego ramienia. Więc jest okay. I teraz jedziemy dalej" - powiedział amerykańskim mediom, cytuje portal mmajunkie.com.
Nie było to łatwe, bo 34-letni turecki kickboxer ma fanatycznych fanów, którzy wylewali wiadra pomyj na zawodnika z Las Vegas obiecując mu ciężki nokaut i starcie z powierzchni ziemi w mediach społecznościowych. "Poradziłem sobie z tym i w końcu to się skończyło, nie jestem taki. Jestem inny. Teraz mogę kontynuować karierę. Mam wygraną, mam dodatkowe pieniądze, mogę opiekować się moją rodziną tak jak chcę i iść do przodu" - zaznaczył hurra optymistycznie, czemu trudno się dziwić.
Amerykanin miał z Gokhanem walczyć już w grudniu 2017 roku na UFC 219, ale Saki doznał kontuzji i wówczas w zastępstwie pokonał go Michał Oleksiejczuk. "Co się odwlecze to nie uciecze" - mówi stare porzekadło i Rountree jest zadowolony z cierpliwości jaką wykazał. Co ciekawe nie miał specjalnego planu na tę walkę i lewy sierp nie był zaplanowany z dokładnością co do milimetra. "Nie sądzę, żebym na niego patrzył. Myślę, że po prostu wszedłem i rzuciłem lewy na wszelki wypadek, gdyby był w w tamtym miejscu" - powiedział, nie dobudowując do tego ideologii, bo okazało się że Saki "tam" był gdzie się go spodziewał.
Rountree może poświęcić swój czas na dalsze treningi. Być może zdarzy się rewanż z Oleksiejczukiem, któremu za kilka miesięcy skończy się czas karencji za dopingową wpadkę i który także wyzywał Sakiego do walki. Pokonanie Rountree po raz drugi nabrałoby nowego znaczenia a pojedynek ma już zbudowaną historię. Oby się spełniła, ale nie musi to być oczywiste, bo po zwycięstwie Amerykanina, będzie on mocniejszy niż wcześniej.
Co prawda walkę unieważniono, ale do czasu zwycięstwa nad gwiazdą k-1 i byłym mistrzem Glory zawodnik Black House MMA nie miał takiego komfortu. "Potrzebowałem tego dla siebie. Więc to co czułem, to było tak, jakbym zrzucił demona z mojego ramienia. Więc jest okay. I teraz jedziemy dalej" - powiedział amerykańskim mediom, cytuje portal mmajunkie.com.
Nie było to łatwe, bo 34-letni turecki kickboxer ma fanatycznych fanów, którzy wylewali wiadra pomyj na zawodnika z Las Vegas obiecując mu ciężki nokaut i starcie z powierzchni ziemi w mediach społecznościowych. "Poradziłem sobie z tym i w końcu to się skończyło, nie jestem taki. Jestem inny. Teraz mogę kontynuować karierę. Mam wygraną, mam dodatkowe pieniądze, mogę opiekować się moją rodziną tak jak chcę i iść do przodu" - zaznaczył hurra optymistycznie, czemu trudno się dziwić.
Amerykanin miał z Gokhanem walczyć już w grudniu 2017 roku na UFC 219, ale Saki doznał kontuzji i wówczas w zastępstwie pokonał go Michał Oleksiejczuk. "Co się odwlecze to nie uciecze" - mówi stare porzekadło i Rountree jest zadowolony z cierpliwości jaką wykazał. Co ciekawe nie miał specjalnego planu na tę walkę i lewy sierp nie był zaplanowany z dokładnością co do milimetra. "Nie sądzę, żebym na niego patrzył. Myślę, że po prostu wszedłem i rzuciłem lewy na wszelki wypadek, gdyby był w w tamtym miejscu" - powiedział, nie dobudowując do tego ideologii, bo okazało się że Saki "tam" był gdzie się go spodziewał.
Rountree może poświęcić swój czas na dalsze treningi. Być może zdarzy się rewanż z Oleksiejczukiem, któremu za kilka miesięcy skończy się czas karencji za dopingową wpadkę i który także wyzywał Sakiego do walki. Pokonanie Rountree po raz drugi nabrałoby nowego znaczenia a pojedynek ma już zbudowaną historię. Oby się spełniła, ale nie musi to być oczywiste, bo po zwycięstwie Amerykanina, będzie on mocniejszy niż wcześniej.