Rose Namajunas: ''I jak wszyscy się przekonali, dobro zwyciężyło zło''
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 09, listopad 2017
Nowa mistrzyni UFC w wadze słomkowej i zarazem kobieta, która zaszokowała świat MMA Rose Namajunas (7-3 MMA, 5-2 UFC) pokonując naszą Joannę Jędrzejczyk (14-1 MMA, 8-1 UFC), nie tylko przeszła do historii MMA, ale także dopisała kolejny rozdział w swojej osobistej historii. Dodajmy trudnej i niełatwej walki ze słabościami i przeciwnościami losu. Także na UFC 217 w Nowym Jorku
Rose sporo różni od Polki, ale jest jedna rzecz, która je łączy. Tym "łącznikiem" jest postać Pata Barry'ego, który jako partner okazał się toksyczny w jej życiu i karierze a także ostatnio paradoksalnie - bardzo pomocny. Na nieszczęście niestety dla większości dla polskich fanów MMA.
Pat Barry i Joanna trenowali po okiem legendarnego Ernesto Hoosta w Team Mr. Perfect w Holandii. Amerykanin trwał u czterokrotnego mistrza K-1 World GP niemal do połowy 2008 roku, kiedy to uznał, że treningi nie przynoszą skutku. Wrócił do USA i zaczął karierę w MMA po porażkach w K-1 z Alexandrem Pitchkunovem, Zabitem Samedovem i Freddym Kemayo. Potem poskarżył się publicznie w Fight Magazine na kiepskie treningi u Hoosta i brak z jego strony zainteresowania zawodnikami.
Joannę do teamu Ernesto Hoosta ściągnął poprzez Rafała Szlachtę, Paweł Słowiński, który szczerze nie lubił się z Barrym a Joannę uwielbiał i pomagał jej w Holandii na początku. Jak sam nam powiedział kiedyś w rozmowie: "Mieliśmy świetny skład. Jerrel Venetiaan, Barry...kiedy nie było Ernesto, sami robiliśmy treningi. Zakładaliśmy rękawice i laliśmy się do oporu. Dwa albo trzy razy znokautowałem go na takich sparingach". Ponoć raz Barry'ego zabrała nawet karetka po takim "sparingu". Polka spędziła w Holandii sporo czasu a potem wróciła do Olsztyna rozpoczynając współpracę z Arrachionem Olsztyn. Być może coś z tamtej atmosfery na linii Barry - Słowiński pozostało i wróciło rykoszetem na UFC 217 w postaci związanej z Amerykaninem, Rose Namajunas. Czasem wiele rzeczy w świecie sztuk walki się przenika i przecina. Także relacje personalne.
To Barry wprowadzał do klatki Namajunas i pocałował ją w usta wcześniej szepcząc coś, co wiedzą tylko oni oboje. Nie ważne co to było, ale zadziałało, bo Rose wyszła skoncentrowana a jej kontrolowana agresja skumulowała się na urągającej jej na wszelkie sposoby Polce. Dla Jędrzejczyk był to "pocałunek śmierci" na pożegnanie z pasem mistrzyni. Może na krótko, może na dłużej, może na zawsze. Los bywa przewrotny.
Dwa kluczowe uderzenia tego pojedynku ze strony Rose, były tylko odpłatą za dość marnego sortu trash talk, który Joannie fanów nie przysporzył a Rose i owszem. Nawet w Polsce. Ci którzy ze zrozumieniem i sympatią odnieśli się nie do wyniku walki, ale do lekcji pokory i postawy Amerykanki, nazwani zostali "cebulakami", "hejterami" czy "polaczkami", jakby to oni byli winni butnego zachowania naszej JJ. Na pewno nie są winni faktu bycia myślami "poza pojedynkiem" i wyrzucania kopnięć metr od celu. Być może to wina sztabu a być może psychiki. Albo jednego i drugiego.
"To była wojna psychologiczna, chciała mnie doprowadzić do szału i ostatecznie zatraciła samą siebie, ponieważ potrzebowała swoich rywali sprowokować, ale ja tego nie zrobiłam. Trzymałam poziom. Kontrolowałam swoje emocje przez cały czas, aż do samego końca pojedynku wiedziałam, że jeśli uda mi się Ją pokonać w takiej walce, to będę mogła z nią walczyć i jak wszyscy się przekonali, dobro zwyciężyło zło" - powiedział Namajunas w programie The MMA Hour Ariela Helwaniego, nie wspominając o demonicznej roli Pata Barry'ego. W tym samym, gdzie Joanna zaprzeczała faktowi klepania w matę na znak poddania po ciosach Rose a na delikatną uwagę Helwaniego, że eksperci twierdzą co innego, stwierdziła, że "na pewno nie", ale musi obejrzeć sytuację, bo nie wiedziała co się dzieje.
"To jeden z najważniejszych momentów w moim życiu. Wszystkim wydawało się, że walka z Jędrzejczyk przyszła mi z łatwością, ale tak nie jest. Zrobiłam świetną robotę, aby wygrać. Mogę powiedzieć, że całe moje życie szło w tym kierunku. Najważniejsze jest wierzyć w siebie a odniesiesz sukces" - powiedziała Namajunas na konferencji prasowej po UFC 217. Mówiła dokładnie to samo co w momencie odnoszenia największych sukcesów powtarzała JJ. Jaka jest rola w tym sukcesie Pata Barry'ego wie tylko ona, podobnie jak wie jak była rola przy porażce z Karoliną Kowalkiewicz.
Rose sporo różni od Polki, ale jest jedna rzecz, która je łączy. Tym "łącznikiem" jest postać Pata Barry'ego, który jako partner okazał się toksyczny w jej życiu i karierze a także ostatnio paradoksalnie - bardzo pomocny. Na nieszczęście niestety dla większości dla polskich fanów MMA.
Pat Barry i Joanna trenowali po okiem legendarnego Ernesto Hoosta w Team Mr. Perfect w Holandii. Amerykanin trwał u czterokrotnego mistrza K-1 World GP niemal do połowy 2008 roku, kiedy to uznał, że treningi nie przynoszą skutku. Wrócił do USA i zaczął karierę w MMA po porażkach w K-1 z Alexandrem Pitchkunovem, Zabitem Samedovem i Freddym Kemayo. Potem poskarżył się publicznie w Fight Magazine na kiepskie treningi u Hoosta i brak z jego strony zainteresowania zawodnikami.
Joannę do teamu Ernesto Hoosta ściągnął poprzez Rafała Szlachtę, Paweł Słowiński, który szczerze nie lubił się z Barrym a Joannę uwielbiał i pomagał jej w Holandii na początku. Jak sam nam powiedział kiedyś w rozmowie: "Mieliśmy świetny skład. Jerrel Venetiaan, Barry...kiedy nie było Ernesto, sami robiliśmy treningi. Zakładaliśmy rękawice i laliśmy się do oporu. Dwa albo trzy razy znokautowałem go na takich sparingach". Ponoć raz Barry'ego zabrała nawet karetka po takim "sparingu". Polka spędziła w Holandii sporo czasu a potem wróciła do Olsztyna rozpoczynając współpracę z Arrachionem Olsztyn. Być może coś z tamtej atmosfery na linii Barry - Słowiński pozostało i wróciło rykoszetem na UFC 217 w postaci związanej z Amerykaninem, Rose Namajunas. Czasem wiele rzeczy w świecie sztuk walki się przenika i przecina. Także relacje personalne.
To Barry wprowadzał do klatki Namajunas i pocałował ją w usta wcześniej szepcząc coś, co wiedzą tylko oni oboje. Nie ważne co to było, ale zadziałało, bo Rose wyszła skoncentrowana a jej kontrolowana agresja skumulowała się na urągającej jej na wszelkie sposoby Polce. Dla Jędrzejczyk był to "pocałunek śmierci" na pożegnanie z pasem mistrzyni. Może na krótko, może na dłużej, może na zawsze. Los bywa przewrotny.
Dwa kluczowe uderzenia tego pojedynku ze strony Rose, były tylko odpłatą za dość marnego sortu trash talk, który Joannie fanów nie przysporzył a Rose i owszem. Nawet w Polsce. Ci którzy ze zrozumieniem i sympatią odnieśli się nie do wyniku walki, ale do lekcji pokory i postawy Amerykanki, nazwani zostali "cebulakami", "hejterami" czy "polaczkami", jakby to oni byli winni butnego zachowania naszej JJ. Na pewno nie są winni faktu bycia myślami "poza pojedynkiem" i wyrzucania kopnięć metr od celu. Być może to wina sztabu a być może psychiki. Albo jednego i drugiego.
"To była wojna psychologiczna, chciała mnie doprowadzić do szału i ostatecznie zatraciła samą siebie, ponieważ potrzebowała swoich rywali sprowokować, ale ja tego nie zrobiłam. Trzymałam poziom. Kontrolowałam swoje emocje przez cały czas, aż do samego końca pojedynku wiedziałam, że jeśli uda mi się Ją pokonać w takiej walce, to będę mogła z nią walczyć i jak wszyscy się przekonali, dobro zwyciężyło zło" - powiedział Namajunas w programie The MMA Hour Ariela Helwaniego, nie wspominając o demonicznej roli Pata Barry'ego. W tym samym, gdzie Joanna zaprzeczała faktowi klepania w matę na znak poddania po ciosach Rose a na delikatną uwagę Helwaniego, że eksperci twierdzą co innego, stwierdziła, że "na pewno nie", ale musi obejrzeć sytuację, bo nie wiedziała co się dzieje.
"To jeden z najważniejszych momentów w moim życiu. Wszystkim wydawało się, że walka z Jędrzejczyk przyszła mi z łatwością, ale tak nie jest. Zrobiłam świetną robotę, aby wygrać. Mogę powiedzieć, że całe moje życie szło w tym kierunku. Najważniejsze jest wierzyć w siebie a odniesiesz sukces" - powiedziała Namajunas na konferencji prasowej po UFC 217. Mówiła dokładnie to samo co w momencie odnoszenia największych sukcesów powtarzała JJ. Jaka jest rola w tym sukcesie Pata Barry'ego wie tylko ona, podobnie jak wie jak była rola przy porażce z Karoliną Kowalkiewicz.