Sylwia Kusiak: cel to Igrzyska Olimpijskie a potem nie wykluczam MMA! Wywiad
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: czwartek, 02, marzec 2017
Zapraszamy do lektury wywiadu z Sylwią Kusiak, która jest jedną z olimpijskich nadziei polskiego boksu. Pochodząca z Koszalina a trenująca obecnie w Szczecinie zawodniczką, próbowała już swoich sił także w MMA a po olimpiadzie, nie wyklucza, że mogłaby ponownie i na poważnie rozpocząć treningi. Na razie jednak priorytetem jest amatorski boks i cel w postaci kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku. Potem możliwe są walki zawodowe i kto wie czy nawet nie o taki pas jak prezentuje na zdjęciu? To jej marzenie.
Sylwia nie zapomina także o tym, że życie nie kończy się na sporcie i solidnie kształci się, na studiach dziennikarskich. Wzbudza zainteresowanie i elokwencją i urodą. Kto wie, może w przyszłości, urodziwa sportsmenka, pokusi się o komentowanie lub pisanie o ulubionych dyscyplinach? Na razie jednak spytaliśmy ją o jej początki w sporcie i dalsze plany.
Co cię skłoniło do zajęcia się sportami walki? Od początku czułaś, że chcesz się realizować w pięściarstwie?
Na salę bokserską przyszłam z czystej ciekawości, zwłaszcza że znajdowała się ona naprzeciwko mojej szkoły. Od najmłodszych lat próbowałam swoich sił w kilku dyscyplinach; koszykówce, judo i tenisie ziemnym. Dlaczego więc wybrałam boks? Sama nie wiem, ale chyba dlatego, że bardzo zależało też wtedy mojemu ówczesnemu trenerowi, który poświęcał mi sporo uwagi i wziął mnie solidnie pod swoje skrzydła. Pierwsza wygrana walka, do tego przed czasem, z aktualną wicemistrzynią Polski tylko jeszcze bardziej zachęciła i zainspirowała mnie do tego sportu.
Byłaś zawsze wysportowana, z chęcią rywalizacji czy raczej należałaś do takich kobiet, które przynosiły na lekcje WF-u zwolnienie?
Od zawsze zmagałam się z nadwagą. Jako dziecko byłam przekarmiana i przez to grubsza od reszty rówieśników. Nie przynosiłam zwolnień z WF-u, bo ciągnęło mnie do sportu, mimo krągłości. Dlatego też moje późniejsze sukcesy wynikają z silnego charakteru, zawzięcia, a przede wszystkim bardzo ciężkiej pracy. Do dziś jestem szalenie ambitna.
Pierwszy sukces cię zmotywował do dalszej pracy czy raczej uznałaś że sukcesy to normalna część tego co robisz?
Na swoich pierwszych Mistrzostwach Polski w 2006r. przegrałam 2:3, po diabelnie zaciętej i krwawej walce z Karoliną Bagnowską. Ktoś inny z pewnością po tym skapitulowałby, ale nie ja. Trenowałam jeszcze ciężej i przekonana o swoich umiejętnościach pewnie pojechałam na krajowy czempionat w 2007r. Los jednak chciał, że ponownie przegrałam mistrzostwa kraju, tym razem w walce z Lidią Fidura, na punkty. Powtórnie stało się tak, że pierwsza walka na MP i porażka. Załamałam się i przez około dwa miesiące nie trenowałam, ale jak to mówią: do trzech razy sztuka. Dlatego w 2008r. rozgromiłam wszystkich po kolei i po raz pierwszy w karierze sięgnęłam po złoto Mistrzostw Polski. Dopiero wtedy spotkał mnie zaszczyt przynależności do kadry narodowej. Niedługo później przyszły kolejne sukcesy, jak chociażby mistrzostwo Europy w tym samym roku. Proszę sobie pomyśleć, co by było gdybym rok wcześniej nie wróciła na salę bokserską? Co robiłaby dziś Kusia?
Planujesz wziąć udział w eliminacjach do Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku w Tokio. To trzy długie lata w życiu zawodnika pełne wyrzeczeń i poświęceń. Uważasz że warto?
Planować sobie można wszystko, a jak będzie to życie zweryfikuje. Na razie skupiam się na najbliższych celach; walce z aktualną medalistką Mistrzostw Europy - Victorią Kebikovą na gali Zimnoch vs Mollo oraz dwa tygodnie później na Mistrzostwa Polski.
Planujesz w międzyczasie walki zawodowe w boksie? Załóżmy, że zaczniesz boksować zawodowo i wygrywać, co będzie jeśli będzie to kolidować z olimpijskimi przygotowaniami?
Nigdy nie patrzyłam na boks przez pryzmat pieniędzy. Od zawsze ten brutalny sport był dla mnie wielką pasją. Zeszłoroczny wyjazd na Mistrzostwa Europy za własne pieniądze (4,5tys. zł) to pokazuje, bo przecież mogłam jechać na wakacje do ciepłych krajów, jak kilka moich koleżanek, a wybrałam bicie się po głowie. Z pewnością medal olimpijski byłby ukoronowaniem wielu lat morderczej pracy, ale wywalczyć przepustkę na Igrzyska jest nieprawdopodobnie ciężko. Przykład? Do tej pory tylko Karolina Michalczuk reprezentowała Polskę na Olimpiadzie w boksie kobiet. A co do zawodowstwa to nie miałam nigdy żadnych propozycji.
Miałaś już epizod w MMA z Yaną Kunitskayą, która jest dziś jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. Myślisz o przejściu do tego sportu po olimpiadzie? Widziałabyś rewanż z nią?
Na walkę w MMA zgodziłam się po bardzo długotrwałych rozmowach z organizatorem. Jako że lokalnie, w rodzinnym Koszalinie jestem znana, to bardzo zależało im na moim występie. Zgodziłam się z ciekawości, ale i zrobiłam to też dla lokalnych miłośników MMA oraz z przekonania jak wielkie mam wsparcie kolegów ze sportów walki z Koszalina, w tym chociażby u Kornela Zapadki. Przez trzy miesiące niemal codziennie pomagali mi w przygotowaniach, a nie było lekko. Walkę oczywiście przegrałam, ale z kimś takim jak Yana to żadna ujma.
Ludzie myślą: "co taka ładna dziewczyna szuka w boksie?" Co możesz im odpowiedzieć?
Nie jestem klasyczną pięknością, mimo że moją najlepszą przyjaciółką jest wicemiss Polski - Natalia Łukaszewska, to sporo mi do niej brakuje. Staram się dbać o siebie jak tylko mogę, bo przecież cały czas jestem kobietą. Dobrze się czuję mając przedłużone rzęsy czy paznokcie. Na codzień ubieram się bardzo kobieco, lubię czuć się sexy.
Kto wspiera cię w karierze? Kto pomaga a kto lub co przeszkadza?
Na dzień dzisiejszy wspiera mnie mój klub BKS Skorpion Szczecin. Wszyscy trenerzy, na czele z Marcinem Stankiewiczem i Karolem Chabrosem są nie tylko genialnymi szkoleniowcami, ale i wspaniałymi ludźmi, których darzę wielkim zaufaniem. Oczywiście przydaliby się także sponsorzy, których mimo swojej medialności na dzień dzisiejszy nie mam.
Sylwia Kusiak - medalistką olimpijską w boksie! Zobaczymy takie nagłówki gazet i portali w 2020 roku?
Naprawdę pytanie fajne, jednak do tego daleka droga. Za 10 dni sa Mistrzostwa Polski i tam będę boksować w wadze olimpijskiej. Jeśli powinie mi się noga to nie wiem co czeka mnie na ten rok.
Jesteś już po walce na gali w Szczecinie, zapytam oczywiście o wrażenia z zawodowego eventu i porównania takiego boksu z zawodami jak choćby ME czy właśnie MP. Gdzie się lepiej czujesz i spełniasz?
Pojedynek na zawodowej gali Tomasza Babilońskiego był dla mnie zaszczytem i wyróżnieniem. Cała gala była genialnie rozpromowana w całej Polsce, na swój sposób też się do tego przyczyniłam. Bardzo dziękuję Babilon Promotions za otrzymaną szansę występu przed własną, szczecińską publicznością. Do tego spotkania z ikonami boksu, które zapamiętam na długo. Jako że uwielbiam media czułam się z tą całą medialną otoczką znakomicie, jak ryba w wodzie. Wierzę, że to nie mój ostatni występ na zawodowej gali. Na wszelkie propozycje jestem oczywiście otwarta.
Podsumujesz krótko pojedynek?
Walka z Białorusinką na gali zakończyła się sprawiedliwym remisem. Dodam, że była to walka pokazowa, której nie wpisano do książeczki sportowej. Walczyły dwie aktualne medalistki Mistrzostw Europy, obie z wielkim sercem do walki, twarde i charakterne. Polała się krew i emocji nie zabrakło. Dla mnie to cenne doświadczenie i proszę docenić fakt, że nie poszłam na łatwiznę, a wręcz przeciwnie - stanęłam naprzeciw bardzo dobrej zawodniczki, nie mydląc publiczności oczu. Cały czas wdrażam się w pięściarstwo na nowo, po długiej przerwie, więc potrzebuję jeszcze czasu, a z pewnością niebawem wszystkich zaskoczę. Na koniec dziękuję życzliwym ludziom, którzy służyli ciepłym słowem i trzymaniem kciuków. Jesteście wspaniali i naprawdę doceniam to.
Dziękujemy za wywiad i poświęcony czas!
Sylwia nie zapomina także o tym, że życie nie kończy się na sporcie i solidnie kształci się, na studiach dziennikarskich. Wzbudza zainteresowanie i elokwencją i urodą. Kto wie, może w przyszłości, urodziwa sportsmenka, pokusi się o komentowanie lub pisanie o ulubionych dyscyplinach? Na razie jednak spytaliśmy ją o jej początki w sporcie i dalsze plany.
Co cię skłoniło do zajęcia się sportami walki? Od początku czułaś, że chcesz się realizować w pięściarstwie?
Na salę bokserską przyszłam z czystej ciekawości, zwłaszcza że znajdowała się ona naprzeciwko mojej szkoły. Od najmłodszych lat próbowałam swoich sił w kilku dyscyplinach; koszykówce, judo i tenisie ziemnym. Dlaczego więc wybrałam boks? Sama nie wiem, ale chyba dlatego, że bardzo zależało też wtedy mojemu ówczesnemu trenerowi, który poświęcał mi sporo uwagi i wziął mnie solidnie pod swoje skrzydła. Pierwsza wygrana walka, do tego przed czasem, z aktualną wicemistrzynią Polski tylko jeszcze bardziej zachęciła i zainspirowała mnie do tego sportu.
Byłaś zawsze wysportowana, z chęcią rywalizacji czy raczej należałaś do takich kobiet, które przynosiły na lekcje WF-u zwolnienie?
Od zawsze zmagałam się z nadwagą. Jako dziecko byłam przekarmiana i przez to grubsza od reszty rówieśników. Nie przynosiłam zwolnień z WF-u, bo ciągnęło mnie do sportu, mimo krągłości. Dlatego też moje późniejsze sukcesy wynikają z silnego charakteru, zawzięcia, a przede wszystkim bardzo ciężkiej pracy. Do dziś jestem szalenie ambitna.
Pierwszy sukces cię zmotywował do dalszej pracy czy raczej uznałaś że sukcesy to normalna część tego co robisz?
Na swoich pierwszych Mistrzostwach Polski w 2006r. przegrałam 2:3, po diabelnie zaciętej i krwawej walce z Karoliną Bagnowską. Ktoś inny z pewnością po tym skapitulowałby, ale nie ja. Trenowałam jeszcze ciężej i przekonana o swoich umiejętnościach pewnie pojechałam na krajowy czempionat w 2007r. Los jednak chciał, że ponownie przegrałam mistrzostwa kraju, tym razem w walce z Lidią Fidura, na punkty. Powtórnie stało się tak, że pierwsza walka na MP i porażka. Załamałam się i przez około dwa miesiące nie trenowałam, ale jak to mówią: do trzech razy sztuka. Dlatego w 2008r. rozgromiłam wszystkich po kolei i po raz pierwszy w karierze sięgnęłam po złoto Mistrzostw Polski. Dopiero wtedy spotkał mnie zaszczyt przynależności do kadry narodowej. Niedługo później przyszły kolejne sukcesy, jak chociażby mistrzostwo Europy w tym samym roku. Proszę sobie pomyśleć, co by było gdybym rok wcześniej nie wróciła na salę bokserską? Co robiłaby dziś Kusia?
Planujesz wziąć udział w eliminacjach do Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku w Tokio. To trzy długie lata w życiu zawodnika pełne wyrzeczeń i poświęceń. Uważasz że warto?
Planować sobie można wszystko, a jak będzie to życie zweryfikuje. Na razie skupiam się na najbliższych celach; walce z aktualną medalistką Mistrzostw Europy - Victorią Kebikovą na gali Zimnoch vs Mollo oraz dwa tygodnie później na Mistrzostwa Polski.
Planujesz w międzyczasie walki zawodowe w boksie? Załóżmy, że zaczniesz boksować zawodowo i wygrywać, co będzie jeśli będzie to kolidować z olimpijskimi przygotowaniami?
Nigdy nie patrzyłam na boks przez pryzmat pieniędzy. Od zawsze ten brutalny sport był dla mnie wielką pasją. Zeszłoroczny wyjazd na Mistrzostwa Europy za własne pieniądze (4,5tys. zł) to pokazuje, bo przecież mogłam jechać na wakacje do ciepłych krajów, jak kilka moich koleżanek, a wybrałam bicie się po głowie. Z pewnością medal olimpijski byłby ukoronowaniem wielu lat morderczej pracy, ale wywalczyć przepustkę na Igrzyska jest nieprawdopodobnie ciężko. Przykład? Do tej pory tylko Karolina Michalczuk reprezentowała Polskę na Olimpiadzie w boksie kobiet. A co do zawodowstwa to nie miałam nigdy żadnych propozycji.
Miałaś już epizod w MMA z Yaną Kunitskayą, która jest dziś jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. Myślisz o przejściu do tego sportu po olimpiadzie? Widziałabyś rewanż z nią?
Na walkę w MMA zgodziłam się po bardzo długotrwałych rozmowach z organizatorem. Jako że lokalnie, w rodzinnym Koszalinie jestem znana, to bardzo zależało im na moim występie. Zgodziłam się z ciekawości, ale i zrobiłam to też dla lokalnych miłośników MMA oraz z przekonania jak wielkie mam wsparcie kolegów ze sportów walki z Koszalina, w tym chociażby u Kornela Zapadki. Przez trzy miesiące niemal codziennie pomagali mi w przygotowaniach, a nie było lekko. Walkę oczywiście przegrałam, ale z kimś takim jak Yana to żadna ujma.
Ludzie myślą: "co taka ładna dziewczyna szuka w boksie?" Co możesz im odpowiedzieć?
Nie jestem klasyczną pięknością, mimo że moją najlepszą przyjaciółką jest wicemiss Polski - Natalia Łukaszewska, to sporo mi do niej brakuje. Staram się dbać o siebie jak tylko mogę, bo przecież cały czas jestem kobietą. Dobrze się czuję mając przedłużone rzęsy czy paznokcie. Na codzień ubieram się bardzo kobieco, lubię czuć się sexy.
Kto wspiera cię w karierze? Kto pomaga a kto lub co przeszkadza?
Na dzień dzisiejszy wspiera mnie mój klub BKS Skorpion Szczecin. Wszyscy trenerzy, na czele z Marcinem Stankiewiczem i Karolem Chabrosem są nie tylko genialnymi szkoleniowcami, ale i wspaniałymi ludźmi, których darzę wielkim zaufaniem. Oczywiście przydaliby się także sponsorzy, których mimo swojej medialności na dzień dzisiejszy nie mam.
Sylwia Kusiak - medalistką olimpijską w boksie! Zobaczymy takie nagłówki gazet i portali w 2020 roku?
Naprawdę pytanie fajne, jednak do tego daleka droga. Za 10 dni sa Mistrzostwa Polski i tam będę boksować w wadze olimpijskiej. Jeśli powinie mi się noga to nie wiem co czeka mnie na ten rok.
Jesteś już po walce na gali w Szczecinie, zapytam oczywiście o wrażenia z zawodowego eventu i porównania takiego boksu z zawodami jak choćby ME czy właśnie MP. Gdzie się lepiej czujesz i spełniasz?
Pojedynek na zawodowej gali Tomasza Babilońskiego był dla mnie zaszczytem i wyróżnieniem. Cała gala była genialnie rozpromowana w całej Polsce, na swój sposób też się do tego przyczyniłam. Bardzo dziękuję Babilon Promotions za otrzymaną szansę występu przed własną, szczecińską publicznością. Do tego spotkania z ikonami boksu, które zapamiętam na długo. Jako że uwielbiam media czułam się z tą całą medialną otoczką znakomicie, jak ryba w wodzie. Wierzę, że to nie mój ostatni występ na zawodowej gali. Na wszelkie propozycje jestem oczywiście otwarta.
Podsumujesz krótko pojedynek?
Walka z Białorusinką na gali zakończyła się sprawiedliwym remisem. Dodam, że była to walka pokazowa, której nie wpisano do książeczki sportowej. Walczyły dwie aktualne medalistki Mistrzostw Europy, obie z wielkim sercem do walki, twarde i charakterne. Polała się krew i emocji nie zabrakło. Dla mnie to cenne doświadczenie i proszę docenić fakt, że nie poszłam na łatwiznę, a wręcz przeciwnie - stanęłam naprzeciw bardzo dobrej zawodniczki, nie mydląc publiczności oczu. Cały czas wdrażam się w pięściarstwo na nowo, po długiej przerwie, więc potrzebuję jeszcze czasu, a z pewnością niebawem wszystkich zaskoczę. Na koniec dziękuję życzliwym ludziom, którzy służyli ciepłym słowem i trzymaniem kciuków. Jesteście wspaniali i naprawdę doceniam to.
Dziękujemy za wywiad i poświęcony czas!