Adam Maciejewski: Jeżeli pokonam Petkovicha zobaczycie mnie w Bellatorze! Wywiad!
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: środa, 14, listopad 2012
Jeżeli Polak pokona Serba, Miodraga Petkovicha, będzie walczyć na grudniowej gali Bellator 84 w Indianie i podpisze kontrakt z drugą federacją MMA w USA.
Redakcja: Adam miałeś trzy lata przerwy w swojej karierze MMA. Teraz czeka Cię wielki powrót i walka z Serbem Miodragem Petkovichem. Z czego to wynikało?
A.M.: Moja przerwa w startach wynikała z pewnych perypetii życiowych , krótko mówiąc nie miałem czasu na przygotowania. Do tego nałożyła się jeszcze kontuzja i operacja nogi, z którą musiałem się borykać dłuższy okres. To wszystko nałożyło się na siebie w jednym momencie i musiałem odpuścić starty i uporządkować pewne sprawy. Jednak głód walki jest tak silny, że zdecydowałem się spełnić za wszelką cenę moje marzenie.
R.: Marzenie stało się realne jak nigdy dotąd? Czyżby BELLATOR?
A.M.: Tak. Stoję przed wielką szansą spełnienia tego o czym zawsze marzyłem. Jeżeli pokonam Midodraga Petkowicha 17 listopada w Chicago zobaczycie mnie na sto procent na gali Bellator Fighting Championship 84 w Indianie. Mój manager ma już papier na stole. Wszystko zależy ode mnie i od najbliższej mojej walki. Moja przyszłość w tym sporcie jest w moich rękach i albo pójdę dalej po swoje, albo jak mówi Marcin Najman "zawieszę rękawice na kołku."- śmiech. Przylatując do USA kilkanaście lat temu, walcząc tutaj, moim wielkim marzeniem było wejście do oktagonu UFC czy też BFC. Teraz jest to na wyciągnięcie ręki ale muszę to wygrać.
R.: Wspomniałeś, że kontuzja miała wpływ na przerwę w Twojej karierze. Jak teraz się czujesz?
A.M.: Obecnie czuje się dobrze i nic mi poważnego nie dolega. Na początku przygotowań przy wejściu na mocne i ostre treningi było faktycznie ciężko i odczuwałem pewien dyskomfort po kontuzji, ale z każdym treningiem było coraz lepiej. Teraz oprócz mikro urazów, stłuczeń i siniaków, odpukać wszystko jest na dobrej drodze.
R.: Kiedyś trenowałeś w klubie Hackneys Combat Academy. Teraz coś się zmieniło, szkolisz się podobno w najlepszym klubie w Chicago ...
A.M.: Nie zupełnie teraz to się zmieniło. Ale faktycznie trenuje w najlepszym klubie w Chicago Midwest Training Center pod okiem Alexa Trujillo. Jestem tam już pięć lat i mogę tylko powiedzieć, że do lepszego miejsca i trenera w stanie IL nie mogłem trafić. W klubie Steve Hackneya osiągnąłem wszystko, musiałem zmienić miejsce by móc dalej się rozwijać. Dla waszego porównania dodam tylko, że grupa zawodowców w MTC wynosi ponad 50 osób. Jest z kim trenować. To profesjonalny klub dla zawodowych fighterów. Ostatnio chłopaki od nas sparowali i obciążali Johna Jonsa do jego walki.
R.: Miodrag Petkovich to trudny rywal na przetarcie. Większość polskich zawodników po przerwie walczy ze słabymi rywalami. Serb ma ponad 50 walk i jest w ciągłym "gazie", Ty miałeś długą przerwę.
A.M.: Co to znaczy na przetarcie? Dla mnie takie podejście do sprawy nie ma sensu. Albo jesteś gotowy na walkę albo nie. Co mi da walka z zawodnikiem, który ma bilans np. 1-4? Zresztą ja nie wybieram przeciwników i nigdy nie wybierałem. Nie obawiam się Miodraga, dlatego, że ma kilkadziesiąt walk na koncie a ja odpoczywałem. Jedyną rzeczą, która ma realny wpływ na wynik pojedynku jest presja. Z każdym dniem czuję ją coraz większą. Wiem co mogę osiągnąć i jaki kontrakt na mnie czeka, jeśli w sobotę moja ręka będzie w górze.
R.: Miodrag Petkovich pokonał między innymi Jamesa Thompsona, Konastnina Gluhova, który wygrał z naszym czołowym ciężkim Michałem Kitą ....
A.M.: Co do Michała Kity to osobiście jest on dla mnie najlepszym zawodnikiem wagi ciężkiej w Polsce. Nie ma co nawet porównywać tutaj jego do Petkovicha, bo Kita w tym momencie jest o kilka klas wyżej od Serba. Każdy widział, że w walce Masakry z Gluhovem zawalił sędzia i gdyby nie jego błędne, a właściwie brak decyzji, wynik konfrontacji byłby zupełnie inny. Co do Petkovicha to faktycznie ma on na swoim rozkładzie kilkanaście wielkich nazwisk. Dwukrotnie pokonał i nokautował Igora Pokrajca, który obecnie jest chyba w pierwszej dwudziestce zawodników UFC. Ale takie porównania nie mają sensu, bo walka walce nierówna. Na tą chwilę Kita jest numerem jeden w Polsce.
R.: No właśnie pozostańmy przy wadze ciężkiej w naszym kraju! Wszystkie swoje walki stoczyłeś za oceanem, ale na pewno obserwujesz to co u nas się dzieje. Jak oceniasz tą kategorię wagową w Polsce?
A.M.: Michał Kita, Damian Grabowski.... potem jest przepaść.... Karol Bedorf i jeszcze większa przepaść.... Niestety tak to oceniam i uważam, że nie jest zbyt dobrze.
R.: Z czego to wynika według Ciebie, że jest tak źle?
A.M.: Muszę przytoczyć tu znowu przykład Michała Kity. Dla mnie jest on jednym z niewielu profesjonalistów w Polsce. On nie z przypadku doszedł do tego poziomu, na którym się znajduje i wciąż go podwyższa. Z tego co mi wiadomo to chłopak, który trenuje z najlepszymi zawodnikami w Europie i świecie. Nie skupia się tylko na polskim podwórku, a podróżuje po całym świecie i podnosi swój level. Gydyby trenował i walczył tylko w Polsce to nigdy nie osiągnął by takiego progresu. To jedyny sposób na osiągnięcie sukcesu, obozy, wyjazdy i konfrontacja z zagranicznymi zawodnikami. W Polsce jest świetny podkład, niezłe zapasy, świetni kickbokserzy, brakuje profesjonalizmu.
R.: Chciałbyś zawalczyć kiedyś w Polsce?
A.M.: To jest kolejnym moim wielkim marzeniem, żeby chociaż do jednego takiego pojedynku doszło. Wyleciałem do USA mając 20 lat i tam rozpocząłem przygodę z MMA. Jedna z czołowych organizacji w Polsce zaproponowała mi walkę, ale to jest tak odległy plan, że jeszcze nie ma co o nim mówić. Bellator to jest cel, potem zobaczymy co dalej.
R.: Powiedziałeś "czołowa organizacja". A gdyby KSW, najlepsza Polska federacja, zaproponowała Ci walkę? Np. Maciejewski vs Bedorf?
A.M.: Oczywiście przyjął bym taką propozycję i chętnie zawalczył dla KSW, to w końcu nasza najlepsza rodzina organizacja. Jednak pod jednym warunkiem... Jeśli taka oferta by padła to interesowała by mnie konfrontacja z pierwszymi dwoma nazwiskami wagi ciężkiej federacji KSW. Wtedy chętnie przylecę do Polski...
R.: Adam czego można Ci życzyć przed sobotnim pojedynkiem?
A.M.: Życzcie mi zwycięstwa i trzymajcie mocno kciuki. Ja natomiast nie mogę wam podziękować... żeby nie zapeszyć. Mam nadzieję, że kiedyś z polskimi kibicami spotkam się wreszcie w Polsce i tego sam sobie życzę. Bo nigdy nie miałem okazji walczyć w MMA na mojej ojczyźnie.
R.: Chciałbyś kogoś pozdrowić?
A.M.: Jasne. Pozdrawiam Tomka Drwala i Łukasza Chleiwckiego. Tych dwóch zawodników, z którymi znam się i będąc w Polsce miałem okazję potrenować. Pozdrawiam również wszystkich kibiców MMA w Polsce.
Materiał nadesłany przez: Chicago Informator