Amanda Nunes i Megan Anderson rzucają wyzwanie przyszłej mistrzyni UFC w wadze piórkowej
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 16, styczeń 2017
Gra o tron UFC w kobiecej wadze piórkowej jeszcze się na dobre nie zaczęła, a już jak grzyby po deszczu wyrastają zawodniczki chętne na otrzymanie swojej szansy. Choć do walki o miano pierwszej mistrzyni w limicie 145 funtów (65,8 kg) między Holly Holm (10-2 MMA, 3-2 UFC) i Germaine de Randamie (6-3 MMA, 3-1 UFC) został jeszcze miesiąc, dwie inne fighterki czują się już godne starcia ze zwyciężczynią boju na UFC 208 w Brooklynie, a są nimi Amanda Nunes (14-4 MMA, 7-1 UFC) i Megan Anderson (8-2).
Obie publicznie zgłosiły taką chęć w odstępie kilku godzin. Anderson w sobotę rywalizowała na gali Invicta FC 21 i wówczas wygrała przez techniczny nokaut w drugiej rundzie z Charmaine Tweet. Dzięki temu zwycięstwu Australijka została przy okazji tymczasową mistrzynią Invicty w wadze piórkowej. Zaraz po sukcesie nie pozostawiła żadnych wątpliwości, na co liczy w przyszłości: ''Dana White, powiedz Holly lub Germaine żeby trzymały mój pas gorący, ponieważ idę po niego!''
Nunes z kolei, która dzierży już pas UFC w niższej kategorii koguciej, marzy o zostaniu pierwszą kobietą z dwoma tytułami największej federacji MMA w tym samym czasie. W mediach społecznościowych zawodniczka z Brazylii pod zdjęciem Holm z de Randamie napisała: ''Jestem gotowa na napisanie historii kobiecego MMA. Chcę zwyciężczyni.''
Z tego względu, iż waga piórkowa pań w UFC dopiero zaczyna swoją działalność, bój o pas można otrzymać od razu. Nunes najwidoczniej została zainspirowana przykładem Conora McGregora, który przez moment był w posiadaniu dwóch tytułów jednocześnie. ''Lwica'' ma jednak w pierwszej kolejności zobowiązania związane z kategorią kogucią, a na horyzoncie widać dla niej już pojedynek z lepszą z dwójki Valentina Shevchenko i Julianna Pena.
Mierząca aż 1,83 m wzrostu Anderson wygrała już cztery razy z rzędu dla Invicty, za każdym razem przez TKO. Należy się spodziewać, że część zawodniczek czołowej kobiecej organizacji w wadze do 145 funtów zagrzeje miejsce w UFC, a tym bardziej taka z tytułem na koncie. Dokonania i odważna wypowiedź reprezentantki antypodów podczas wywiadu po ostatniej walce budują jej dobrą pozycję wyjściową.
Oczywiście nie można zapominać o Cristiane Justino (17-1 MMA, 2-0 UFC), która przez lata zdominowała tę dywizję wagową. Ona byłaby z pewnością brana do roli pretendentki do tytułu w pierwszej kolejności, ale wobec doniesień o możliwym złamaniu przez nią przepisów antydopingowych [TUTAJ LINK], jej przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania. Póki co poczekajmy więc na rozstrzygnięcie amerykańsko-holenderskiej konfrontacji Holm z de Randamie, bo dopiero po niej włodarze UFC będą mogli podjąć jakieś kroki w kwestii dalszych wyborów dla wagi piórkowej: Nunes, Anderson, ''Cyborg'', a może ktoś zupełnie inny?
Obie publicznie zgłosiły taką chęć w odstępie kilku godzin. Anderson w sobotę rywalizowała na gali Invicta FC 21 i wówczas wygrała przez techniczny nokaut w drugiej rundzie z Charmaine Tweet. Dzięki temu zwycięstwu Australijka została przy okazji tymczasową mistrzynią Invicty w wadze piórkowej. Zaraz po sukcesie nie pozostawiła żadnych wątpliwości, na co liczy w przyszłości: ''Dana White, powiedz Holly lub Germaine żeby trzymały mój pas gorący, ponieważ idę po niego!''
Nunes z kolei, która dzierży już pas UFC w niższej kategorii koguciej, marzy o zostaniu pierwszą kobietą z dwoma tytułami największej federacji MMA w tym samym czasie. W mediach społecznościowych zawodniczka z Brazylii pod zdjęciem Holm z de Randamie napisała: ''Jestem gotowa na napisanie historii kobiecego MMA. Chcę zwyciężczyni.''
Z tego względu, iż waga piórkowa pań w UFC dopiero zaczyna swoją działalność, bój o pas można otrzymać od razu. Nunes najwidoczniej została zainspirowana przykładem Conora McGregora, który przez moment był w posiadaniu dwóch tytułów jednocześnie. ''Lwica'' ma jednak w pierwszej kolejności zobowiązania związane z kategorią kogucią, a na horyzoncie widać dla niej już pojedynek z lepszą z dwójki Valentina Shevchenko i Julianna Pena.
Mierząca aż 1,83 m wzrostu Anderson wygrała już cztery razy z rzędu dla Invicty, za każdym razem przez TKO. Należy się spodziewać, że część zawodniczek czołowej kobiecej organizacji w wadze do 145 funtów zagrzeje miejsce w UFC, a tym bardziej taka z tytułem na koncie. Dokonania i odważna wypowiedź reprezentantki antypodów podczas wywiadu po ostatniej walce budują jej dobrą pozycję wyjściową.
Oczywiście nie można zapominać o Cristiane Justino (17-1 MMA, 2-0 UFC), która przez lata zdominowała tę dywizję wagową. Ona byłaby z pewnością brana do roli pretendentki do tytułu w pierwszej kolejności, ale wobec doniesień o możliwym złamaniu przez nią przepisów antydopingowych [TUTAJ LINK], jej przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania. Póki co poczekajmy więc na rozstrzygnięcie amerykańsko-holenderskiej konfrontacji Holm z de Randamie, bo dopiero po niej włodarze UFC będą mogli podjąć jakieś kroki w kwestii dalszych wyborów dla wagi piórkowej: Nunes, Anderson, ''Cyborg'', a może ktoś zupełnie inny?