GSP rozbolała głowa od propozycji (także z Polski)
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 20, październik 2016
Co prawda jeden z współwłaścicieli polskiej organizacji KSW pochwalił się wspólnym zdjęciem ze słynnym mistrzem UFC z Kanady Georgesem St-Pierre'm (25-2 MMA, 19-2 UFC) i polscy fani przez moment rozmarzyli się, iż jest szansa na walkę GSP na polskiej scenie MMA i zapewne dla perspektywy takiego faktu, zgodziliby się nawet na podpisanie słynnej umowy CETA, ale marzenia to jedno a życie to drugie.
Szkoda, że rząd Kanady nie pojął tego w lot i nie pomógł w negocjacjach z Polakami. Polscy fani mogliby stać się promotorami nawet unijno - kanadyjskiego traktatu wobec możliwości pozyskania GSP. Nie wiadomo jednak czy Georges wie o tym i czy chciałby być ambasadorem tak fatalnej dla nas i Europy umowy? To żartobliwe ujęcie sprawy i póki co, taka umowa i występy w Polsce to idee fixe. Dlaczego? Nie tylko z powodów finansowych.
35-letni Kanadyjczyk stał się ponoć niedawno"wolnym agentem" co spowodowało, iż organizacje jedna przez drugą poczuły szansę na pozyskanie jednej z największych gwiazd MMA na świecie lub choćby tylko ogrzanie się w blasku jej sławy. Sprawa kontraktu z Ultimate Fighting Champinship jest jeszcze nie do końca rozstrzygnięta jak się okazuje, bowiem organizacja wezwała GSP do przestrzegania wcześniej podpisanej umowy co przy jej możliwościach skazuje raczej na porażkę większość chcących pozyskać Kanadyjczyka.
Na odmiennym biegunie stoi z kolei prawnik Georgesa St-Pierre'a James Quinn, który stwierdził, iż kontrakt z UFC jest po prostu jednostronny i wręcz występuje tu nie równoprawność podmiotów. "Pracuję w tym sporcie, ale kiedy przeczytałem ten kontrakt, to byłem wstrząśnięty, ile w nim ich ograniczeń. Związali go na całe życie, jest własnością wszystkich ich licencji. To jest niespotykane w innych sportach wyczynowych, nie można z niego uciec na wieki. Nie sądzę, że umowa jest zgodna z prawem. Nie w dzisiejszym świecie. To ładodniejsza forma niewolnictwa" - zaznaczył prawnik byłego mistrza. Nie ma zatem sie co dziwić, że GSP głowa boli nie tylko od propozycji (także polskich), nie mniej niż kiedyś po walkach.
Szkoda, że rząd Kanady nie pojął tego w lot i nie pomógł w negocjacjach z Polakami. Polscy fani mogliby stać się promotorami nawet unijno - kanadyjskiego traktatu wobec możliwości pozyskania GSP. Nie wiadomo jednak czy Georges wie o tym i czy chciałby być ambasadorem tak fatalnej dla nas i Europy umowy? To żartobliwe ujęcie sprawy i póki co, taka umowa i występy w Polsce to idee fixe. Dlaczego? Nie tylko z powodów finansowych.
35-letni Kanadyjczyk stał się ponoć niedawno"wolnym agentem" co spowodowało, iż organizacje jedna przez drugą poczuły szansę na pozyskanie jednej z największych gwiazd MMA na świecie lub choćby tylko ogrzanie się w blasku jej sławy. Sprawa kontraktu z Ultimate Fighting Champinship jest jeszcze nie do końca rozstrzygnięta jak się okazuje, bowiem organizacja wezwała GSP do przestrzegania wcześniej podpisanej umowy co przy jej możliwościach skazuje raczej na porażkę większość chcących pozyskać Kanadyjczyka.
Na odmiennym biegunie stoi z kolei prawnik Georgesa St-Pierre'a James Quinn, który stwierdził, iż kontrakt z UFC jest po prostu jednostronny i wręcz występuje tu nie równoprawność podmiotów. "Pracuję w tym sporcie, ale kiedy przeczytałem ten kontrakt, to byłem wstrząśnięty, ile w nim ich ograniczeń. Związali go na całe życie, jest własnością wszystkich ich licencji. To jest niespotykane w innych sportach wyczynowych, nie można z niego uciec na wieki. Nie sądzę, że umowa jest zgodna z prawem. Nie w dzisiejszym świecie. To ładodniejsza forma niewolnictwa" - zaznaczył prawnik byłego mistrza. Nie ma zatem sie co dziwić, że GSP głowa boli nie tylko od propozycji (także polskich), nie mniej niż kiedyś po walkach.