free templates joomla

Ilias Bulaid atakuje organizację Wu Lin Feng po ostatniej walce!

Ilias Bulaid Suchej nitki na organizacji Wu Ling Feng (WLF) nie zostawił Ilias Bulaid (64-5). Młody kickboxer z Maroka bardzo krytycznie ocenia wszystko to, co spotkało go w Zhengzhou w Chinach w ostatnią sobotą, 1 października 2016 roku, podczas gali WLF: Glory of Heroes 5. Wszystkie swoje żale zawarł w obszernym poście w mediach społecznościowych.

Wymieniając po kolei zarzuty, zaczął od tego, że organizatorzy nie zadbali o odpowiednie zakrycie ringu. Gala przeprowadzona była na świeżym powietrzu, a pech chciał, że wówczas rozpętała się potężna ulewa. W związku z tym ring był bardzo mokry, co naturalnie utrudniało zawodnikom poruszanie się i poczucie komfortu. To oczywiste zaniedbanie ze strony WLF, bo gdy już rzeczywiście podjęta zostaje decyzja o zorganizowaniu eventu poza halą, to trzeba odpowiednio zadbać o to, żeby zawodnikom nie przeszkadzały wszelakie warunki atmosferyczne.

Następnie Bulaid wskazal na niesłuszny werdykt. Tak jak pisaliśmy wcześniej (TUTAJ LINK), sama walka była dość wyrównana, ale ''więcej z gry'' miał tutaj Marokańczyk. Wedle relacji samego zainteresowanego, jego chiński oponent, Qiu Jianliang (36-5), miał mu zaraz po wszystkim wyznać, że nie czuje się zwycięzcą i w związku z tym jest zawstydzony. W tym punkcie można wrzucić kolejny kamyk do ogródka sędziów, którzy na wydarzeniach WLF notorycznie popełniają poważne błędy w ocenie zdarzeń. A ten konkretny i tak nie był tym najpoważniejszym.

Po wyjaśnienia w sprawie decyzji sędziów Bulaid został wysłany do prezesa federacji. Ten mu wyjaśnił, że jego wygrana nie była możliwa, ponieważ tego konkretnego dnia w Chinach obchodzone było święto narodowe, a dokładnie powstanie Chińskiej Republiski Ludowej, co miało miejsce w 1949 roku. Wobec tego włodarzom zależało na tym, żeby niezależnie od przebiegu boju, zwycięstwo powędrowało na konto zawodnika z Chin. Prezes WLF miał przeprosić 21-latka aż dziesięć razy za takie orzeczenie.

Konkluzja ze strony Bulaida była prosta: przebył pół świata tylko po to, żeby z góry zostać oszukanym przez sędziów i to tylko dlatego, bo akurat tego samego dnia porażka Chińczyka nie byłaby mile widziana. Nic dziwnego, że nie ma już najmniejszej ochoty na to, żeby ponownie wystąpić dla WLF. Prawda jest taka, że na chińskim rynku Kickboxingu o wiele wyższe notowania ma organizacja Kunlun Fight, która generalnie jest daleka od jakichkolwiek kontrowersji, co kontrastuje z WLF, gdzie właściwie na każdej gali można się poważnie przyczepić przynajmniej do kilku werdyktów sędziowskich.

Walki na wyjeździe często toczą się swoim prawami, wobec czego Bulaid nie jest pierwszym, ani ostatnim fighterem, którego to dotknęło. Jeśli jednak uważająca siebie za profesjonalną organizacja chce być traktowana poważnie, powinna się zastanowić nad podstawowymi aspektami swojej działalności. W przeciwnym wypadku, każdy dogłębnie przemyśli to, czy spróbowanie swojego szczęścia na evencie tej federacji jest aby na pewno dobrym pomysłem. Noszący przydomek ''Blade'' Bulaid niewątpliwie żałuje, że dał szansę temu podmiotowi. A ponieważ jest szanowanym fighterem, jego słowa dotrą do innych kolegów po fachu, którzy będą długo analizować sytuację, zanim skorzystają z ewentualnej propozycji ze strony Wu Lin Feng.