Peter Sobotta: ''Dwa lata temu mogłem umrzeć z powodu bakterii w żołądku!''
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: poniedziałek, 05, wrzesień 2016
Podczas rozmowy po walce z portalem MMAjunkie, powrócił na moment do wcześniejszej, ubiegłorocznej konfrontacji z Kyle'em Noke'iem, w której przegrał po precyzyjnym kopnięciu na wątrobę ze strony Australijczyka. Jak się okazuje, porażka w taki właśnie sposób mogła mieć pewien związek z wcześniejszą, poważną dolegliwością, z którą zmagał się Sobotta, a która mogła skończyć się dla niego fatalnie w skutkach.
''Moja porażka z Kyle'em Noke'iem była bardzo bolesna, trafił mnie swoim kopnięciem dokładnie w wątrobę, był to bardzo bolesny cios. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale miałem chorobę na moich wnętrznościach około dwóch lat temu. Miałem przeprowadzoną operację, ponieważ po powrocie z Brazylii miałem zainfekowany żołądek z powodu bakterii. W wyniku tego prawie umarłem.''
''Trafił mnie dokładnie w ten punkt, przez co odczuwałem duży ból i obawiałem się, czy coś mi się tam w środku nie otworzyło. Jako fighter musisz być silny, szczególnie pod względem mentalnym. Wobec tego przystąpiłem do ostatniego pojedynku zapominając o tym, co się wcześniej stało, skoncentrowałem się na nowym przeciwniku i w taki oto sposób mam zwycięstwo.''
''Nie ma u mnie bardziej wrażliwego punktu niż okolice wątroby, ponieważ miałem operację i leczyłem się przez sześć miesięcy. Teraz wszystko jest dobrze, ale i tak spędziłem długi czas w szpitalu, byłem bliski śmierci. Sprawia to, że czujesz się trochę niekomfortowo, ale tak naprawdę to wszystko jest jedynie w twojej głowie. Na czas walki zapominam o tym, skupiam się na tym, co przede mną. Porażka z Noke'iem była ciężka, ale poradziłem sobie z tym, żeby powrócić po niej w zwycięskim stylu i jest to dla mnie coś wspaniałego.''
Najświeższy pojedynek z Dalby'm w Niemczech potoczył się po myśli urodzonego w Zabrzu zawodnika, gdyż przeważał w nim od samego początku i już w pierwszym starciu mógł pokusić się o triumf przed czasem. Gdy nie udało mu się tego osiągnąć, postanowił skupić się na tym, żeby wygrać w tym boju na pełnym dystansie czasowym.''Naprawdę mocno starałem się skończyć go w pierwszej rundzie, mogliście zobaczyć, że prawie go znokautowałem, poszedłem po ground and pound, widziałem po jego oczach, że odpłynął na chwilę, sędzia mógł przerwać walkę, lecz tego nie zrobił. Przetrzymałem go na ziemi, a gdy próbował wstać to złapałem go w duszenie zza pleców, które jest moim ulubionym poddaniem, ale był on twardy i wybronił tę technikę.''
''Włożyłem wiele energii w pierwszą rundę, więc musiałem walczyć mądrze w kolejnych, wobec czego zmieniłem swój game plan na wygraną na punkty. A to dlatego, bo czułem, że nie mogę go skończyć w pierwszej rundzie, więc doszedłem do wniosku, że nie będzie mi łatwiej z tym w drugiej i trzeciej. Jestem szczęśliwy, że wygrałem z wymagającym oponentem.''
Opisując swoje ambicje sportowe, Sobotta chce zabrnąć na czołowe pozycje w rankingu UFC w kategorii półśredniej. Wierzy, że może to osiągnąć i już teraz czuje się przygotowany do tego, żeby skrzyżować rękawice z oponentem notowanym w oficjalnym zestawieniu UFC w limicie 170 funtów (77,1 kg).''Moim ostatecznym celem jest dotarcie do czołowej dziesiątki rankingu. Oczywiście tak jak każdy chcę zostać mistrzem, ale mój najbliższy cel to znaleźć się w pierwszej dziesiątce. Teraz mam 29 lat, rywalizuję odkąd skończyłem 16 lat, więc uważam, iż jestem gotowy na mocnego rywala. Nie będę wyzywał nikogo do boju, może dopiero wówczas, gdy będę znajdować się gdzieś w rankingu, więc póki co będę zadowolony z każdego przeciwnika, jakiego UFC postawi naprzeciwko mnie'' - zakończył Sobotta.