Dan Henderson zaraz po walce z Timem Boetschem! Wywiad!
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: poniedziałek, 08, czerwiec 2015
Dan Henderson to wciąż żywa legenda MMA. Zawodnik Team Quest niczym słynny Randy Couture nie przestaje zadziwiać i mając piąty krzyżyk na karku potrafi jeszcze wygrywać walki w najbardziej prestiżowej lidze MMA świata.
Przedstawiamy luźne tłumaczenie wywiadu z Hendersonem zaraz po walce z Timem Boetschem na UFC Fight Night 68.
Jon Anik: Gratuluję zwycięstwa w tej walce. Jak oceniasz swój występ?
Dan Henderson: Nie mogę czuć się nie zadowolony z tej walki. Wiesz, gdy mówiłem wielu osobom, że jeszcze nie jestem skończony w tym sporcie, to mi nie wierzyli. Wyszedłem do walki, zakończyłem ją w ten sposób i udowodniłem wszystkim, że jeszcze nie nadszedł na mnie czas. Czuję się doskonale. Dziękuję wszystkim fanom za wsparcie i doping, jaki mi okazali. Właśnie dla takich chwil jestem w tym sporcie i dlatego kocham ten sport.
JA: Twoje kolano było początkiem końca, a prawy prosty tylko zwieńczył dzieło. Powiedz nam nieco o zakończeniu tej walki.
DH: Widziałem, że on odczuł ten prawy, którym trafiłem, ale nie upadł na deski. To samo było później z kolanem i dopiero podbródkowy sprawił, że wylądował na macie. Myślę, że podczas dobijania go ciosami w parterze złamałem rękę. Podłączyłem go tym prawym, już wtedy wiedziałem, że walka zbliża się do końca i należało tylko dobić rywala.
JA: Jesteś jednym z najbardziej lubianych zawodników MMA. Co muszą zrobić inni zawodnicy, by stać się takimi postaciami jak Ty?
DH: Myślę, że jestem już tak długo w tym sporcie, że wszyscy zdążyli mnie pokochać. Oczywiście szanuję wszystkich fanów oraz zawodników, przez całą karierę wszystkich szanowałem. Cieszę się, że fani pomagają nam budować ten sport i ciężko mi jest uwierzyć, jak to się wszystko rozwinęło do czasu, gdy ja zaczynałem walczyć do dnia dzisiejszego.
Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego zwycięstwa. Ponadto dziękuję fanom i rodzinie za wsparcie.
Przedstawiamy luźne tłumaczenie wywiadu z Hendersonem zaraz po walce z Timem Boetschem na UFC Fight Night 68.
Jon Anik: Gratuluję zwycięstwa w tej walce. Jak oceniasz swój występ?
Dan Henderson: Nie mogę czuć się nie zadowolony z tej walki. Wiesz, gdy mówiłem wielu osobom, że jeszcze nie jestem skończony w tym sporcie, to mi nie wierzyli. Wyszedłem do walki, zakończyłem ją w ten sposób i udowodniłem wszystkim, że jeszcze nie nadszedł na mnie czas. Czuję się doskonale. Dziękuję wszystkim fanom za wsparcie i doping, jaki mi okazali. Właśnie dla takich chwil jestem w tym sporcie i dlatego kocham ten sport.
JA: Twoje kolano było początkiem końca, a prawy prosty tylko zwieńczył dzieło. Powiedz nam nieco o zakończeniu tej walki.
DH: Widziałem, że on odczuł ten prawy, którym trafiłem, ale nie upadł na deski. To samo było później z kolanem i dopiero podbródkowy sprawił, że wylądował na macie. Myślę, że podczas dobijania go ciosami w parterze złamałem rękę. Podłączyłem go tym prawym, już wtedy wiedziałem, że walka zbliża się do końca i należało tylko dobić rywala.
JA: Jesteś jednym z najbardziej lubianych zawodników MMA. Co muszą zrobić inni zawodnicy, by stać się takimi postaciami jak Ty?
DH: Myślę, że jestem już tak długo w tym sporcie, że wszyscy zdążyli mnie pokochać. Oczywiście szanuję wszystkich fanów oraz zawodników, przez całą karierę wszystkich szanowałem. Cieszę się, że fani pomagają nam budować ten sport i ciężko mi jest uwierzyć, jak to się wszystko rozwinęło do czasu, gdy ja zaczynałem walczyć do dnia dzisiejszego.
Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego zwycięstwa. Ponadto dziękuję fanom i rodzinie za wsparcie.