UFC on FUEL TV 7 Barao vs McDonald: podsumowanie gali! Wyniki!
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: niedziela, 17, luty 2013
W sobotę 16 lutego w hali Wembley Arena w stolicy Wielkiej Brytanii, Londynie, organizacja Ultimate Fighting Championship przeprowadziła pierwszą tegoroczną europejską galę UFC on Fule TV 7 "Barao vs McDonald". W walce wieczoru, której stawką był tymczasowy pas wagi koguciej zmierzyli się 25 letni Brazylijczyk Renan Barao Pegado (30-1 MMA, 5-0 UFC) i 22 letni Amerykanin Michael McDonald (15-2 MMA, 4-1 UFC). Pas tymczasowy UFC ustanowiła z uwagi na notoryczne kontuzje mistrza Dominicka Cruza, nie chcąc czekać na jego powrót.
Po czterech rundach bezdyskusyjnej przewagi i kontroli Brazylijczyka w czwartym starciu przeprowadził on agresywny atak i zakończył walkę trójkątnym duszeniem. McDonald do tego momentu wypadał nadspodziewanie dobrze. Bronił się umiejętnie pokazując dobry boks i korzystając z długiego zasięgu ramion, unikał ataków. Zapewne jego czas jeszcze nadejdzie o ile utrzyma wagę. Barao z kolei pokazał, że jego niesamowita seria walk bez porażki nie jest przypadkiem. Jako jedyny z 24 zawodników Londynie zdołał zakończyć walkę techniką Jiu-Jitsu i zdobyć bonus "Poddania Wieczoru" w wysokości 50 tysięcy dolarów. W tym elemencie był bezkonkurencyjny. 14 wygrana przez poddanie na 32 walki daje 47 % skuteczność i o ile Dominick Cruz dojdzie do siebie będzie miał czym się martwić, bo ich pojedynek wisi w powietrzu.
Pojedynek dwóch przedstawicieli wagi piórkowej (66 kg) i zarazem przedstawicieli dwóch renomowanych amerykańskich teamów Jackson's Mixed Martial Arts i American Top Team poprzedził główne wydarzenie wieczoru. Cub Swanson (19-5 MMA, 4-1 UFC) pod światłym przewodem najlepszego trenera MMA ostatnich lat Grega Jacksona, wypunktował Dustina Poirier (13-3 MMA, 5-2 UFC). Pojedynek był interesujący i dziś dał najprawdopodobniej Swansonowi pozycję jako pretendentowi numer jeden do walki z Jose Aldo. 29 Swanson przegrał z nim w czasach WEC w 2009 roku po efektownej akcji Brazylijczyka, kiedy to w osiem sekund trafił Cuba, kolanem z wyskoku i dobił uderzeniami. To ogromna plama na honorze Swansona i ogromny bodziec do zmazania tamtej porażki.
Walka Anglika Jimi Manuwa (13-0 MMA, 2-0 UFC) z Francuzem Cyrille Diabate (19-9-1 MMA, 4-3 UFC) zakończyła się nim się na dobre zaczęła. Po pierwszej rundzie, którą Anglik zdominował i udokumentował dwoma obaleniami plus mało widocznym kopnięciem w piszczel, ta ostatnia technika wyłączyła nogę "Snake'a" jak nazywany jest Diabate. Przed wyjściem do drugiej lekarza zatrzymał walkę i Manuwa mógł cieszyć się ze zwycięstwa przerywając serię trzech porażek Anglików na tej gali.
Wielce oczekiwany był pojedynek utalentowanego Islandczyka Gunnara Nelsona (11-0-1 MMA, 2-0 UFC) i brazylijskiego niemal legendarnego w Polsce zawodnika czyli Jorge Santiago (25-11 MMA, 1-5 UFC). Kolejne podejście do UFC, trzecie już zresztą miało być triumfalne po zmianie kategorii na półśrednią. Jak pogromca Mameda Khalidova i mistrz Sengoku zdołał tego dokonać będzie jego tajemnicą, ale wyraźnie przecenił swoje siły. Przylecieć kilkanaście tysięcy kilometrów, zbić i utrzymać wagę to było zbyt dużo by się dobrze zaprezentować w Anglii. Brazylijczyk stał i patrzył co zrobi Nelson w tej walce. Ten nie robił wiele, ale obalił tak wolno na początku walki rywal, że woła to o pomstę do nieba. Santiago w obronie wyczerpał wszystkie siły i nawet gdy wstawał do stójki widać było, że jest w tragicznej dyspozycji. Gunnar, który boksuje przeraźliwie słabo trafiał go pojedynczymi uderzeniami, które były proste i czytelne. Santiago zostawiał nogi z tyłu i gonił ciosami rywala, ale te pruły powietrze. Dodatkowo Islandczyk, dobrze ustawiał się i nękał go kopnięciami w nogi. To wystarczyło na zwycięstwo, ale w końcówce stary mistrz pokazał zęba gdy rzucił się do ataku i jednym z cepów trafił w wysoko uniesioną szczękę Wikinga. Nelson wygrał drugą walkę w UFC, ale opowiadanie o nim jako wielkim mistrzu w przyszłości to nadużycie. Może tak będzie, jednak musi on pracować wiele by ustrzec się błędów. Słaby tego wieczora Santiago, był gorzej dysponowany ze względu na zmianę wagi, czasu etc., ale inny rywal z pewnością nie pozwoli sobie na to na co pozwolił mu Brazylijczyk.
Świetny i twardy pojedynek jakie zawsze chciałoby się oglądać dali zawodnicy wagi półciężkiej James Te Huna (16-5 MMA, 5-1 UFC) z Australii i Ryan Jimmo (17-2 MMA, 1-1 UFC) z Kanady. Te Huna fatalnie zaczął pojedynek i w pierwszej rundzie obalony został straszliwie rozbity uderzeniami łokciami. Cudem przetrwał tę fazę walki i w drugiej pokazał to z czego słyną jego rodacy - pracowitość i twardy styl. Powalił na raty Kanadyjczyka i dał mu srogą lekcję w drugim i trzecim starciu. Był bliski wygrania przed czasem ale Jimmo to także twardziel i wytrzymał pojedynek do końca. Werdykt mógłbyć tylko jeden i James Te Huna schodził piąty raz jako zwycięzca w UFC.
Amerykanin Matt Riddle (8-3 MMA, 8-3 UFC) sporo namęczył się z Che Millsem (15-6 MMA, 2-2 UFC) by wygrać niejednogłośnie na punkty. W przypadku jednego z sędziów była to próba gospodarskiego sędziowania, bo Riddle był leszy choć nieznacznie. Anglik nie może czuć się straszliwie przegrany, bo przegrał tę walkę bezdyskusyjnie a odwrotny werdykt byłby krzywdzący dla Riddle'a.
Rene Forte (8-2 MMA, 1-1 UFC) z Brazylii, świetnie rozpracował jednostronnego Anglika Terry Etima (15-5 MMA, 6-5 UFC). Zawodnik z Wielkiej Brytanii, za bardzo chyba uwierzył w moc swoich kopnięć, bo rzucał ich stanowczo za dużo i siadł kompletnie w tej walce. Forte mądrze klinczował i męczył Etima już w pierwszej rundzie. Wyeliminował jego stójkę i obalił, gdzie obrona kosztowała Anglika multum energii. To było decydujące w tej walce, bo brak sił obnażył jego braki w pozostałych elementach walki. Zatem efektowna akcja zawodnika Teamu Kaobon i "Nokaut Roku 2012" na Edsonie Barbozie w Brazylii, została zrównoważona przez jego rodaka. I kto mówi, że życie nie pisze lepszych scenariuszy niż w filmowych dziełach?
Naprawdę wspaniały pojedynek był udziałem angielskiego zawodnika Toma Watsona (16-5 MMA, 1-1 UFC) i bułgarskiego zapaśnika Stanislava Nedkova (12-1 MMA, 1-1 UFC). Kapitalne wymiany i sportowa brutalność została doceniona przez władze UFC i walka została wybrana "Walką Wieczoru". Wygrał Tom Watson pokazując, że nawet w najtrudniejszych momentach warto wierzyć w zwycięstwo. Bułgar sam winien jest porażki, bo miał przewagę, trafiał uderzeniami, obalał i koniec rywala był bliski. Watson jako były bokser i mistrz mocnej BAMMA udowodnił, że dobrą stójką i obroną można zdziałać wiele. W tej walce poza charakterem jaki niewątpliwie pokazali obaj, zadecydowały uderzenia kolanami. Oczywiście były to kolana Toma Watsona i po jednym z nich Nedkov padł i został dobity uderzeniami. Watson dostał też bonus za "Nokaut Wieczoru" i był podwójnie docenionym fighterem tej gali otrzymując 100 tysięcy dolarów. Nedkov dostał 50 tysięcy za dzielną postawę i niezapomniany show, który uratował tę galę od strony emocji.
Ogólnie gala była udaną imprezą, jak zawsze zresztą na Wyspach Brytyjskich, gdzie za każdym razem jest to święto MMA. Ogółem UFC on FUEL TV 7 zaszczyciło 10,349 widzów, którzy wnieśli do kas 1,3 miliona dolarów z samych tylko biletów. Poinformował o tym prezes UFC Dana White.
Komplet wyników:
Walki eliminacyjne
57 kg: Phil Harris (Anglia) pokonał Ulyssesa Gomeza (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
61 kg: Vaughan Lee pokonał Motonobu Tezuka (Japonia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27).
93 kg: Tom Watson (Anglia) pokonał Stanislava Nedkova (Bułgaria) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (4:42 min)
66 kg: Andy Ogle (Anglia) pokonał Josha Grispi przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
70 kg: Danny Castillo (USA) pokonał Paula Sassa (Anglia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
70 kg: Renee Forte (Brazylia) pokonał Terry Etim (Anglia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
Główna karta
77 kg: Matthew Riddle (USA) pokonał Che Millsa (Anglia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28 Riddle, 29-28, 30-27)
93 kg: James Te Huna (Australia) pokonał Ryana Jimmo (Kanada) przez decyzję 3-0 (29-27, 29-28, 29-28)
77 kg: Gunnar Nelson (Islandia) pokonał Jorge Santiago (Brazylia) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
93 kg: Jimi Manuwa (Anglia) pokonał Cyrille Diabate (Francja) przez TKO (zatrzymanie lekarza) po 1 rundzie (5:00 min)
66 kg: Cub Swanson (USA) pokonał Dustina Poiriera (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 30-27)
Main event
61 kg: Renan Barao (Brazylia) pokonał Michaela McDonalda (USA) przez poddanie (trójkątne duszenie rękami) w 4 rundzie (3:57 min)
Po czterech rundach bezdyskusyjnej przewagi i kontroli Brazylijczyka w czwartym starciu przeprowadził on agresywny atak i zakończył walkę trójkątnym duszeniem. McDonald do tego momentu wypadał nadspodziewanie dobrze. Bronił się umiejętnie pokazując dobry boks i korzystając z długiego zasięgu ramion, unikał ataków. Zapewne jego czas jeszcze nadejdzie o ile utrzyma wagę. Barao z kolei pokazał, że jego niesamowita seria walk bez porażki nie jest przypadkiem. Jako jedyny z 24 zawodników Londynie zdołał zakończyć walkę techniką Jiu-Jitsu i zdobyć bonus "Poddania Wieczoru" w wysokości 50 tysięcy dolarów. W tym elemencie był bezkonkurencyjny. 14 wygrana przez poddanie na 32 walki daje 47 % skuteczność i o ile Dominick Cruz dojdzie do siebie będzie miał czym się martwić, bo ich pojedynek wisi w powietrzu.
Pojedynek dwóch przedstawicieli wagi piórkowej (66 kg) i zarazem przedstawicieli dwóch renomowanych amerykańskich teamów Jackson's Mixed Martial Arts i American Top Team poprzedził główne wydarzenie wieczoru. Cub Swanson (19-5 MMA, 4-1 UFC) pod światłym przewodem najlepszego trenera MMA ostatnich lat Grega Jacksona, wypunktował Dustina Poirier (13-3 MMA, 5-2 UFC). Pojedynek był interesujący i dziś dał najprawdopodobniej Swansonowi pozycję jako pretendentowi numer jeden do walki z Jose Aldo. 29 Swanson przegrał z nim w czasach WEC w 2009 roku po efektownej akcji Brazylijczyka, kiedy to w osiem sekund trafił Cuba, kolanem z wyskoku i dobił uderzeniami. To ogromna plama na honorze Swansona i ogromny bodziec do zmazania tamtej porażki.
Walka Anglika Jimi Manuwa (13-0 MMA, 2-0 UFC) z Francuzem Cyrille Diabate (19-9-1 MMA, 4-3 UFC) zakończyła się nim się na dobre zaczęła. Po pierwszej rundzie, którą Anglik zdominował i udokumentował dwoma obaleniami plus mało widocznym kopnięciem w piszczel, ta ostatnia technika wyłączyła nogę "Snake'a" jak nazywany jest Diabate. Przed wyjściem do drugiej lekarza zatrzymał walkę i Manuwa mógł cieszyć się ze zwycięstwa przerywając serię trzech porażek Anglików na tej gali.
Wielce oczekiwany był pojedynek utalentowanego Islandczyka Gunnara Nelsona (11-0-1 MMA, 2-0 UFC) i brazylijskiego niemal legendarnego w Polsce zawodnika czyli Jorge Santiago (25-11 MMA, 1-5 UFC). Kolejne podejście do UFC, trzecie już zresztą miało być triumfalne po zmianie kategorii na półśrednią. Jak pogromca Mameda Khalidova i mistrz Sengoku zdołał tego dokonać będzie jego tajemnicą, ale wyraźnie przecenił swoje siły. Przylecieć kilkanaście tysięcy kilometrów, zbić i utrzymać wagę to było zbyt dużo by się dobrze zaprezentować w Anglii. Brazylijczyk stał i patrzył co zrobi Nelson w tej walce. Ten nie robił wiele, ale obalił tak wolno na początku walki rywal, że woła to o pomstę do nieba. Santiago w obronie wyczerpał wszystkie siły i nawet gdy wstawał do stójki widać było, że jest w tragicznej dyspozycji. Gunnar, który boksuje przeraźliwie słabo trafiał go pojedynczymi uderzeniami, które były proste i czytelne. Santiago zostawiał nogi z tyłu i gonił ciosami rywala, ale te pruły powietrze. Dodatkowo Islandczyk, dobrze ustawiał się i nękał go kopnięciami w nogi. To wystarczyło na zwycięstwo, ale w końcówce stary mistrz pokazał zęba gdy rzucił się do ataku i jednym z cepów trafił w wysoko uniesioną szczękę Wikinga. Nelson wygrał drugą walkę w UFC, ale opowiadanie o nim jako wielkim mistrzu w przyszłości to nadużycie. Może tak będzie, jednak musi on pracować wiele by ustrzec się błędów. Słaby tego wieczora Santiago, był gorzej dysponowany ze względu na zmianę wagi, czasu etc., ale inny rywal z pewnością nie pozwoli sobie na to na co pozwolił mu Brazylijczyk.
Świetny i twardy pojedynek jakie zawsze chciałoby się oglądać dali zawodnicy wagi półciężkiej James Te Huna (16-5 MMA, 5-1 UFC) z Australii i Ryan Jimmo (17-2 MMA, 1-1 UFC) z Kanady. Te Huna fatalnie zaczął pojedynek i w pierwszej rundzie obalony został straszliwie rozbity uderzeniami łokciami. Cudem przetrwał tę fazę walki i w drugiej pokazał to z czego słyną jego rodacy - pracowitość i twardy styl. Powalił na raty Kanadyjczyka i dał mu srogą lekcję w drugim i trzecim starciu. Był bliski wygrania przed czasem ale Jimmo to także twardziel i wytrzymał pojedynek do końca. Werdykt mógłbyć tylko jeden i James Te Huna schodził piąty raz jako zwycięzca w UFC.
Amerykanin Matt Riddle (8-3 MMA, 8-3 UFC) sporo namęczył się z Che Millsem (15-6 MMA, 2-2 UFC) by wygrać niejednogłośnie na punkty. W przypadku jednego z sędziów była to próba gospodarskiego sędziowania, bo Riddle był leszy choć nieznacznie. Anglik nie może czuć się straszliwie przegrany, bo przegrał tę walkę bezdyskusyjnie a odwrotny werdykt byłby krzywdzący dla Riddle'a.
Rene Forte (8-2 MMA, 1-1 UFC) z Brazylii, świetnie rozpracował jednostronnego Anglika Terry Etima (15-5 MMA, 6-5 UFC). Zawodnik z Wielkiej Brytanii, za bardzo chyba uwierzył w moc swoich kopnięć, bo rzucał ich stanowczo za dużo i siadł kompletnie w tej walce. Forte mądrze klinczował i męczył Etima już w pierwszej rundzie. Wyeliminował jego stójkę i obalił, gdzie obrona kosztowała Anglika multum energii. To było decydujące w tej walce, bo brak sił obnażył jego braki w pozostałych elementach walki. Zatem efektowna akcja zawodnika Teamu Kaobon i "Nokaut Roku 2012" na Edsonie Barbozie w Brazylii, została zrównoważona przez jego rodaka. I kto mówi, że życie nie pisze lepszych scenariuszy niż w filmowych dziełach?
Naprawdę wspaniały pojedynek był udziałem angielskiego zawodnika Toma Watsona (16-5 MMA, 1-1 UFC) i bułgarskiego zapaśnika Stanislava Nedkova (12-1 MMA, 1-1 UFC). Kapitalne wymiany i sportowa brutalność została doceniona przez władze UFC i walka została wybrana "Walką Wieczoru". Wygrał Tom Watson pokazując, że nawet w najtrudniejszych momentach warto wierzyć w zwycięstwo. Bułgar sam winien jest porażki, bo miał przewagę, trafiał uderzeniami, obalał i koniec rywala był bliski. Watson jako były bokser i mistrz mocnej BAMMA udowodnił, że dobrą stójką i obroną można zdziałać wiele. W tej walce poza charakterem jaki niewątpliwie pokazali obaj, zadecydowały uderzenia kolanami. Oczywiście były to kolana Toma Watsona i po jednym z nich Nedkov padł i został dobity uderzeniami. Watson dostał też bonus za "Nokaut Wieczoru" i był podwójnie docenionym fighterem tej gali otrzymując 100 tysięcy dolarów. Nedkov dostał 50 tysięcy za dzielną postawę i niezapomniany show, który uratował tę galę od strony emocji.
Ogólnie gala była udaną imprezą, jak zawsze zresztą na Wyspach Brytyjskich, gdzie za każdym razem jest to święto MMA. Ogółem UFC on FUEL TV 7 zaszczyciło 10,349 widzów, którzy wnieśli do kas 1,3 miliona dolarów z samych tylko biletów. Poinformował o tym prezes UFC Dana White.
Komplet wyników:
Walki eliminacyjne
57 kg: Phil Harris (Anglia) pokonał Ulyssesa Gomeza (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
61 kg: Vaughan Lee pokonał Motonobu Tezuka (Japonia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27).
93 kg: Tom Watson (Anglia) pokonał Stanislava Nedkova (Bułgaria) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (4:42 min)
66 kg: Andy Ogle (Anglia) pokonał Josha Grispi przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
70 kg: Danny Castillo (USA) pokonał Paula Sassa (Anglia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
70 kg: Renee Forte (Brazylia) pokonał Terry Etim (Anglia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
Główna karta
77 kg: Matthew Riddle (USA) pokonał Che Millsa (Anglia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28 Riddle, 29-28, 30-27)
93 kg: James Te Huna (Australia) pokonał Ryana Jimmo (Kanada) przez decyzję 3-0 (29-27, 29-28, 29-28)
77 kg: Gunnar Nelson (Islandia) pokonał Jorge Santiago (Brazylia) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
93 kg: Jimi Manuwa (Anglia) pokonał Cyrille Diabate (Francja) przez TKO (zatrzymanie lekarza) po 1 rundzie (5:00 min)
66 kg: Cub Swanson (USA) pokonał Dustina Poiriera (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 30-27)
Main event
61 kg: Renan Barao (Brazylia) pokonał Michaela McDonalda (USA) przez poddanie (trójkątne duszenie rękami) w 4 rundzie (3:57 min)