free templates joomla

UFC 249: Ferguson rozbity przez Gaethje, Cejudo obronił pas, straszliwy nokaut Ngannou! Wyniki & Video

Ferguson vs GaethjeW sobotnią noc 9-go maja w hali VyStar Veterans Memorial Arena w Jacksonville na Florydzie (USA) odbyła się długo oczekiwana gala UFC 249: Ferguson vs. Gaethje, która rozpoczęła cykl imprez "koronawirusowych" czyli imprez bez widzów przy maksymalnych środkach ostrożności ze względu na pandemię. Położyła się ona cieniem na poczynania fighterów i ogólnie przygnębiające wrażenie. Tym nie mnie kilka walk nie zawiodło. Gala zawierała dwie walki o pasy mistrzowskie  w wagach koguciej i lekkiej.

W pierwszej z nich aktualny mistrz dwóch kategorii wagowych i mistrz olimpijskie w zapasach Henry Cejudo (16-2 MMA, 10-2 UFC) obronił trofeum rozbijając już w drugim starciu Dominicka Cruza (22-3 MMA, 5-2 UFC). Sędzia Keith Peterson naraził się na protesty byłego mistrza, ale powtórki wyraźnie pokazały, że Cruz nie miał racji a arbiter miał prawo do takiej decyzji. Co prawda zabrakło mu 2 sekundy do gongu i mógł przetrwać, ale nie zmienia to faktu, że nie miał szansy na obronę będąc na podłodze.

W drugiej a zarazem głównej walce wieczoru Justin Gaethje (22-2 MMA, 5-2 UFC) zmusił sędziego Herba Deana w piątym starciu do interwencji i zatrzymania pojedynku z posiadaczem pasa tymczasowego wagi lekkiej Tony'm Fergusonem (25-4 MMA, 15-2 UFC). Dwukrotnie wybierany najlepszym  prawdopodobnie chroniąc go od ciężkiego nokautu. Zastępujący z konieczności Khabiba Nurmagomedova, Gaethje tak jak zapowiadał, złamał rywala będąc gotowym na 21 minut walki i 4 minuty prawdziwej rzeźni. Pojedynek udowodnił, że 31-letni "The Highlight" ma argumenty w rękach i jest fizycznie lepszym fighterem. Lepiej zniósł bój i przyjął mniej uderzeń. To było kluczowe w tej walce o czym świadczyła twarz byłego tymczasowego mistrza. Gaethje otrzytmał podwójny bonus za “Fight of the Night” i “Performance of the Night” za zakończenie spektakularnie pojedynku. Był to bonus numer 8 i 9 w jego karierze w UFC, gdzie stoczył zaledwie 7 walk. Był to też drugi podwójny bonus. To pierwszy taki przypadek w historii organizacji i pokazuje z jak widowiskowym zawodnikiem mamy do czynienia.

Wyjątkowy nokaut zaserwował też Nigeryjczyk Francis Ngannou (15-3 MMA, 10-2 UFC), specjaliście od szybkich zakończeń jakim do tej pory był Jairzinho Rozenstruik (10-1 MMA, 4-1 UFC) pochodzący z Surinamu. 33-letni N'Gannou tylko kilka sekund zastanawiał się nad pójsćiem do atatku. Kiedy już złapał rytm, to mimo pierwszych niecelnych ciosów nie popuścił i w końcu dopiął swego. Przy jego silnych pięściach była to masakra i rok młodszy "Bigi Boy" został zabrany od razu do szpitala. Ngannou także został wyróżniony bonusem “Performance of the Night” i otrzymał dodatkowo 50 tysięcy dolarów i być może szansę na ponowną walkę o pas wagi ciężkiej ze Stipe Miocicem.

Także nokautem zakończył walkę Calvin Kattar (21-4 MMA, 5-2 UFC), który w głównej karcie walczył z doświadczonym Jeremy Stephensem (28-18 MMA, 15-18 UFC). Stephens dzień wcześniej zawalił ważenie, aż o 2 kg i wszyscy pamiętali, iż z reguły pomaga to w walce. Jednak nie w tej. Kilka przyspieszeń Kattara zdemolowało obronę a końcowa akcja z uderzeniem łokciem na wchodzącego Jeremy'ego, była przedniej marki. Dobity w parterze kolejnym łokciem i ciosami Stephens przegrał spektakularnie.

W głównej karcie walczyli egzotyczny Yorgan De Castro (6-1 MMA, 1-1 UFC) i promowany przez prezesa Danę White były futbolista Greg Hardy (6-2 MMA, 3-2 UFC), ale walka nie okazała się hitem stulecia. Po trzech niemrawych rundach rosły futboliste został uznany za zwycięzcę. Wysoka punktacja sugeruje, że wszyscy sędziowie są fanami Super Bowl i rozgrywek ligi NFL.

Wielu z zaciekawieniem czekało na starcie Donalda Cerrone (36-15 MMA, 23-12 UFC) i Anthony'ego Pettisa (23-10 MMA, 10-9 UFC). Zakontraktowany dość późno pojedynek pokazał, że obu sporo brakowało do średniej formy a powodem jest też brak otwartych sal w klubach. Ostatecznie nieznacznie wygrał były mistrz UFC w wadze lekkiej, gdzie obaj święcili największe triumfy a waga półśrednia skazuje ich na przeciętność. Znacznie lepiej wyglądało to w wykonaniu Brazylijczyka Vicente Luque (18-7-1 MMA, 11-3 UFC) i Amerykanina Niko Price'a (14-4 MMA, 6-4 UFC) choć trwało niecałe dwie rundy i sędzia musiał przerwać starcie z powodu potwornie rozbitego oka Price'a.

Najlepszą walkę naszym zdaniem stoczyła trzecia para wagi ciężkiej w karcie walk wydarzenia. Starcie najlepszych grapplerów kategorii ciężkiej Alekseia Oleinika (59-13-1 MMA, 8-4 UFC) reprezentującego Rosję i byłego mistrza UFC weterana Fabricio Werduma (23-7-1 MMA, 11-6 UFC) oglądało się z zapartym tchem. To było starcie klasycznego Jiu-Jitsu jakie reprezentuje Oleinik i BJJ, jakiego dwukrotnym mistrzem świata czarnych pasów i dwukrotnym mistrzem świata Submission Fighting jest Werdum. Choć od lat zajmują się MMA, to tak wybitnych postaci w tej kategorii wagowej ze świecą szukać i ich umiejętności są nadal niesamowite. Potwierdziło się to w pełni podczas walki, ale szokiem było przygotowanie stójkowe Oleinika, który zaatakował frontalnie Brazylijczyka. Niewiele brakowało by wykończył go w stójce. Pierwsza walka po przerwie spowodowanej dopingiem Werduma, pokazała sporo "rdzy" na jego możliwościach. Wykorzystywał to Oleinik, ale kiedy walka poszła w parter, gdzie sprowadził ją Fabrizio, uwidoczniła na czym polegają różnice w klasycznym JJ i dynamicznym Brazylijskim Jiu-Jitsu. 42-letni "Vai Cavalo" kilka razy składał się do poddania. Była gilotyna, była próba kimury, próba balachy i ze wszystkich akcji Oleinik się "wykręcił". Potrafił wrócić do stójki i to było kluczem do zwycięstwa. Choć w parterze nie zagroził niczym Werdumowi to jednak pokazał, że w starciu 42-letnich (dzieli ich miesiąc różnicy) mistrzów tego dnia był w lepszej dyspozycji. Sędziowie nieznacznie wyżej 2 do 1 ocenili Oleinika. Obu zaś należy pochwalić za świtną pełną determinacji walkę.

Przeciętnie a nawet gorzej biły się Panie. W jedynym kobiecym pojedynku pierwsza mistrzyni wagi słomkowej Carla Esparza (16-6 MMA, 7-4 UFC) wypunktowała niejednogłośnie Michelle Waterson (17-8 MMA, 5-4 UFC). Pojedynek nie oczarował a akcji i celnych ciosów było jak na lekarstwo. Cieniem na gali położyła się koronawirusowa sytuacja z Ronaldo Jacare Souzy, którą roztrząsano na na konferencji prasowej a ataki odpierał w niewybredny sposób prezes Dana White. To jednak temat na dalszą dyskusję. Sukcesem prezesa UFC jest przeprowadzenie gali, ale konsekwencje poznamy w najbliższym czasie, bo krytyki nie brakuje z powodu ewidentnych zaniedbań przy wydarzeniu i testach na koronawirusa. Oby nie miały wpływu na ocenę gali i trzymajmy za to kciuki.

Komplet wyników:

Main event
70,3 kg: Justin Gaethje (USA) pokonał Tony'ego Fergusona (USA) przez TKO (uderzenia) w 5 rundzie (3:39 min)

Karta główna
61,2 kg: Henry Cejudo (USA) pokonał Dominicka Cruza (USA) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (4:58 min)
120,7 kg: Francis Ngannou (Nigeria) pokonał Jairzinho Rozenstruika (Surinam) przez KO (uderzenia) w 1 rundzie (0:20 min)
66,2 kg: Calvin Kattar (USA) pokonał Jeremy'ego Stephensa (USA) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie (2:42 min)
120,7 kg: Greg Hardy (USA) pokonał Yorgana de Castro (Wyspy Zielonego Przylądka) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)

Karta wstępna
77,6 kg: Anthony Pettis (USA) pokonał Donalda Cerrone (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
120,7 kg: Alexey Oleinik (USA) pokonał Fabricio Werduma (Brazylia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (28-29, 29-28, 29-28)
52,6 kg: Carla Esparza (USA) pokonała Michelle Waterson (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (27-30, 29-28, 30-27)
77,6 kg: Vicente Luque (Brazylia) pokonał Niko Price'a (USA) przez TKO (zatrzymanie sędziego) w 2 rundzie (3:37 min)
66,2 kg: Bryce Mitchell (USA) pokonał Charlesa Rosę (USA) przez decyzję 3-0 (30-25, 30-25, 30-24)     
93,4 kg: Ryan Spann (USA) pokonał Sama Alveya (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)