Mamed vs Narkun - wojna psychologiczna przed KSW 46?
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 20, listopad 2018
Niewątpliwie pojedynek rewanżowy supergwiazdy polskiego i europejskiego MMA Mameda Khalidova (34-5-2) i mistrza KSW w wadze półciężkiej Tomasza Narkuna (15-2) na gali KSW 46 w Gliwicach (01.12.2018) wywołuje ogromne emocje. I to nie tylko pośród fanów i kibiców zainteresowanych drugim starciem, ale także pomiędzy oboma fighterami. Tylko z ostatniego tygodnia można wywnioskować, że pomiędzy nimi rozpoczęła się wojna psychologiczna. Co ciekawe otworzyły się tu dwa fronty.
Jako pierwszy pole do spekulacji dał Mamed Khalidov, który w piątek w warszawskim klubie Hula Kula pojawił się na ważeniu przed galą DFN 4, w towarzystwie ni mniej ni więcej tylko doskonale znanego Tomaszowi Narkunowi fightera Saparbeka Safarova (8-2) z Dagestanu. To zawodnik, którego Polak miał wątpliwą przyjemność poznać z mało eleganckiej strony przy okazji gali M-1 Global w 2011 roku. Awarski zawodnik doprowadził do skandalu nie wytrzymując nerwowo i policzkując Polaka na ważeniu. Walka została wówczas odwołana a sami Rosjanie słusznie zdyskwalifikowali Safarova za niesportową postawę. Wideo z zajścia zrobiło furorę w sieci i tylko na oficjalnym koncie M-1 sięgnęło 2 mln odsłon.
Później losy obu fighterów potoczyły się zgoła inaczej. Tomasz Narkun został mistrzem KSW w wadze półciężkiej a Safarov trafił do UFC, gdzie kariery jednak (jak dotąd) nie zrobił i przegrał dwa pojedynki z Gianem Villante i Tysonem Pedro. Jednak jak powiedział nam w piątek 16-go listopada - ważny kontrakt na 3 walki jeszcze posiada i zamierza odwrócić złą passę. W Polsce jest po raz pierwszy i nie tylko "zamierza pomóc swojemu bratu Mamedowi w jak najlepszy sposób się przygotować do walki", ale także zamierza na niej być w Gliwicach.
Safarov twierdził nam to i kilka innych ciekawych wątków w piątkowym wywiadzie, o który poproszono nas by się wstrzymać z publikacją, by nie zaogniać sytuacji pomiędzy zawodnikami. Przychyliśmy się do tej prośby i niech na razie pozostanie to tajemnicą, co było powodem wstrzymania i kto prosił o to. Czy zatem Safarov pojawił się ze względu na dawny konflikt, by wybić z rytmu Tomasza Narkuna? To pytanie retoryczne i tak trudne do zrozumienia jak relacje na Kaukazie. Ot jak choćby relacje Awarów i Czeczenów.
Żeby było ciekawiej w całej tej sytuacji drogi wszystkich trzech przecięły się (względnie) w klubie Berkut WCA Fight Team, czyli w Warszawskim Centrum Atletyki. Tomasz Narkun pojawił się w tym klubie po raz drugi od czasu jak wspólnie z Michałem Materlą przygotowywali się do gali KSW 42. Dla Narkuna treningi z Błachowiczem, Szpilką, Omielańczukiem czy kilkunastoma innymi zawodnikami okazały się pomocne, bo finalnie wygrał walkę z Khalidovem.
Teraz powtórzył manewr z treningami, będąc też wartościowym sparingpartnerem dla zawodników Berkut WCA, ale w ubiegłym tygodniu dowiedział się, że Khalidov wcześniej "zamówił" przyjazd na sparingi i sprawa zrobiła się delikatna dla właścicieli klubu. Tych podobnie jak klub z Olsztyna ponsoruje też słynny Berkut Mairbeka Khasiyeva, czeczeńskiego rodaka Mameda Khalidova i jasne było, że Khalidov nie może spotkać się z Narkunem w jednej sali.
To było drugie pole psychologicznej wojny, która albo wytworzyła się sama, albo raczej ktoś ją stworzył. Sztab Berkut Arrachion zaprzecza by było to zamierzone a przyjazd Saparbeka podyktowany był i chęcią pomocy i przygotowaniami awarskiego zawodnika do kolejnego występu w UFC. W każdym razie obaj czują się świetnie w swoim towarzystwie (filmik) prezentując widzom różne zawiłości językowe "made in kavkaz". Warto tylko wspomnieć, że Awarem tak jak Safarov, jest mistrz Khabib Nurmagomedov. To nie bez znaczenia.
Zawodnik Berserkers Team w asyście brata managera, pojechał wobec tego do Poznania do klubu Andrzeja Kościelskiego, Ankos MMA Poznań. Nie była to zręczna sytuacja, ale zrozumiała. Obecność zawodnika z Dagestanu i wyjazdu Narkuna nie uszła W Polsce uwadze uważnych obserwatorów światka MMA i stacja Polsat Sport w asyście Macieja Turskiego dotarła do poznańskiego klubu, gdzie przebywa Narkun.
Ten ma jednoznaczną ocenę sytuacji i twierdzi, że Mamed się pogubił i sprowadzając dawnego adwesarza tylko się pogrąża. O Safarovie ma jednoznaczną opinię po wydarzeniach w M-1 Global i nie traktuje go jak sportowca. Narkun wydaje się być dodatkowo wkurzony na ten chwyt psychologoiczny jakim było sprowadzenie nielubianego przez niego Safarova. Nie może nadziwić się Mamedowi, że sprowadza go jako sparingpartnera, bo stylistycznie kompletnie jest innym zawodnikiem.
Najbardziej kompetentni byliby tutaj sparingpartnerzy i koledzy z maty i klatki, którzy sparowali z Narkunem i Khalidovem a także Saparbekiem, który także zawitał do Warszawy z Olsztyna z Mamedem. Niestety ci nie chcą puścić pary z ust. Indagowany przez nas Jan Błachowicz na sobotniej gali DFN 4 w Legionowie, powiedział wprost - to co na sali treningowej, zostaje na sali treningowej - trudno tego nie uszanować, znając od podszewki świat MMA. Sam Jna uznał, że to najcięższe przygotowania do "nie swojej" walki i niecodzienna sytuacja.
Jako pierwszy pole do spekulacji dał Mamed Khalidov, który w piątek w warszawskim klubie Hula Kula pojawił się na ważeniu przed galą DFN 4, w towarzystwie ni mniej ni więcej tylko doskonale znanego Tomaszowi Narkunowi fightera Saparbeka Safarova (8-2) z Dagestanu. To zawodnik, którego Polak miał wątpliwą przyjemność poznać z mało eleganckiej strony przy okazji gali M-1 Global w 2011 roku. Awarski zawodnik doprowadził do skandalu nie wytrzymując nerwowo i policzkując Polaka na ważeniu. Walka została wówczas odwołana a sami Rosjanie słusznie zdyskwalifikowali Safarova za niesportową postawę. Wideo z zajścia zrobiło furorę w sieci i tylko na oficjalnym koncie M-1 sięgnęło 2 mln odsłon.
Później losy obu fighterów potoczyły się zgoła inaczej. Tomasz Narkun został mistrzem KSW w wadze półciężkiej a Safarov trafił do UFC, gdzie kariery jednak (jak dotąd) nie zrobił i przegrał dwa pojedynki z Gianem Villante i Tysonem Pedro. Jednak jak powiedział nam w piątek 16-go listopada - ważny kontrakt na 3 walki jeszcze posiada i zamierza odwrócić złą passę. W Polsce jest po raz pierwszy i nie tylko "zamierza pomóc swojemu bratu Mamedowi w jak najlepszy sposób się przygotować do walki", ale także zamierza na niej być w Gliwicach.
Safarov twierdził nam to i kilka innych ciekawych wątków w piątkowym wywiadzie, o który poproszono nas by się wstrzymać z publikacją, by nie zaogniać sytuacji pomiędzy zawodnikami. Przychyliśmy się do tej prośby i niech na razie pozostanie to tajemnicą, co było powodem wstrzymania i kto prosił o to. Czy zatem Safarov pojawił się ze względu na dawny konflikt, by wybić z rytmu Tomasza Narkuna? To pytanie retoryczne i tak trudne do zrozumienia jak relacje na Kaukazie. Ot jak choćby relacje Awarów i Czeczenów.
Żeby było ciekawiej w całej tej sytuacji drogi wszystkich trzech przecięły się (względnie) w klubie Berkut WCA Fight Team, czyli w Warszawskim Centrum Atletyki. Tomasz Narkun pojawił się w tym klubie po raz drugi od czasu jak wspólnie z Michałem Materlą przygotowywali się do gali KSW 42. Dla Narkuna treningi z Błachowiczem, Szpilką, Omielańczukiem czy kilkunastoma innymi zawodnikami okazały się pomocne, bo finalnie wygrał walkę z Khalidovem.
Teraz powtórzył manewr z treningami, będąc też wartościowym sparingpartnerem dla zawodników Berkut WCA, ale w ubiegłym tygodniu dowiedział się, że Khalidov wcześniej "zamówił" przyjazd na sparingi i sprawa zrobiła się delikatna dla właścicieli klubu. Tych podobnie jak klub z Olsztyna ponsoruje też słynny Berkut Mairbeka Khasiyeva, czeczeńskiego rodaka Mameda Khalidova i jasne było, że Khalidov nie może spotkać się z Narkunem w jednej sali.
To było drugie pole psychologicznej wojny, która albo wytworzyła się sama, albo raczej ktoś ją stworzył. Sztab Berkut Arrachion zaprzecza by było to zamierzone a przyjazd Saparbeka podyktowany był i chęcią pomocy i przygotowaniami awarskiego zawodnika do kolejnego występu w UFC. W każdym razie obaj czują się świetnie w swoim towarzystwie (filmik) prezentując widzom różne zawiłości językowe "made in kavkaz". Warto tylko wspomnieć, że Awarem tak jak Safarov, jest mistrz Khabib Nurmagomedov. To nie bez znaczenia.
Zawodnik Berserkers Team w asyście brata managera, pojechał wobec tego do Poznania do klubu Andrzeja Kościelskiego, Ankos MMA Poznań. Nie była to zręczna sytuacja, ale zrozumiała. Obecność zawodnika z Dagestanu i wyjazdu Narkuna nie uszła W Polsce uwadze uważnych obserwatorów światka MMA i stacja Polsat Sport w asyście Macieja Turskiego dotarła do poznańskiego klubu, gdzie przebywa Narkun.
Ten ma jednoznaczną ocenę sytuacji i twierdzi, że Mamed się pogubił i sprowadzając dawnego adwesarza tylko się pogrąża. O Safarovie ma jednoznaczną opinię po wydarzeniach w M-1 Global i nie traktuje go jak sportowca. Narkun wydaje się być dodatkowo wkurzony na ten chwyt psychologoiczny jakim było sprowadzenie nielubianego przez niego Safarova. Nie może nadziwić się Mamedowi, że sprowadza go jako sparingpartnera, bo stylistycznie kompletnie jest innym zawodnikiem.
Najbardziej kompetentni byliby tutaj sparingpartnerzy i koledzy z maty i klatki, którzy sparowali z Narkunem i Khalidovem a także Saparbekiem, który także zawitał do Warszawy z Olsztyna z Mamedem. Niestety ci nie chcą puścić pary z ust. Indagowany przez nas Jan Błachowicz na sobotniej gali DFN 4 w Legionowie, powiedział wprost - to co na sali treningowej, zostaje na sali treningowej - trudno tego nie uszanować, znając od podszewki świat MMA. Sam Jna uznał, że to najcięższe przygotowania do "nie swojej" walki i niecodzienna sytuacja.
Zatem sumując, zobaczymy czy owa wojna psychologiczna (niewątpliwa) zadziała i komu przyniesie korzyść. W każdym razie emocje zaczynają się gromadzić. Kulminacja zaś nastąpi w Gliwicach w dniu 1-go grudnia. Już widać, że emocji nie zabraknie.