Jorina Baars odmawia walki z Kamilą Bałandą na WFL Final 8
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 20, wrzesień 2018
Zaledwie 4 dni temu pisaliśmy o tym, iż utytułowana polska zawodniczka Kickboxingu 34-letnia Kamila Bałanda (12-2) z Champion Gdańsk wystąpi na gali WFL Final 8 przeciwko najlepszej aktualnie na świecie zawodniczce wagi piórkowej (65 kg) Holenderce Jorinie Baars (45-0-3). Niestety jak się okazało radość jest przedwczesna.
Polka tydzień wstecz dostała tzw. ofertę "last minute", by wystąpić 22-go września w hali Topsportcentrum w Almere w Holandii, bowiem wypadła wcześniej planowana Marokanka Anissa Haddaoui i podopieczna trenera Bogdana Bliźniaka w dniu swoich urodzin, przyjęła ofertę bez wahania.
Dosłownie dzień później dotarły bilety lotnicze a kontrakt na walkę miał być podpisany na miejscu. W zasadzie wszystko było gotowe do życiowego starcia utytułowanej Gdańszczanki, gdy dostała telefon od managera Holenderki z informacją, iż sztab Joriny Baars zdecydowała się na walczącą dwie lub nawet trzy kategorie niżej Francuzkę Amel Dehby, która w maju tego roku walczyła o pas Glory w wadze do 55 kg a więc 10 kg mniej (!). Jako powód podano, iż owszem pierwotnie zdecydowano się na złożenie oferty Polce, ale po namyśle, obietnicach i zakupie biletów (sic!) wzięto rzekomo bardziej znaną Dehby.
Nie ma co ukrywać, że to mało eleganckie zachowanie ze strony holenderskich promotorów względem Bałandy. O ile nam wiadmo od razu obiecali oni udział Gdańszczance w październikowej gali WFL, gdzie odbędzie się 4 osobowy turniej wagi piórkowej. Na ile to poważne trudno powiedzieć, być może chodziło tylko o uspokojenie nastrojów po tym jak zrezygnowali z silnej polskiej zawodniczki. Bez potwierdzenia także doszła do nas informacja, iż wcześniej w poszukiwaniu rywalki brala udział sama Baars a oferta trafiła m.in. do Róży Gumiennej. Tak czy tak jasno wynika, że Baars i jej sztab szukają łatwiejszych rozwiązań. Szkoda, że kosztem Polki, która szykuje się do ME w Kickboxingu w Bratysławie na Słowacji w połowie października.
Polka tydzień wstecz dostała tzw. ofertę "last minute", by wystąpić 22-go września w hali Topsportcentrum w Almere w Holandii, bowiem wypadła wcześniej planowana Marokanka Anissa Haddaoui i podopieczna trenera Bogdana Bliźniaka w dniu swoich urodzin, przyjęła ofertę bez wahania.
Dosłownie dzień później dotarły bilety lotnicze a kontrakt na walkę miał być podpisany na miejscu. W zasadzie wszystko było gotowe do życiowego starcia utytułowanej Gdańszczanki, gdy dostała telefon od managera Holenderki z informacją, iż sztab Joriny Baars zdecydowała się na walczącą dwie lub nawet trzy kategorie niżej Francuzkę Amel Dehby, która w maju tego roku walczyła o pas Glory w wadze do 55 kg a więc 10 kg mniej (!). Jako powód podano, iż owszem pierwotnie zdecydowano się na złożenie oferty Polce, ale po namyśle, obietnicach i zakupie biletów (sic!) wzięto rzekomo bardziej znaną Dehby.
Nie ma co ukrywać, że to mało eleganckie zachowanie ze strony holenderskich promotorów względem Bałandy. O ile nam wiadmo od razu obiecali oni udział Gdańszczance w październikowej gali WFL, gdzie odbędzie się 4 osobowy turniej wagi piórkowej. Na ile to poważne trudno powiedzieć, być może chodziło tylko o uspokojenie nastrojów po tym jak zrezygnowali z silnej polskiej zawodniczki. Bez potwierdzenia także doszła do nas informacja, iż wcześniej w poszukiwaniu rywalki brala udział sama Baars a oferta trafiła m.in. do Róży Gumiennej. Tak czy tak jasno wynika, że Baars i jej sztab szukają łatwiejszych rozwiązań. Szkoda, że kosztem Polki, która szykuje się do ME w Kickboxingu w Bratysławie na Słowacji w połowie października.