Chamstwo trzeba tępić czyli rzecz o walce Murthela Groenharta z Harutem Grigorianem na Glory 42
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 12, czerwiec 2017
Nie w sposób nie odnieść się do wyjątkowej i niestety skandalicznej sytuacji jaka wydarzyła się podczas kickboxerskiej gali Glory 42 Paris, która miała miejsce w sobotę 10 czerwca w stolicy Francji, Paryżu. W jednej z najważniejszych walk jaką było starcie pochodzącego z Surinamu Murthela Groenharta (65-23-3, 37 KO) z Ormianinem Harutem Grigorianem (53-10, 22 KO), doszło do przedziwnego nokautu, którego autorem był był pierwszy z wymienionych.
Ni mniej ni więcej w trakcie jednej z wymian, uderzenie kolanem w okolice łuku brwiowego otrzymał Grigorian i po chwili odwrócił się i skierował do narożnika, najprawdopodobniej by być liczonym przez sędziego. Praktycznie było po walce, bo rozcięcie było na kilka centymetrów i nie było szans na kontynuowanie walki, co pokazały potem kamery.
Typowa sytuacja jaka czasem się zdarza i często wyprzedza ona reakcję sędziego, który w tym momencie nie zdążył jeszcze przerwać i liczyć zawodnika. Niestety zdążył zareagować za to Groenhart i dobiegł do odwróconego Ormianina po czym zawinął cios ręką tak, że trafił w twarz nie spodziewającego się takiego obrotu sprawy Grigoriana. Ten padł jak ścięty. Pomijając fakt ataku od tyłu, cios został zadany nasadą rękawicy, co też stoi w sprzeczności z przepisami. Ale kto by tam dbał o takie szczegóły w czasach, gdy za profesjonalne uchodzą rękawice na rzepy lub znane są przypadki prezesów oddzierających metki z małych rozmiarem rękawic (8 oz) dawanych zawodnikom wagi ciężkiej? Niech się pozabijają, byle o gali czy organizacji pisała prasa. O powyższej sytuacji mówią niemal wszyscy.
To jednak mniejszy problem w sobotnim przypadku. Większym był fakt chamskiego zachowania Groenharta i reakcji trenerów Haruta Grigoriana. Surinamczyk wskoczył na liny i prowokacyjnie chciał okazać radość z tak "chwalebnego" zwycięstwa. Pociągnęło to za sobą reperkusje w postaci awantury, którą wywołał team Grigoriana mający chęć wymierzenia sprawiedliwości Groenhartowi. Momentalnie wbiegli na ring i próbowali uderzyć ciemnoskórego zawodnika Mike's Gym, który zeskoczył wystraszony i zaczął panicznie się zasłaniać. Z powtórek widać, że na dobrą sprawę nic mu się nie stało, co potwierdziła także organizacja Glory w poniedziałkowym oświadczeniu. Dodatkowo zajawiła, iż kieruje sprawę do francuskiej prokuratury. O ukaraniu Groenharta nie było mowy a wręcz pojawiło się tam biadolenie o tym, że nic poważnego mu się nie stało. O Harucie Grigorianie i chamskim ataku na niego nie było słowa potępienia.
Momentalnie nagranie incydentu trafiło do internetu i wywołało burzę. Część ludzi usprawiedliwiała atak na Grigoriana, uzasadniając to tym, iż powinien czekać na reakcję sędziego lub stać przodem i trzymać ręce wysoko. Najprawdopodobniej to część ludzi, którzy nigdy nie stali w ringu i nigdy nie przyjęła uderzenia kolanem na głowę, stąd dość łatwa ocena. Być może bliżej im do kibolskich zachowań, gdzie nie tylko można oberwać z tyłu, ale także nożem lub siekierą a nie tylko pięścią. Tyle, że w walkach sportowych obowiązują pewne reguły i także zwyczajowe zachowania. Jeśli tego nie ma, to nie jest rywalizacja a chęć wygrania za każdą cenę z gatunku tych niskich lub mało akceptowalnych pobudek. Z trudem przychodzi znalezienie walki Groenharta, gdzie nie próbowałby on pokazać jakiegoś chamskiego numeru. Ten typ niestety tak ma. Trenowany przez Mike Passeniera Murthel, zachował się karygodnie i pianie zachwytów nad jego zwycięstwem, jest mocno nie na miejscu. Warto przypomnieć, że chamstwa miał się od kogo uczyć, bo wszak flagowym zawodnikiem Mike's Gym był do niedawna Badr Hari. Groenhartowi daleko do chamstwa "mistrza gatunku", ale jak widać na tej samej fali i być może środkach, pewne zachowania są powtarzalne i do przewidzenia.
Nieakceptowalne choć zrozumiała wydaje się być reakcja ludzi Grigoriana, którzy wparowali na ring i chcieli go pobić. Co gorsze stało się to w trakcie transmisji telewizyjnej do wielu krajów świata z USA włącznie. To niestety fatalna promocja Kickboxingu, przegrywającego rywalizację z MMA a także z innymi sportami. Martwi też reakcja władz Glory, które w momencie afery na ringu pogubiły się kompletnie. Zabrakło zdecydowanej reakcji wobec także Groenharta, bo przecież jasne jest że 30-letni zawodnik wiedział dokładnie co robi i wiedział, że tak atakować nie powinien. Jego reakcja jest znamienna, długo siedział w narożniku, gdzie był zaatakowany a potem wstał i zaczął przepraszać Grigoriana. Skoro wszystko było takie czyste i oczywiste - to po co to robił? To jasne, że zdawał sobie sprawę z tego co się stało i była to w dużej mierze jego wina. Sędziego trudno tu winić choć gdyby unieważnił walkę lub zdyskwalifikował Groenharta, nie byłoby to niewytłumaczalne. Już w trakcie walki padły słowa komentatorów o "zabronionym" uderzeniu. Gwizdy publiczności, które były momentalne też świadczą jak to było odebrane. Jednak zdecydowano się przyznać wygraną przez nokaut Groenhartowi.
Sumując warto czasem przeanalizować takie sytuacje i ich konsekwencje. Te mogą wyciągnąć stacje TV i dodatkowo jest to wyjątkowo kiepska promocja walk Kicboxingu, który chlubił się zawsze, iż nie ma tu takiej brutalności jak w MMA, gdzie są ciosy w parterze. Owszem w parterze nie ma za to są z tzw "partyzanta" i tego byliśmy świadkami. Zapewne będziemy świadkami jeszcze roztrząsania tej sprawy dłuższy czas, ale trudno się tu dziwić. Trzeba mieć chłodną ocenę. Co dalej zobaczymy. Murthel drugi raz w karierze wygrał z Grigorianem, który ma świetnie walczącego brata i znacznie lepszego od siebie. Dodatkowo tak jak Groenhart ciężko zbija do 70 kg więc walka w 77 kg byłaby możliwa. Na razie Groenhart trafił na listę najbardziej nielubianych zawodników i to też dodatkowa presja. Zobaczymy jak ją zniesie w dziś zapowiedzianym pojedynku z Cedrikiem Doumbe, który jest mistrzem wagi półśredniej i na tej samej gali obronił pas w rewanżu z Nieky Holzkenem. Czy sobie z nią poradzi? To już jego problem. Naszym jest właściwa ocena chamskiego zachowania i bez wątpienia takim ono było. Niestety na szkodę Kickboxingu.
Ni mniej ni więcej w trakcie jednej z wymian, uderzenie kolanem w okolice łuku brwiowego otrzymał Grigorian i po chwili odwrócił się i skierował do narożnika, najprawdopodobniej by być liczonym przez sędziego. Praktycznie było po walce, bo rozcięcie było na kilka centymetrów i nie było szans na kontynuowanie walki, co pokazały potem kamery.
Typowa sytuacja jaka czasem się zdarza i często wyprzedza ona reakcję sędziego, który w tym momencie nie zdążył jeszcze przerwać i liczyć zawodnika. Niestety zdążył zareagować za to Groenhart i dobiegł do odwróconego Ormianina po czym zawinął cios ręką tak, że trafił w twarz nie spodziewającego się takiego obrotu sprawy Grigoriana. Ten padł jak ścięty. Pomijając fakt ataku od tyłu, cios został zadany nasadą rękawicy, co też stoi w sprzeczności z przepisami. Ale kto by tam dbał o takie szczegóły w czasach, gdy za profesjonalne uchodzą rękawice na rzepy lub znane są przypadki prezesów oddzierających metki z małych rozmiarem rękawic (8 oz) dawanych zawodnikom wagi ciężkiej? Niech się pozabijają, byle o gali czy organizacji pisała prasa. O powyższej sytuacji mówią niemal wszyscy.
To jednak mniejszy problem w sobotnim przypadku. Większym był fakt chamskiego zachowania Groenharta i reakcji trenerów Haruta Grigoriana. Surinamczyk wskoczył na liny i prowokacyjnie chciał okazać radość z tak "chwalebnego" zwycięstwa. Pociągnęło to za sobą reperkusje w postaci awantury, którą wywołał team Grigoriana mający chęć wymierzenia sprawiedliwości Groenhartowi. Momentalnie wbiegli na ring i próbowali uderzyć ciemnoskórego zawodnika Mike's Gym, który zeskoczył wystraszony i zaczął panicznie się zasłaniać. Z powtórek widać, że na dobrą sprawę nic mu się nie stało, co potwierdziła także organizacja Glory w poniedziałkowym oświadczeniu. Dodatkowo zajawiła, iż kieruje sprawę do francuskiej prokuratury. O ukaraniu Groenharta nie było mowy a wręcz pojawiło się tam biadolenie o tym, że nic poważnego mu się nie stało. O Harucie Grigorianie i chamskim ataku na niego nie było słowa potępienia.
Momentalnie nagranie incydentu trafiło do internetu i wywołało burzę. Część ludzi usprawiedliwiała atak na Grigoriana, uzasadniając to tym, iż powinien czekać na reakcję sędziego lub stać przodem i trzymać ręce wysoko. Najprawdopodobniej to część ludzi, którzy nigdy nie stali w ringu i nigdy nie przyjęła uderzenia kolanem na głowę, stąd dość łatwa ocena. Być może bliżej im do kibolskich zachowań, gdzie nie tylko można oberwać z tyłu, ale także nożem lub siekierą a nie tylko pięścią. Tyle, że w walkach sportowych obowiązują pewne reguły i także zwyczajowe zachowania. Jeśli tego nie ma, to nie jest rywalizacja a chęć wygrania za każdą cenę z gatunku tych niskich lub mało akceptowalnych pobudek. Z trudem przychodzi znalezienie walki Groenharta, gdzie nie próbowałby on pokazać jakiegoś chamskiego numeru. Ten typ niestety tak ma. Trenowany przez Mike Passeniera Murthel, zachował się karygodnie i pianie zachwytów nad jego zwycięstwem, jest mocno nie na miejscu. Warto przypomnieć, że chamstwa miał się od kogo uczyć, bo wszak flagowym zawodnikiem Mike's Gym był do niedawna Badr Hari. Groenhartowi daleko do chamstwa "mistrza gatunku", ale jak widać na tej samej fali i być może środkach, pewne zachowania są powtarzalne i do przewidzenia.
Nieakceptowalne choć zrozumiała wydaje się być reakcja ludzi Grigoriana, którzy wparowali na ring i chcieli go pobić. Co gorsze stało się to w trakcie transmisji telewizyjnej do wielu krajów świata z USA włącznie. To niestety fatalna promocja Kickboxingu, przegrywającego rywalizację z MMA a także z innymi sportami. Martwi też reakcja władz Glory, które w momencie afery na ringu pogubiły się kompletnie. Zabrakło zdecydowanej reakcji wobec także Groenharta, bo przecież jasne jest że 30-letni zawodnik wiedział dokładnie co robi i wiedział, że tak atakować nie powinien. Jego reakcja jest znamienna, długo siedział w narożniku, gdzie był zaatakowany a potem wstał i zaczął przepraszać Grigoriana. Skoro wszystko było takie czyste i oczywiste - to po co to robił? To jasne, że zdawał sobie sprawę z tego co się stało i była to w dużej mierze jego wina. Sędziego trudno tu winić choć gdyby unieważnił walkę lub zdyskwalifikował Groenharta, nie byłoby to niewytłumaczalne. Już w trakcie walki padły słowa komentatorów o "zabronionym" uderzeniu. Gwizdy publiczności, które były momentalne też świadczą jak to było odebrane. Jednak zdecydowano się przyznać wygraną przez nokaut Groenhartowi.
Sumując warto czasem przeanalizować takie sytuacje i ich konsekwencje. Te mogą wyciągnąć stacje TV i dodatkowo jest to wyjątkowo kiepska promocja walk Kicboxingu, który chlubił się zawsze, iż nie ma tu takiej brutalności jak w MMA, gdzie są ciosy w parterze. Owszem w parterze nie ma za to są z tzw "partyzanta" i tego byliśmy świadkami. Zapewne będziemy świadkami jeszcze roztrząsania tej sprawy dłuższy czas, ale trudno się tu dziwić. Trzeba mieć chłodną ocenę. Co dalej zobaczymy. Murthel drugi raz w karierze wygrał z Grigorianem, który ma świetnie walczącego brata i znacznie lepszego od siebie. Dodatkowo tak jak Groenhart ciężko zbija do 70 kg więc walka w 77 kg byłaby możliwa. Na razie Groenhart trafił na listę najbardziej nielubianych zawodników i to też dodatkowa presja. Zobaczymy jak ją zniesie w dziś zapowiedzianym pojedynku z Cedrikiem Doumbe, który jest mistrzem wagi półśredniej i na tej samej gali obronił pas w rewanżu z Nieky Holzkenem. Czy sobie z nią poradzi? To już jego problem. Naszym jest właściwa ocena chamskiego zachowania i bez wątpienia takim ono było. Niestety na szkodę Kickboxingu.