Chris Weidman i Ronaldo Souza oburzeni przyznaniem Danowi Hendersonowi walki o pas w wadze średniej!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 14, lipiec 2016
Dana White, a więc prezes federacji UFC, ogłosił niedawno to, o czym spekulowano od miesiąca. A mianowicie, iż Dan Henderson (32-14 MMA, 7-8 UFC) będzie kolejnym pretendentem do tytułu mistrzowskiego w kategorii średniej. Pas należy obecnie do Michaela Bispinga (29-7 MMA, 19-7 UFC) i choć nie jest jeszcze potwierdzone, gdzie i kiedy zmierzą się ze sobą, to White jeśli chodzi o lokalizację, skłania się ku Manchesterowi w Anglii, a więc rodzinnemu miastu obecnego czempiona.
Z jednej strony wielu fanów cieszy się z takiego zestawienia, zaś czołowi fighterzy UFC wagi średniej nie do końca rozumieją, co się właśnie stało. Na czele tego pociągu znaleźli się Chris Weidman (13-1 MMA, 9-1 UFC), były mistrz UFC, a także Ronaldo Souza (23-4 MMA, 6-1 UFC), który wciąż nie może doczekać się od włodarzy organizacji szansy na walkę o pas.
Ich frustracja wynika ze słusznego argumentu. A mianowicie Henderson nie może poszczycić się w ostatnim czasie zbyt imponującymi statystykami. Na dziewięć ostatnich bojów wygrał w zaledwie trzech, ale ostatni z nich, w którym brutalnie skończył Hectora Lombarda, rozpoczął kampanię, żeby mimo wszystko przyznać mu title shota. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie dwa czynniki.
Po pierwsze, popularny ''Hendo'' to żywa legenda MMA, były mistrz PRIDE w dwóch kategoriach wagowych i jeden z najbardziej inspirujących fighterów na kuli ziemskiej. Mimo prawie 46 lat na karku jego miłość do tego sportu nie przemija. Po drugie zaś, ma na swoim koncie wygraną z Bispingiem. W lipcu 2009 roku Amerykanin zafundował swojemu rywalowi jeden z najbrutalniejszych nokautów w dziejach UFC, czego dokonał swoim firmowym prawym sierpowym. Bisping nie ukrywa, że chciałby zrewanżować się za tamtą porażkę i teraz nadarza się ku temu być może ostatnia okazja, bo Henderson młodszy już nie będzie.
Dla Weidmana jednak te tłumaczenia nie mają znaczenia. W mediach społecznościowych przyznał: ''Koniec końców czuję, że jestem najlepszy na świecie i odzyskam mój pas pokonując kogokolwiek będzie trzeba, lecz to co się teraz dzieje to żart systemu.''
W podobnym tonie, również poprzez internet, tę sytuację skomentował Souza: ''Jeśli UFC chce uhonorować Dana Hendersona, to nich umieszczą go w Galerii Sław, a nie doprowadzają do tego, iż kradnie to, co wygrałem!''
Słowa tej dwójki nie zmienią już raczej decyzji włodarzy UFC, którzy w uznaniu zasług chcą umożliwić Hendersonowi stanięcie raz jeszcze do pojedynku mistrzowskiego. Dwa wcześniejsze podejścia nie skończyły się dla niego sukcesami. We wrześniu 2007 roku w Londynie przegrał na punkty z Quintonem Jacksonem w starciu o pas w wadze półciężkiej, zaś w marcu 2008 w Columbus poddał go Anderson Silva, a stawką był tytuł w kategorii średniej. Do trzech razy sztuka?
Z jednej strony wielu fanów cieszy się z takiego zestawienia, zaś czołowi fighterzy UFC wagi średniej nie do końca rozumieją, co się właśnie stało. Na czele tego pociągu znaleźli się Chris Weidman (13-1 MMA, 9-1 UFC), były mistrz UFC, a także Ronaldo Souza (23-4 MMA, 6-1 UFC), który wciąż nie może doczekać się od włodarzy organizacji szansy na walkę o pas.
Ich frustracja wynika ze słusznego argumentu. A mianowicie Henderson nie może poszczycić się w ostatnim czasie zbyt imponującymi statystykami. Na dziewięć ostatnich bojów wygrał w zaledwie trzech, ale ostatni z nich, w którym brutalnie skończył Hectora Lombarda, rozpoczął kampanię, żeby mimo wszystko przyznać mu title shota. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie dwa czynniki.
Po pierwsze, popularny ''Hendo'' to żywa legenda MMA, były mistrz PRIDE w dwóch kategoriach wagowych i jeden z najbardziej inspirujących fighterów na kuli ziemskiej. Mimo prawie 46 lat na karku jego miłość do tego sportu nie przemija. Po drugie zaś, ma na swoim koncie wygraną z Bispingiem. W lipcu 2009 roku Amerykanin zafundował swojemu rywalowi jeden z najbrutalniejszych nokautów w dziejach UFC, czego dokonał swoim firmowym prawym sierpowym. Bisping nie ukrywa, że chciałby zrewanżować się za tamtą porażkę i teraz nadarza się ku temu być może ostatnia okazja, bo Henderson młodszy już nie będzie.
Dla Weidmana jednak te tłumaczenia nie mają znaczenia. W mediach społecznościowych przyznał: ''Koniec końców czuję, że jestem najlepszy na świecie i odzyskam mój pas pokonując kogokolwiek będzie trzeba, lecz to co się teraz dzieje to żart systemu.''
W podobnym tonie, również poprzez internet, tę sytuację skomentował Souza: ''Jeśli UFC chce uhonorować Dana Hendersona, to nich umieszczą go w Galerii Sław, a nie doprowadzają do tego, iż kradnie to, co wygrałem!''
Słowa tej dwójki nie zmienią już raczej decyzji włodarzy UFC, którzy w uznaniu zasług chcą umożliwić Hendersonowi stanięcie raz jeszcze do pojedynku mistrzowskiego. Dwa wcześniejsze podejścia nie skończyły się dla niego sukcesami. We wrześniu 2007 roku w Londynie przegrał na punkty z Quintonem Jacksonem w starciu o pas w wadze półciężkiej, zaś w marcu 2008 w Columbus poddał go Anderson Silva, a stawką był tytuł w kategorii średniej. Do trzech razy sztuka?