Łukasz Sajewski przegrywa na UFC Fight Night 90 z Gilbertem Burnsem!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 08, lipiec 2016
Na pewno nie tak wyobrażał swój występ na gali UFC Fight Night 90 polski zawodnik wagi lekkiej, Łukasz Sajewski (13-2 MMA, 0-2 UFC). 7 lipca 2016 roku w Las Vegas nie sprostał on Gilbertowi Burnsowi (12-1 MMA, 4-1 UFC), co stawia pod dużym znakiem zapytania jego dalszą przyszłość w największej światowej organizacji MMA.
Początek tego starcia, umiejscowionego na karcie wstępnej pierwszej z trzech gal podczas wielkiego tygodnia z UFC, był jednak całkiem udany dla Polaka. Potrafił bowiem wstrząsnąć faworyzowanym Brazylijczykiem swoimi uderzeniami, ale zabrakło mu już potem konsekwencji w dążeniu do osłabiania go. Wobec tego Burns szybko doszedł w pełni do siebie i zaczął stopniowo przejmować kontrolę nad pojedynkiem.
Rozpoczął od przeważania w stójce, czego zwieńczeniem był celny lewy bezpośredni. Następnie ''Durinho'' przewrócił już mocno zmęczonego Sajewskiego na ziemię, gdzie polski fighter nie miał nic do powiedzenia. Brazylijczyk zapiął wokół ciała rywala trójkąt i poszedł z takiej pozycji do duszenia zza pleców. Po chwili przeszedł z tej techniki do dźwigni na ramię, która zakończyła się dla niego powodzeniem. Polak odklepał ją na zaledwie trzy sekundy przed końcem pierwszej rundy.
Burns dzięki temu zwycięstwu przełamał się po pierwszym w karierze niepowodzeniu, którego zaznał z Rashidem Magomedovem. Sajewski natomiast w drugim boju dla UFC zanotował drugą porażkę. Wcześniej, w czerwcu 2015 roku, wypunktował go Nick Hein. Choć zarówno Hein jak i Burns to mocni przeciwnicy, dwie kolejne litery ''L'' w rekordzie mogą oznaczać dla ''Wookie'ego'' pożegnanie z tą federacją.
Początek tego starcia, umiejscowionego na karcie wstępnej pierwszej z trzech gal podczas wielkiego tygodnia z UFC, był jednak całkiem udany dla Polaka. Potrafił bowiem wstrząsnąć faworyzowanym Brazylijczykiem swoimi uderzeniami, ale zabrakło mu już potem konsekwencji w dążeniu do osłabiania go. Wobec tego Burns szybko doszedł w pełni do siebie i zaczął stopniowo przejmować kontrolę nad pojedynkiem.
Rozpoczął od przeważania w stójce, czego zwieńczeniem był celny lewy bezpośredni. Następnie ''Durinho'' przewrócił już mocno zmęczonego Sajewskiego na ziemię, gdzie polski fighter nie miał nic do powiedzenia. Brazylijczyk zapiął wokół ciała rywala trójkąt i poszedł z takiej pozycji do duszenia zza pleców. Po chwili przeszedł z tej techniki do dźwigni na ramię, która zakończyła się dla niego powodzeniem. Polak odklepał ją na zaledwie trzy sekundy przed końcem pierwszej rundy.
Burns dzięki temu zwycięstwu przełamał się po pierwszym w karierze niepowodzeniu, którego zaznał z Rashidem Magomedovem. Sajewski natomiast w drugim boju dla UFC zanotował drugą porażkę. Wcześniej, w czerwcu 2015 roku, wypunktował go Nick Hein. Choć zarówno Hein jak i Burns to mocni przeciwnicy, dwie kolejne litery ''L'' w rekordzie mogą oznaczać dla ''Wookie'ego'' pożegnanie z tą federacją.