Udany i błyskawicznie zakończony debiut na bokserskim ringu zawodowym zaliczył Tyrone Spong. 6 marca 2015 roku w Berlinie najlepiej znany z występów w Kickboxingu zawodnik pokonał już w pierwszej rundzie swojego przeciwnika, Gabora Farkasa.

Po minucie od rozpoczęcia walki Spong, który od startu dyktował warunki gry, wyprowadził w stronę szczęki Farkasa potężny prawy sierpowy, kończący całą zabawę. Trzeba uczciwie stwierdzić, iż ''King of the Ring'' niespecjalnie zmęczył się, a wynik tej rywalizacji już na starcie był czystą formalnością.

Dlaczego? Gdyż pochodzący z Węgier Farkas wychodził do tego boju z rekordem zawodowym 41 walk, z czego z zaledwie siedmiu wychodził jako zwycięzca, a w pozostałych 34 przypadkach kończyło się z jego perspektywy klęskami. Od ostatniego piątku lista ta powiększyła się już do 35 porażek, a dodajmy do tego, iż mamy tutaj do czynienia z 37-latkiem, poruszającym się po ringu niczym mucha w smole.

Oczywiście sam Spong też na pewno doskonale zdawał sobie sprawę, iż to było jedynie luźne przetarcie przed poważnymi występami. Surinamczyk może się w tej chwili pochwalić zwycięstwami na trzech różnych gruntach: Kickboxingu/Muay Thai, MMA i boksu.

Spong to kolejny przedstawiciel zjawiska związanego z próbowaniem swoich sił w boksie przez znakomitych kickboxerów uformowanych w Holandii. Przed Spongiem swoich sił w pięściarstwie próbowali już, trzeba przyznać z dobrym skutkiem, np. Andy Souwer, Nieky Holzken, Albert Kraus czy Rico Verhoeven.