Ze śmiercią w tle czyli odwołana gala polskiego organizatora w Irlandii
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: sobota, 16, kwiecień 2016
Do potężnego skandalu i odwołania polsko-irlandzkiej gali WCFC 5 "Road to Dublin" doszło w piątkowy wieczór 15-go kwietnia w stolicy Irlandii, Dublinie. Oficjalnym powodem odwołania jest wycofanie polisy ubezpieczeniowej przez irlandzki odział znanej międzynarodowej firmy ubezpieczeniowej w dość niecodziennych okolicznościach, bo zaledwie na godzinę przed otwarciem bram imprezy.
Udział Polaków i ich dynamika na irlandzkim rynku walk MMA i K-1 niestety przestraszyła konkurencję i przysporzyła im także wielu nieprzychylnych ludzi, którzy korzystają z każdej okazji, by się tej konkurencji pozbyć. Nie ma przy tym żadnych świętości.
Tragiczna poniedziałkowa śmierć 28-letniego portugalskiego zawodnika MMA Joao Carvalho w Dublinie w Irlandii spowodowała nie tylko smutek, ale i potężne zamieszanie w tamtejszym środowisku Mieszanych Sztuk Walki. Niestety nie pozostała i ona bez wpływu na polskie emigracyjne środowisko. Tyle, że ono pokazało serce w momencie gdy promotor WFCFC Paweł Tomczyk, ogłosił w dzień po śmierci Portugalczyka, iż 20% kwoty za bilety z gali WCFC 5 "Road to Dublin" zostanie przeznaczone na pomoc rodzinie zawodnika w tym gro na transport zwłok do kraju. Niestety transport ciała zawodnika, tyle kosztował i nie było chętnych by to opłacić a rodzinę nie stać było by taką kwotę od razu wyłożyć.
Polski promotor i jego organizacja nie musiała tego robić, ale zrobiła z dobrego serca i poczucia odpowiedzialności za MMA w Irlandii. Niestety wyczucia i ludzkich odruchów zabrakło irlandzkim promotorom i trenerom a najbardziej trenerowi zawodnika, który nieświadomie spowodował śmierć Joao Carvalho czyli trenerowi Straight Blast Gym, Johnowi Kavanagh. Szefujący Irish Amateur Pankration Association, Kavanagh - ustami Isobel Carnwath, szefowej marketingu International Mixed Martial Arts Federation (IMMAF), wieczorem 12-go kwietnia ogłosił zbiórkę pieniędzy od wszystkich chętnych na pomoc rodzinie tragicznie zmarłego zawodnika.
Oczywiście główna kwota to owe 5 tysięcy euro na transport zwłok z Irlandii do Portugalii, ale najśmieszniejsze jest to, że to trener najbogatszego zawodnika MMA na świecie Conora McGregora. Ten był na gali i zagrzewał do boju Charlie Warda, który walczył z tragicznie zmarłym Carvalho. Obaj trenują w SBG Ireland pod okiem właśnie stojącego w narożniku Kavanagh'a. Trudno to skomentować, ale nawet wielu Irlandczyków było mocno zażenowanych taką postawą a wiemy to z pierwszej ręki ponieważ dziennikarz naszej redakcji Mariusz Klubiński jest na miejscu i miał okazję porozmawiać z wieloma osobami z tamtejszego środowiska MMA.
Wstrząśnięty całą sytuacją był organizator gali Paweł Tomczyk, który zapowiedział oficjalne oświadczenie w najbliższych dniach. W rozmowie telefonicznej zaznaczył tylko: "jesteśmy podłamani trochę, bo tyle pracy poszło na marne. Po śmierci Carvalho jest nagonka na imprezy MMA w Irlandii, ale to był wyjątkowy przypadek. Nie wierzę natomiast w inne przypadki, bo naciskano nas byśmy odwołali galę. Nie chciałem tego robić, bo mamy w programie nie tylko walki MMA, ale głównie K-1. My dopełniliśmy wszelkich standardów a nawet je przekroczyliśmy, by zapewnić bezpieczeństwo zawodnikom. Irlandczycy wycofali się z wielu walk, ale znaleźliśmy zastępstwa na ostatnią chwilę. To samo z lekarzami i cutmenami. Mogę tylko powiedzieć jedno, to co się stało to nas zmotywowało i wrócimy 20-go maja, bo na ten termin zdecydowaliśmy się przenieść galę".
W uzupełnieniu informacji warto nadmienić, iż wspomniany Kavanagh jako pierwszy wycofał dwóch swoich zawodników, którzy mieli walczyć z Polakami, Danielem Chrzanowskim i Sławomirem Szczepańskim, którzy byli gotowi przylecieć, mieli opłacone przeloty, hotel etc. Ponoć trener McGregora jest wstrząśnięty sytuacją i będzie wstrząśnięty do następnego weekendu, kiedy to już jego zawodnicy wezmą udział w kolejnej gali i by nie było niedomówień - robionej przez irlandzkich promotorów...Czas pokaże czy tak będzie istotnie i czy na śmierci Carvalho inni nie próbują upiec swojej pieczeni. Irlandczycy muszą pamiętać, że Polacy także nigdy się nie poddają...Będziemy informować naszych czytelników o tej sytuacji.
Udział Polaków i ich dynamika na irlandzkim rynku walk MMA i K-1 niestety przestraszyła konkurencję i przysporzyła im także wielu nieprzychylnych ludzi, którzy korzystają z każdej okazji, by się tej konkurencji pozbyć. Nie ma przy tym żadnych świętości.
Tragiczna poniedziałkowa śmierć 28-letniego portugalskiego zawodnika MMA Joao Carvalho w Dublinie w Irlandii spowodowała nie tylko smutek, ale i potężne zamieszanie w tamtejszym środowisku Mieszanych Sztuk Walki. Niestety nie pozostała i ona bez wpływu na polskie emigracyjne środowisko. Tyle, że ono pokazało serce w momencie gdy promotor WFCFC Paweł Tomczyk, ogłosił w dzień po śmierci Portugalczyka, iż 20% kwoty za bilety z gali WCFC 5 "Road to Dublin" zostanie przeznaczone na pomoc rodzinie zawodnika w tym gro na transport zwłok do kraju. Niestety transport ciała zawodnika, tyle kosztował i nie było chętnych by to opłacić a rodzinę nie stać było by taką kwotę od razu wyłożyć.
Polski promotor i jego organizacja nie musiała tego robić, ale zrobiła z dobrego serca i poczucia odpowiedzialności za MMA w Irlandii. Niestety wyczucia i ludzkich odruchów zabrakło irlandzkim promotorom i trenerom a najbardziej trenerowi zawodnika, który nieświadomie spowodował śmierć Joao Carvalho czyli trenerowi Straight Blast Gym, Johnowi Kavanagh. Szefujący Irish Amateur Pankration Association, Kavanagh - ustami Isobel Carnwath, szefowej marketingu International Mixed Martial Arts Federation (IMMAF), wieczorem 12-go kwietnia ogłosił zbiórkę pieniędzy od wszystkich chętnych na pomoc rodzinie tragicznie zmarłego zawodnika.
Oczywiście główna kwota to owe 5 tysięcy euro na transport zwłok z Irlandii do Portugalii, ale najśmieszniejsze jest to, że to trener najbogatszego zawodnika MMA na świecie Conora McGregora. Ten był na gali i zagrzewał do boju Charlie Warda, który walczył z tragicznie zmarłym Carvalho. Obaj trenują w SBG Ireland pod okiem właśnie stojącego w narożniku Kavanagh'a. Trudno to skomentować, ale nawet wielu Irlandczyków było mocno zażenowanych taką postawą a wiemy to z pierwszej ręki ponieważ dziennikarz naszej redakcji Mariusz Klubiński jest na miejscu i miał okazję porozmawiać z wieloma osobami z tamtejszego środowiska MMA.
Wstrząśnięty całą sytuacją był organizator gali Paweł Tomczyk, który zapowiedział oficjalne oświadczenie w najbliższych dniach. W rozmowie telefonicznej zaznaczył tylko: "jesteśmy podłamani trochę, bo tyle pracy poszło na marne. Po śmierci Carvalho jest nagonka na imprezy MMA w Irlandii, ale to był wyjątkowy przypadek. Nie wierzę natomiast w inne przypadki, bo naciskano nas byśmy odwołali galę. Nie chciałem tego robić, bo mamy w programie nie tylko walki MMA, ale głównie K-1. My dopełniliśmy wszelkich standardów a nawet je przekroczyliśmy, by zapewnić bezpieczeństwo zawodnikom. Irlandczycy wycofali się z wielu walk, ale znaleźliśmy zastępstwa na ostatnią chwilę. To samo z lekarzami i cutmenami. Mogę tylko powiedzieć jedno, to co się stało to nas zmotywowało i wrócimy 20-go maja, bo na ten termin zdecydowaliśmy się przenieść galę".
W uzupełnieniu informacji warto nadmienić, iż wspomniany Kavanagh jako pierwszy wycofał dwóch swoich zawodników, którzy mieli walczyć z Polakami, Danielem Chrzanowskim i Sławomirem Szczepańskim, którzy byli gotowi przylecieć, mieli opłacone przeloty, hotel etc. Ponoć trener McGregora jest wstrząśnięty sytuacją i będzie wstrząśnięty do następnego weekendu, kiedy to już jego zawodnicy wezmą udział w kolejnej gali i by nie było niedomówień - robionej przez irlandzkich promotorów...Czas pokaże czy tak będzie istotnie i czy na śmierci Carvalho inni nie próbują upiec swojej pieczeni. Irlandczycy muszą pamiętać, że Polacy także nigdy się nie poddają...Będziemy informować naszych czytelników o tej sytuacji.