Marcin Prachnio: Chętnie zawalczyłbym przed polską publicznością! Wywiad!
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: czwartek, 19, listopad 2015
Marcin Prachnio (8-2) jest bardziej znany w Chorwacji niż w Polsce. Były karateka rozwija swoją karierę w MMA w organizacji Final Fight Championship, trenując w Holandii w Tatsujin Dojo. W swojej ostatniej walce zawodnik z Warszawy pokonał Mateja Batinica, czym zagwarantował sobie walkę o pas chorwackiej organizacji. Przedstawiamy wywiad z zawodnikiem, w którym opowiada o planach na przyszłość oraz czy ma chęć pomścić Macieja Browarskiego za to, jak potraktowali go właściciele organizacji po walce z Alessio Sakarą.
Fightsport.pl: Marcin gratuluję zwycięstwa. Wygrałeś kolejną walkę na FFC. Czy przygotowania przebiegały bez zarzutu?
Marcin Prachnio: Dzięki Pawle. Kolejna walka za mną. Dużo trenowałem do tej walki. Miałem świadomość, ze może być trudno ze względu na to ze przeciwnik specjalizował się w zapasach. Pierwszą moja walkę przegrałem z chwytaczem. Przeciwnik mnie obalał i ciężko było mi walczyć w tej płaszczyźnie. Po tej walce wyciągnąłem wnioski i tym razem przygotowałem się dużo lepiej. Mimo że wygrałem walkę, osobiście nie jestem z niej do końca zadowolony. Myślę, że miałem momenty w pierwszej rundzie, w których mogłem już zakończyć walkę jednak czegoś zabrakło, może byłem spięty. Może dlatego tez nie wykorzystałem wszystkich moich atutów tj. wysokich kopnięć. Zaskoczony byłem również moją słabą kondycją. Przygotowania były naprawdę mocne i dobre wiec nie wiem z czego to wynikało. Być może było to spowodowane zbijaniem wagi.
FS: Powoli stajesz się coraz bardziej znaczącą postacią w dywizji półciężkiej FFC. Niedawno Maciek Browarski walczył z największą gwiazdą organizacji, Alessio Sakarą. Myślisz powoli o starciu z weteranem UFC i pomszczeniu, jeśli tak to można ująć, zawodnika ze Śląska?
MP: FFC doceniło mnie na tyle, że w następnym tygodniu 27 listopada będę walczył o tytuł wagi półciężkiej z Tomislavem Spahovicem. Może w przyszłości zostanie mi zaproponowana walka przeciwko Sakarze. Nie wiem o co dokładnie chodziło z werdyktem Maćka… Jednak dziwna sprawa…
FS: Była to Twoja pierwsza walka, którą wygrałeś w trzeciej rundzie, dwie wcześniejsze walki które dochodziły do trzeciej rundy przegrywałeś. Myślisz, że przełamałeś tą klątwę i teraz będziesz wygrywał długie walki, czy uważasz, że to nie klątwa, tylko było to spowodowane czymś innym?
MP: Nie wierzę w zabobony . Pierwsza walka która przegrałem w pełnym dystansie czasowym była spowodowana złym przygotowaniem zapaśniczym i moją bezradnością w walce. Druga przegrana chyba nie do końca doceniłem przeciwnika i za dużo myślałem podczas walki. Tym razem dałem z siebie wszystko do końca i dlatego walka zakończyła się moim zwycięstwem. Nie był to także mój dzień jednak walczyłem sercem.
FS: Są szanse, że zawalczysz w Polsce na jakiejś gali? Eliminuje to kontrakt z FFC czy może brak ofert? Chciałbyś zawalczyć w ojczyźnie z polskim zawodnikiem?
MP: Ciężko powiedzieć, jakoś do tej pory nie było mi to po prostu pisane. Jednak bardzo chętnie zawalczyłbym przed polską publicznością.
FS: W KSW dywizja półciężka obecnie jest słabo obsadzona, pas trafił w ręce Tomasza Narkuna, wcześniej miał go Goran Rejlic. Nie myślałeś, by zaoferować swoje usługi, tak jak kiedyś Marcinowi Różalskiemu i zrobić porządek w tej wadze?
MP: Nie przepadam za porządkami. Raz mój menager złożył ofertę KSW jednak została ona odrzucona. KSW nigdy nie złożyło mi żadnej oferty, a ja się nie lubię narzucać.
FS: Jak myślisz ile walk jesteś od UFC? W ogóle to Twój cel jako zawodnika?
MP: Moim marzeniem jest choćby jedna walka dla UFC. Ile walk mnie dzieli od tej organizacji? Ciężko mi powiedzieć... Najpierw chciałbym zdobyć tytuł FFC, a potem będę myślał co dalej. Na wszystko musi być odpowiedni czas, a ten na pewno nadejdzie.
FS: Ostatnio w Polsce odżywa K-1 za sprawą organizacji FEN. Walczy dla niej Tomasz Sarara. Nie myślałeś o walkach w K-1 właśnie dla FENu?
MP: Trzy lata temu kiedy postanowiłem zmienić styl walki z Karate owszem myślałem również o kickboxingu jednak gdy zasmakowałem MMA wiedziałem, że to jest dla mnie ciekawsze, więc pozostanę przy tej formule.
Korzystając z okazji chciał bym podziękować rodzinie i najbliższym przyjaciołom za wsparcie. Pozdrawiam wszystkich fanów, którym postaram się dostarczyć jeszcze wiele emocji.
Fightsport.pl: Marcin gratuluję zwycięstwa. Wygrałeś kolejną walkę na FFC. Czy przygotowania przebiegały bez zarzutu?
Marcin Prachnio: Dzięki Pawle. Kolejna walka za mną. Dużo trenowałem do tej walki. Miałem świadomość, ze może być trudno ze względu na to ze przeciwnik specjalizował się w zapasach. Pierwszą moja walkę przegrałem z chwytaczem. Przeciwnik mnie obalał i ciężko było mi walczyć w tej płaszczyźnie. Po tej walce wyciągnąłem wnioski i tym razem przygotowałem się dużo lepiej. Mimo że wygrałem walkę, osobiście nie jestem z niej do końca zadowolony. Myślę, że miałem momenty w pierwszej rundzie, w których mogłem już zakończyć walkę jednak czegoś zabrakło, może byłem spięty. Może dlatego tez nie wykorzystałem wszystkich moich atutów tj. wysokich kopnięć. Zaskoczony byłem również moją słabą kondycją. Przygotowania były naprawdę mocne i dobre wiec nie wiem z czego to wynikało. Być może było to spowodowane zbijaniem wagi.
FS: Powoli stajesz się coraz bardziej znaczącą postacią w dywizji półciężkiej FFC. Niedawno Maciek Browarski walczył z największą gwiazdą organizacji, Alessio Sakarą. Myślisz powoli o starciu z weteranem UFC i pomszczeniu, jeśli tak to można ująć, zawodnika ze Śląska?
MP: FFC doceniło mnie na tyle, że w następnym tygodniu 27 listopada będę walczył o tytuł wagi półciężkiej z Tomislavem Spahovicem. Może w przyszłości zostanie mi zaproponowana walka przeciwko Sakarze. Nie wiem o co dokładnie chodziło z werdyktem Maćka… Jednak dziwna sprawa…
FS: Była to Twoja pierwsza walka, którą wygrałeś w trzeciej rundzie, dwie wcześniejsze walki które dochodziły do trzeciej rundy przegrywałeś. Myślisz, że przełamałeś tą klątwę i teraz będziesz wygrywał długie walki, czy uważasz, że to nie klątwa, tylko było to spowodowane czymś innym?
MP: Nie wierzę w zabobony . Pierwsza walka która przegrałem w pełnym dystansie czasowym była spowodowana złym przygotowaniem zapaśniczym i moją bezradnością w walce. Druga przegrana chyba nie do końca doceniłem przeciwnika i za dużo myślałem podczas walki. Tym razem dałem z siebie wszystko do końca i dlatego walka zakończyła się moim zwycięstwem. Nie był to także mój dzień jednak walczyłem sercem.
FS: Są szanse, że zawalczysz w Polsce na jakiejś gali? Eliminuje to kontrakt z FFC czy może brak ofert? Chciałbyś zawalczyć w ojczyźnie z polskim zawodnikiem?
MP: Ciężko powiedzieć, jakoś do tej pory nie było mi to po prostu pisane. Jednak bardzo chętnie zawalczyłbym przed polską publicznością.
FS: W KSW dywizja półciężka obecnie jest słabo obsadzona, pas trafił w ręce Tomasza Narkuna, wcześniej miał go Goran Rejlic. Nie myślałeś, by zaoferować swoje usługi, tak jak kiedyś Marcinowi Różalskiemu i zrobić porządek w tej wadze?
MP: Nie przepadam za porządkami. Raz mój menager złożył ofertę KSW jednak została ona odrzucona. KSW nigdy nie złożyło mi żadnej oferty, a ja się nie lubię narzucać.
FS: Jak myślisz ile walk jesteś od UFC? W ogóle to Twój cel jako zawodnika?
MP: Moim marzeniem jest choćby jedna walka dla UFC. Ile walk mnie dzieli od tej organizacji? Ciężko mi powiedzieć... Najpierw chciałbym zdobyć tytuł FFC, a potem będę myślał co dalej. Na wszystko musi być odpowiedni czas, a ten na pewno nadejdzie.
FS: Ostatnio w Polsce odżywa K-1 za sprawą organizacji FEN. Walczy dla niej Tomasz Sarara. Nie myślałeś o walkach w K-1 właśnie dla FENu?
MP: Trzy lata temu kiedy postanowiłem zmienić styl walki z Karate owszem myślałem również o kickboxingu jednak gdy zasmakowałem MMA wiedziałem, że to jest dla mnie ciekawsze, więc pozostanę przy tej formule.
Korzystając z okazji chciał bym podziękować rodzinie i najbliższym przyjaciołom za wsparcie. Pozdrawiam wszystkich fanów, którym postaram się dostarczyć jeszcze wiele emocji.