Eddie Alvarez: „Pas nie jest priorytetem.” Obszerny wywiad przed UFC 188!
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: środa, 10, czerwiec 2015
Były mistrz organizacji Bellator w wadze lekkiej, Eddie Alvarez w najbliższą sobotę stanie do oczekiwanej od kilku lat walki z Gilbetem Melendezem. Serwis MMAmania.com przeprowadził obszerny wywiad z zawodnikiem, a cały możecie przeczytać przechodząc dalej. W wywiadzie Alvarez opowiada o priorytetach jako zawodnika oraz o radzeniu sobie z porażkami.
MMAmania.com: Gilbert w ostatnim wywiadzie powiedział, że chciałby Cię zmasakrować. Masz jakąś odpowiedź dla niego?
Eddie Alvarez: To tylko głupia gadka. On wie bardzo dobrze, na co się pisze. Wszyscy wiedzą. On musi coś mówić, więc mówi w ten sposób i to rozumiem. On sam w to nie wierzy. Nie sądzę, że on wierzy w to co mówi. Myślę, że jest trochę podenerwowany tą całą sytuacją.
Co on ma do zaoferowania przeciwko Tobie jako zawodnik?
EA: Ducha walki. Jest odporny na ciosy. Ponadto zawsze ciężko trenuje I jest przygotowany na walkę na najwyższych obrotach przez 15 lub 25 minut. Oczekuję, że on wyjdzie do walki i da z siebie absolutnie wszystko, jednak jego najlepsza dyspozycja nie wystarczy, a na pewno nie 13-ego czerwca, by pokonać mnie. Będzie musiał zrobić coś innego, albo poświęcić nieco więcej. Jestem gotowy na tą walkę. Nigdy nie byłem tak gotowy na żaden z moich pojedynków jak na ten. Gilbert niemiło się rozczaruje, jeśli myśli, że skopie mi tyłek.
Oczekujesz wojny w stójce?
EA: Nie, stawiam, że on pierwszy pójdzie po nogi. Na pewno pierwszy będzie chciał mnie obalić. Biję mocniej od niego. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że on będzie chciał pójść ze mną na wymianę. Czy uważam, że to dobry wybór dla niego? Nie. Sądzę, że będzie chciał się bić w stójce, ale potem będzie próbował mnie przewracać. Gdy poczuję siłę mojego ciosu, trafię go i złapię, to będzie szedł po nogi. Zamierzam zmieść go z oktagonu. On powiedział już wystarczająco dużo, po jego słowach nie mogę zostawić decyzji w rękach sędziów. Będę walczył w Meksyku, przeciwko Meksykaninowi. Nie dopuszczam takiej myśli, że mogę pozwolić, by walka trwała 15 minut.
Co dla Ciebie znaczy pokonanie Melendeza? Czy ta walka jest bardziej ważna od wygrania rewanżu z Michaelem Chandlerem?
EA: Myślę, że wygranie walki rewanżowej z zawodnikiem, który pokonał fightera jest zawsze najważniejsze. To pokazuje, jak bardzo się rozwinąłeś, jaki jesteś silny, by łamać kolejne bariery psychiczne. Wiesz, że przegrałeś, ale nie straciłeś ducha. Chcesz walczyć dalej. W swojej karierze pomściłem wszystkie porażki w wadze lekkiej, poza tą z Donaldem Cerrone. Zanim walczyłem z Cerrone, byłem na czysto w wadze lekkiej. Walka z Gilbertem jest najważniejszą walką w mojej karierze. Właśnie dlatego trafiłem do UFC, by się z nim skonfrontować. Nie mam ambicji sportowych. Tytuł mistrza jest rzeczą niesamowitą, ale dla mnie, na tym etapie kariery, ważniejsze są wielkie walki.
Zobywałem już w przeszłości pasy i zdobędę pas UFC. Kiedyś przyjdzie ten dzień, że zostanę mistrzem, ale ja chciałbym toczyć wielkie walki, które ludzie chcieliby zobaczyć, a dopiero potem interesuje mnie pas i bycie mistrzem.
Ile walk zamierzasz stoczyć jeszcze w tym roku?
EA: Może dwie. Chciałbym walczyć jeszcze dwa razy, jeśli UFC mi pozwoli.
Czy zwycięstwo nad Melendezem przybliży Cię do topu wagi lekkiej. Jak myślisz, ile walk Cię czeka zanim stoczysz pojedynek o tytuł?
EA: To oczywiście zawsze zależy od Dany White’a. W wadze lekkiej wszystko szybko się zmienia. Posiadacz pasa zmienia się naprawdę szybko, ponieważ jest wielu znakomitych zawodników w wadze lekkiej. Chciałbym powiedzieć, że jestem dwie czy trzy imponujące zwycięstwa od walki o pas, może dwa. W przeciwieństwie do niektórych zawodników, nie zamierzam walczyć z nikim spoza pierwszej 5-tki rankingu. Większość zawodników, z którymi chcę walczyć zmierzają do tego, by być najlepszymi w dywizji. Nie chciałbym po prostu innych walk. Nie chcę budować swojego rekordu i próbować być czymś, czym nie jestem. Chciałbym walczyć po prostu z możliwie jak najlepszymi zawodnikami. Nie chcę tracić czasu, mam 31 lat i chce pokazać ludziom, że jestem w stanie rywalizować z czołówką UFC i potem zdobyć pas mistrza. Właśnie to zamierzam osiągnąć. Będę cierpliwy i będę walczył z zawodnikami, których da mi UFC.
Jak wpłynęła na Ciebie umowa Reeboka z UFC biorąc pod uwagę, że został Ci jeden pojedynek w kontrakcie?
EA: Nigdy nie uzależniałem się od pieniędzy sponsorów. Dla mnie to zawsze był dodatek. Nigdy nie uzależniałem od tego swojej kariery. Jeśli miałem sponsora, to wszystko było dobrze, jeśli nie to specjalnie nie rozpaczałem. Stawiam na umowę z organizacją i upewniam się, że jest ona wobec mnie uczciwa. Wszystko inne jest tylko dodatkiem. Nie zgadzam się jednak z koncepcją wypłat dla zawodników. To wstyd, że taka wielka firma jak Reebok płaci tak mało zawodnikom, za walki w ich ciuchach. Dla mnie jednak to nie ma znaczenia, ja nie stawiam na pieniądze od sponsorów, tylko na umowę z pracodawcą.
Reebok się z Tobą kontaktował? Co byś chciał na swoich ciuchach od nich?
EA: Nikt się ze mną nie kontaktował.
Czy to będzie miało wpływ na Twoją umowę z JACO?
EA: Nie. Ja i Glenn Robinson jesteśmy przyjaciółmi. On był moim przyjacielem zanim stał się moim managerem. Glenn dba o to, bym zarobił najwięcej pieniędzy jak to jest tylko możliwe podczas mojej kariery zawodniczej. Co kol wiek to znaczy, właśnie po to jest. Reebok czy JACO, on działa w moim teamie i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
Jakie nastroje panują w teamie Blackzilians?
EA: Ludzie zaczęli przegrywać walki i szukają teraz tego, co należy zmienić. Uważam jednak, że jest to nieprawda. To tylko jedna walka, toczona jednego wieczora. Coś może pójść nie tak. Każdy z nas walczył już tak dużo razy, że zdaje sobie sprawę, że w jednej walce może pójść lepiej, a w drugiej gorzej. Nie sądzę, by dziennikarze i fani zawracali sobie głowę szukaniem przyczyn, dlaczego ktoś nie wygrał walki. Oni sądzą, że po prostu wychodzisz do oktagonu i za każdym razem wygrywasz w spektakularny sposób. Ciężko jest jednak to zrobić. Dla mnie bardzo łatwo jest powiedzieć, że ktoś przegrał. To po prostu nie był jego dzień, ale nic to nie zmienia. Jeśli potrafimy wyciągać wnioski z porażek, to świetnie. Możemy być pewni tylko tego, że cały czas będziemy się rozwijać i wtedy nie stanie się tak, że przegrywanie będzie naszym zwyczajem. Gdy zobaczymy na to z boku, czyli dwóch zawodników walczących o tytuły mistrza świata, to wcale nie będzie to dla jednego, ani dla drugiego zła noc.
Jak Michael Johnson odnajduje się w sytuacji, kiedy sparujecie?
Ja i Mike jesteśmy ze sobą naprawdę blisko, a on chce pokonać Bensona. Mike stoczył kilka świetnych pojedynków. Ma kilka zwycięstw i chce się znaleźć najbliżej walki o pas jak to jest tylko możliwe. On chce walczyć już tylko z zawodnikami, którzy przybliżą go do pojedynku o pas. Bez odpowiednich rywali ciężko jest domagać się walki o tytuł. On po prostu stara się teraz robić wszystko, co inni robią i dostawać odpowiednich ywali. Chce ich odprawiać z kwitkiem i pokazać fanom i organizacji, że zasługuje na walkę o pas. To frustrujące, wiem, że tak on to widzi.
Powiesz nam jak wygląda Twój obóz przygotowawczy przed walką i na jakim obecnie znajdujesz się poziomie?
EA: Już jestem w najlepszej formie. Jestem na trzy tygodnie przed walką gotowy do pojedynku. Zostawiłem swoją rodzinę w Filadelfii i jestem tutaj sam. Trenuję codziennie do tego stopnia, że jestem już obrzydzony treningiem. Jestem gotowy do walki, moje wyniki podczas biegów testowych oraz sparingów są spektakularne. Jestem gotów walczyć jutro. Teraz po prostu utrzymujemy formę, dbamy o warunki aklimatyzacyjne i energię. Jestem gotowy do wyjścia do oktagonu. Jestem już nastawiony do tej walki mentalnie, a fizycznie jestem w doskonałej formie. Jestem gotów pokazać nieograniczoną przemoc w oktagonie i robić coś, o czym będzie się pamiętać latami. Nigdy nie wiem, czego mogę oczekiwać od siebie w oktagonie. Wiem, co zrobiłem na treningach i z niecierpliwością czekam na to nieznane, co przyniesie walka. Wiem, ze gdy jestem w wyśmienitej formie, to mogę dokonać czegoś spektakularnego.
Czy Twoja ostatnia przerwa czymś się różniła od poprzedniej?
EA: Nie jestem pewny, czy ludzie mnie nie skreślili. Po prostu walczę i robię to co lubię robić. Ludzie mogą mnie oceniać, albo wyrażać swoje opinie. Dla mnie przerwa była ważna bo nie jestem tylko zawodnikiem, ale również ojcem. Mam wiele innych obowiązków. Ważne jest, by ustalić swoje priorytety i upewnić się, że moja rodzina jest szczęśliwa. Dopiero na drugim miejscu są walki. Zostawiłem żonę, dom i dzieci by być w pełni skupionym na walce z Gilbertem Melendezem i robię wszystko, by go pokonać.
Czy podczas przygotowań skupiłeś się szczególnie nad jakimś nowym aspektem walki?
EA: Zawsze pracuję nad czymś nowym. Zawsze trenuję z lepszymi sparingpartnerami. Zamiast skupiać się na dodawaniu nowych sztuczek do swojego arsenału technik, skupiam się raczej na podnoszeniu poziomu partnerów sparingowych. Gdy wracam po dłuższej przerwie robię dokładnie to samo. Dzięki temu cały czas się rozwijam. Zobaczycie sami już w sobotę, że jestem gotowy i jeszcze lepszy niż wcześniej.
Czy kiedykolwiek zmieniłeś coś w swoim tygodniu przed walką?
EA: Nie. Gdy szukasz jakichś super rozwiązań, to znaczy, że jesteś słaby psychicznie. Ja nie należę do takich osób. Wiem, jakim biznesem jest biznes sportów walki. Nie mamy obiecane, że jutro będzie lepiej lub czy będzie w ogóle. Po prostu żyjemy z dnia na dzień.
MMAmania.com: Gilbert w ostatnim wywiadzie powiedział, że chciałby Cię zmasakrować. Masz jakąś odpowiedź dla niego?
Eddie Alvarez: To tylko głupia gadka. On wie bardzo dobrze, na co się pisze. Wszyscy wiedzą. On musi coś mówić, więc mówi w ten sposób i to rozumiem. On sam w to nie wierzy. Nie sądzę, że on wierzy w to co mówi. Myślę, że jest trochę podenerwowany tą całą sytuacją.
Co on ma do zaoferowania przeciwko Tobie jako zawodnik?
EA: Ducha walki. Jest odporny na ciosy. Ponadto zawsze ciężko trenuje I jest przygotowany na walkę na najwyższych obrotach przez 15 lub 25 minut. Oczekuję, że on wyjdzie do walki i da z siebie absolutnie wszystko, jednak jego najlepsza dyspozycja nie wystarczy, a na pewno nie 13-ego czerwca, by pokonać mnie. Będzie musiał zrobić coś innego, albo poświęcić nieco więcej. Jestem gotowy na tą walkę. Nigdy nie byłem tak gotowy na żaden z moich pojedynków jak na ten. Gilbert niemiło się rozczaruje, jeśli myśli, że skopie mi tyłek.
Oczekujesz wojny w stójce?
EA: Nie, stawiam, że on pierwszy pójdzie po nogi. Na pewno pierwszy będzie chciał mnie obalić. Biję mocniej od niego. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że on będzie chciał pójść ze mną na wymianę. Czy uważam, że to dobry wybór dla niego? Nie. Sądzę, że będzie chciał się bić w stójce, ale potem będzie próbował mnie przewracać. Gdy poczuję siłę mojego ciosu, trafię go i złapię, to będzie szedł po nogi. Zamierzam zmieść go z oktagonu. On powiedział już wystarczająco dużo, po jego słowach nie mogę zostawić decyzji w rękach sędziów. Będę walczył w Meksyku, przeciwko Meksykaninowi. Nie dopuszczam takiej myśli, że mogę pozwolić, by walka trwała 15 minut.
Co dla Ciebie znaczy pokonanie Melendeza? Czy ta walka jest bardziej ważna od wygrania rewanżu z Michaelem Chandlerem?
EA: Myślę, że wygranie walki rewanżowej z zawodnikiem, który pokonał fightera jest zawsze najważniejsze. To pokazuje, jak bardzo się rozwinąłeś, jaki jesteś silny, by łamać kolejne bariery psychiczne. Wiesz, że przegrałeś, ale nie straciłeś ducha. Chcesz walczyć dalej. W swojej karierze pomściłem wszystkie porażki w wadze lekkiej, poza tą z Donaldem Cerrone. Zanim walczyłem z Cerrone, byłem na czysto w wadze lekkiej. Walka z Gilbertem jest najważniejszą walką w mojej karierze. Właśnie dlatego trafiłem do UFC, by się z nim skonfrontować. Nie mam ambicji sportowych. Tytuł mistrza jest rzeczą niesamowitą, ale dla mnie, na tym etapie kariery, ważniejsze są wielkie walki.
Zobywałem już w przeszłości pasy i zdobędę pas UFC. Kiedyś przyjdzie ten dzień, że zostanę mistrzem, ale ja chciałbym toczyć wielkie walki, które ludzie chcieliby zobaczyć, a dopiero potem interesuje mnie pas i bycie mistrzem.
Ile walk zamierzasz stoczyć jeszcze w tym roku?
EA: Może dwie. Chciałbym walczyć jeszcze dwa razy, jeśli UFC mi pozwoli.
Czy zwycięstwo nad Melendezem przybliży Cię do topu wagi lekkiej. Jak myślisz, ile walk Cię czeka zanim stoczysz pojedynek o tytuł?
EA: To oczywiście zawsze zależy od Dany White’a. W wadze lekkiej wszystko szybko się zmienia. Posiadacz pasa zmienia się naprawdę szybko, ponieważ jest wielu znakomitych zawodników w wadze lekkiej. Chciałbym powiedzieć, że jestem dwie czy trzy imponujące zwycięstwa od walki o pas, może dwa. W przeciwieństwie do niektórych zawodników, nie zamierzam walczyć z nikim spoza pierwszej 5-tki rankingu. Większość zawodników, z którymi chcę walczyć zmierzają do tego, by być najlepszymi w dywizji. Nie chciałbym po prostu innych walk. Nie chcę budować swojego rekordu i próbować być czymś, czym nie jestem. Chciałbym walczyć po prostu z możliwie jak najlepszymi zawodnikami. Nie chcę tracić czasu, mam 31 lat i chce pokazać ludziom, że jestem w stanie rywalizować z czołówką UFC i potem zdobyć pas mistrza. Właśnie to zamierzam osiągnąć. Będę cierpliwy i będę walczył z zawodnikami, których da mi UFC.
Jak wpłynęła na Ciebie umowa Reeboka z UFC biorąc pod uwagę, że został Ci jeden pojedynek w kontrakcie?
EA: Nigdy nie uzależniałem się od pieniędzy sponsorów. Dla mnie to zawsze był dodatek. Nigdy nie uzależniałem od tego swojej kariery. Jeśli miałem sponsora, to wszystko było dobrze, jeśli nie to specjalnie nie rozpaczałem. Stawiam na umowę z organizacją i upewniam się, że jest ona wobec mnie uczciwa. Wszystko inne jest tylko dodatkiem. Nie zgadzam się jednak z koncepcją wypłat dla zawodników. To wstyd, że taka wielka firma jak Reebok płaci tak mało zawodnikom, za walki w ich ciuchach. Dla mnie jednak to nie ma znaczenia, ja nie stawiam na pieniądze od sponsorów, tylko na umowę z pracodawcą.
Reebok się z Tobą kontaktował? Co byś chciał na swoich ciuchach od nich?
EA: Nikt się ze mną nie kontaktował.
Czy to będzie miało wpływ na Twoją umowę z JACO?
EA: Nie. Ja i Glenn Robinson jesteśmy przyjaciółmi. On był moim przyjacielem zanim stał się moim managerem. Glenn dba o to, bym zarobił najwięcej pieniędzy jak to jest tylko możliwe podczas mojej kariery zawodniczej. Co kol wiek to znaczy, właśnie po to jest. Reebok czy JACO, on działa w moim teamie i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
Jakie nastroje panują w teamie Blackzilians?
EA: Ludzie zaczęli przegrywać walki i szukają teraz tego, co należy zmienić. Uważam jednak, że jest to nieprawda. To tylko jedna walka, toczona jednego wieczora. Coś może pójść nie tak. Każdy z nas walczył już tak dużo razy, że zdaje sobie sprawę, że w jednej walce może pójść lepiej, a w drugiej gorzej. Nie sądzę, by dziennikarze i fani zawracali sobie głowę szukaniem przyczyn, dlaczego ktoś nie wygrał walki. Oni sądzą, że po prostu wychodzisz do oktagonu i za każdym razem wygrywasz w spektakularny sposób. Ciężko jest jednak to zrobić. Dla mnie bardzo łatwo jest powiedzieć, że ktoś przegrał. To po prostu nie był jego dzień, ale nic to nie zmienia. Jeśli potrafimy wyciągać wnioski z porażek, to świetnie. Możemy być pewni tylko tego, że cały czas będziemy się rozwijać i wtedy nie stanie się tak, że przegrywanie będzie naszym zwyczajem. Gdy zobaczymy na to z boku, czyli dwóch zawodników walczących o tytuły mistrza świata, to wcale nie będzie to dla jednego, ani dla drugiego zła noc.
Jak Michael Johnson odnajduje się w sytuacji, kiedy sparujecie?
Ja i Mike jesteśmy ze sobą naprawdę blisko, a on chce pokonać Bensona. Mike stoczył kilka świetnych pojedynków. Ma kilka zwycięstw i chce się znaleźć najbliżej walki o pas jak to jest tylko możliwe. On chce walczyć już tylko z zawodnikami, którzy przybliżą go do pojedynku o pas. Bez odpowiednich rywali ciężko jest domagać się walki o tytuł. On po prostu stara się teraz robić wszystko, co inni robią i dostawać odpowiednich ywali. Chce ich odprawiać z kwitkiem i pokazać fanom i organizacji, że zasługuje na walkę o pas. To frustrujące, wiem, że tak on to widzi.
Powiesz nam jak wygląda Twój obóz przygotowawczy przed walką i na jakim obecnie znajdujesz się poziomie?
EA: Już jestem w najlepszej formie. Jestem na trzy tygodnie przed walką gotowy do pojedynku. Zostawiłem swoją rodzinę w Filadelfii i jestem tutaj sam. Trenuję codziennie do tego stopnia, że jestem już obrzydzony treningiem. Jestem gotowy do walki, moje wyniki podczas biegów testowych oraz sparingów są spektakularne. Jestem gotów walczyć jutro. Teraz po prostu utrzymujemy formę, dbamy o warunki aklimatyzacyjne i energię. Jestem gotowy do wyjścia do oktagonu. Jestem już nastawiony do tej walki mentalnie, a fizycznie jestem w doskonałej formie. Jestem gotów pokazać nieograniczoną przemoc w oktagonie i robić coś, o czym będzie się pamiętać latami. Nigdy nie wiem, czego mogę oczekiwać od siebie w oktagonie. Wiem, co zrobiłem na treningach i z niecierpliwością czekam na to nieznane, co przyniesie walka. Wiem, ze gdy jestem w wyśmienitej formie, to mogę dokonać czegoś spektakularnego.
Czy Twoja ostatnia przerwa czymś się różniła od poprzedniej?
EA: Nie jestem pewny, czy ludzie mnie nie skreślili. Po prostu walczę i robię to co lubię robić. Ludzie mogą mnie oceniać, albo wyrażać swoje opinie. Dla mnie przerwa była ważna bo nie jestem tylko zawodnikiem, ale również ojcem. Mam wiele innych obowiązków. Ważne jest, by ustalić swoje priorytety i upewnić się, że moja rodzina jest szczęśliwa. Dopiero na drugim miejscu są walki. Zostawiłem żonę, dom i dzieci by być w pełni skupionym na walce z Gilbertem Melendezem i robię wszystko, by go pokonać.
Czy podczas przygotowań skupiłeś się szczególnie nad jakimś nowym aspektem walki?
EA: Zawsze pracuję nad czymś nowym. Zawsze trenuję z lepszymi sparingpartnerami. Zamiast skupiać się na dodawaniu nowych sztuczek do swojego arsenału technik, skupiam się raczej na podnoszeniu poziomu partnerów sparingowych. Gdy wracam po dłuższej przerwie robię dokładnie to samo. Dzięki temu cały czas się rozwijam. Zobaczycie sami już w sobotę, że jestem gotowy i jeszcze lepszy niż wcześniej.
Czy kiedykolwiek zmieniłeś coś w swoim tygodniu przed walką?
EA: Nie. Gdy szukasz jakichś super rozwiązań, to znaczy, że jesteś słaby psychicznie. Ja nie należę do takich osób. Wiem, jakim biznesem jest biznes sportów walki. Nie mamy obiecane, że jutro będzie lepiej lub czy będzie w ogóle. Po prostu żyjemy z dnia na dzień.