Samart Payakaroon wymienia wszystkie problemy Muay Thai w Tajlandii!
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: poniedziałek, 30, marzec 2015
Uznawany przez wielu za najlepszego zawodnika Muay Thai wszechczasów Samart Payakaroon cieszy się ogromną estymą w swojej ojczyźnie. Nie tylko zgarniał tytuły na największej arenie tego sportu - Lumpinee, ale również był mistrzem świata w boksie zawodowym. Ktoś taki ma pełne prawo mówić o tym, jak postrzega narodowy sport Tajów.
52-letni obecnie Samart Payakaroon zauważa liczne problemy, z jakimi boryka się boks tajski. Nie miał oporu wyliczyć wszystkich chorób, jakie targają tą dyscypliną sportu w Tajlandii za pośrednictwem wywiadu, udzielonego lokalnej telewizji. Poniżej prezentujemy tłumaczenie najciekawszych naszym zdaniem wypowiedzi byłego znakomitego fightera. Cały wywiad z napisami w języku angielskim możecie zaś obejrzeć poniżej. Polecamy lekturę tekstu, gdyż ujawnia on kulisy współczesnego Muay Thai.
Wprowadzenie do tematu
"Nie mam w tym celu, ale po prostu czuję, iż Muay Thai bardzo obniżyło swoje standardy. Szczerze mówiąc nie ma sensu pełne oddanie dla tego sportu. To z powodu widzów i sędziów wszystko zmieniło się na gorsze, więc muszę coś o tym powiedzieć."
O ludziach na trybunach
"Nie mam pojęcia, jak obecnie oglądać Muay Thai, a ludzie, którzy przychodzą to oglądać dla sztuki po prostu zniknęli. Przychodzą i nie są w stanie powiedzieć co się dzieje w ringu. Teraz przybywają jedynie hazardziści. Ludzi, którzy przychodzą dla artyzmu już tam nie ma! Nie ma znaczenia, czy są to osoby starszej daty bądź młodszej. Już ich nie ma."
O bossach
"Bossowie są tymi, którzy przewodzą sędziami. Np. jeśli niebieski narożnik dominuje przez trzy rundy, ale czerwony narożnik jest z wielkiego campu, zakłady na niego nie spadną. Niebieski może mieć wyraźną przewagę, może nieco zniży zakłady na rywala, podczas gdy przedstawiciel dużego campu będzie czekać na czwartą rundę, by wyjść z klinczem, rzucić rywalem raz czy dwa. Robią się potem wielkie zakłady, jak 10-1 na niebieskiego. Te trzy rundy dominacji z jego strony były nic niewarte."
O sędziach
"Nie wiem, co sędziowie punktują? Dają punkty za silne ciosy? Proszę powiedzcie nam, niech to będzie jasne. Potem mogę powiedzieć moim zawodnikom, żeby nie przejmowali się innymi technikami. Piękne akcje boksu tajskiego są nieużywane, używamy mocnych uderzeń. Jak dla mnie to sędziowie przyznają punkty w oparciu o zakłady i o bossów."
O kryteriach punktowania
"Na wszystkich stadionach jest tak samo. Bez różnicy, czy chodzi o Rajadamnerm, Lumpinee, Omnoi, wszędzie punktuje się indentycznie. Muay Thai będzie zgubione, bo nie ma w nim nic, obecnie jedynie musisz klinczować. Jeśli naprawdę chcecie obejrzeć Muay Thai, oglądajcie walki zagranicznych zawodników, nie oglądajcie Muay Thai w Tajlandii! U nas możecie zobaczyć jedynie zapasy, fighterzy nie ośmielają się robić prawdziwego Muay Thai."
O obcokrajowcach
"W przyszłości boks tajski będzie należeć do obcokrajowców. Tylko im zależy, proszą o przybycie tutaj, składają wyrazy szacunku Tajom, którzy ledwo się troszczą o cokolwiek. To dobrze dla obcokrajowców, bo znakomici zawodnicy z Tajlandii walczą zagranicą, nie mają tutaj silnych przeciwników, a jakikolwiek zawodnik powyżej 68 kg jest ciężki do znalezienia. Społeczność Muay Thai tutaj drastycznie spada, być może za dziesięć lat nie będzie nawet walk w Tajlandii, a będą się odbywać jedynie zagranicą?"
O zarobkach
"Aktualnie dobrze znany fighter może dostać 20 tysięcy bahtów w Tajlandii, może 30, ale jeśli walczy zagranicą, stawka rośnie nawet do 100 tysięcy. Dlatego też częściej rywalizują zagranicą, a ich zarobki się dzięki temu poprawiają. Tak dzieje się w przypadku Buakawa, Saiyoka czy Yodsanklai'a, bo za każdym razem jak walczą to otrzymują 600-700 tysięcy bahtów i więcej."
O campach
"Nie ma już zbyt wiele campów, gdyż wszyscy są z pięciu bądź sześciu gymów i walczą przeciwko sobie nawzajem, kupują zawodników, więc kończą walcząc w tym samych campach. Małe gymy nigdy nie otrzymują szansy na to, by rywalizować z zawodnikami z dużych gymów."
O zasadach punktacji zagranicą
"Gdy Tajowie walczą zagranicą i przegrywają, uważamy to za niesprawiedliwość, ale tak naprawdę nikt nas nie oszukuje. Po prostu tam są inne kryteria przyznawania punktów. W Tajlandii koncentrujemy się jedynie na zawodnikach silnych fizycznie, zagranicą zawodnik lokalny może zostać wywrócony pięć razy, ale jak umieści kilka celnych uderzeń to może wygrać. Nie są tak silni fizycznie, ale są nagradzani za intensywność w ringu i za ulokowane ciosy."
O ustawianiu walk
"Jeśli zawodnik jest sprytny, to ustawianie pojedynków nie jest trudne. Jest wiele rzeczy, które można zrobić, żeby przegrać, np. trzymanie się lin, po czym zakłady na danego fightera będą rosnąć przeciwko niemu. Można też wypluć ochraniacz na szczękę, w ten sposób także otrzyma się większe zakłady na własną niekorzyść. Jest wiele sposobów na podłożenie walki, to zależy od inteligencji zawodnika. Tego typu zawodnicy nigdy nie będą odnosić sukcesów, podkładanie się to ich jedyny znany trik."
O możliwym końcu Muay Thai w Tajlandii
"To wszystko znika. Za dziesięć lat może być sto osób na widowni i oni wszyscy będą wyłącznie hazardzistami oraz bossami. Może tak się stać, że małe campy w ogóle nie będą startować, a Muay Thai gwałtownie zniknie. To jest coś, o co się martwię."
52-letni obecnie Samart Payakaroon zauważa liczne problemy, z jakimi boryka się boks tajski. Nie miał oporu wyliczyć wszystkich chorób, jakie targają tą dyscypliną sportu w Tajlandii za pośrednictwem wywiadu, udzielonego lokalnej telewizji. Poniżej prezentujemy tłumaczenie najciekawszych naszym zdaniem wypowiedzi byłego znakomitego fightera. Cały wywiad z napisami w języku angielskim możecie zaś obejrzeć poniżej. Polecamy lekturę tekstu, gdyż ujawnia on kulisy współczesnego Muay Thai.
Wprowadzenie do tematu
"Nie mam w tym celu, ale po prostu czuję, iż Muay Thai bardzo obniżyło swoje standardy. Szczerze mówiąc nie ma sensu pełne oddanie dla tego sportu. To z powodu widzów i sędziów wszystko zmieniło się na gorsze, więc muszę coś o tym powiedzieć."
O ludziach na trybunach
"Nie mam pojęcia, jak obecnie oglądać Muay Thai, a ludzie, którzy przychodzą to oglądać dla sztuki po prostu zniknęli. Przychodzą i nie są w stanie powiedzieć co się dzieje w ringu. Teraz przybywają jedynie hazardziści. Ludzi, którzy przychodzą dla artyzmu już tam nie ma! Nie ma znaczenia, czy są to osoby starszej daty bądź młodszej. Już ich nie ma."
O bossach
"Bossowie są tymi, którzy przewodzą sędziami. Np. jeśli niebieski narożnik dominuje przez trzy rundy, ale czerwony narożnik jest z wielkiego campu, zakłady na niego nie spadną. Niebieski może mieć wyraźną przewagę, może nieco zniży zakłady na rywala, podczas gdy przedstawiciel dużego campu będzie czekać na czwartą rundę, by wyjść z klinczem, rzucić rywalem raz czy dwa. Robią się potem wielkie zakłady, jak 10-1 na niebieskiego. Te trzy rundy dominacji z jego strony były nic niewarte."
O sędziach
"Nie wiem, co sędziowie punktują? Dają punkty za silne ciosy? Proszę powiedzcie nam, niech to będzie jasne. Potem mogę powiedzieć moim zawodnikom, żeby nie przejmowali się innymi technikami. Piękne akcje boksu tajskiego są nieużywane, używamy mocnych uderzeń. Jak dla mnie to sędziowie przyznają punkty w oparciu o zakłady i o bossów."
O kryteriach punktowania
"Na wszystkich stadionach jest tak samo. Bez różnicy, czy chodzi o Rajadamnerm, Lumpinee, Omnoi, wszędzie punktuje się indentycznie. Muay Thai będzie zgubione, bo nie ma w nim nic, obecnie jedynie musisz klinczować. Jeśli naprawdę chcecie obejrzeć Muay Thai, oglądajcie walki zagranicznych zawodników, nie oglądajcie Muay Thai w Tajlandii! U nas możecie zobaczyć jedynie zapasy, fighterzy nie ośmielają się robić prawdziwego Muay Thai."
O obcokrajowcach
"W przyszłości boks tajski będzie należeć do obcokrajowców. Tylko im zależy, proszą o przybycie tutaj, składają wyrazy szacunku Tajom, którzy ledwo się troszczą o cokolwiek. To dobrze dla obcokrajowców, bo znakomici zawodnicy z Tajlandii walczą zagranicą, nie mają tutaj silnych przeciwników, a jakikolwiek zawodnik powyżej 68 kg jest ciężki do znalezienia. Społeczność Muay Thai tutaj drastycznie spada, być może za dziesięć lat nie będzie nawet walk w Tajlandii, a będą się odbywać jedynie zagranicą?"
O zarobkach
"Aktualnie dobrze znany fighter może dostać 20 tysięcy bahtów w Tajlandii, może 30, ale jeśli walczy zagranicą, stawka rośnie nawet do 100 tysięcy. Dlatego też częściej rywalizują zagranicą, a ich zarobki się dzięki temu poprawiają. Tak dzieje się w przypadku Buakawa, Saiyoka czy Yodsanklai'a, bo za każdym razem jak walczą to otrzymują 600-700 tysięcy bahtów i więcej."
O campach
"Nie ma już zbyt wiele campów, gdyż wszyscy są z pięciu bądź sześciu gymów i walczą przeciwko sobie nawzajem, kupują zawodników, więc kończą walcząc w tym samych campach. Małe gymy nigdy nie otrzymują szansy na to, by rywalizować z zawodnikami z dużych gymów."
O zasadach punktacji zagranicą
"Gdy Tajowie walczą zagranicą i przegrywają, uważamy to za niesprawiedliwość, ale tak naprawdę nikt nas nie oszukuje. Po prostu tam są inne kryteria przyznawania punktów. W Tajlandii koncentrujemy się jedynie na zawodnikach silnych fizycznie, zagranicą zawodnik lokalny może zostać wywrócony pięć razy, ale jak umieści kilka celnych uderzeń to może wygrać. Nie są tak silni fizycznie, ale są nagradzani za intensywność w ringu i za ulokowane ciosy."
O ustawianiu walk
"Jeśli zawodnik jest sprytny, to ustawianie pojedynków nie jest trudne. Jest wiele rzeczy, które można zrobić, żeby przegrać, np. trzymanie się lin, po czym zakłady na danego fightera będą rosnąć przeciwko niemu. Można też wypluć ochraniacz na szczękę, w ten sposób także otrzyma się większe zakłady na własną niekorzyść. Jest wiele sposobów na podłożenie walki, to zależy od inteligencji zawodnika. Tego typu zawodnicy nigdy nie będą odnosić sukcesów, podkładanie się to ich jedyny znany trik."
O możliwym końcu Muay Thai w Tajlandii
"To wszystko znika. Za dziesięć lat może być sto osób na widowni i oni wszyscy będą wyłącznie hazardzistami oraz bossami. Może tak się stać, że małe campy w ogóle nie będą startować, a Muay Thai gwałtownie zniknie. To jest coś, o co się martwię."