free templates joomla

Wojciech Oleksyk: Przeciwnik nie chciał odpuścić do końca! Wywiad po walce na Yokkao 12 & 13!

Wojciech Oleksyk Zapraszamy gorąco do lektury wywiadu z Wojciechem Oleksykiem (15-9), polskim zawodnikiem Muay Thai od wielu lat mieszkającym w Szkocji, a dokładnie w Edynburgu. Jest współzałożycielem Hanuman Thai Boxing Edinburgh, gdzie nie tylko przygotowuje się do swoich walk, ale i samemu jest tam trenerem. Na sobotniej gali Yokkao 12 & 13 pochodzący z Jeleniej Góry Oleksyk pokonał na punkty Dale'a Hughesa i właśnie niedługo po tym pojedynku rozmawialiśmy z 32-letnim thaiboxerem.

W poniższym wywiadzie Wojciech Oleksyk opowiedział nam nie tylko o swoim ostatnim występie (którego highlight zamieszczamy pod tekstem wywiadu), ale i o innych pojedynkach na tej gali, swoich dalszych planach startowych oraz o tym, w jakich okolicznościach znalazł się w Szkocji. Polecamy!

Witamy, Panie Wojciechu! Gratulujemy Panu zwycięstwa na gali Yokkao z Dale'em Hughesem. Jak opisałby Pan ten pojedynek w swoim wykonaniu? Rywal był wymagający czy może uważa Pan, że kontrolował Pan sytuację w ringu?

Dzień dobry i dziękuję bardzo. Jakbym opisał swój pojedynek... Na pewno dość krytycznie - zawsze może być lepiej, walka była dość ciężka, przeciwnik nie chciał odpuścić do końca, ja również starałem się dominować. Głównie z powodu rozcięcia aż do końca nie wiedziałem tak naprawdę jaki będzie werdykt sędziowski, chociaż wydawało mi się, że wygrywam walkę na punkty.

Jak długo przygotowywał się Pan się do tego starcia? Czy treningi były standardowe, a może biorąc pod uwagę renomę organizacji Yokkao były one szczególnie intensywne?

Do walki przygotowywałem sie około dziesięciu tygodni, chociaż szczerze mowiąc staram się być w cyklu treningowym cały czas, więc tak naprawdę jest to kwestia zrobienia tzw. BPS (bezpośredniego przygotowania startowego), które tak naprawdę trwa około trzech tygodni. Renoma organizacji nie miała tu nic do rzeczy, zawsze do walki szykuję sie na 110%. Czy treningi były standardowe, myślę że tak. Za każdym razem staram się troszkę zmienić bodźce działające na mój organizm i przygotowania minimalnie się różnią, jednak pewnie Ameryki nie odkryję mowiąc, że treningi w sztukach walki sa monotonne i ciężkie.

Jak ocenia Pan Yokkao jako organizację? Co sądzi Pan o poziomie sportowym walk, o zawodnikach i oprawie? Wiąże Pan swoją przyszłość z tą organizacją?

Yokkao jako organizację oceniam bardzo dobrze. Uważam, że walki stoją na bardzo solidnym poziomie i cieszę się, że udało mi sie wystąpić na takiej gali. Mam nadzieje, że tak i że będę miał okazje reprezentować nasz kraj na dalszych odsłonach Yokkao.

Miał Pan okazję zobaczyć walkę z udziałem Paula Karpowicza i jego potwornie wyglądające złamanie nosa? Jakby Pan opisał jego bój?

Szczerze mówiąc nie udało mi się zobaczyć zbyt wiele pojedynków, natomiast walkę Paula widziałem. Był to jego powrót na ring po przerwie. Niestety pechowy, bo można powiedzieć, że Paul był faworytem tego pojedynku i wydawało się, że dominuje i nic nie jest w stanie zabrać mu zwycięstwa. Niestety dla niego po raz kolejny okazało się, że w Muay Thai walki zmieniają się bardzo szybko i nigdy nie można być pewnym swego aż do końca. Złamanie po highkicku Keitha McLachlana naprawdę wyglądało groźnie i uważam, że sędzia oraz lekarz podjęli zdecydowanie słuszną decyzję przerywając walkę.

W walce o pas w wadze do 65 kg triumfował znakomity Pakorn z Tajlandii. To zawodnik z Pańskiej kategorii wagowej, więc na pewno patrzył Pan na ten pojedynek ze szczególnym zainteresowaniem...

Pakorn to wyjątkowy wojownik, miałem szczęście oglądać go na żywo już kilka razy, natomiast nikt tak naprawdę nie wie, co przyjdzie do głowy Pakorna aż walka się rozpocznie. Ostatni raz widziałem go na Lumpinee kilka miesięcy temu walczącego z Singdamem Kiatmoo9 o pas mistrzowski stadionu, przegrał cztery rundy w bardzo leniwym dla siebie stylu, a w piątej znokautował Singdama tak jakby wiedział od początku, że tak właśnie będzie. Pakorn potrafi też być bardzo agresywny chociażby jak w walce z Seksanem, gdzie od pierwszej rundy obaj walczyli jak o życie czy np. z Pornsanae Sitmonchai'em. To samo po walce mówił też Liam, nie wiedział tak naprawdę jak ten pojedynek będzie przebiegać i jaką taktykę obierze Taj. Jak się okazało Pakorn zawalczył bardzo technicznie, robiąc minimalnie tyle, ile musiał żeby wygrać. Moim zdaniem duże słowa uznania należą się dla Harrisona za naprawde dobrą walkę i próbę pressingu na Pakornie.

Jak to się stało, że trafił Pan na Wyspy Brytyjskie i rozpoczął treningi w Edynburgu? Proszę opowiedzieć nam o swoim gymie.

Na Wyspy trafiłem zaraz po studiach, zawsze interesowały mnie podróże i to jak wygląda życie w innych miejscach. Nie ukrywam, że duże znaczenie miały też kwestie finansowe. Jeżeli chodzi o Hanuman Thai Boxing Edinburgh, to jestem współzałożycielem razem z moim przyjacielem Roanem Morrisonem. Dwa lata temu udało nam się otworzyć swój własny klub i tam właśnie staramy się rozwijać rownież pod kątem trenerskim, poszerzać swoją pasję i spełniać się nie tyko pod względem czysto sportowym.

Według Pana na jak wysokim poziomie stoją sporty walki, a zwłaszcza Kickboxing i Muay Thai w Wielkiej Brytanii? W Szkocji, w której obecnie mieszka Pan już niedługo, a konkretniej 18 lipca w Glasgow odbędzie się pierwsza gala UFC. W Pańskim otoczeniu mówi się dużo o tym historycznym wydarzeniu?

Kickboxing raczej kuleje, natomiast Muay Thai uważam osobiście, że jest na bardzo wysokim poziomie, szczególnie w Anglii, ale rownież w Irlandii czy też Szkocji nie można narzekać. Tak zupełnie szczerze o UFC w Glasgow dowiaduję sie od Pana, obracam się  raczej w środowisku związanym tylko z tajskim boksem. Tak naprawde jest tutaj bardzo duża ilość różnego rodzaju gal Muay Thai od małych, średnich do większych i z uwagi pewnie na to, że jak wspomniałem wcześniej jestem też trenerem, tak naprawde to zajmuje większość mojego czasu.

Śledzi Pan na bieżąco wydarzenia z polskiego podwórka sportów walki? Są jacyś zawodnicy, których występy śledzi Pan ze szczególną uwagą?

Oczywiście, że tak. Staram się przede wszystkim śledzić występy Polaków walczących zawodowo w Muay Thai. Trochę boli, że w Polsce niestety ilość takich walk jest dość mała, a nawet niekiedy równa zeru. Natomiast cieszy, że pomimo tego mamy zawodników, którzy przełamują bariery, nie poddają się i mimo tego dalej można mowić o ich aktywności w tej formule walki. Na pewno śledzę występy swoich znajomych czy też przyjaciół: Pawła Jędrzejczyka (Lumpinee), Marcina Parchety (Top King), Bartka Batry (Max Muay Thai), tzn. że jednak można, szkoda tylko, że nie w Polsce?!

Po konfrontacji z Hughesem ma już Pan w planach kolejne walki?

Tak, przerwy od gal to raczej nie mam. Już w tę sobotę jedziemy z Danielem Jędrzejewskim, gdzie zmierzy się on z doświadczonym i utytułowanym Brytyjczykiem na gali MTB. Tak naprawdę grafik jako zawodnik mam już zapełniony do kwietnia następnego roku. Następny start 27 czerwca, biorę udział w czteroosobowym turnieju tutaj na Wyspach Brytyjskich, który mam w planach zresztą wygrać ;) Pózniej Tajlandia...

Na koniec chciałby Pan może powiedzieć coś od siebie?

Wszystkich zachęcam gorąco do trenowania sportów walki, a w szczególności boksu tajskiego. A sympatyków zachęcam do oglądania prawdziwego Muay Thai z największych stadionów w Tajlandii. W dobie internetu nie jest to zbyt skomplikowane ;)

Bardzo dziękujemy za rozmowę, jeszcze raz gratulujemy ostatniej wygranej i życzymy powodzenia w kolejnych startach!