Przemysław Zbiciak: z Arrachionem rozstałem się w nie najlepszej atmosferze - wywiad!
- Kategoria: Wywiady
- Opublikowano: poniedziałek, 05, listopad 2012
Reprezentujący wcześniej olsztyński Arrachion, Przemysław 'Kajzer' Zbiciak (4-3) zniknął nagle z polskiej sceny MMA. Olsztynianin jak się okazało zakończył współpracę z trenerem Bońkowskim i Derlaczem i postanowił założyć własny klub o nazwie Kaiser Sports. Ponadto w ekskluzywnym wywiadzie dla naszego serwisu ocenia rozwój jednego ze swoich pogromców, Marcina Helda. Polecamy!
Fightsport.pl: Przedstaw się proszę naszym czytelnikom.
Przemysław Zbiciak: Nazywam się Przemysław Zbiciak, jestem zawodnikiem MMA i Submission Fighting oraz trenerem w klubie, który otworzyłem wraz z kolegą we wrześniu tego roku. Skupiamy się na MMA, ale prowadzimy treningi oraz startujemy w zawodach innych dyscyplin takich jak: Submission Wrestling czy Muay Thai. Nasza siedziba znajduje się przy ulicy Sikiryckiego 9 w Olsztynie.
Jako zawodnik wygrałem Mistrzostwa Polski Amatorskiego MMA oraz Puchar Polski Amatorskiego MMA. W formule amatorskiej stoczyłem 10 walk i wszystkie udało mi się wygrać. Stoczyłem również 7 walk zawodowych, z 4 wyszedłem zwycięsko. Startowałem również w Submission Fighting. Na tych zasadach wygrałem Mistrzostwa Polski ADCC w kat. średnio-zaawansowanych.
FS: Opowiedz o ofercie klubu. Co można trenować w waszym klubie i czy drzwi są otwarte dla wszystkich, zarówno tych początkujących jak i zaawansowanych?
PZ: Kierujemy swoją ofertę do każdego, kto chce potrenować w miłej atmosferze. Oczywiście marzą nam się osoby, które treningi będą traktowały bardzo poważnie i takie już pojawiły się w naszym klubie. Ze swojej strony staramy się wyjść naprzeciw ich zaangażowaniu i umożliwić im systematyczny rozwój. Bardzo budujące jest nastawienie młodych chłopaków, którzy mimo tego, że dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportami walki, dają z siebie wszystko podczas treningów. Podsumowując: jesteśmy elastyczni i staramy się dopasować do każdego.
FS: Macie już sukcesy na zawodach jako Kaiser Sports Team. Opowiedz nam proszę o nich.
PZ: Jako klub uczestniczyliśmy już w III edycji Grappler Cup, z których to zawodów przywieźliśmy dwa medale. Jesteśmy młodym klubem, chcę, żeby nasi zawodnicy oswajali się z rywalizacją w różnych formułach walki. Najbardziej zadowolony jestem z tego, że chłopacy stoczyli wiele walk. Zdobyte doświadczenie na pewno zaprocentuje w przyszłości.
FS: Sam walczyłeś zawodowo w MMA chociażby z Marcinem Heldem. Jak oceniasz jego rozwój sportowy na przestrzeni lat i jak byś go sklasyfikował w rankingu P4P polskich zawodników? Myślisz, że zrobi karierę za oceanem?
PZ: Myślę, że Marcin ma przed sobą świetlaną przyszłość w MMA. Z tego co czytam, to poświęcił się rozwojowi sportowemu, trenuje za granicą, zdobywa doświadczenie, co w konsekwencji przekłada się na zwycięstwa za oceanem. Mam nadzieję, że uda mu się zrobić dużą karierę w USA. Na pewno nie będzie łatwo, bo konkurencja jest ogromna, ale bardzo mu kibicuję, tak jak każdemu polskiemu zawodnikowi walczącemu na obczyźnie. Uważam też, że Marcin znajduje się w ścisłej czołówce polskiego MMA. W końcu jako jeden z niewielu Polaków walczył i wygrywał na największych imprezach na świecie.
FS: Jakich wartości i technik chcesz nauczyć swoich podopiecznych?
PZ: Stawiamy na wszechstronność. W chwili obecnej skupiamy się na podstawach, ale staramy się je podawać w atrakcyjnej, urozmaiconej formie. Staram się przekazać wszystkim, którzy u mnie trenują, że ciężką pracą mogą osiągnąć wszystko. Próbuję uświadomić im, że każda minuta treningu jest ważna, bo decyduje o naszym rozwoju. Dotyczy to oczywiście głównie osób, które mają sportowe plany. Staram się nie wywierać specjalnej presji na ludziach, którzy takich zamiarów nie mają. Oczywiście każdy trenuje tak samo i każdy jest zobowiązany do przestrzegania pewnych zasad. Taryfy ulgowej brak ;-)
FS: Trenowałeś wcześniej w Arrachionie, teraz masz swój klub. Rozstałeś się z nimi w nie najlepszych stosunkach i pytanie, czy Twoi zawodnicy mają Twoje pozwolenie na wpadanie do Arrachionu na treningi czy saparingi?
PZ: To prawda, od dwóch lat nie jestem już zawodnikiem Arrachionu. Prawdą jest też, że z chłopakami rozstałem się w nie najlepszej atmosferze. Jednak nie zmienia to faktu, że bardzo szanuję pracę zawodników i trenerów Arrachionu. Cały czas kibicuję chłopakom i cieszy mnie każde ich zwycięstwo. Dlatego nie widzę przeszkód, żeby nasi zawodnicy trenowali również u nich. Obecnie regularnie sparujemy w klubie bokserskim Wilki Olsztyn. Współpracujemy też z olsztyńską filią Berserkers Team, wpadamy do chłopaków na sparingi i seminaria. Uważam, że taka współpraca przyśpieszy nasz rozwój. Mam nadzieję, że moje podejście nie zmieni się nawet wtedy, gdy wychowamy mistrza UFC ;-)
FS: Jakie masz marzenia jako trener?
PZ: Jak wyżej ;-) A tak na poważnie, chciałbym pomóc swoim zawodnikom spełniać ich sportowe marzenia. Bez względu na to, czy będą to zawody w Koziej Wólce czy walka o pas UFC. Chciałbym, żebyśmy wspólnie się rozwijali i stawali się lepszymi każdego dnia. Wtedy wszyscy będziemy szczęśliwi i mimo ciężkiej pracy (a może dzięki niej), będziemy się świetnie bawili.
FS: Bez kogo nie udałoby Ci się zbudowanie tego, co masz?
PZ: Dużo tego będzie, ale to chyba dobrze ;-) Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi na mojej sportowej drodze. Trenerom i zawodnikom Arrachionu za wiele lat wspólnej pracy, Tomkowi Arabaszowi z Berserkers Team Olsztyn za możliwość współpracy, Przemkowi Opalachowi za szansę uczestniczenia w sparingach bokserskich. Ludziom, którzy bezinteresownie pomagali mi wtedy, kiedy tej pomocy, jeszcze jako zawodnik, potrzebowałem. Przede wszystkim firmie Softivision na czele z Arturem Wasilewskim, Tomkowi z Arrachionu za wsparcie finansowe w najtrudniejszych momentach oraz mojemu serdecznemu koledze Andrzejowi. Dziękuję wszystkim dobrym ludziom, którzy pomogli nam w ogarnianiu naszej salki: Remkowi Oklińskiemu, rodzicom, bratu, mojej dziewczynie i jej rodzinie, Szakalowi, Piotrkowi za świetne zdjęcia i całej wesołej ekipie remontowej, dzięki której tak szybko mogliśmy zacząć trenować pełną parą. Wybaczcie jeśli Was pominąłem, ale mam w życiu tyle szczęścia, że nie sposób wszystkich wymienić. Dziękuję!
Pozdrawiam wszystkich, dla których sport to prawdziwa pasja!
Fightsport.pl: Przedstaw się proszę naszym czytelnikom.
Przemysław Zbiciak: Nazywam się Przemysław Zbiciak, jestem zawodnikiem MMA i Submission Fighting oraz trenerem w klubie, który otworzyłem wraz z kolegą we wrześniu tego roku. Skupiamy się na MMA, ale prowadzimy treningi oraz startujemy w zawodach innych dyscyplin takich jak: Submission Wrestling czy Muay Thai. Nasza siedziba znajduje się przy ulicy Sikiryckiego 9 w Olsztynie.
Jako zawodnik wygrałem Mistrzostwa Polski Amatorskiego MMA oraz Puchar Polski Amatorskiego MMA. W formule amatorskiej stoczyłem 10 walk i wszystkie udało mi się wygrać. Stoczyłem również 7 walk zawodowych, z 4 wyszedłem zwycięsko. Startowałem również w Submission Fighting. Na tych zasadach wygrałem Mistrzostwa Polski ADCC w kat. średnio-zaawansowanych.
FS: Opowiedz o ofercie klubu. Co można trenować w waszym klubie i czy drzwi są otwarte dla wszystkich, zarówno tych początkujących jak i zaawansowanych?
PZ: Kierujemy swoją ofertę do każdego, kto chce potrenować w miłej atmosferze. Oczywiście marzą nam się osoby, które treningi będą traktowały bardzo poważnie i takie już pojawiły się w naszym klubie. Ze swojej strony staramy się wyjść naprzeciw ich zaangażowaniu i umożliwić im systematyczny rozwój. Bardzo budujące jest nastawienie młodych chłopaków, którzy mimo tego, że dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportami walki, dają z siebie wszystko podczas treningów. Podsumowując: jesteśmy elastyczni i staramy się dopasować do każdego.
FS: Macie już sukcesy na zawodach jako Kaiser Sports Team. Opowiedz nam proszę o nich.
PZ: Jako klub uczestniczyliśmy już w III edycji Grappler Cup, z których to zawodów przywieźliśmy dwa medale. Jesteśmy młodym klubem, chcę, żeby nasi zawodnicy oswajali się z rywalizacją w różnych formułach walki. Najbardziej zadowolony jestem z tego, że chłopacy stoczyli wiele walk. Zdobyte doświadczenie na pewno zaprocentuje w przyszłości.
FS: Sam walczyłeś zawodowo w MMA chociażby z Marcinem Heldem. Jak oceniasz jego rozwój sportowy na przestrzeni lat i jak byś go sklasyfikował w rankingu P4P polskich zawodników? Myślisz, że zrobi karierę za oceanem?
PZ: Myślę, że Marcin ma przed sobą świetlaną przyszłość w MMA. Z tego co czytam, to poświęcił się rozwojowi sportowemu, trenuje za granicą, zdobywa doświadczenie, co w konsekwencji przekłada się na zwycięstwa za oceanem. Mam nadzieję, że uda mu się zrobić dużą karierę w USA. Na pewno nie będzie łatwo, bo konkurencja jest ogromna, ale bardzo mu kibicuję, tak jak każdemu polskiemu zawodnikowi walczącemu na obczyźnie. Uważam też, że Marcin znajduje się w ścisłej czołówce polskiego MMA. W końcu jako jeden z niewielu Polaków walczył i wygrywał na największych imprezach na świecie.
FS: Jakich wartości i technik chcesz nauczyć swoich podopiecznych?
PZ: Stawiamy na wszechstronność. W chwili obecnej skupiamy się na podstawach, ale staramy się je podawać w atrakcyjnej, urozmaiconej formie. Staram się przekazać wszystkim, którzy u mnie trenują, że ciężką pracą mogą osiągnąć wszystko. Próbuję uświadomić im, że każda minuta treningu jest ważna, bo decyduje o naszym rozwoju. Dotyczy to oczywiście głównie osób, które mają sportowe plany. Staram się nie wywierać specjalnej presji na ludziach, którzy takich zamiarów nie mają. Oczywiście każdy trenuje tak samo i każdy jest zobowiązany do przestrzegania pewnych zasad. Taryfy ulgowej brak ;-)
FS: Trenowałeś wcześniej w Arrachionie, teraz masz swój klub. Rozstałeś się z nimi w nie najlepszych stosunkach i pytanie, czy Twoi zawodnicy mają Twoje pozwolenie na wpadanie do Arrachionu na treningi czy saparingi?
PZ: To prawda, od dwóch lat nie jestem już zawodnikiem Arrachionu. Prawdą jest też, że z chłopakami rozstałem się w nie najlepszej atmosferze. Jednak nie zmienia to faktu, że bardzo szanuję pracę zawodników i trenerów Arrachionu. Cały czas kibicuję chłopakom i cieszy mnie każde ich zwycięstwo. Dlatego nie widzę przeszkód, żeby nasi zawodnicy trenowali również u nich. Obecnie regularnie sparujemy w klubie bokserskim Wilki Olsztyn. Współpracujemy też z olsztyńską filią Berserkers Team, wpadamy do chłopaków na sparingi i seminaria. Uważam, że taka współpraca przyśpieszy nasz rozwój. Mam nadzieję, że moje podejście nie zmieni się nawet wtedy, gdy wychowamy mistrza UFC ;-)
FS: Jakie masz marzenia jako trener?
PZ: Jak wyżej ;-) A tak na poważnie, chciałbym pomóc swoim zawodnikom spełniać ich sportowe marzenia. Bez względu na to, czy będą to zawody w Koziej Wólce czy walka o pas UFC. Chciałbym, żebyśmy wspólnie się rozwijali i stawali się lepszymi każdego dnia. Wtedy wszyscy będziemy szczęśliwi i mimo ciężkiej pracy (a może dzięki niej), będziemy się świetnie bawili.
FS: Bez kogo nie udałoby Ci się zbudowanie tego, co masz?
PZ: Dużo tego będzie, ale to chyba dobrze ;-) Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi na mojej sportowej drodze. Trenerom i zawodnikom Arrachionu za wiele lat wspólnej pracy, Tomkowi Arabaszowi z Berserkers Team Olsztyn za możliwość współpracy, Przemkowi Opalachowi za szansę uczestniczenia w sparingach bokserskich. Ludziom, którzy bezinteresownie pomagali mi wtedy, kiedy tej pomocy, jeszcze jako zawodnik, potrzebowałem. Przede wszystkim firmie Softivision na czele z Arturem Wasilewskim, Tomkowi z Arrachionu za wsparcie finansowe w najtrudniejszych momentach oraz mojemu serdecznemu koledze Andrzejowi. Dziękuję wszystkim dobrym ludziom, którzy pomogli nam w ogarnianiu naszej salki: Remkowi Oklińskiemu, rodzicom, bratu, mojej dziewczynie i jej rodzinie, Szakalowi, Piotrkowi za świetne zdjęcia i całej wesołej ekipie remontowej, dzięki której tak szybko mogliśmy zacząć trenować pełną parą. Wybaczcie jeśli Was pominąłem, ale mam w życiu tyle szczęścia, że nie sposób wszystkich wymienić. Dziękuję!
Pozdrawiam wszystkich, dla których sport to prawdziwa pasja!