free templates joomla

FEN 5 Cuprum Heros: podsumowanie i wyniki gali w Lubinie!

FEN 5 posterZa nami piąta edycja gali organizacji Fight Exclusive Night. FEN 5 "Cuprum Heros" trafiła tym razem do dolnośląskiego Lubina, gdzie w sobotę 10-go stycznia widzowie obejrzeli 10 walk, po równo 5 na zasadach MMA i 5 na kickboxerskich zasadach K-1. Pochodząca z Wrocławia organizacja w 2014 roku zrobiła zawrotną karierę realizując trzy doskonałej jakości gale we Wrocławiu i Sopocie w 2014. FEN 5 była też drugą przeprowadzoną poza stolicą Dolnego Śląska i pierwszą w stolicy Miedziowego Zagłębia.

Najważniejszym faktem był ten, iż nie zawiedli kibice i tłumnie stawili się w nowoczesnej hali RCS w Lubinie. To było naprawdę niesamowite oglądać widowisko przy pełnych trybunach i nie jest to absolutnie twierdzenie na wyrost. Lubińska publiczność okazała się wdzięcznym audytorium dla organizacji i walczących zawodników, ale nie tylko kibice z Lubina zaszczycili swoją obecnością wydarzenie. Także kibice z Polkowic, Głogowa, Legnicy a nawet Jeleniej Góry dotarli do Lubina, nogami głosując na lokalnych bohaterów Kickboxingu i wszechstylowej walki MMA.

Właśnie "Local Heros" byli tym co było solą tej gali. Organizacja FEN postawiła na kreację gwiazd z regionu Dolnego Śląska i to opłaciło się. Dodatkowo na sukces gali zapracowało wyjątkowo duże wsparcie firm i mediów dolnośląskich, które wspierały imprezę. Ostatecznie finał tego przedsięwzięcia był imponujący a budowanie napięcia trwało od pierwszej do ostatniej walki. Właśnie walki były najważniejsze i postaramy się je krótko podsumować:

Gala rozpoczęła się od undercardowego pojedynku Jakuba Kozery z podwrocławskiego Scorpiona Krępice i Kamila Kaczmarczyka z Shidokanu Jelenia Góra. Obaj młodzi zawodnicy dopiero wchodzą w wielki Kickboxing, ale pokazali już niezły warsztat i ogromną waleczność. Kozero to niezwykle utalentowany junior i podopieczny trenera Radosława Kyca a Kaczmarczyk toczył niedawno swój pierwszy zawodowy pojedynek w pobliskim Zgorzelcu. Po trzech dynamicznych rundach jako zwycięzcę sędziowie wskazali niejednogłośnie Kaczmarczyka, którego trenuje Mariusz Ligiżyński. Zabawnym elementem był fakt, że na gali walczyło dwóch zawodników o identycznym nazwisku i imieniu a dotyczyło to Jakuba Kozery.

Główną kartę walk dynamicznie otworzył Patryk Paduch z klubu Boi Team Wrocław, któremu spacyfikowanie Białorusina Antona Shimuka z Kondora Grodno zajęło niedużo czasu. Obaj zawodnicy wagi średniej nie mają jeszcze bogatego doświadczenia, ale dla obu był to poważny test przydatności dla organizacji. Był to ich drugi występ na FEN, ale bezdyskusyjnie na dalsze występy zasłużył "Bambi" Paduch, który powalił rywala, wypracował pozycję i uderzeniami z góry w parterze rozbił obronę Shimuka. Dla Białorusina to druga porażka po przegranej z Emilem Różewskim w Sopocie i na kolejną szansę walki poczeka długo na FEN.

Górnik z Lubina i zarazem pierwszy miejscowy zawodnik Paweł Kordylewicz jeszcze szybciej zdemolował Vitaliya Budko z Białorusi, który przyjechał w zastępstwie swojego brata Georgiya. Obaj byli debiutantami, ale podopieczny trenera Tomasza Pilarza ze Streffy Fight Team w trochę więcej niż minutę, obalił rywala a potem sprytnie założył dźwignię na nogę tzw. taktarova i pod wpływem ogromnego bólu Budko, poddał walkę. To było mocne wprowadzenie miejscowych fanów w stan zadowolenia.

Kolejna walka była jedynym kobiecym pojedynkiem tej gali i stoczyły go w Kickboxingu Patrycja Krawczyk z Legiona Głogów i słowacka zawodniczka Alexandra Jursova. Dynamiczne choć nieco chaotyczne akcje z obu stron mocno uszczuplały siły fighterek. Kondycyjnie lepiej pojedynek zniosła podopieczna Macieja Domińczaka a dodatkowo to na inicjowała większość akcji ofensywnych. Jursova ograniczała się do kontrowania poczynań Polki a to nie mogło przynieść sukcesu na wyjeździe. Zasłużenie wygrała Krawczyk i był to ze wszech miar prawidłowy werdykt.

Od swoich kolegów nie mógł być gorszy Maciej Kruszewski, który był drugim zawodnikiem Streffy Fight Team Lubin na gali FEN 5. Jego rywal Yuri Bybochkin z Białorusi wyglądał solidnie i bojowo, ale ciężko przeżył ten pojedynek. Przy pierwszej okazji został sprowadzony obity i ciężko znokautowany ciosami w parterze już po upływie dwóch minut. Szybka interwencja cutmana gali Armena Khurshudyana i sędziego Sebastiana Jagielskiego pozwoliła na dojście do siebie białoruskiemu zawodnikowi, który nie będzie mile wspominał pobytu w Lubinie.

W pojedynku wagi ciężkiej na zasadach K-1 Jakub Kozera z Gwardii Zielona Góra wypunktował niejednogłośnie Vilema Fencla z Czech. Panowie nie szczędzili sobie mocnych uderzeń w dynamicznych akcjach. Kozera miał przewagę zasięgu i większy repertuar kopnięć i uderzeń a Czech trenujący w Lanna Gym Praha, choć mniej uderzał to był dokładniejszy w trafieniach. Walka przerywana była częstymi klinczami, ale mogła się podobać. Ostatecznie sędziowie podjęli niejednogłośną decyzję i werdykt dwa do jednego, przechylił się na stronę podopiecznego trenera Tadeusza Dudy. Było to ciężko zapracowane zwycięstwo polskiego specjalisty formuły Full-contact.

Wiele emocji i kontrowersji wniosła kolejna walka MMA w kategorii półśredniej Adama Niedźwiedzia z Natal Gold Team i Michała Michalskiego z Rio Grappling Wrocław. Oczywiście sympatia widzów była po stronie pochodzącego spod Lubina, Michalskiego. Niedźwiedź rzucił się z impetem na rywala i uczynił dużo zamieszania w obronie reprezentującego Wrocław fightera. Trwało to chwilę, bo potężny prawy Michalskiego dosłownie ściął z nóg zawodnika ze Śląska. Potem zaczęło się obijanie Niedźwiedzia w parterze i trzeba przyznać, iż gro ciosów było precyzyjnie zadanych na jego głowę. Sędzia Sebastian Jagielski mógł w zasadzie przerwać walkę wcześniej, ale dał szansę zawodnikowi.

Michalski uniknął trójkątnego duszenia nogami i dalej uderzał próbującego wstać Niedźwiedzia. Być może na moment udałoby się Niedźwiedziowi wstać i uniknąć zagrożenia, ale nadal odczuwał skutki ciosów i mocno krwawił. Raczej walka nie potrwałaby długo. W tym momencie sędzia interweniował. Wywołało protesty narożnika Adama Niedźwiedzia, ale gwoli prawdy trzeba powiedzieć, że decyzja była prawidłowa. Niedźwiedź ma dopiero 21 lat i szkoda czasem zdrowia by nim ryzykować. Dodatkowo nawet schodząc z ringu widać było, iż odczuwa skutki uderzeń. Ten pojedynek został przez niego przegrany w momencie, gdy został trafiony na początku walki a potem były tylko konsekwencje błędu.

Bardzo zacięte starcie stoczyli dwaj kickboxerzy Bartosz Muszyński z Armii Polkowice i świetnie dysponowany tego wieczora Tomas Gut ze Słowacji. Pojedynek był nieustaną wymianą akcji i ciosów. Obaj próbowali przełamać obronę rywala, ale ostatecznie żadnemu z nich to się nie udało. Muszyński w końcówkach rund wyglądał ciut lepiej, ale Słowakowi trzeba oddać, iż pracował bardzo kombinacyjnie i zdecydowanie górował szybkością. Muszyński sporo kilogramów zbijał i następnego dnia był mocno nawodniony. To powodowało, że był wolniejszy, ale górował siłą. Obaj kończyli walkę mocno wyczerpani, ale zwycięzcą został Bartek Muszyński notując kolejną wygraną nad rywalem naszych południowych sąsiadów.

Powrotowi Marcina Zontka na krajową arenę MMA towarzyszył trochę pech z rywalami. Maciej Browarski nie wyleczył się z kontuzji po walce na FFC 16 z Alessio Sakarą. Z kolei Mihail Bureshkin z Białorusi doznał urazu w stłuczce samochodowej. Ostatecznie zastąpił go dzielny Krzysztof Pietraszek z Elita MMA Ełk i walka doszła do skutku. Była to wymiana mocnych ciosów, bo Pietraszek postawił wszystko na jedną kartę. Ostatecznie po dynamicznie wyglądającej rundzie poddał walkę z powodu kontuzji ręki i Zontek mógł szaleć z radości. W zasadzie nie tylko on a głównie wielka rzesza jego fanów na trybunach. Po walce na ring wkroczył Maciej Browarski i nastąpiła ponowna zapowiedź ich pojedynku na galę FEN 6 we Wrocławiu w dniu 7-go marca. To świetna wiadomość dla fanów MMA we Wrocławiu, gdzie obejrzą walkę w hali "Orbita".

Walki wieczoru z uwagi na zamiany rywali Marcina Zontka zostały zamienione w ostatni dzień i do pojedynku wieczoru przystąpili Paweł Biszczak z pobliskiej Legnicy i Janu Malkriado Cruz z Portugalii, który zamieszkał w Bydgoszczy. Ta walka nie rozczarowała nikogo, chociaż jej czas trwania był bardzo krótki. Słowa uznania najpierw należą się Janu Cruzowi. Po pierwsze zbudował napięcie, kapitalnie potrafił wejściem zaskoczyć i kupić sobie publiczność a potem rozpocząć z impetem pojedynek. Paweł Biszczak z kolei dostał wreszcie szansę pokazania swoich nieprzeciętnych umiejętności na wielkiej gali i dodatkowo prawie na własnym ringu. To było ważne, bo pozwoliło mu to przetrwać niesamowite natarcie Portugalczyka.

 "Hanibal" był bliski przełamania polskiego supertechnika jakim jest świetnie wyszkolony technicznie Biszczak, po tym jak zaskoczył go huraganowym atakiem. Najpierw Paweł oberwał kolanem z wyskoku a potem przez dziurawą gardę przedzierały się kolejne bokserskie ciosy. Jak przetrwał to bombardowanie pozostanie tylko jego tajemnicą, ale tajemnicą pozostanie też jak zadał tak mistrzowskie kopnięcie w tułów, które odwróciło losy walki. Cruza dosłownie ścięło a ból po trafieniu był taki, że jasne było, iż nie da rady wstać na nogi. Publiczność poddana takiej huśtawce emocji niemal wyskoczyła z siedzeń na hali RCS-u! Była też rozdarta pomiędzy sympatią do Pawła a sympatią do showmana jakim niewątpliwie jest Janu. 32-letni Portugalczyk podobał się, ale Biszczak mimo słabszego początku walki pokazał, dlaczego jest uznawany za najlepszego polskiego zawodnika wagi średniej lub aspiruje do miana najlepszego zawodnika bez podziału na kategorie. Kapitalna walka i kapitalne dramatyczne zakończenie świetnej gali.

Właśnie w podsumowaniu warto odnieść się nie tylko do tej gali, ale pracy jaką wykonał cały zespół FEN kierowany przez Pawła Jóźwiaka na przestrzeni 2014 roku. Piąta gala Fight Exclusive Night była zwieńczeniem tamtej pracy i kulminacją doświadczeń zebranych na przestrzeni całego ubiegłego roku. Nikt z fanów, którzy zjawili się w hali nie narzekał na termin czy pogodę. Blisko cztery tysiące widzów było zachwyconych walkami lokalnych zawodników i kilku mających szansę na status wielkich gwiazd jak Marcin Zontek, Paweł Biszczak czy widowiskowy Janu Malkriado Cruz. Mogą stać się takimi dzięki FEN a organizacja skorzysta z nich.

Sama organizacja przeprowadziła ostatnią wspólną galę ze stacją FightBox a kolejna odbędzie się już na otwartym Polsacie. Obie strony są bardzo zadowolone ze współpracy i kończą biznesowy projekt w zgodzie i przyjaźni. Organizacja wiele zawdzięcza tematycznej stacji, która wyłożyła pieniądze i wspólnie stworzono dobry produkt. Personalnie autorem sukcesu jest Dyrektor Programowa stacji pani Dorota Zwierzchowska i to dzięki jej zaangażowaniu i cierpliwości cztery gale były strzałem w dziesiątkę a efekty widzowie obejrzeli we Wrocławiu, Sopocie i w sobotę Lubinie. Oczywiście jak w każdym przedsięwzięciu nie brak jest błędów, potknięć i rzeczy do poprawienia, ale to już materiał na zupełnie inny artykuł. Na razie warto galę FEN 5 zapisać jako wielki sukces i wpisać w historię polskich Sztuk Walki i cieszyć się jej oglądaniem w powtórkach.

Komplet wyników:

Undercard
71 kg: Kamil Kaczmarczyk (Shidokan Jelenia Góra) pokonał Jakuba Kozerę (Scorpion Krępice) przez decyzję 2:1

Karta główna
MMA 77 kg: Patryk Paduch (Polska) pokonał Antona Shimuka (Białoruś) przez TKO w 1 rundzie (3:20 min)
MMA 77 kg: Paweł Kordylewicz (Polska) pokonał Yuriya Budko (Białoruś) przez poddanie w 1 rundzie (1:08 min)
K-1 55 kg: Patrycja Krawczyk (Polska) pokonała Alexandrę Jursovą (Słowacja) przez decyzję 3:0 (30:27, 30:27, 30-27)
MMA 70 kg: Maciej Kruszewski (Polska) pokonał Yuria Bybochkina (Białoruś) przez KO w 1 rundzie (2:09 min)
K-1 +91 kg: Jakub Kozera (Polska) pokonał Vilema Fencla (Czechy) przez decyzję 2:1 (29-29, 30-29, 27-30)
MMA 77 kg: Michał Michalski (Polska) pokonał Adama Niedźwiedzia (Polska) przez TKO w 1 rundzie (1:30 min)
K-1 81 kg: Bartosz Muszyński pokonał Tomasa Guta (Słowacja) przez decyzję 3:0 (30-29, 30-28, 30-29)

Walka wieczoru MMA
MMA 93 kg: Marcin Zontek (Polska) pokonał Krzysztofa Pietraszka (Polska) przez poddanie narożnika w 1 rundzie (5:00 min)

Walka wieczoru K-1
K-1 77 kg: Paweł Biszczak (Polska) pokonał Janu Malkriado Cruz (Portugalia) przez KO w 1 rundzie (2:07 min)