Były mistrz Strikeforce w wadze lekkiej, Josh Thomson (20-8) po porażce z Tony’m Fergusonem nie przedłużył kontraktu z UFC. Zawodnik American Kickboxing Academy podpisał kontrakt z uznawaną za organizację numer 2 na świecie, Bellator. Szef największej organizacji MMA na świecie nie miał co do tej umowy żadnych zastrzeżeń, bo jak sam powiedział, że trenujący w Kalifornii fighter został zwolniony z największej organizacji MMA na świecie.

36-letni zawodnik przegrał trzy kolejne walki w UFC. W lipcu tego roku na UFC Fight Night 71 przegrał przez jednogłośną decyzję sędziów z Tony’m Fergusonem. Rok wcześniej przegrał przez niejedno głośną decyzję sędziów z Bobby’m Greenem, a w styczniu 2014-ego roku w ten sam sposób poniósł klęskę w starciu z byłym mistrzem UFC w wadze lekiej, Bensonem Hendersonem. Amerykanin trafił do UFC po blisko 9-ciu latach banicji w organizacjach Pride i Strikeforce. W swojej ostatniej walce dla Strikeforce przegrał w trzeciej walce z Gilbertem Melendezem, której stawką był pas mistrza wagi lekkiej organizacji prowadzonej przez Scotta Cookera. W pierwszej walce po powrocie do UFC zastopował w drugiej rundzie Nate’a Diaza i tamtą walką wywalczył sobie prawo do pojedynku o pas mistrza UFC w wadze lekkiej. Niestety kontuzja Anthony’ego Pettisa zmusiła ówczesnego mistrza do wycofania się z pojedynku z gwiazdą Strikeforce.

Po porażce w największej organizacji MMA na świecie postanowiono nie przedłużać kontraktu z weteranem. Jego manager niemal natychmiast skontaktował się z Bellatorem, by zachować ciągłość zatrudnienia swojego klienta. Sam szef UFC, Dana White powiedział, że zawodnik AKA może walczyć gdziekolwiek chce, ponieważ po walce z Fergusonem stał się wolnym agentem i sam zawodnik oraz jego manager wiedzieli, że organizacja nie jest zainteresowana przedłużeniem kontraktu z zawodnikiem. Wspomniał również, że to była bardzo dobra decyzja managera Thomsona, gdyż waśnie walcząc zawodnik zarabia pieniądze.