free templates joomla

Afera "Stitcha" Durana czyli pracodawcy krytykować nie należy

Jacob Stitch DuranPrzez ostatnich kilka dni świat MMA żył aferą Jacoba "Stitcha" Durana, czyli wykluczeniem z UFC legendarnego cutmana, który pracował w organizacji od 2001 roku. Kilka dni temu w wywiadzie dla jednego z portali Duran wyraził swoje zdecydowane niezadowolenie ze współpracy UFC z firmą Reebok, podając kilka argumentów.

Duran to jeden z "mistrzów drugiego planu" i jest doskonale postrzegany nie tylko przez fanów MMA czy boksu, gdzie dzieli swoją pracę, ale także zawodników i trenerów. Jego praca polega na tejpowaniu zawodników przed walką, a w trakcie pojedynków na usuwaniu rozcięć, obić i doprowadzaniu zawodnika do stanu użyteczności. Można powiedzieć, że ma czasem bliższy kontakt z zawodnikami niż trenerzy. Przez kilkanście lat pracy m.in. w UFC stał się bardzo znaną postacią.

Jednak "Stitch" nie ma chyba kontaktu z rzeczywistością lub powoli zaczął go tracić. Tak wynika z konsekwencji, które dosięgły go. Gdy idzie o pieniądze, jak wie większość uważnych obserwatorów poczynań Ultimate Fighting Championship władze organizacji, nie mają żadnych sentymentów nawet wobec zasłużonych ludzi, którzy działają w jej ramach jako pracownicy.

A de facto Duran jest pracownikiem, który skrytykował pośrednio UFC i bezpośrednio kontrahenta - partnera, który wyłożył dla firmy spore pieniądze i na pewno nie po to by pracownicy marudzili publicznie na produkty firmy. Jacob Duran skrytykował produkt dedykowany jemu i jest oburzony faktem, że nikt nie konsultował z nim jego najważniejszych narzędzi jego pracy - kamizelki. Chciał mieć na niej loga swoich sponsorów, ale tak jak i zawodnicy stracił je wraz z kontraktem UFC via Reebok. Po prostu na strojach tylko i wyłącznie nazwa marki Reebok. To spotkało się z jego krytyką.

To akurat być może uszłoby mu płazem, ale nie fakt, że publicznie skrytykował cały kontrakt i z żalem stwierdził, że przy dzieleniu pieniędzy zapomniano o tym jak ważna jest rola cutmana. Także sam fakt zwolnienia został mu zakomunikowany przez szeregowego pracownika UFC a nie przez prezesa Dana White'a. Tego Duran przeboleć nie mógł, jakby zapominając, że White nie był sentymentalny nawet wobec byłego mistrza organizacji tragicznie zmarłego na pustyni i nie pojawił się na jego pogrzebie.

Dodatkowo na koniec Duran stwierdził, że zamierza więcej czasu poświęcić na pracę na rynku bokserskim, gdzie takich problemów nie ma. UFC poszło mu na rękę i już następnego dnia... rozwiązało kontrakt. Cześć i koniec pieśni. "Stitch" może poświęcić się boksowi a ku rozżaleniu fanów MMA, na wydarzeniach made in UFC już go nie zobaczymy. Jednak nie wypada martwić się o jego dalsze losy. Zapewne tak charakterystyczną postać może przechwycić Scott Coker, zarządzający obecnie organizacją Bellator MMA lub Jacoba widzieć będziemy przy wydarzeniach bokserskich. Na pewno nie jest to koniec świata, ani dla fanów MMA, ani tym bardziej dla Durana.